Kull: Król KullPraktycznie wszystkie opowiadania o Kullu rozgrywają się w czasach, kiedy ten zasiadał na tronie Valusii i musiał zmagać się ze sprawami, które nigdy wcześniej nie zaprzątały jego umysłu. Władza banity z Atlantydy nie jest jednak absolutna.
Miłosz CybowskiKull: Król KullPraktycznie wszystkie opowiadania o Kullu rozgrywają się w czasach, kiedy ten zasiadał na tronie Valusii i musiał zmagać się ze sprawami, które nigdy wcześniej nie zaprzątały jego umysłu. Władza banity z Atlantydy nie jest jednak absolutna. Zaledwie trzy (i to wcale nie najlepsze) historie o Kullu doczekały się publikacji za życia Roberta E. Howarda. On sam powątpiewał w jednym z listów, czy w ogóle możliwe będzie powstanie kolejnych, szczególnie że dość szybko na ruinach Atlantydy, Valusii i innych miejsc zbudował on Erę Hyperborejską, zastępując Kulla Conanem. I to właśnie ten drugi doczekał się całego szeregu naśladowców, podczas gdy banita z Atlantydy odszedł w niepamięć – zarówno autora, jak i czytelników. Lektura tekstów zawartych w zbiorze „Kull: Banita z Atlantydy” pokazuje jednak nieco inne oblicze tego bohatera. Jeszcze wśród gór Atlantydy Kull marzył o Valusii, lecz jego towarzysze nie robili mu nadziei – jeżeli kiedykolwiek ujrzy Kryształowe Miasto, to jedynie jako niewolnik. Ale niedługo później to właśnie on zasiadł na pokrytym gronostajami tronie. Był królem Valusii – podupadającej, zdegenerowanej Valusii; Valusii żyjącej głównie mrzonką o minionej świetności, lecz będącej wciąż krajem potężnym, największym z Siedmiu Imperiów. (…) A przecież przejęcie tronu okazało się łatwe – śmiałe pochwycenie okazji, szybki ruch mieczem, zabicie tyrana, którym ludzie umęczeni byli już na śmierć, i krótkie, zręczne spiskowanie z ambitnymi politykami pozostającymi poza łaską dworu – i oto Kull, wędrowny awanturnik, atlantydzki banita, wśliznął się na oszałamiające wyżyny swych marzeń: został panem Valusii, królem królów. Ale dworskie życie nie służy Kullowi. Znudzony i zblazowany daje się łatwo podejść dworskiej intrydze, gdy jedna z kobiet sugeruje mu wizytę w domu Tuzuna Thune’a. Nie rozumie też zawiłości społecznych obyczajów Valusii: Ale co wspólnego ma kochliwy awanturnik lekkomyślnej dziewczyny ze mną? Nie winię jej za porzucenie Ka-yanny… Na Valkę, jest brzydki jak nosorożec i ma jeszcze wstrętniejsze usposobienie. (…) – Nie rozumiesz, Kullu – stwierdził Tu z cierpliwością, jaką trzeba darzyć barbarzyńcę, któremu przytrafiło się być królem. – Zwyczaje tego narodu nie są twymi zwyczajami. Lala-ah, opuszczają Ka-yannę u stóp ołtarza, gdzie gody miały się dopełnić, dopuściła się wielce rażącej zniewagi wobec tradycji tych ziem… A obraza narodu jest obrazą króla, Kullu. Już choćby dlatego trzeba ją sprowadzić z powrotem i ukarać. I zapewne gdyby nie osobista obraza, jakiej dopuścił się uciekający, król nigdy nie poświęciłby swojego czasu i energii na jakąkolwiek wyprawę za zbiegami. W tym zawiera się tak często podkreślana różnica między cywilizacją a barbarzyństwem: Kull nie widzi sensu w marnowaniu swojego czasu na rzeczy, które powinien robić tylko z uwagi na swoją pozycję lub obyczaje, ale kiedy ktoś podważa jego honor lub męskość, gotów jest własnoręcznie wymierzyć sprawiedliwość. „Mężczyźni w Atlantydzie mszczą się za zniewagi… I chociaż Atlantyda się mnie wyrzekła, a ja zostałem królem Valusii, na Valkę, nadal jestem mężczyzną!” W samczym świecie kreowanym przez Howarda, gdzie kobiety są albo dwórkami, albo brankami (a ich rzekoma wolność na rodzimej Atlantydzie pojawia się wyłącznie w nielicznych wzmiankach), podważanie czyjejś męskości jest największą zniewagą. Podobny wątek pojawia się ponownie w „Kocie i czaszce”, gdzie cała intryga (zdecydowanie jedna z gorszych, nawet jak na prostotę większości fabuł Howarda) została osnuta wokół pragnienia Delcardes, by poślubić niejakiego Kulrę Thooma z Zarfhaany. Kull po raz kolejny daje wyraz swojemu niezadowoleniu z wplątywania go w takie sprawy: „Czyż jestem jakąś starą kobietą albo kapłąne, żeby dręczyć się takimi sprawami? Rozpatrzcie ją między sobą i nie drażnijcie mnie więcej pytaniami o swaty! Na Valkę, na Atlantydzie kobiety wychodzą za tych, co im się podobają, i nic więcej.” Ta sprawa z rządzeniem męczy mnie tak, jak nigdy nie utrudziła mnie żadna ze stoczonych walk. – To część gry, Kullu – odparł Brule. – Jesteś królem, więc musisz odgrywać króla. – (…) Całe miesiące temu obaliłem starą dynastię i przejąłem tron Valusii, o któym marzyłem, odkąd byłem chłopcem w kraju swego plemienia. To było łatwe. (…) Kłopot ze mną tkwi w tym, Brule’u, że niewystarczająco długo marzyłem. Zawsze wyobrażałem sobie zaledwie objęcie tronu… Nie patrzyłem dalej. Kiedy król Borna legł martwy pod mymi stopami, a ja zerwałem koronę z jego zakrwawionej głowy, osiągnąłem ostateczną granicę swych marzeń. Od tego miejsca, zaczyna się gmatwanina ułudy i błędów. Przygotowałem się na zdobycie korony… Nie na jej noszenie. W istocie, król Kull choć włada, jest jednocześnie niewolnikiem ustalonych praw, niezdolny do ich zmiany: „Zdało mu się, że królowanie stanowi inną odmianę niewolnictwa… Wcześniej zawsze przecierał sobie drogę, wycinając ścieżkę wśród wrogów swym wielkim mieczem… Jak przemóc troskliwych i pełnych szacunku przyjaciół, którzy kłaniają się i nadskakują, a nieprzejednani pozostają wobec czegokolwiek nowego czy jakiejkolwiek zmiany?” Ale tylko do czasu, kiedy, przetrwawszy nieudaną próbę zamachu, postanawia raz jeszcze wziąć sprawy we własne ręce i pokazać wszystkim, co oznacza bycie królem i barbarzyńcą w jednym. Stałem się nie królem, lecz niewolnikiem. Jestem osaczony prawami, prawami, prawami! Nie mogę karać złoczyńców ani nagradzać przyjaciół z powodu praw, zwyczajów tradycji! Na Valkę, będę królem tak samo w rzeczywistości, jak i z nazwy! (…) – Ale prawo! – wrzasnął Tu. – Ja jestem prawem! – ryknął Kull, zamachnąwszy się toporem. Ten błysnął opadając i kamienna tabliczka rozleciała się na sto kawałków. (…) – Ja jestem królem, państwem i prawem! – ryknął i chwyciwszy podobne do buławy berło, które leżało w pobliżu, przełamał je na pół i odrzucił do siebie. – To powinno być moje berło! – Potrząsnął wysoko poczerwieniałym toporem, chlapiąc na pobladłych nobilów kroplami krwi. (…) – Tym toporem władam! To jest moje berło! Walczyłem do ostatka i wylewałem pot, aby zostać królem marionetką, jakim chcieliście, bym był… abym królował wedle waszego uznania. Teraz skorzystam ze swojego. Jeśli nie będziecie walczyć, macie być posłuszni! Prawa, które są sprawiedliwe, ostaną się; prawa będące przeżytkiem swych czasów strzaskam, tak jak roztrzaskałem to tutaj. To ja jestem królem! Niestety, nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, jak wyglądałyby rządy Kulla po tych wydarzeniach. Szkoda, bo stanowią one ciekawy punkt wyjścia do zupełnie innego rodzaju opowieści niż te, w których król Kull jest niewolnikiem starożytnych praw Valusii. 22 stycznia 2023 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Kull: W odmętach Czasu
— Miłosz Cybowski
Kull: Dziki wojownik i filozof w jednym
— Miłosz Cybowski
Kull: Z dzikiego plemienia na Atlantydzie
— Miłosz Cybowski
Prezenty świąteczne 2014: Książki. Mnóstwo książek.
— Esensja
Kull barbarzyńca
— Miłosz Cybowski
W odmętach Czasu
— Miłosz Cybowski
Dziki wojownik i filozof w jednym
— Miłosz Cybowski
Z dzikiego plemienia na Atlantydzie
— Miłosz Cybowski
Esensja czyta: Luty 2017
— Przemysław Ciura, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Esensja czyta: Kwiecień 2016
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek
Wracając do źródeł
— Miłosz Cybowski
Zapomniany wędrowiec
— Kamil Armacki
Powinno być lepiej, na Croma!
— Jakub Gałka
Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
— Miłosz Cybowski
Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Luty 2024
— Miłosz Cybowski
Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Styczeń 2024
— Miłosz Cybowski
Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Lodowa archeologia
— Miłosz Cybowski
Zapiski niedzielnego gracza: Koszmarnie łatwe
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Grudzień 2023
— Miłosz Cybowski