Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Kull: Król Kull

Esensja.pl
Esensja.pl
Praktycznie wszystkie opowiadania o Kullu rozgrywają się w czasach, kiedy ten zasiadał na tronie Valusii i musiał zmagać się ze sprawami, które nigdy wcześniej nie zaprzątały jego umysłu. Władza banity z Atlantydy nie jest jednak absolutna.

Miłosz Cybowski

Kull: Król Kull

Praktycznie wszystkie opowiadania o Kullu rozgrywają się w czasach, kiedy ten zasiadał na tronie Valusii i musiał zmagać się ze sprawami, które nigdy wcześniej nie zaprzątały jego umysłu. Władza banity z Atlantydy nie jest jednak absolutna.

Zaledwie trzy (i to wcale nie najlepsze) historie o Kullu doczekały się publikacji za życia Roberta E. Howarda. On sam powątpiewał w jednym z listów, czy w ogóle możliwe będzie powstanie kolejnych, szczególnie że dość szybko na ruinach Atlantydy, Valusii i innych miejsc zbudował on Erę Hyperborejską, zastępując Kulla Conanem. I to właśnie ten drugi doczekał się całego szeregu naśladowców, podczas gdy banita z Atlantydy odszedł w niepamięć – zarówno autora, jak i czytelników. Lektura tekstów zawartych w zbiorze „Kull: Banita z Atlantydy” pokazuje jednak nieco inne oblicze tego bohatera.

„Tym toporem władam! To jest moje berło!”
Jeszcze wśród gór Atlantydy Kull marzył o Valusii, lecz jego towarzysze nie robili mu nadziei – jeżeli kiedykolwiek ujrzy Kryształowe Miasto, to jedynie jako niewolnik. Ale niedługo później to właśnie on zasiadł na pokrytym gronostajami tronie.
Był królem Valusii – podupadającej, zdegenerowanej Valusii; Valusii żyjącej głównie mrzonką o minionej świetności, lecz będącej wciąż krajem potężnym, największym z Siedmiu Imperiów. (…) A przecież przejęcie tronu okazało się łatwe – śmiałe pochwycenie okazji, szybki ruch mieczem, zabicie tyrana, którym ludzie umęczeni byli już na śmierć, i krótkie, zręczne spiskowanie z ambitnymi politykami pozostającymi poza łaską dworu – i oto Kull, wędrowny awanturnik, atlantydzki banita, wśliznął się na oszałamiające wyżyny swych marzeń: został panem Valusii, królem królów.
Ale dworskie życie nie służy Kullowi. Znudzony i zblazowany daje się łatwo podejść dworskiej intrydze, gdy jedna z kobiet sugeruje mu wizytę w domu Tuzuna Thune’a. Nie rozumie też zawiłości społecznych obyczajów Valusii:
Ale co wspólnego ma kochliwy awanturnik lekkomyślnej dziewczyny ze mną? Nie winię jej za porzucenie Ka-yanny… Na Valkę, jest brzydki jak nosorożec i ma jeszcze wstrętniejsze usposobienie. (…)
– Nie rozumiesz, Kullu – stwierdził Tu z cierpliwością, jaką trzeba darzyć barbarzyńcę, któremu przytrafiło się być królem. – Zwyczaje tego narodu nie są twymi zwyczajami. Lala-ah, opuszczają Ka-yannę u stóp ołtarza, gdzie gody miały się dopełnić, dopuściła się wielce rażącej zniewagi wobec tradycji tych ziem… A obraza narodu jest obrazą króla, Kullu. Już choćby dlatego trzeba ją sprowadzić z powrotem i ukarać.
I zapewne gdyby nie osobista obraza, jakiej dopuścił się uciekający, król nigdy nie poświęciłby swojego czasu i energii na jakąkolwiek wyprawę za zbiegami. W tym zawiera się tak często podkreślana różnica między cywilizacją a barbarzyństwem: Kull nie widzi sensu w marnowaniu swojego czasu na rzeczy, które powinien robić tylko z uwagi na swoją pozycję lub obyczaje, ale kiedy ktoś podważa jego honor lub męskość, gotów jest własnoręcznie wymierzyć sprawiedliwość. „Mężczyźni w Atlantydzie mszczą się za zniewagi… I chociaż Atlantyda się mnie wyrzekła, a ja zostałem królem Valusii, na Valkę, nadal jestem mężczyzną!” W samczym świecie kreowanym przez Howarda, gdzie kobiety są albo dwórkami, albo brankami (a ich rzekoma wolność na rodzimej Atlantydzie pojawia się wyłącznie w nielicznych wzmiankach), podważanie czyjejś męskości jest największą zniewagą.
Podobny wątek pojawia się ponownie w „Kocie i czaszce”, gdzie cała intryga (zdecydowanie jedna z gorszych, nawet jak na prostotę większości fabuł Howarda) została osnuta wokół pragnienia Delcardes, by poślubić niejakiego Kulrę Thooma z Zarfhaany. Kull po raz kolejny daje wyraz swojemu niezadowoleniu z wplątywania go w takie sprawy: „Czyż jestem jakąś starą kobietą albo kapłąne, żeby dręczyć się takimi sprawami? Rozpatrzcie ją między sobą i nie drażnijcie mnie więcej pytaniami o swaty! Na Valkę, na Atlantydzie kobiety wychodzą za tych, co im się podobają, i nic więcej.”
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nie inaczej jest zresztą w „Tym toporem władam”:
Ta sprawa z rządzeniem męczy mnie tak, jak nigdy nie utrudziła mnie żadna ze stoczonych walk.
– To część gry, Kullu – odparł Brule. – Jesteś królem, więc musisz odgrywać króla.
– (…) Całe miesiące temu obaliłem starą dynastię i przejąłem tron Valusii, o któym marzyłem, odkąd byłem chłopcem w kraju swego plemienia. To było łatwe. (…) Kłopot ze mną tkwi w tym, Brule’u, że niewystarczająco długo marzyłem. Zawsze wyobrażałem sobie zaledwie objęcie tronu… Nie patrzyłem dalej. Kiedy król Borna legł martwy pod mymi stopami, a ja zerwałem koronę z jego zakrwawionej głowy, osiągnąłem ostateczną granicę swych marzeń. Od tego miejsca, zaczyna się gmatwanina ułudy i błędów. Przygotowałem się na zdobycie korony… Nie na jej noszenie.
W istocie, król Kull choć włada, jest jednocześnie niewolnikiem ustalonych praw, niezdolny do ich zmiany: „Zdało mu się, że królowanie stanowi inną odmianę niewolnictwa… Wcześniej zawsze przecierał sobie drogę, wycinając ścieżkę wśród wrogów swym wielkim mieczem… Jak przemóc troskliwych i pełnych szacunku przyjaciół, którzy kłaniają się i nadskakują, a nieprzejednani pozostają wobec czegokolwiek nowego czy jakiejkolwiek zmiany?” Ale tylko do czasu, kiedy, przetrwawszy nieudaną próbę zamachu, postanawia raz jeszcze wziąć sprawy we własne ręce i pokazać wszystkim, co oznacza bycie królem i barbarzyńcą w jednym.
Stałem się nie królem, lecz niewolnikiem. Jestem osaczony prawami, prawami, prawami! Nie mogę karać złoczyńców ani nagradzać przyjaciół z powodu praw, zwyczajów tradycji! Na Valkę, będę królem tak samo w rzeczywistości, jak i z nazwy! (…)
– Ale prawo! – wrzasnął Tu.
– Ja jestem prawem! – ryknął Kull, zamachnąwszy się toporem. Ten błysnął opadając i kamienna tabliczka rozleciała się na sto kawałków. (…) – Ja jestem królem, państwem i prawem! – ryknął i chwyciwszy podobne do buławy berło, które leżało w pobliżu, przełamał je na pół i odrzucił do siebie. – To powinno być moje berło! – Potrząsnął wysoko poczerwieniałym toporem, chlapiąc na pobladłych nobilów kroplami krwi. (…) – Tym toporem władam! To jest moje berło! Walczyłem do ostatka i wylewałem pot, aby zostać królem marionetką, jakim chcieliście, bym był… abym królował wedle waszego uznania. Teraz skorzystam ze swojego. Jeśli nie będziecie walczyć, macie być posłuszni! Prawa, które są sprawiedliwe, ostaną się; prawa będące przeżytkiem swych czasów strzaskam, tak jak roztrzaskałem to tutaj. To ja jestem królem!
Niestety, nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, jak wyglądałyby rządy Kulla po tych wydarzeniach. Szkoda, bo stanowią one ciekawy punkt wyjścia do zupełnie innego rodzaju opowieści niż te, w których król Kull jest niewolnikiem starożytnych praw Valusii.
koniec
22 stycznia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Luty 2017
— Przemysław Ciura, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Kwiecień 2016
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek

Wracając do źródeł
— Miłosz Cybowski

Zapomniany wędrowiec
— Kamil Armacki

Powinno być lepiej, na Croma!
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.