Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marcia Bartusiak
‹Dzień, w którym odkryliśmy Wszechświat›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień, w którym odkryliśmy Wszechświat
Tytuł oryginalnyThe Day We Found the Universe
Data wydania1 marca 2011
Autor
PrzekładMarek Krośniak
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-631-4
Format400s. 140×210mm
Cena42,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Panorama astronomii
[Marcia Bartusiak „Dzień, w którym odkryliśmy Wszechświat” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Książki popularnonaukowe, mające ambicję dotarcia do szerszego grona odbiorców, muszą stosować się do pewnych reguł, wśród których prym wiedzie atrakcyjność. Marcia Bartusiak zdaje się być doskonale świadoma tej konieczności i dlatego jej „Dzień, w którym odkryliśmy wszechświat” jest dziełem nie tylko ładnie prezentującym się na półce, ale i do czytania.

Grzegorz Krzymianowski

Panorama astronomii
[Marcia Bartusiak „Dzień, w którym odkryliśmy Wszechświat” - recenzja]

Książki popularnonaukowe, mające ambicję dotarcia do szerszego grona odbiorców, muszą stosować się do pewnych reguł, wśród których prym wiedzie atrakcyjność. Marcia Bartusiak zdaje się być doskonale świadoma tej konieczności i dlatego jej „Dzień, w którym odkryliśmy wszechświat” jest dziełem nie tylko ładnie prezentującym się na półce, ale i do czytania.

Marcia Bartusiak
‹Dzień, w którym odkryliśmy Wszechświat›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień, w którym odkryliśmy Wszechświat
Tytuł oryginalnyThe Day We Found the Universe
Data wydania1 marca 2011
Autor
PrzekładMarek Krośniak
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-631-4
Format400s. 140×210mm
Cena42,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Wiadomo, do kogo kierowane są książki popularnonaukowe – do tych, który chcieliby się czegoś dowiedzieć, lecz nie lubią się przyznawać (także przed sobą), ze ich kompetencje i kwalifikacje nie pozwalają im zrozumieć dzieł stricte naukowych. Pozycja mająca ambicję dotarcia do szerszego grona odbiorców musi więc stosować się do pewnych reguł, wśród których prym wiedzie atrakcyjność. Marcia Bartusiak, publikująca m.in. na łamach „New York Times’a” i „Washington Post”, zdaje się być doskonale świadoma tej konieczności i dlatego jej „Dzień, w którym odkryliśmy wszechświat” jest dziełem nie tylko ładnie prezentującym się na półce, ale i do czytania.
Wbrew tytułowi ta niekrótka książka nie koncentruje się bynajmniej na jednym wydarzeniu – to raczej rozległa i szczegółowa panorama astronomii, sięgająca głęboko w wiek XIX i śledząca drogę do przełomowego dla naszej wizji kosmosu odkrycia Edwina Hubble’a, który 1 stycznia 1925 ostatecznie odebrał człowiekowi pretensję do zajmowania jakiegokolwiek eksponowanego miejsca we wszechświecie. Szczegółowo, niekiedy wręcz pedantycznie Bartusiak opisuje kolejne drobne odkrycia, które skumulowały się ostatecznie w obowiązujący obecnie obraz.
Wprawdzie jest to pozycja wybitnie „branżowa” i podejrzewam, że walory tego dziełka w pełni będą potrafili docenić przede wszystkim ci, dla których już wcześniej różnica między supernową a czarną dziurą była oczywistością, ale nawet dla kogoś, kto z gwiazdami ma do czynienia jedynie przy okazji wyjazdów na działkę, „Dzień…” jest lekturą może nie porywającą, ale z pewnością ciekawą. Autorka bowiem przyłożyła się do tego, by jej opowieść - pełna nie zawsze ekscytujących detali – uatrakcyjnił zbiór anegdot, bon motów i mniej lub bardziej zabawnych historyjek z życia poszczególnych astronomów. Dzięki temu mamy okazję dowiedzieć się na przykład, że James Lick, fundator największego na przełomie XIX i XX wieku teleskopu, usytuowanego na grani Mount Hamilton, za pomocą którego dokonywano rewolucyjnych i zmieniających oblicze świata odkryć, zażyczył sobie pochówku bezpośrednio pod nim, a wykluczając ewentualność kremacji, powiedział: „Chcę zgnić, jak przystało na dżentelmena”.
Nagromadzenie podobnych „smaczków”, włażenie z butami w prywatne życie ludzi nauki sprawia, że nie tylko możemy pofolgować swoim plotkarskim instynktom, ale przy okazji uświadamia nam, że nie istnieje coś takiego jak „czysta nauka”, abstrahująca od ludzkich emocji i ambicji. To bowiem naukowcy, którzy zgłębiali zagadki układów gwiezdnych, wymieniali epitety w rodzaju: „dyktator”, „skończony szubrawiec” czy „pozer”. Nauka, jak każda dziedzina życia, skażona jest namiętnościami, a rywalizacja i niesnaski między jej adeptami stanowią rewers naukowego obiektywizmu i prób wydarcia światu jego tajemnic.
Książka Bartusiak to również opowieść o błędach i opacznych sądach, fałszywych tropach i ślepych odnogach, w które obfituje historia zmagań astronomów z kosmosem. Autorka dowodzi, że kosmos ewoluował – również, a może przede wszystkim w ludzkich umysłach. Autorka temu właśnie zagadnieniu – rozszerzania się kosmosu w ludzkiej świadomości – poświęca gros swojej uwagi. Trudno sobie wszakże wyobrazić, że niewiele ponad sto lat temu wszechświat ograniczał się do naszej galaktyki, a opinia, że światów analogicznych do Drogi Mlecznej jest nieskończona ilość, była nie lada ekstrawagancją.
Astronomia pod koniec XIX i na początku XX wieku była, obok fizyki, królową nauk, „najchętniej wspieraną ze środków prywatnych dziedzina w Stanach Zjednoczonych, między innymi dlatego, że kusiła perspektywą lśniącej w promieniach słonecznych kopuły na szczycie górskim, na którą każdy będzie mógł spoglądać i podziwiać”. Była też nauką, która wywracała na nice pojęcia ludzi o rzeczywistości i o roli człowieka we wszechświecie; wskutek jej odkryć ludzie wraz ze swoją malutką planetą usuwali się coraz bardziej na marginesy kosmosu. „Słońce, maleńka plamka światła, wokół której krąży drobny cień zwany ziemią” – nie jest to, przyznajmy, najbardziej budująca perspektywa.
Mimo swej przystępności „Dzień…” budzi refleksję dość osobliwą – żyjemy w świecie, którego zdecydowana większość z nas nie ogarnia, jesteśmy otoczeni przez rzeczy i zjawiska, które uważamy za oczywiste, nie mając przy tym pojęcia, nie potrafiąc sobie nawet wyobrazić mechanizmów tej rzeczywistości. Ostatecznie, jak my, tak zwani humaniści, którzy kontakt z naukami ścisłymi zakończyliśmy na etapie szkoły średniej, moglibyśmy pojąć to, co już w XVI wieku sformułował w następujący sposób Giordano Bruno: „środek wszechświata jest wszędzie, a nie ma miejsca, które byłoby jego skrajem”? Nasze mózgi, nabierające swej pełni i swych ograniczeń w przestrzeni, którą możemy objąć dostępnymi nam zmysłami, potrzebują pojęć „początku” i „końca”, a źle znoszą myślenie o „nieskończoności”. Tym bardziej więc zadziwiający wydaje się fakt, że istnieją ludzie, którzy są w stanie przekroczyć tę „naturalną” ograniczoność naszej percepcji. Dobrze też, że są i tacy – Marcia Bartusiak do tego grona należy - którzy podejmują trud translacji naukowych odkryć na bardziej „ludzki” język.
koniec
5 maja 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Ukryte życie mózgu
— Grzegorz Krzymianowski

O wpływie wąsonogów na miejsce człowieka w świecie
— Grzegorz Krzymianowski

Chochołowi ludzie
— Grzegorz Krzymianowski

Banał, banał, znowu banał
— Grzegorz Krzymianowski

Kłopoty małego stwórcy
— Grzegorz Krzymianowski

Akty heroizmu (recenzja dla dorosłych)
— Grzegorz Krzymianowski

Wrobić Cézanne’a
— Grzegorz Krzymianowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.