Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Swietłana Aleksijewicz
‹Czarnobylska modlitwa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarnobylska modlitwa
Tytuł oryginalnyЧернобыльская молитва
Data wydania7 maja 2012
Autor
PrzekładJerzy Czech
Wydawca Czarne
SeriaReportaż (Czarne)
ISBN978-83-7536-371-5
Format288s. 133×215mm
Cena44,—
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Piekło za miedzą
[Swietłana Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Aleksijewicz przedstawia historię Czarnobyla, jakiej nie znamy. I bynajmniej nie zaskakuje nas nowymi teoriami spiskowymi, tylko – obdzierając katastrofę z popkulturowej mitologii – oprowadza nas za rękę po piekle, jakim stała się część południowej Białorusi po 1986 roku.

Paweł Micnas

Piekło za miedzą
[Swietłana Aleksijewicz „Czarnobylska modlitwa” - recenzja]

Aleksijewicz przedstawia historię Czarnobyla, jakiej nie znamy. I bynajmniej nie zaskakuje nas nowymi teoriami spiskowymi, tylko – obdzierając katastrofę z popkulturowej mitologii – oprowadza nas za rękę po piekle, jakim stała się część południowej Białorusi po 1986 roku.

Swietłana Aleksijewicz
‹Czarnobylska modlitwa›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarnobylska modlitwa
Tytuł oryginalnyЧернобыльская молитва
Data wydania7 maja 2012
Autor
PrzekładJerzy Czech
Wydawca Czarne
SeriaReportaż (Czarne)
ISBN978-83-7536-371-5
Format288s. 133×215mm
Cena44,—
Gatuneknon‑fiction, podróżnicza / reportaż
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W Czarnobylu najmocniej zapada w pamięć życie „po wszystkim”: przedmioty bez człowieka, pejzaże bez człowieka […] Czasem miałam wrażenie, że robię notatki z przyszłości – tak wypowiada się na temat reportażu Swietłana Aleksijewicz – laureatka Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus”, kilkukrotnie wymieniana w kontekście Nagrody Nobla – która zbierała materiał do swojej książki przez 19 lat.
Wszystko zaczęło się 26 kwietnia 1986 roku – seria wybuchów rozsadziła reaktor i blok energetyczny czarnobylskiej elektrowni atomowej. Był to jednak dopiero początek jednej z największych katastrof technologicznych XX wieku. Wybuch zebrał krwawe żniwo, ale to wraz z promieniowaniem przyszła prawdziwa zagłada, która – jak zdaje się sugerować autorka – najbardziej dotknęła naszego wschodniego sąsiada, Białoruś.
Na relację pisarki – wbrew temu, co mógłby sugerować przywołany cytat – nie składają się opisy wyludnionej krainy, a wypowiedzi ludzi, bezpośrednio dotkniętych przez czarnobylską katastrofę. Aleksijewicz dotarła do wiejskich nauczycieli i profesorów uniwersytetów, rozmawiała z emigrantami i nielegalnymi mieszkańcami skażonej strefy, wysłuchała wszystkich: przeciwników radzieckiej władzy i fanatycznych komunistów, młodych wdów i prostych staruszek, żołnierzy i dzieci. Zebrane „monologi” przemawiają jednym głosem; nie ma tu niezrozumiałej kakofonii, próby dociekania prawdy, szukania winnych. Białoruska dziennikarka nie skupia się na katastrofie politycznej, a na pojedynczych tragediach. Udziela głosu tym, którym radziecka władza go odmówiła.
Aleksijewicz stworzyła portret człowieka dotkniętego zagładą. Losy wszystkich przedstawionych w książce ludzi – tak bardzo odmiennych i różnych – połączył cień Czarnobyla, cień, od którego nie można się uwolnić, bo dotyka końca, opiera się o nicość. Czytając „Czarnobylską modlitwę”, obcuje się właśnie z końcem, tańczy na krawędzi apokalipsy. W duchową równowagę wkrada się pierwiastek chaosu, bezlitośnie rozbijający kaftan szczęścia i samozadowolenia, w jakim próbuje nas zamknąć zachodnia kultura. Dzieciństwo – w którego mit przyzwyczailiśmy się wierzyć – okazuje się tylko kłamstwem i iluzją, gdy dziesięcioletni chłopak mówi: „umrzemy”. Sama wartość życia zaś zostaje poddana weryfikacji, gdy dowiadujemy się, że dorosły mężczyzna jest wart tyle, ile czasu jest w stanie wytrzymać, zbierając radioaktywne odpady.
Ważne miejsce w reportażu Białorusinki zajmują kobiety. Książkę otwierają i zamykają relacje dwóch młodych wdów. Ich mężów wezwano na służbę do Czarnobyla. Wyjeżdżali z domów młodzi i silni. Wracali – pokaleczeni, chorzy, z nowotworami i mutacjami. Czasem do pracy na skażonym terenie zmuszano ich szantażem, częściej jednak wybierali się tam dobrowolnie. Nagrodą w końcu były premie, odznaczenia, a nawet pochwały z samej Moskwy. W oczach opinii publicznej byli bohaterami. Ale czy na pewno? Czy prawdziwym zwycięstwem jest poświęcenie własnego życia dla władz, które nawet nie kiwnęły palcem, by uratować setki ludzi? – Aleksijewicz zadaje trudne pytania o człowieka radzieckiego, o istotę zwaną homo-sovieticus.
Kobiety nie tylko patrzyły na cierpienie. Niektóre z nich też go doświadczyły. Skażone dużą dawką promieniowania traciły swoją kobiecość, patrzyły jak wypadają im włosy; rodziły dzieci, o których mówiono, że mają przyjść na świat z dodatkowymi kończynami i zdeformowanymi ciałkami. Czarnobyl nie oszczędził nikogo.
Najbliżej prawdy byli naukowcy i profesorowie. To oni wiedzieli, jak niebezpieczne jest skażenie terenu i jakie zabiegi profilaktyczne trzeba przeprowadzić, by zmniejszyć straty w ludziach. Ich jednak nie słuchano. Mogli wzbudzić na Białorusi panikę, a wtedy rząd dostałby naganę z Moskwy, która – uwikłana w zimną wojnę – rozpaczliwie próbowała ratować wizerunek Związku Radzieckiego i tak już mocno nadszarpnięty przez zachodnie media.
Czarnobyl to popkulturowy palimpsest – przez ćwierć wieku pokryła go taka ilość mitów i legend, że już nie sposób spojrzeć na tę katastrofę inaczej jak przez pryzmat stereotypów. Lektura „Czarnobylskiej modlitwy” zmusza czytelnika, by odłożył na bok łatwostrawną papkę zaserwowaną mu przez literaturę, filmy i gry video utrzymane w konwencji postapokalipsy i spojrzał na katastrofę czarnobylską w kontekście pojedynczych ludzkich tragedii. Oto właśnie fenomen reportażu Aleksijewicz – dociera do sedna katastrofy, oczyszcza pergamin historii zamazany powstałą mitologią i ukazuje go w pierwotnej postaci; sprawia, że ponownie u początków tej legendy znajdujemy opowieść zapisaną krwią niewinnych ofiar. Lektura reportażu białoruskiej pisarki to spacer po piekle; po piekle nie tak znowu odległym, bo znajdującym się za naszą wschodnią granicą, za miedzą.
koniec
26 maja 2012

Komentarze

27 V 2012   06:47:49

`wracali z ... mutacjami'
Czy można to przybliżyć? To znaczy że wracali np. z trzecią nogą?

Czy autorka sprawdzała wysłuchiwane opowieści? Bo wyglada na to, że nie - i im ktoś straszniejsze historie opowiadał, tym bardziej był pożądany...

Chciałbym przypomnieć, że uważa się że największym złem było - przeprowadzone z charakterystycznym dla komuny rozmachem i bezmyślością - całkowite wysiedlenie ludności. Bo na większości ewakuowanego terenu poziom promieniowania nie był wyższy, niż jest naturalny w Skandynawii...

27 V 2012   09:29:42

Mutacje to zmiany w materialne genetycznym - nie trzeba tłumaczyć, że niebezpieczne. Oczywiście, bardzo wiele ludzi przesiedlono bez powodu. Autorka jednak głównie skupia się na historii tych, których bezpośrednio dotknął wybuch reaktora. W Białorusi aż 23% kraju zostało skażone promieniowaniem (przy 4% w Ukrainie i 0,5 % Rosji), a jego niewielkie dawki - przyjmowane rok w rok - np. regularnie zwiększały liczbę chorych na raka.
Aleksijewicz to profesjonalna dziennikarka, ale oczywiście nie trzeba wierzyć spisanym przez nią relacjom - to już Twój wybór i Twoja wolna wola.

27 V 2012   10:16:52

`dziesięcioletni chłopak mówi: „umrzemy”'

Obawiam się, że w zbieraniu opowieści jest równie wiarygodna jak Margaret Mead...

Rzecz w tym, że trochę jednak pamietam tamtą historię. Ilustrowane opowieści o rodzeniu się potworków (BBC?), a potem informację, że statystycznie nie było ich więcej niż zwykle...

`niewielkie dawki - przyjmowane rok w rok' - a to jest właśnie nadużycie. Wszyscy przyjmujemy niewielkie dawki przez cały czas - z promieniowania kosmicznego. Także naturalne promieniowanie gruntu bywa w niektórych okolicach sporo większe niż w innych, a ludzie tam nie wymierają...

Nie chodzi mi o bagatelizowanie problemu - ale o to, że jest tworzony fałszywy obraz, bardziej magiczny niż rzeczywisty.

27 V 2012   13:08:56

Niewielkie dawki, ale większe niż zwyczajnie, a także zwiększająca się ilość chorych na raka - to dane z książki. Nie jestem kompetentny, by wypowiadać się tej sprawie, nie widzę jednak powodu, by negować ich prawdziwość.
Nie wiem również, czemu chłopak uświadomiony, co do swojego losu - bo zobaczył jak w sąsiednim szpitalnym łóżku umiera jego koleżanka - miałby podważać wiarygodność dziennikarki.
Jako czytelnik, nie miałem wrażenia, że autorka próbuje przekoloryzować swoją relację. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że jest to jeden z nielicznych głosów o Czarnobylu, który zbliżył się do prawdy o tragedii pojedynczych ludzi. Jeśli skądś pochodzi fałszywy obraz tej katastrofy (a tu się zgodze, że rzeczywiście taki obraz nieraz stwarzano) to raczej nie z książki Aleksijewicz.

27 V 2012   16:29:09

Ilość promieniowania naturalnego może się różnić bodajże stukrotnie - zależnie od miejsca; więc trudno mówić o normie. Tam gdzie jest największe, ludzie nie wymierają.

Po Czarnobylu liczono, że w ciagu 50 lat wśród ewakuowanych
wystąpi 23000 naturalnych zgonów nowotworowych, napromieniowanie spowoduje dodatkowo od 28 do 92 zgonów nowotworowych.
Więc - jeżeli chce się poznać skutki katastrofy - potrzebna jest rzetelna statystyka, a nie wzruszające historie. Bo - nawet nie napromieniowani - ludzie umierają, a i młodym to się przydarza...

Nie znam aktualnych danych na ten temnat, więc mogę tylko mieć watpliwości:
- liczba zachorowań na raka rośnie, bo po prostu ludzie sie starzeją... Tak to już jest...
A czy ten wzrost jest typowy, czy nie - ocenić można tylko przy pomocy statystyki...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Z dna radzieckiej szafy
— Paweł Micnas

Tegoż autora

Spacery po Bukareszcie
— Paweł Micnas

Śmietnik umysłowy
— Paweł Micnas

Zbrodniarz o dwóch twarzach
— Paweł Micnas

Kresy polskie i opowieści
— Paweł Micnas

O pożytkach miejskich przechadzek
— Paweł Micnas

Literacki gulasz
— Paweł Micnas

Klaser ze znaczkami końca
— Paweł Micnas

Dzika Polska
— Paweł Micnas

Leningrad była kobietą
— Paweł Micnas

Pan z cukrowni
— Paweł Micnas

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.