EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Imię wiatru |
Tytuł oryginalny | The Name of the Wind |
Data wydania | 11 września 2008 |
Autor | Patrick Rothfuss |
Przekład | Jan Karłowski |
Wydawca | Rebis |
Cykl | Kroniki królobójcy |
ISBN | 978-83-7510-060-0 |
Format | 888s. 132×202mm |
Cena | 43,90 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent |
EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Imię wiatru |
Tytuł oryginalny | The Name of the Wind |
Data wydania | 11 września 2008 |
Autor | Patrick Rothfuss |
Przekład | Jan Karłowski |
Wydawca | Rebis |
Cykl | Kroniki królobójcy |
ISBN | 978-83-7510-060-0 |
Format | 888s. 132×202mm |
Cena | 43,90 |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Witam, wpadłem na waszą stronę przypadkiem, ale teraz już drugi dzień czytam tu różnorakie artykuły. Jestem naprawdę zachwycony jakością tutejszych tekstów, czytam je z wielką przyjemnością. Do tego wywnioskowałem, że w większości trafiacie recenzjami w moje odczucia, także przy wybieraniu kolejnych lektur ten portal będzie mi bardzo pomocny. Co do Imienia wiatru - właśnie przez to, że jest tam tylko jeden bohater i musimy śledzić go przez bite 900 stron, odpuściłem sobie tę książkę od razu po przeczytaniu recenzji.
Dziękuję za dore słowo.
Ten cykl ma wielu fanów, ale mnie akurat nie porwał. Chyba najbardziej zniechęcił mnie egocentryzm bohatera, to, jak we wszystkim, za co się zabierze jest najlepszy, tudzież pewien psychopatyczny rys (czytałam też jedno opowiadanie, które potem zdaje się stało się fragmentem tomu drugiego, gdzie Kvothe samojeden zabija cały gang bandytów. Może i ci ludzie byli przestępcami, ale to, jak ich rozmyślnie jednego po drugiem wykańczał zgodnie z uprzednio wymyślonym planem i potem zdaje się odpowiednio układa zwłoki "na przestrogę" - no raczej nie wzbudziło we mnie życzliwych uczuć do tej postaci) - tylko nie zdenerwuj Kvothe'a, bo krzywdę ci może zrobić na wiele sposobów.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt! (i zapraszam do dalszej lektury naszego portalu)
Najbardziej sobie właśnie cenię takie cykle fantasy, które są wielowątkowe i posiadają szerokie spektrum postaci (oczywiście bez przesady i tutaj przytyk dla pana Jordana). Wtedy jest większa swoboda w polubieniu któregoś z bohaterów. A tak dostaniemy takiego psychola Kvothe'a i siedź z nim przez dziesiątki godzin.
Również pozdrawiam i życzę Wesołych świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku.
Moje największe czytelnicze rozczarowanie w życiu. Jeszcze nie skończyłem, ale naprawdę ciężko wytrzymać do końca. Rothfuss stworzył za jednym zamachem najbardziej denerwującego i nieprawdopodobnego protagonistę w historii - serio,należy mu się się za to jakaś nagroda. Jak można kibicować tak aroganckiemu dupkowi? Który, nawet jeśli wyjątkowo popełni błąd (nigdy nie ze swojej winy) to i tak zawsze mu się upiecze. Zero konsekwencji działań. O ile przy wątku żebraka w Tarbean jeszcze spodziewałem się, że akcja nabierze choćby namiastki realizmu, to wątek uniwersytecki to już czysta parodia literatury fantasy. Prawie jak u Pratchetta, tyle że wcale nie ma powodów do śmiechu. Styl moim zdaniem też co najwyżej poprawny, a ja wcale w tym temacie dużo nie wymagam. Nie rozumiem, skąd popularność tej powieści. Spróbuję dzielnie wytrwać do końca (choć nie wierzę, że jakakolwiek powieść może zostać odkupiona przez zakończenie).
W tymże tomie, o ile pamiętam nic się rozstrzygającego nie dzieje, wlecze się , wlecze a potem jest "ciąg dalszy nastąpi".
Tomu drugiego już nie czytałam (jest jeszcze grubszy, aż został podzielony na dwa), a trzeci wciąż nie powstał - zdaje się, że kiedy fani się dopytywali, autor dość niegrzecznie na to zareagował (ale tutaj pewna nie jestem, czy to na pewno o niego chodziło, choć coś mi się o głowę obija, że była taka historia i Sanderson go potem tłumaczył).
Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.
więcej »Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.
więcej »Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Uczta długa i bogata, najeść się jednak nie można
— Paweł Micnas
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka
Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka
Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka
Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka
Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka
Z tarczą
— Beatrycze Nowicka
Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka
Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka
Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka
To prawda, że akcja toczy się niespiesznie ale, przynajmniej mnie, wcale to nie nudzi. Z przyjemnością przyglądam się wtedy samemu bohaterowi, poznaję go jak dobrego znajomego. Co do egzaltacji, fakt, w dalszych tomach jest jej jeszcze więcej (zwłaszcza jak się kobitki pojawią). Nie potrafię rozsądnie o tym napisać, ale są odcienie egzaltacji, które trafiają mnie prosto w serce;) (np. w tekstach Comy ma to miejsce). Mam wrażenie, że oscylują na granicy kiczu i genialnego utworu. Pochłonęłam "Imię wiatru" błyskiem i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Jak mawia Kora "kocham pana!" panie Kvothe:)