Malalę, szesnastoletnią Pakistankę, świat poznał bliżej, gdy w 2013 roku została najmłodszą w historii osobą nominowaną do Pokojowej Nagrody Nobla. Za odważną walkę o prawa człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem dostępu dziewcząt do edukacji, niemal straciła życie w zamachu. W autobiografii opowiada o trudnych dziejach Pakistanu, swoim życiu i śmiałych marzeniach na przyszłość.
Głos pokolenia przyszłości
[Christina Lamb, Malala Yousafzai „To ja, Malala” - recenzja]
Malalę, szesnastoletnią Pakistankę, świat poznał bliżej, gdy w 2013 roku została najmłodszą w historii osobą nominowaną do Pokojowej Nagrody Nobla. Za odważną walkę o prawa człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem dostępu dziewcząt do edukacji, niemal straciła życie w zamachu. W autobiografii opowiada o trudnych dziejach Pakistanu, swoim życiu i śmiałych marzeniach na przyszłość.
Christina Lamb, Malala Yousafzai
‹To ja, Malala›
„Mam szczęście być córką ojca, który szanuje moje zdanie (…) i matki, która zachęcała nas oboje na rzecz pokoju i edukacji”, pisze z dumą Malala, wywodząca się z plemienia Pasztunów. Jej głos jest tym bardziej przejmujący, że pochodzi ona z regionu, w którym dziewczęta na ogół nie uczęszczają do szkoły, a ich jedyną życiową drogą jest możliwie jak najwcześniejsze zamążpójście. Dla Malali od zawsze było czymś oczywistym, że zdobycie wykształcenia to w jej życiu wartość priorytetowa. W jej rodzinie (dziewczyna ma jeszcze dwóch braci) nigdy nie uzależniano dostępu do edukacji od płci.
Malala zawsze miała wsparcie swojego taty, Ziauddina, który – w skrajnie patriarchalnej kulturze – popierał jej ambicje, zachęcał do nauki i do wyrażania własnych przekonań. Ziauddin Yousafzai jest nauczycielem o temperamencie społecznika. Będąc od wielu lat gorącym orędownikiem praw człowieka, walczy o wolność słowa i powszechną edukację dla wszystkich bez względu na płeć. To w Pakistanie postawa bardzo postępowa. Niezwykłe są, jak na tamtejszą kulturę, poglądy Ziauddina i jego docenienie potęgi edukacji. Jako właściciel szkoły – nie zamykał drzwi przed dziewczętami, które nawet uczyły się w klasie wspólnie z chłopcami, co dla tamtejszych obyczajów było wyzwaniem i nie wszystkim się podobało. Malala w swojej książce poświęca wiele miejsca biografii ojca, jego podążaniu „pod prąd”: od fundamentalnego Islamu do intelektualnej niezależności i otwartości. Czytelnik zauważy także, że była to także pełna przeciwności droga wydobywania się z materialnego niedostatku. Ziauddin Yousafzai zresztą całe życie prowadził stałą, nieraz dramatyczną walkę o środki na utrzymanie szkoły. Edukacja w Pakistanie nie jest organizowana ani finansowana przez państwo.
W autobiografii mamy okazję przeczytać także o bardzo ciekawych realiach pozaszkolnego życia Malali – o plotkach z koleżankami, fascynacją Justinem Bieberem, „Zmierzchem” i filmami z Bollywood. Dziewczynę interesuje właściwie to samo, co inne nastolatki na świecie. Ale wiąże się z tym ważna kwestia: postępowość i (pozorne) uzachodnienie nie pozostaje u niej w konflikcie z głębokim szacunkiem do wyznawanej religii muzułmańskiej i Koranu. Malala w swoich wspomnieniach często akcentuje swoje przywiązanie do Islamu. Jej książka przybliża nam realia tej religii, które często są zupełnie odmienne od naszych europejskich wyrażeń i stereotypów. Malala zwraca uwagę: nigdzie w Koranie nie ma fragmentu, w którym byłaby potępiana edukacja dla dziewcząt! Wręcz przeciwnie, wszystkich bez wyjątku zachęca się do zdobywania wiedzy. Dziewczyna gorliwie odpowiada na to wezwanie oraz przyznaje, że najbardziej fascynuje ją fizyka i zgłębianie jej praw, obowiązujących w całym wszechświecie.
Książka zawiera mnóstwo ciekawie opisanych szczegółów dotyczących historii Pakistanu i tamtejszych realiów życia, nie zawsze dobrze znanych polskiemu czytelnikowi. Ojczyzną Malali jest Dolina Swat, region, w którym od utworzenia Pakistanu w 1947 roku ani na chwilę nie było spokojnie. Polityczne zawirowania i wojny nigdy nie sprzyjały stabilizacji. A gdy Dolinę opanowali kilka lat temu Talibowie, życie mieszkańców, a szczególnie mieszkanek, uległo zasadniczej zmianie. Dla kobiet nie było miejsca w przestrzeni publicznej. Nad szkołą ojca Malali zaczęły zbierać się chmury. Fundamentaliści kategorycznie zabraniali uczyć się dziewczętom. Rodzina Yousafzai wykazała się odwagą cywilną i niezłomnością, broniąc szkoły przed zamknięciem. Książka jest także dramatycznym świadectwem życia w zastraszeniu, w atmosferze realnych obaw o własne życie. Przejmujące są opisy zmagań rodziny Malali z zacieśniającą się pętlą fundamentalizmu.
Krytyczny dzień nadszedł 9 października 2012. Malala w drodze do szkoły została postrzelona w głowę w zorganizowanym zamachu talibów na jej życie. Jej stan był krytyczny i nie dawał nadziei. Z pomocą przyszli lekarze brytyjscy, dzięki którym możliwe były szybkie operacje, a następnie przetransportowanie dziewczyny do specjalistycznego szpitala w Birmingham i powolne dochodzenie do pełnego zdrowia. Możemy zapoznać się ze szczegółowym przebiegiem tych dramatycznych wydarzeń, których punktem kulminacyjnym jest moment, gdy Malala budzi się w obcym szpitalu, a jej rodzina pozostała w Pakistanie, czekając na dopełnienie formalności wyjazdowych.
Jak być może pamiętamy, Malala stała się szerzej znana na świecie dopiero po zamachu na jej życie. Ale z książki dowiemy się, że jeszcze chodząc do szkoły w Pakistanie, otwarcie zabierała głos w sprawie edukacji dla dziewcząt, odważnie stawiając te kwestie w spotkaniach z ważnymi politykami jej kraju. Gdy Talibowie zdobyli władzę, zaczęła prowadzić pod pseudonimem internetowego bloga w języku angielskim, relacjonując z pierwszej ręki, jak to jest być dziewczynką z naukowymi ambicjami w kulturze sprowadzającej dziewczęta i kobiety do roli domowych sprzętów.
„To ja, Malala” jest świetną lekcją mentalności i kultury Dalekiego Wschodu. Wiele rzeczy, o których mamy tu okazję przeczytać, przekracza nasze europejskie wyobrażenie. Malala zamieszcza też szereg ciekawych spostrzeżeń dotyczących polityki światowej. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że wiele tych fragmentów mogło być napisanych przez współpracującą z nią dziennikarkę, dojrzałość myślenia Malali, jej wizjonerskie spojrzenie na świat zadziwia i budzi optymizm. To głos człowieka dobrej woli, zatroskanego o przyszłość całego globu. Dziewczyna nie ukrywa, że chce pójść w ślady swojej rodaczki Benazir Bhutto, pierwszej kobiety-premiera w krajach muzułmańskich, i poświęcić się polityce. Przede wszystkim po to, by uczynić świat bardziej przyjaznym dla dziewcząt, by szeroko otworzyć przed nimi drzwi do szkół, aby każda z nich mogła decydować sama o swoim życiu. Już teraz jest bardzo aktywna na forum międzynarodowym, o czym także wspomina w autobiografii.
Znane stały się już słowa Malali, wygłoszone w przemówieniu w zgromadzeniu ONZ: „Jedno dziecko, jeden nauczyciel, jedna książka i jedno pióro mogą zmienić świat”. A jest co zmieniać, bo na świecie pięćdziesiąt siedem milionów dzieci nie ma dostępu do edukacji, z tego większość stanowią dziewczęta. „To ja, Malala” jest niezwykle inspirującą lekturą. Choć tu, w Europie, wiele kwestii uznajemy za oczywiste, w konfrontacji z innym kręgiem kulturowym okazuje się, że wcale tak nie jest. Malala uwrażliwia nas na prawa człowieka i przekonuje o wielkiej, często niedocenianej sile edukacji, która może zmienić świat. Jej głos jest odważnym i bezkompromisowym głosem pokolenia przyszłości.
W 2014 roku Malala została, najmłodszą w historii, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla.