„W mieście wojna” jest czymś więcej niż kroniką oddająca realia życia po agresji Rosji na Ukrainę. To głos wolności, niosący ducha niezłomności i mocny protest przeciwko wojnie.
Jeszcze jeden dzień bliżej naszego zwycięstwa
[Serhij Żadan „W mieście wojna” - recenzja]
„W mieście wojna” jest czymś więcej niż kroniką oddająca realia życia po agresji Rosji na Ukrainę. To głos wolności, niosący ducha niezłomności i mocny protest przeciwko wojnie.
Serhij Żadan
‹W mieście wojna›
Serhij Żadan (ur. w 1974 roku) jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy ukraińskich na świecie. W Polsce znamy go bardzo dobrze, jego poezja i proza doczekała się u nas licznych przekładów. Bodaj najbardziej znaną książką jest „Internat”, opublikowany przez Wydawnictwo Czarne w 2019 roku w przekładzie Michała Petryka. Powieść o mrocznym kolorycie, głęboko zapadająca w pamięć, portretująca twarde realia wojny, została napisana po pierwszej fazie napaści Rosji na ukraiński Donbas w 2014 roku.
Żadan został (miejmy nadzieję, że chwilowo) oderwany od tworzenia literackiej fikcji i innych zawodowych działań, szeroko angażując się w pomoc walczącemu krajowi i zbierając fundusze na zakup potrzebnego na froncie sprzętu. Gdy czytamy zapiski zebrane w tym tomie, widzimy, że jego pióro, dokumentujące frontowe wydarzenia rozgrywające się przede wszystkim w Charkowie, nabrało szczególnej ostrości i przenikliwości, ale jednocześnie też emocjonalnej delikatności. Posty Żadana pojawiały się najpierw w mediach społecznościowych, autor sporządzał je, na gorąco reagując na rozwój wydarzeń, swoje refleksje utrwalał skrótowo, niemal w biegu. Okazało się, że zestawienie w całość nadaje im spójności i potęguje siłę wyrazu. Zauważyli to niemieccy wydawcy, to z ich inspiracji najpierw ukazał się tom zapisków z pierwszego półrocza wojny. Obecnie dostajemy po polsku dziennik pierwszego roku pełnoskalowej wojny, rozpoczętej 22. lutego 2022.
Świetny jest wstęp do tej książki, napisany przez Wierę Meniok, literaturoznawczynię i polonistkę. Także ona dostrzega tę zmianę głosu autora, wymuszoną zewnętrznymi okolicznościami. Jednak Żadan nie tylko nie zamilkł, ale, jak ujmuje to autorka, „wbrew akustyce wojny” utrwala z determinacją bieżące wydarzenia, podtrzymuje ducha niezłomności, dodając swoim rodakom otuchy i wiary w ostateczne zwycięstwo. Podoba mi się bardzo, że Żadan wszystko to czyni bez patosu, a nawet z lekkim humorem, kierując swoją uwagę także na przyziemne i dalekie od wojny kwestie. Scen i szczegółów jest tu bardzo dużo, portretują wojenne życie chyba we wszystkich jego przejawach, od najbardziej tragicznych (tu nie ma trywializowania) do zabawnych.
Nie będzie chyba przesadą napisanie, że głos Żadana był i nadal jest ważnym czynnikiem podtrzymania wysokiego morale, a nawet budowania narodowej wspólnoty i ukraińskiej tożsamości. Wiele osób na Ukrainie, tak samo jak Wiera Meniok, nie mogło sobie wyobrazić „ani jednego dnia bez siły jego słów”, jak czytamy we wstępie. Autor zapisał 8. marca 2022: „teraz nie tylko pisze się historię – pisze się ją w języku ukraińskim”. Kto wie, o co toczy się ta wojna, w pełni zrozumie dobitność i głębię tego stwierdzenia.
Żadan, mieszkaniec Charkowa, ani na chwilę nie przestaje być częścią swojej społeczności, przyjmuje inspirującą innych postawę: „robimy, co tylko możemy, aby pomóc”. Czynnie pomaga, zbiera pieniądze, organizuje, udziela się także jako koncertujący muzyk rockowy – i w ten sposób także zbiera fundusze, również wyjeżdżając za granicę, także do Polski. „W mieście wojna” jest dla mnie także kroniką tego, jak ten ukraiński pisarz i artysta stał się duchowym liderem, a nawet moralnym autorytetem. Wykuwa się tutaj jego głęboko przeżywany patriotyzm, choć, jak wspomniałam, nie ma tu zadęcia ani nadmiernego skupienia autora na sobie, co budzi szacunek.
Nie ma wątpliwości, że ten tom wyszedł spod pióra kogoś, kto także jest poetą. I nie chodzi tylko o pojawiające się tutaj fragmenty poezji. Chodzi też o wykreowanie emocjonalnej atmosfery i kierowanie uwagi czytających na rzeczy, które są daleko od grozy wojny. Choć to może tylko pozory. Wiera Meniok zwraca uwagę, że ta „kronika wojny jest także (…) zapisem dziejów nieba”. Przekonujemy się tutaj, że patrzenie w niebo podczas wojny jest najważniejsze. Trzeba wiedzieć, co ono przyniesie, bo stamtąd przychodzą teraz nie tylko chmury i deszcze, ale śmierć i zniszczenie. Kiedy jest pokój, niemal nie zauważamy codziennej ciszy i zastoju nieba. Często nawet nie zadajemy sobie trudu, aby popatrzeć w górę.
Na uwagę zasługują rozproszone fragmenty, w których autor pisze o „porażce kultury Dostojewskiego i Tołstoja”. Wniosek jest bardzo czytelny i jednoznaczny: po napaści Rosji na Ukrainę i szeregu zbrodni wojennych obciążających agresora, tak zwana wielka kultura rosyjska nie ma moralnego prawa, aby na równych prawach współistnieć na świecie. Ta refleksja nie może być jednak odczytywana bez odpowiedniego kontekstu, a tworzy go właściwie cały ten tom. Szczególną wagę mają także etyczne i filozoficzne przemyślenia, zawarte w dwóch tekstach wystąpień Żadana na forum międzynarodowym.
W 2022 roku Serhij Żadan za swoją humanitarną postawę został wyróżniony Nagrodą Pokojową Księgarzy Niemieckich (brakuje mi doprecyzowującego przypisu tłumacza, czy na pewno o to wyróżnienie chodzi? Czytamy o Nagrodzie Pokoju, co może być mylące). Mamy w książce zapis oficjalnej przemowy ukraińskiego pisarza, padają w niej ważne słowa. Smutny i przejmujący to tekst, bo wynika z niego, że znów historia świata się powtarza. Zanurzony w niej człowiek staje przed koniecznością szukania słów, które oddadzą od zawsze niewyrażalne realia konfrontowania się z wojenną rzeczywistością. Jak pokazać innym, że wojna przynosi poczucie załamania czasu, brak ciągłości i zmieniającą się perspektywę? Nowa, tragiczna rzeczywistość zmienia też język, zwraca uwagę Zadan. W czasie konfliktu zbrojnego jego możliwości są ograniczone. Ale tym bardziej mówienie jest wtedy potrzebne. Jest też przemowa z okazji wyróżnienia autora Nagrodą Hannah Arendt. Ukraiński pisarz trafnie zauważa, że „oddalamy się od cienia, który rzuca XX wiek”. Świadkowie tamtej wojny odchodzą, ale historia znów zatacza dramatyczny krąg i „w Europie pojawiło się jeszcze jedno wojenne pokolenie”.
„W mieście wojna” nie jest pierwszym opublikowanym u nas tomem publicystyki dotyczącym napaści Rosji na Ukrainę. Jakiś czas temu ukazał się u nas „
Dziennik inwazji” Andrieja Kurkowa. Ta książka pokazuje nam wojenne wydarzenia z bardziej intelektualnej, syntetycznej perspektywy; zadaniem Kurkowa było raczej wytłumaczenie fenomenu Ukrainy reszcie świata. Żadan też stara się to robić, ale pisze przede wszystkim dla rodaków, aby mobilizować ich do oporu i czynnego włączania się w działania przeciwko agresorowi. Powtarza jak mantrę: „jutro obudzimy się jeszcze jeden dzień bliżej naszego zwycięstwa”. Oby tych dni było już niewiele.