Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Adrian Tchaikovsky
‹Pieczęć Robaka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieczęć Robaka
Tytuł oryginalnySeal of the Worm
Data wydania14 kwietnia 2015
Autor
PrzekładJarosław Rybski
Wydawca Rebis
CyklCienie Pojętnych
ISBN978-83-7818-679-3
Format664s. 132×202mm
Cena43,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Nie tylko umarli zobaczą koniec wojny
[Adrian Tchaikovsky „Pieczęć Robaka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W „Pieczęci Robaka”, ostatnim, dziesiątym tomie „Cieni Pojętnych”, fani tego cyklu znajdą to, co stanowi o sile, jak i słabości Adriana Czajkowskiego.

Beatrycze Nowicka

Nie tylko umarli zobaczą koniec wojny
[Adrian Tchaikovsky „Pieczęć Robaka” - recenzja]

W „Pieczęci Robaka”, ostatnim, dziesiątym tomie „Cieni Pojętnych”, fani tego cyklu znajdą to, co stanowi o sile, jak i słabości Adriana Czajkowskiego.

Adrian Tchaikovsky
‹Pieczęć Robaka›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPieczęć Robaka
Tytuł oryginalnySeal of the Worm
Data wydania14 kwietnia 2015
Autor
PrzekładJarosław Rybski
Wydawca Rebis
CyklCienie Pojętnych
ISBN978-83-7818-679-3
Format664s. 132×202mm
Cena43,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Czytelnicy cyklu raczej nie będą zaskoczeni tomem ostatnim, co najwyżej mogą nie przypaść im do gustu proporcje oraz zakończenia wątków poszczególnych postaci. Jak nietrudno zgadnąć, tematem powieści jest ostatnia faza wojny z osowcami, pojawia się także tytułowy Robak.
Tutaj pozwolę sobie na dygresję – podczas lektury cyklu Czajkowskiego już nieraz irytował mnie przekład rozmaitych nazw własnych. Ponadto, w trakcie wydawania „Cieni Pojętnych” zmienili się tłumacze, co wprowadziło dodatkowe problemy, gdyż niestety Jarosławowi Rybskiemu nie chciało się posprawdzać, jak przetłumaczone zostały nazwy rzadszych ras i poprzekładał je na nowo, wprowadzając niepotrzebny zamęt (rozbieżności pojawiają się także pomiędzy nazwami w tekście i na mapach). Przekład cierpiał zarówno z powodu braku inwencji tłumaczy (przecież można sobie sprawdzić, choćby na wikipedii, jakie konkretnie gatunki lub grupy systematyczne miał na myśli autor i w przypadku braku bezpośredniego tłumaczenia na polski wprowadzić nazwę korespondującą z angielskim odpowiednikiem), jak i okazjonalnego jej nadmiaru (nieszczęsne „omomiłkowce” chociażby). I tu wracamy do Robaka. Trudno mi powiedzieć, jaki wydźwięk ma angielskie „worm”, ale polskie słowo „robak” nie brzmi najlepiej jako nazwa dla czegoś, co jest żarłoczne, drapieżne i stanowi zagrożenie dla całego świata. Wygnana rasa określana jest z angielska, jako „centipede kinden”, co przekłada się na niewiele mówiące laikowi słowo „pareczniki” (albo też, bardziej szczegółowo na „skolopendrę” i to miano również się w książce pojawia). Wydaje mi się, że można byłoby przeskoczyć wyżej w klasyfikacji i zamiast Robaka wprowadzić Wija. Tyle że jedna z ras, która w pierwszych tomach była (bardziej poprawnie) nazywana stonożcami, później została przemianowana na wijowców. Być może ktoś uzna moje narzekanie za przesadę, niemniej samo tłumaczenie tego jednego słowa nie przydaje urody a już tym bardziej odpowiedniego wydźwięku wszelkim dialogom i opisom – złowieszczy Robak i jego mroczni kapłani. Serio?
Po lekturze powieści Czajkowskiego mam nieco ambiwalentne odczucia. Zastanawiam się nad wątkiem Robaka właśnie – w ostatnim tomie, w sytuacji, gdy spora część kontynentu toczy wojnę, autor wprowadza kolejnego gracza (który przy okazji jest ucieleśnieniem absolutnego zła, więc – rzekłabym – krokiem wstecz). Z drugiej strony można to potraktować jako wyraz twórczej odwagi, chęci wzbogacania cyklu o nowe elementy i zaskakiwania czytelnika nawet na tak zaawansowanym etapie. Tyle że obraz podziemnej krainy nie jest tak ciekawy, jak choćby dno morza, na które trafił Stenwold Maker w tomie szóstym. Co więcej, wątek Robaka oznacza mniej miejsca na przedstawienie losów wojny.
Akcja, do czego Czajkowski zdążył już przyzwyczaić swoich fanów, biegnie bardzo szybko i równie szybko czyta się „Pieczęć Robaka”. Z drugiej strony, losy wojny wydają się przedstawione wręcz skrótowo. Autor przede wszystkim informuje o ruchach armii, prezentuje też raczej wybrane sceny niż długie opisy bitew. I znów – być może Czajkowski uznał, że po co najmniej kilku tomach po brzegi wypełnionych działaniami wojennymi, dalsze rozwodzenie się na ten temat byłoby powtórką z rozrywki. Ale też dosyć lakoniczny i pospieszny opis ostatnich miesięcy wojny pozbawia finał „Cieni Pojętnych” rozmachu. Choć narzekałam na pewną chaotyczność „Hołdu dla mroku”, wieńczącego pierwszą tetralogię, poświęconą wojnie z Imperium za panowania Alvdana, pod względem fabularnym był on ciekawszy – więcej wątków się splatało, więcej głównych postaci odgrywało kluczową rolę w wydarzeniach, więcej też było momentów o wydźwięku dramatycznym.
Trochę żal, że pewne postaci i pomysły już się nie pojawiły, niektóre kwestie (choćby wspólny język) nie zostały wyjaśnione, ale też przy takiej ogromnej liczbie bohaterów i miejsc trudno się dziwić, że Czajkowski musiał się ograniczyć. Ponadto, autor nie wyklucza powrotu do stworzonego przez siebie świata (wyobrażałam sobie serię powieści podobnych środkowej trylogii, bardziej skupionych na indywidualnych losach).
Zakończenie mnie nie zdziwiło, wydaje się dość logiczną konkluzją, choć ostatni rozdział uważam za nieco zbyt optymistyczny i przesłodzony. Ogólnie zresztą, odniosłam wrażenie, że – pomimo krwawych wydarzeń w nim opisywanych – „Pieczęć Robaka” ma bardziej przygodowy i nieco mniej ponury charakter niż niektóre poprzednie części – może chodzi tu o to, że poprzednio zmagania Niżowców wydawały się wręcz skazana na porażkę, a teraz losy wojny się odwracają1).
Można mieć zastrzeżenia co do losów poszczególnych postaci. Tu powtarza się casus zwieńczenia wiedźmińskiego cyklu – w zasadzie za jednym zamachem ginie kilka kluczowych postaci, a czytelnik ma wrażenie, że to dlatego, iż autor nie wiedział, co z nimi dalej zrobić albo jak to rozegrać z należytym przytupem. Czy ów brak epickości potraktować jako grę z konwencją? Ale nawet jeśli tak, to przyzwyczajenie do śmierci mających odpowiednią „oprawę dramatyczną” wygrywa i choć na poziomie intelektualnym można docenić decyzję Czajkowskiego, czuje się pewien niedosyt. Choć przyznaję, że nie umiałabym wymyślić alternatywnego rozwiązania, które dla innych zakończeń wątków niektórych z postaci, pozwoliłyby na właściwe rozwiązanie wątków ogólnoświatowych.
Skoro już o bohaterach – szkoda Tynisy, która w tym tomie snuje się jak duch i całkiem postradała swój charakter. Seda jakby nieco zbladła, podobnie Totho miewał znacznie lepsze momenty. Laszlo pojawia się tylko od czasu do czasu, Taki w zasadzie jest obecna jedynie w kilku scenach. Myślę, że po lekturze finalnego tomu każdy fan „Cieni Pojętnych” mógłby wymienić swoją listę postaci, którym przydzieliłby ważniejsze role w finale. Kogo zatem jest dużo – niestety Che, która przez calutki cykl była postacią dosyć nijaką i to się nie zmieniło i tutaj.
Na koniec pozwolę sobie jeszcze powrócić do kwestii Robaka – sam pomysł na to, czym on jest, co oznacza, jak wygląda życie w jego domenie, czy wreszcie finał tego wątku nie były złe, ale czegoś zabrakło. Trudno mi to ubrać w słowa, chodzi o sposób pisania, który nadaje bardziej emocjonalny wydźwięk. Żeby los dzieci niewolników naprawdę chwytał za gardło, żeby zdegenerowana religia faktycznie budziła odrazę. Żeby wizja wygnanego ludu, który w akcie rozpaczy stworzył sobie boga a potem wyrzekł się świadomości by stać się jednym ciałem i jedną duszą w Robaku skłaniała do refleksji. Wierzę, że to dałoby się opisać tak, żeby miało siłę rażenia. A, niestety, nie ma.
Mimo to doceniam pracę koncepcyjną, inteligencję, wysiłek i konsekwencję Czajkowskiego. W ostatecznym rozrachunku „Pieczęć Robaka” może mnie nie zachwyciła, ale też nie rozczarowała. Mogło być lepiej, ale to i tak całkiem niezły finał.
koniec
11 sierpnia 2015
1) Choć to akurat bardzo względne, bo widziałam recenzje, których autorzy uważają tom ostatni za bardzo ponury. Po namyśle dodam, że rzecz może dotyczyć doświadczenia czytelnika. Sama praktycznie nie oglądałam filmów fabularnych ani dokumentalnych, ani innych materiałów, dotyczących ludobójstw. Pamiętam jedynie niewielkie, czarno-białe zdjęcia z podręczników historii. Dlatego, kiedy narrator informuje na przykład, że oto oczom bohaterów ukazało się pole usłane trupami dzieci i zaraz po tym przechodzi do opisu reakcji postaci, czy akcji, prześlizguję się nad tym. Komuś innemu na te słowa pojawi się przed oczami obraz.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Mozaika wojny albo hard fantasy
— Beatrycze Nowicka

Stój, Katarzyno
— Beatrycze Nowicka

Cień ojca
— Beatrycze Nowicka

Zaś stryjek Stenwold uparcie wciąż żyje
— Beatrycze Nowicka

A wszyscy oni kochają Che Maker
— Beatrycze Nowicka

Ciąg dalszy nastąpi
— Beatrycze Nowicka

Finał iście ekspresowy
— Beatrycze Nowicka

Imperium atakuje
— Beatrycze Nowicka

Kampania os rozpoczęta
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.