Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alice Twemlow
‹Czemu służy grafika użytkowa?›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzemu służy grafika użytkowa?
Tytuł oryginalnyWhat is Graphic Design For?
Data wydaniawrzesień 2006
Autor
PrzekładPaulina Broma, Karolina Broma
Wydawca ABE Dom Wydawniczy
ISBN83-922797-2-7
Format250s. 170×220mm
Cena95,—
Gatuneknon‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Design nasz powszedni
[Alice Twemlow „Czemu służy grafika użytkowa?” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Właśnie „design”, nie projektowanie, nie projekt, nie grafika, ale wszystko to ujęte jednym wielofunkcyjnym (także gramatycznie) słowem. Oczywiście słowo nie jest polskie i z pewnością są oponenci, którzy próbują ten termin spolszczyć, jednak podążając tropem myślenia Alice Twemlow, opisanym w drugim podręczniku grafiki „Czemu służy grafika użytkowa?”, nie da się „unarodowić” zjawiska ze swej natury globalnego. Bez względu na czystość intencji.

Aleksandra Winnik

Design nasz powszedni
[Alice Twemlow „Czemu służy grafika użytkowa?” - recenzja]

Właśnie „design”, nie projektowanie, nie projekt, nie grafika, ale wszystko to ujęte jednym wielofunkcyjnym (także gramatycznie) słowem. Oczywiście słowo nie jest polskie i z pewnością są oponenci, którzy próbują ten termin spolszczyć, jednak podążając tropem myślenia Alice Twemlow, opisanym w drugim podręczniku grafiki „Czemu służy grafika użytkowa?”, nie da się „unarodowić” zjawiska ze swej natury globalnego. Bez względu na czystość intencji.

Alice Twemlow
‹Czemu służy grafika użytkowa?›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzemu służy grafika użytkowa?
Tytuł oryginalnyWhat is Graphic Design For?
Data wydaniawrzesień 2006
Autor
PrzekładPaulina Broma, Karolina Broma
Wydawca ABE Dom Wydawniczy
ISBN83-922797-2-7
Format250s. 170×220mm
Cena95,—
Gatuneknon‑fiction
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Globalny wymiar designu ma swoje plusy, znosi bariery zarówno kulturowe, jak i językowe, posługując się międzynarodowym angielskim, ułatwiając tym samym komunikację międzyludzką, kładzie nacisk na naszą współczesną, wielokulturową cywilizację i nieodwracalny proces wymieszania się elementów narodowych w międzynarodowym tyglu. Ma też minusy, bo taka twórczość pozbawia dzieła indywidualnego kulturowo charakteru, który od wieków pozwalał doceniać wyjątkowość poszczególnych rejonów i ich dorobku kulturowego. Pojawia się więc pytanie: czy globalny design nie wyjaławia naszej kultury?
Problemy stawiane w książce znacznie wybiegają poza problematykę przydatności czy też przeznaczenia szeroko pojętej grafiki użytkowej. Mamy więc konkretne odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, udzielane przez praktyków designu. Paul Rand, amerykański projektant twierdzi, że „grafika nadaje kontekst porozumieniu”, Burkey Belser przywołuje skojarzenie z mitologicznym Pigmalionem i postuluje, że grafika wnosi w życie ożywczą myśl, że to właśnie ta dziedzina inspiruje ludzi do działania. Andy Altman na pytanie odpowiada żartobliwie i dwuznacznie: „To podkładka pod nogę chwiejącego się stołu”, jest to więc coś, czego często nawet nie dostrzegamy, dziedzina pozornie bez większego znaczenia, a jednak stanowiąca dopełnienie całości, coś, bez czego nasza rzeczywistość byłaby niestabilna i irytująca jak chwiejący się stół. Stefan Sagmeister określa design jako język towarzyszący nam we wszystkich przejawach życia codziennego; mówimy więc designem i porozumiewamy się nim. John Maeda oraz Alan Fletcher dają bardzo podobne odpowiedzi, „by zapłacić rachunki” oraz „by zarobić trochę grosza”. I obydwoje mają przecież rację, w końcu dla większości projektantów design to praca, to źródło utrzymania. To kolejna teza wyłaniająca się z książki Twemlow, związek designu z marketingiem nigdy nie był tak silny jak jest obecnie; to, co chcemy często nazywać sztuką, nie musi nią być, jest za to prawie zawsze doskonałym towarem.
W drugiej części książki – „Anatomia”, po rozdziale „Problematyka”, koncentrującym się na próbach znalezienia definicji funkcjonalnej grafiki użytkowej (z założenia bowiem odpowiedź na tytułowe pytanie nie może być jednorodna, jednoznaczna i jedyna, będzie tak jak cały design, indywidualna i subiektywna), autorka porusza szereg problemów związanych z podkategoriami designu. Oparte na najnowszej historii technologii i techniki wizualnej rozważania dotyczące tego, czego jesteśmy świadkami na co dzień, a co często nie rzuca nam się w oczy, komentują zagadnienia takie jak design telewizyjny, czołówki filmowe, wizualizacje muzyczne na koncertach, design wydawniczy, drogowskazy, czy wreszcie najbardziej chyba wyrazista – reklama. Wszystkie te subdziedziny nabierają nowych rysów, jeśli przyjrzymy się im z perspektywy teoretycznej.
Trzecia część, podobnie jak w przypadku podręcznika Quentina Newarka „Design i grafika dzisiaj”, to portfolio zawierające krótkie prezentacje prac piętnastu pracowni projektanckich lub indywidualnych projektantów, ukazując zarówno różnorodność myślenia projektantów, jak i niemożność zdefiniowania współczesnego designu przy pomocy generalizujących etykiet. Każde studio ma bowiem do zaoferowania zupełnie inną, nową jakość, więcej nawet, każdy nowy projekt jest inną jakością, chcąc go więc skomentować, należy użyć innych słów, nierzadko innych kategorii i wartościowania. W dużej mierze przecież ten kreatywny chaos designu jest jego największą zaletą.
Mój australijski przyjaciel zerkając na książkę przez moje ramię zadał mi bardzo oczywiste i chyba bardzo słuszne pytanie: skoro nie są tłumaczone teksty poszczególnych projektów reprodukowanych na stronach albumu, skoro mamy całe strony czyichś prac po angielsku, często posługujące się wyrafinowanym lub specjalistycznym językiem oraz precyzyjnymi i niebanalnymi grami słownymi (a to jest w dużej mierze istota designu zawierającego tekst) i wydawca zakłada, że czytelnik te gry zrozumie i tekst odczyta na tyle, żeby wejść w mentalną interakcję z reprodukowanym dziełem, to po co tłumaczyć tekst główny książki? Skoro wymaga się od nabywcy książki znajomości języka angielskiego na tak wysokim poziomie, może on równie dobrze czytać całą pozycję po angielsku, nie tracąc nic na skutek zawsze krzywdzącego procesu translacji. Nosiłam się z tym problemem przez dość długi czas, nie wiedząc jak wytłumaczyć zjawisko połowicznego de facto tłumaczenia podręcznika grafiki użytkowej. I chociaż analizując własne możliwości językowe i mentalne doszłam do wniosku, że odnajduję się w takiej wersji polskiego tłumaczenia, to będzie miał rację ten, kto zarzuci wydawcy hermetyczność tak właśnie wydanej książki. Bo przecież można było pod opisami prac zawierających teksty po angielsku, zawrzeć również ich tłumaczenia. Jeśli pozycja jest skierowana do polskiego czytelnika, niech więc będzie w całości przetłumaczona na polski język. I tu podręcznik niestety stracił 10 % mojej oceny.
Graficznie jak zwykle książka jest wydana perfekcyjnie. Edytorsko również nie można jej nic zarzucić, nie zauważyłam ani jednego źle postawionego przecinka czy też literówki, co się chwali, bo przecież precyzja i dbałość o szczegóły to definicyjne wręcz cechy projektowania, nie tylko graficznego. Doskonale sprawdza się również układ graficzny i rozplanowanie stron, zarówno treść jak i fotografie czyta się i ogląda bardzo dobrze. Tylko pogratulować i zachęcić do sięgnięcia po podręcznik Alice Twemlow, co niniejszym czynię.
koniec
24 listopada 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Kiedy forma przerasta treść
— Aleksandra Winnik

W związku ze związkami
— Aleksandra Winnik

Taka sobie sensacyjka
— Aleksandra Winnik

Ambiwalentna rzecz
— Aleksandra Winnik

Praktyko-teoretyk designu
— Aleksandra Winnik

Impresje post-indyjskie
— Aleksandra Winnik

Nie samym squashem menedżer żyje
— Aleksandra Winnik

Encyklopedia nie tylko dla projektantów
— Aleksandra Winnik

Święta Sara od tirówek
— Aleksandra Winnik

Coraz młodszy, coraz dojrzalszy. I wciąż kocha.
— Aleksandra Winnik

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.