Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mark Frutkin
‹Święty alchemik›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚwięty alchemik
Tytuł oryginalnyFabrizio’s Return
Data wydania9 stycznia 2007
Autor
PrzekładTeresa Komłosz
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN83-7469-446-7
Format206s. 145×225mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kometa, teatr, cuda i Fibonacci, czyli poetycka fantastyka historyczna
[Mark Frutkin „Święty alchemik” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Czego można się spodziewać po Marku Frutkinie – pisarzu, poecie, wychowanku jezuickiej szkoły, który przeszedł na tybetański buddyzm? Na pewno nie banalnej fabuły. I rzeczywiście, w „Świętym alchemiku”, powieści o niejednoznacznej wymowie, następuje zatarcie wielu granic i przemieszanie rzeczy. Bardzo umiejętne zatarcie i przemieszanie.

Wojciech Gołąbowski

Kometa, teatr, cuda i Fibonacci, czyli poetycka fantastyka historyczna
[Mark Frutkin „Święty alchemik” - recenzja]

Czego można się spodziewać po Marku Frutkinie – pisarzu, poecie, wychowanku jezuickiej szkoły, który przeszedł na tybetański buddyzm? Na pewno nie banalnej fabuły. I rzeczywiście, w „Świętym alchemiku”, powieści o niejednoznacznej wymowie, następuje zatarcie wielu granic i przemieszanie rzeczy. Bardzo umiejętne zatarcie i przemieszanie.

Mark Frutkin
‹Święty alchemik›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚwięty alchemik
Tytuł oryginalnyFabrizio’s Return
Data wydania9 stycznia 2007
Autor
PrzekładTeresa Komłosz
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN83-7469-446-7
Format206s. 145×225mm
Cena29,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Już blurb na IV stronie okładki (co prawda nieco zamotany) zdradza, z czym mamy do czynienia: w niewyjaśniony sposób kometa Halleya (powracająca co 76 lat) powoduje przenikanie się czasów. Oto w Cremonie AD 1682 ksiądz Fabrizio Cambiati wspina się na wieżę, dźwigając nowy teleskop. Obserwuje przez niego nie tylko kometę, ale i wydarzenia, które w mieście zajdą za kolejne 76 lat – w trakcie trwania jego własnego procesu beatyfikacyjnego.
Właśnie wtedy do Cremony przybywa jezuita Michele Archenti, desygnowany przez władze kościelne do pełnienia roli „adwokata diabła” w przeprowadzanym procesie księdza Cambiatiego. Archenti spotyka się ze świadkami życia księdza (wysłuchując masy opisów przypisywanych mu cudów), w tym także z włóczęgą Rodolfem, który najwyraźniej nie postarzał się wcale od chwili, gdy Cambiati uratował mu życie…
Mamy więc przenikanie się czasów, potęgowane przeskokami narracji – to w czasy Archentiego, to Cambiatiego. Miejscami zresztą nie do końca wiadomo, kiedy co się dzieje, zwłaszcza w opisach widoku z wieży oraz kwestiach związanych z Rodolfem. W dodatku historia, jak wiadomo, w wielu aspektach lubi się powtarzać…
Do miasta przybywa też trupa aktorska, która na rynku wystawia sztukę – ni to komedię dell’arte, ni to dramat. Jej treść zgrabnie wplata się w fabułę powieści, lecz i tu mamy do czynienia z kolejnym przenikaniem. Tym razem niknie granica między teatrem a życiem, między wydarzeniami na scenie a tymi mającymi bezpośredni wpływ na życie mieszkańców miasta.
W zakończeniu książki autor wtrąca notkę o liczbach Fibonacciego, tj. ciągu liczbowym, w którym każda kolejna wartość jest sumą dwóch poprzednich, a iloraz dwóch kolejnych w miarę rozwoju ciągu zbliża się do tak zwanego złotego podziału. Wydawać by się mogło, że nie ma to nic wspólnego z powieścią, lecz w istocie jest oparta ona na owym ciągu – przynajmniej w układzie rozdziałów i aktów sztuki, ale można także doszukać się go i w treści.
Zamiast podsumowania chciałbym w tym miejscu przedstawić dwa cytaty z książki, które nie tyle przybliżą czytelnikowi jej zawartość (bo filozofując, nieco odbiegają stylem od reszty powieści), ile posłużą jako klucze konieczne do zrozumienia przedstawianych wydarzeń i zamysłu autora:
„W takim świecie jak ten – z kometami, cudami i świętymi tworzącymi skomplikowaną alchemię serca – jasne jest, że granice teatru są nierozdzielne z granicami wyobraźni i że świat teatru sięga do każdego zakątka realnego świata.”
„Wyczuwając przez sen słowa Fabrizia, Omero miał wrażenie, że słyszy szmer głosów, pszczoły i iskry kotłujące się wewnątrz czaszki, którą trzymał na kolanach. Nie rozróżniał poszczególnych słów, lecz wiedział, że układają się w długą, zawiłą historię bez początku i końca.”
koniec
26 lipca 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Perły ze skazą: Los bezprizornego człowieka
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Choć kilka książek Władimira Maksimowa ukazało się w Polsce (także Ludowej), nie jest on nad Wisłą postacią szczególnie znaną. Co zrozumiałe o tyle, że od początku lat 70. istniał na niego w ZSRR zapis cenzorski. Wczesna nowela „A człowiek żyje…”, w dużej mierze eksplorująca osobiste przeżycia pisarza, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów losu człowieka „bezprizornego”.

więcej »

PRL w kryminale: Pecunia non olet
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Za najohydniejsze dzieło w dorobku Romana Bratnego uznaje się opublikowany po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego „Rok w trumnie”. Siedem lat wcześniej autor „Kolumbów” wydał jednak inną książkę. W kontekście tego, czym inspirował się pisarz, być może nawet ohydniejszą. To „Na bezdomne psy”, w której, aby zdyskredytować postać okrutnie zamordowanego Jana Gerharda, Bratny posłużył się kostiumem „powieści milicyjnej”.

więcej »

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
Wojciech Gołąbowski

16 V 2024

Parker Pyne, Hercules Poirot, Harley Quin i pan Satterthwaite… Postacie znane miłośnikom twórczości Agaty Christie wracają na stronach wydanych oryginalnie w Wielkiej Brytanii w 1991 roku zbiorze „Detektywi w służbie miłości” – choć pod innym tytułem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
— Wojciech Gołąbowski

Niech się mury pną… na boki
— Wojciech Gołąbowski

Czym by tu zapełnić spiżarnię?
— Wojciech Gołąbowski

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski

Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ryzykowny pomysł za sto punktów
— Wojciech Gołąbowski

Niewykorzystany potencjał
— Wojciech Gołąbowski

Nawet jeśli nie wierzysz w duchy, one wierzą w ciebie
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.