Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 września 2023
w Esensji w Esensjopedii

M. John Harrison
‹Viriconium›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułViriconium
Tytuł oryginalnyViriconium
Data wydania27 marca 2009
Autor
PrzekładGrzegorz Komerski
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-121-8
Format600s. 135x205mm; oprawa twarda
Cena45,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kronika końca czasu
[M. John Harrison „Viriconium” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W odległej przyszłości, gdy nad światem zapadł Zmierzch, centrum kultury staje się tytułowe Viriconium – miasto, w którym ludzie jednocześnie używają mieczy i daleko bardziej wyrafinowanych wynalazków, pozostałych po upadku cywilizacji Popołudnia. A więc typowe science fantasy? Nic bardziej mylnego. To znaczy owszem, zbiór M. John Harrisona da się zakwalifikować do tego czy innego nurtu (najbliżej mu chyba do prekursora współczesnego new weird), jednak jest to dzieło, które z „typowością” nie ma nic wspólnego.

Anna Kańtoch

Kronika końca czasu
[M. John Harrison „Viriconium” - recenzja]

W odległej przyszłości, gdy nad światem zapadł Zmierzch, centrum kultury staje się tytułowe Viriconium – miasto, w którym ludzie jednocześnie używają mieczy i daleko bardziej wyrafinowanych wynalazków, pozostałych po upadku cywilizacji Popołudnia. A więc typowe science fantasy? Nic bardziej mylnego. To znaczy owszem, zbiór M. John Harrisona da się zakwalifikować do tego czy innego nurtu (najbliżej mu chyba do prekursora współczesnego new weird), jednak jest to dzieło, które z „typowością” nie ma nic wspólnego.

M. John Harrison
‹Viriconium›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułViriconium
Tytuł oryginalnyViriconium
Data wydania27 marca 2009
Autor
PrzekładGrzegorz Komerski
Wydawca MAG
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-121-8
Format600s. 135x205mm; oprawa twarda
Cena45,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Przede wszystkim Viriconium tylko w niewielkim stopniu jest zwykłym, konkretnym miastem – to bardziej idea, miasto, które zgodnie z cytatem z książki „zawiera w sobie wszystkie miasta, jakie kiedykolwiek istniały”. To także miejsce, w którym nakładają się na siebie różne rzeczywistości, a czas nie jest linearny – stąd w poszczególnych tekstach odnajdujemy co prawda tych samych (lub bardzo podobnych) bohaterów, lecz ich losy mogą się różnić w zależności od wersji. Siedem opowiadań i trzy mikropowieści składają się na swoistą „kronikę” Viriconium oraz otaczającego go świata. Kronikę, jakiej można by się spodziewać po czasach końca ludzkości – pełną sprzeczności i postępującego rozkładu.
Zadziwiające, jak świeżo i oryginalnie brzmi ta napisana kilkadziesiąt lat temu proza. Nawet mimo że współcześni autorzy new weird przyzwyczaili już czytelników do fabuły opartej bardziej na nastroju niźli na akcji, nawet mimo iż dla „Viriconium” znaleźć można kilka innych literackich analogii. Pierwsza z nich to pokrewieństwo z Księgą Nowego Słońca Gene’a Wolfe’a – mamy tu podobną scenerię, w której współistnieją elementy świata quasi-średniowiecznego oraz wyrafinowana technika, a także zbliżony, oniryczny klimat umierającej Ziemi (pierwsze utwory z cyklu „Viriconium” powstały niemal dekadę przed Księgą Nowego Słońca, tak iż inspiracją dla Harrisona mógł być ewentualnie tylko piszący jeszcze wcześniej Jack Vance). Drugie skojarzenie wiedzie ku opowiadaniom H.P. Lovecrafta. Harrison bowiem również lubuje się w opisywaniu obcości i szaleństwa, zaś występujące w „Skrzydlatym sztormie” owadopodobne stwory, zdolne do podróży na skrzydłach poprzez międzygwiezdną przestrzeń, są ewidentnym hołdem dla twórczości samotnika z Providence. Jednak – w moim przekonaniu – Harrison ma sprawniejsze pióro, większą wrażliwość, a także bujniejszą wyobraźnię i tam, gdzie Lovecraft zatrzymuje się na malowniczych opisach grozy, Harrison idzie głębiej, w opis zmian, jakie pod wpływem kontaktu z obcą formą życia następują w ludzkiej świadomości i w samej tkance świata. O tym właśnie opowiada „Skrzydlaty sztorm”, będący jednym z mocniejszych punktów „Viriconium”. Pogłębiające się szaleństwo bohaterów i postępujący wraz z nim rozpad zależnej od ludzkiego postrzegania rzeczywistości owocują serią ponurych, a zarazem fascynujących scen, które głęboko zapadają w pamięć.
Ów rozpad, który w „Skrzydlatym sztormie” ukazany jest dosłownie, występuje w sposób bardziej zawoalowany również w innych utworach. Jednym z pierwszych tekstów jest recenzowana niedawno w „Esensji” mikropowieść „Pastelowe miasto”, w której mamy do czynienia z fabułą de facto przygodową (choć w bardzo nietypowej scenerii), bohaterowie są zgraną grupą przyjaciół, a na koniec autor pozostawia czytelnikom odrobinę nadziei. W późniejszych opowiadaniach i mikropowieściach nie ma o czymś takim mowy – tam nastrój jest jeszcze bardziej melancholijny, zaś czyny bohaterów, (które również dałoby się przedstawić jako serię przygód) sprawiają wrażenie działań pogrążonych we własnym świecie szaleńców. Bo w późniejszych utworach bohaterowie żyją nie tyle ze sobą, co obok siebie, śniący na jawie i samotni – nawet jeśli pojawia się tu ślad cieplejszych uczuć, to zazwyczaj i tak zbyt późno. W połączeniu z obrazami chylącego się ku upadkowi świata i niezwykłą wyobraźnią Harrisona daje to w rezultacie jedną z bardziej przygnębiających i jednocześnie pięknych książek, jakie ostatnio czytałam. A nie należy także zapominać o języku. Harrison nadużywa wielokropków (w „Pastelowym Mieście” w ten sposób kończy się co trzeci akapit) i czasem przesadza z turpizmem (uparte porównywanie mówienia do wymiotowania), ale i tak pozostaje mistrzem słowa. Kunsztowne, skomplikowane frazy „Viriconium” dźwięczą w uszach jeszcze długo po zakończeniu lektury, do której zresztą gorąco wszystkich zachęcam. Z pewnością nie jest to książka łatwa, i przy czytaniu wymaga skupienia, jednak daje w zamian satysfakcję zapoznania się z dziełem, które w moim przekonaniu ociera się o wybitność.
koniec
27 marca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Cień zbrodniarza
Sebastian Chosiński

29 IX 2023

Akcja „Pensjonatu na Strandvägen” Jerzego Edigeya nie rozgrywa się w Polsce, ale dotyka spraw polskich. Polscy bohaterowie mają też luźny związek ze swoją komunistyczną ojczyzną – albo odwiedzają ją turystycznie, albo w celach biznesowych. To wszystko sprawia, że wydana w końcu lat 60. XX wieku książka łapie się do „PRL-u w kryminale”. Ostrzeżenie! Kto nie lubi spoilerów (nawet nieoczywistych), nie powinien czytać ostatniego akapitu.

więcej »

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
Wojciech Gołąbowski

24 IX 2023

Dziesiąty (jubileuszowy?) tom przygód Jakuba Wędrowycza, „Faceci w gumofilcach” Andrzeja Pilipiuka, ma lepsze i słabsze strony. Dobrze, że te lepsze zajmują więcej miejsca.

więcej »

PRL w kryminale: Polska Ludowa oczyma reportażysty
Sebastian Chosiński

22 IX 2023

„Cztery reportaże” Jerzego Edigeya to zbiór tekstów, które pierwotnie ukazały się w latach 1979-1982 w nadzwyczaj poczytnym miesięczniku Krajowej Agencji Wydawniczej „Ekspres Reporterów”. Trzy z nich – „Tajemnica Lasku Arkońskiego”, „Zbrodniczy cień przeszłości” oraz „Rzeka wódki w Wyszkowie” – to typowe opowieści kryminalne, które, gdyby tylko odpowiednio je opracować, mogłyby stać się podstawą całkiem udanych „powieści milicyjnych”.

więcej »

Polecamy

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”

Stare wspaniałe światy:

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Styczeń 2014
— Joanna Kapica-Curzytek, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Czerwiec 2011
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Listopad 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Tłumaczenie niepojętego
— Anna Kańtoch

Świetlista uczta
— Marcin Bukalski

I gdzie ten swing?
— Miłosz Cybowski

Piknik na skraju Traktu Kefahuchiego
— Michał Kubalski

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Chaos to porządek, którego nie rozumiemy
— Michał Foerster

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Cudzego nie znacie: Rycerze Pastelowego Stołu
— Michał Kubalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.