Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Szczepan Twardoch
‹Zimne wybrzeża›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZimne wybrzeża
Data wydania8 kwietnia 2009
Autor
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN978-83-245-8512-0
Format248s. 125×195mm
Cena24,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Rozgrywki wywiadów za kołem podbiegunowym
[Szczepan Twardoch „Zimne wybrzeża” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Powieść szpiegowska, której akcja rozgrywa się na przysłowiowym końcu świata. Niezbyt widowiskowa akcja, dodajmy. W połączeniu z silnym wątkiem obyczajowym, nie brzmi to być może zbyt zachęcająco, ale nie dajmy się zwieść pozorom. „Zimne wybrzeża” to dobra powieść, napisana pięknym, żywym językiem.

Jakub Owczarek

Rozgrywki wywiadów za kołem podbiegunowym
[Szczepan Twardoch „Zimne wybrzeża” - recenzja]

Powieść szpiegowska, której akcja rozgrywa się na przysłowiowym końcu świata. Niezbyt widowiskowa akcja, dodajmy. W połączeniu z silnym wątkiem obyczajowym, nie brzmi to być może zbyt zachęcająco, ale nie dajmy się zwieść pozorom. „Zimne wybrzeża” to dobra powieść, napisana pięknym, żywym językiem.

Szczepan Twardoch
‹Zimne wybrzeża›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZimne wybrzeża
Data wydania8 kwietnia 2009
Autor
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN978-83-245-8512-0
Format248s. 125×195mm
Cena24,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W literaturze popularnej nie tylko autor wpaść może w pułapkę konwencji, często staje się to także udziałem odbiorcy, gdyż na niektóre hasła czytelnicza wyobraźnia reaguje niczym pies z eksperymentu Pawłowa. Szczepan Twardoch w swojej powieści stara się unikać prostych rozwiązań i, nawet jeśli powiela pewne schematy, to tylko na tyle, na ile jest to konieczne. Ponadto nie są to schematy z gatunku tych najoczywistszych. Weźmy choćby miejsce akcji - mimo iż o zmaganiach szpiegów za kołem podbiegunowym pisał choćby Alistair MacLean w „Stacji arktycznej Zebra”, nie jest to lokalizacja aż tak silnie skonwencjonalizowana. Poza tym intrygę w „Zimnych wybrzeżach” trudno określić mianem spektakularnej, to raczej odprysk większej gry, którą toczyły mocarstwa podczas „zimnej wojny”. Po serii książek i filmów, w których działania tajnych agentów przesądzają o losach świata, takie podejście stanowi miłą odmianę.
Początek powieści jest raczej standardowy - rok 1956, agent, który pod pretekstem badań socjologicznych wykonuje powierzone mu zadanie, podejmuje się rozwiązania zagadki śmierci jednego z polskich polarników. Na szczęście nie da się wyprowadzić prostej zależności, w której napięcie w fabule jest wprost proporcjonalne do komplikacji tejże. „Peryferyjność” intrygi i jej nikłe znaczenie dla świata z jednej strony czynią powieść wiarygodniejszą, a z drugiej nie sprawiają, że jest ona mniej wciągająca - wręcz przeciwnie, podczas czytania nieustannie czuć charakterystyczny dla tego typu książek dreszczyk emocji, choć fabuła nie pędzi przez cały czas jak oszalała. Ale na tym nie kończy się lista powodów, dla których warto przeczytać „Zimne wybrzeża”. Jednym z nich są niewątpliwie bohaterowie, i nie chodzi tu tylko o głównego protagonistę, Johna Smitha vel Jana Kowolika, byłego cichociemnego i żołnierza podziemia, obecnie pracownika tajemniczej Firmy - u Twardocha nawet postacie drugoplanowe są niezwykle barwne i wiarygodne psychologicznie. Wynika to przede wszystkim ze sposobu ich przedstawiania: autor w kilku bądź kilkunastu zdaniach szkicuje życiowe historie, co jest niezwykle sugestywne. Taka metoda może nieść ze sobą ryzyko uproszczeń, ale Twardochowi udaje się ich uniknąć, przypomina on raczej malarza, który za pomocą paru pociągnięć pędzla wydobywa to, co w malowanym przedmiocie najistotniejsze.
„Zimne wybrzeża” sprawiają wrażenie, książki zrodzonej z tęsknoty. Z tęsknoty za prawdziwie dziką przyrodą, jakiej w Europie praktycznie już nie ma, za czystym pięknem natury, ale też za swego rodzaju egzaminem, chęcią sprawdzenia się w warunkach jeśli nie ekstremalnych, to przynajmniej bardzo trudnych. Wcale nie są to, jak mogłoby się wydawać, młodzieńcze rojenia podsycane lekturą Curwooda czy Szklarskiego, to marzenie dojrzałego mężczyzny, który wie na co go stać. Twardoch wie o czym pisze, był na Svalbardzie kilkakrotnie. Widać, że ma sentyment do tego surowego, mroźnego świata, ale brak tu egzaltowanych zachwytów nad cudami natury, jest za to sporo refleksji i spokojnego, nacechowanego podziwem szacunku. Bo ulęgając fascynacji urodą podbiegunowych wysp, nie należy zapominać, że to kraina równie piękna, co groźna.
„Zimne wybrzeża” to także książka o Polsce, mimo iż archipelag svalbardzki leży prawie trzy tysiące kilometrów na północ od naszego kraju. Spora cześć akcji toczy się jednak na stacji badawczej, która autor określa jako „małą Polskę pod biegunem”. To nie do końca prawda, polarnicy nie są reprezentatywną grupa polskiego społeczeństwa A.D. 1956, natomiast niewątpliwie przedstawiają obraz warstw wyższych, a konkretnie inteligencji. Ich sytuacja nie wygląda najlepiej, tuż po gomułkowskiej odwilży mogą co prawda liczyć na względną swobodę (zwłaszcza jeśli zapisali się do Partii), ale pamiętają przecież terror komunizmu w wydaniu stalinowskim, w którym większość z nich kwalifikowała się do kategorii „wroga ludu”. Wśród badaczy są nieprzejednani przeciwnicy nowej władzy oraz tacy, którzy nie darząc jej sympatia, idą na kompromis, próbując jakoś ułożyć sobie życie, mamy też gorącego zwolennika komunizmu, postać budzącą współczucie mimo swojego fanatyzmu i ograniczenia. To chyba najciekawsza część książki, gdyż rozwiązywaniu zagadki stricte kryminalnej towarzyszy analiza stanu polskiej inteligencji w pierwszym okresie „władzy ludowej”, oraz rozważania dotyczące czegoś, co z braku lepszego terminu określa się mianem charakteru narodowego. Widać tu wyraźnie wpływ myśli politycznej braci Mackiewiczów, czego Twardoch nie ukrywa, wręcz przeciwnie, w pewnym momencie Kowolik/Smith otwarcie przyznaje, że jego poglądy zostały ukształtowane przez autora „Kontry”. Jak więc można się domyślić, pada wiele gorzkich słów pod adresem kół rządzących II RP, rządu emigracyjnego i kierownictwa Polski Podziemnej. Brak realizmu politycznego, nieuzasadniony optymizm i skłonność do toczenia jałowych sporów to najważniejsze zarzuty stawiane tym, którzy, jak to dosadnie określa główny bohater, „przesrali Polskę”.
„Zimne wybrzeża” trudno określić mianem klasycznej powieści szpiegowskiej. Za dużo tu wspomnień i refleksji nad przeszłością, intryga w wielu momentach zupełnie ustępuje wątkowi obyczajowemu, który jest równie ważnym i interesującym elementem tej opowieści. I w żadnym wypadku nie ma tu mowy o dłużyznach czy przestojach, to równie ważny element tej opowieści, co zmagania agentów wywiadu. Najnowsza powieść Szczepana Twardocha tematycznie odbiega od jego poprzednich książek, lecz jednocześnie zawiera to, co w twórczości śląskiego pisarza najlepsze: wyrazistych, „ludzkich” bohaterów, dające do myślenia rozważania na tematy polityczno-społeczne oraz żywy język, który sprawia, że „Zimne wybrzeża” czyta się jednym tchem. Twardochowi udało się za pomocą znanych schematów opowiedzieć historię, która bynajmniej schematyczna nie jest.
Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
koniec
26 października 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Mała zimna wojna
— Jakub Gałka

Tegoż twórcy

Kaplica w Berezie
— Sebastian Chosiński

Jądro szarości
— Sławomir Grabowski

Krótko o książkach: Opcja polska
— Miłosz Cybowski

Książka o ziemi i krwi
— Katarzyna Kantner

Powieść nie o Śląsku i bez mostu
— Joanna Kapica-Curzytek

Nie oddzielam
— Miłosz Cybowski

Próba sił
— Joanna Kapica-Curzytek

Tożsamość wielokrotna Konstantego Willemanna
— Paweł Micnas

Grunwaldy każdego z nas
— Mieszko B. Wandowicz

Monolog wiecznotrwałego mizantropa
— Mieszko B. Wandowicz

Tegoż autora

Groza w stanie czystym
— Jakub Owczarek

Miasto przyjemnych dziwaków
— Jakub Owczarek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.