Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Pisarz musi czasem narozrabiać i narobić dymu

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Pisarz musi czasem narozrabiać i narobić dymu

Esensja: Zdecydowanie przeważają na Twojej liście starsze nazwiska, ludzie, którzy pisali już w latach 80-tych. Czy problemem młodych nie jest może to, że fantastyka jako gatunek zaczyna się wyczerpywać i trudno jest powiedzieć coś nowego?
KTL: Powiedz to młodym autorom. Na tym polega istota młodości, że robi się coś tylko dlatego, że się puściło mimo uszu gadanie starych kiedy cierpliwie tłumaczyli, że tego się zrobić nie da. Ja się jeszcze aż tak nie zestarzałem i ty chyba też, skoro robisz to pismo. Zawsze trudno było powiedzieć coś nowego, dla grafomanów jest to z zasady bariera nie do przebycia. Z tego tłumu debiutantów z pewnością ktoś zostanie, a fantastyka nie może się wyczerpać, przynajmniej do póki istnieje gatunek homo sapiens.
Esensja: A pisarze zagraniczni?
KTL: Zagraniczni autorzy jakoś mnie nie interesują. Pewnie to kwestia społecznego kontekstu, który jest mi obcy, albo wcale go nie ma. Ostatnio zaserwowałem sobie porcję Pratchetta, ale była to intelektualna pańszczyzna – znany to trzeba go znać. Zupełnie mnie nie śmieszył i wtedy odkryłem, że nie śmieszą mnie dowcipy politycznie poprawne. W książkach Pratchetta należałoby zainstalować śmiech z offu.
Esensja: Ale musisz mieć jakieś inspiracje i fascynacje z młodzieńczych lat! Nawet niekoniecznie fantastyczne.
KTL: Oczywiście klasyka gatunku – Clark, Asimow, Silverberg, Dick, Vonnegut i cała reszta z tej półki. W podstawówce zaczytywałem się antologią opowiadań „Kroki w Nieznane”. Dziś przez szacunek dla szczenięcych fascynacji nie śmiałbym tego czytać. Po prostu wyrosłem z tych lektur. Kiedyś były one pożywką dla mojej wyobraźni, która teraz już potrafi wyżywić się sama. Wyjątkiem jest „Mistrz i Małgorzata”, którą po wielu kolejnych czytaniach niemalże znam już na pamięć i czekam na starość i chorobę Alzheimera, bo wtedy będę mógł odkrywać tę książkę co tydzień od nowa. Wciąż nie mogę się nadziwić doskonałości syntezy fantastyki i realizmu, którą udało się osiągnąć Bułhakowowi.
Esensja: Jesteś jedynym posiadaczem Zajdla i Złotego Meteora. Czy uważasz się za osobę kontrowersyjną?
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
KTL: Łaska Fandomu na pstrym koniu jeździ. W gruncie rzeczy obie te nagrody dostałem za to samo, czyli za współpracę z brukowcem, konkretnie „Skandalami”. Niektórzy nie mogą zrozumieć, że pisarz musi czasem narozrabiać i narobić dymu, żeby potem coś fajnego z tego wynikło. Od pisarza oczekuje się żeby stale pisał genialne teksty, na każdym spotkaniu autorskim dawał show, a w bezpośrednich kontaktach usilnie robił wrażenie, że jest „swój chłop”. Mnie się to wszystko bez przerwy zajączkuje. Genialne teksty piszę rzadko, przy czym nie zawsze można od razu stwierdzić że są one genialne. Nie mam stylu bycia showmana, a jak już odstawiam niezły pokaz, to raczej w barze niż na sali konferencyjnej. Z kolei domorośli cenzorzy literaccy i obyczajowi, typu „tego nie pisz, tamtego nie rób”, irytują mnie do tego stopnia, że dostaję pomroczności jasnej, budzi się we mnie kotołak i potem jak przytomnieję, to wszędzie wokół pełno rozwłóczonych psychicznych bebechów. Generalnie, istnieje pewien snobizm na „niecierpienie Przewodasa”. Z kolei demonstrowanie przyjaźni z Przewodasem to forma kontestacji towarzyskiej akceptowana przez elitę Fandomu. Sam siebie uważam za zupełnie normalnego faceta – dom, rodzina, rachunki za gaz, wodę, komorne, przedszkole, komitet rodzicielski i dopiero gdzieś na czubku tej góry lodowej fandomowe szaleństwa. Zapewniam, że mógłbym być o wiele bardziej kontrowersyjny.
Esensja: Jaki jest Twój stosunek do życia fandomowego? Lubisz jeździć na konwenty. Traktujesz to jako rozrywkę, czy promocję własnej osoby?
KTL: W latach 90. bardzo lubiłem konwentowe imprezy. Na Nordcony na przykład czekałem cały rok, a jak już tam byłem miałem wrażenie, że reszta roku w międzyczasie to tylko męczący sen, z którego właśnie się obudziłem. Chodziłem tak podekscytowany i naładowany adrenaliną, że mogłem spać trzy godziny na dobę, wypijać skrzynki piw i tylko raz zdarzyło mi się przysnąć na kanapie w Piekiełku. Konwent to przede wszystkim zabawa, totalne psychiczne odkorkowanie, pełna spontaniczność. Dlatego tak wkurzają mnie wyniośli obserwatorzy co to wszystko mają za złe. Przykładem wybory prezydenta Fandomu, w których kandydowałem pół żartem, pół serio, najpierw domagając się debaty prezydenckiej na golasa w basenie, potem siedząc na krześle postawionym stole ponad śmiertelnie poważnymi „politykami” i „wyborcami”. Mało kto chwycił konwencję, a parę osób miało mi to bardzo za złe. Potem były bardziej udane eksperymenty z przedstawieniem teatralnym (2000) i wieczorem poetyckim z paleniem kartek z haiku (2001). Co do promocji, to owszem zapadam niektórym w pamięć, ale nie jestem w stanie wykonywać na konwencie czynności profesjonalnych, mogę się tylko bawić. Jednak ostatnio konwenty cieszą mnie coraz mniej. Z pewnością jest to kwestia wkroczenia w wiek średni i końca szaleństw młodości.
Esensja: Czy mógłbyś przypomnieć młodszym czytelnikiem skąd wzięło się pseudo „Przewodas”?
KTL: Nie. To moja tajemnica. Zachowuję ją już od 22 lat.
Esensja: Czytujesz recenzje swoich książek? Czy jakoś wpływają na Twoją twórczość?
KTL: Że czytam, to chyba widać po tym co robię z niektórymi krytykami… Nad krytyką zaczynam się poważnie zastanawiać dopiero wtedy, gdy kilka osób niezależnie od siebie powie mi to samo, np. że „Królowa Joanna D’Arc” jest za krótka. Generalnie, wciąż naiwnie oczekuję, że krytyk powie mi o mojej książce coś, czego bym o niej nie wiedział. Jednak większość recenzji, nawet pozytywnych, piszą ludzie, którzy nie zrozumieli moich intencji. Zazwyczaj za cały warsztat krytyczny starcza im jedno luźne skojarzenie. W zasadzie mają do tego prawo, ale trudno żebym traktował to poważnie, podobnie jak liczne przejawy mody na „dowalanie Przewodasowi”. W tej ostatniej dziedzinie odkryłem ostatnio ciekawe zjawisko, kiedy świeżo poznany człowiek unika patrzenia mi w oczy, to mogę na 100% założyć, że niedawno obgadał mnie w sieci…
Esensja: A skąd moda na „dowalanie” Przewodasowi?
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zaczyn
— Eryk Remiezowicz

Klapa „Ramzesa Wielkiego”
— Marek Pawelec

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Grudzień 2014
— Miłosz Cybowski, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Komisarz Drwęcki w trasie. Przystanek Łódź
— Wojciech Woźniak

Komisarz Drętwy
— Michał Foerster

Żywa woda
— Konrad T. Lewandowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.