Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiatr ze Wschodu (29)

Paweł Laudański
« 1 2 3

Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (29)

Maria Galina ‹Patrzący z ciemności›
Maria Galina ‹Patrzący z ciemności›
2. Maria Galina – Patrzący z ciemności
Cieszę się, że tę powieść można już przeczytać w języku polskim; w marcu tego roku ukazała się nakładem wydawnictwa Solaris.
Nie raz już wypowiadałem się przy różnych okazjach bardzo pozytywnie o twórczości Marii Galiny; w zasadzie każdy jej utwór, z którym miałem dotąd okazję się zapoznać, wart był uwagi. Nie inaczej było z Patrzącymi… Kto wie, czy to nie najlepsza dłuższa forma, która wyszła spod pióra Galiny.
Niech nikogo nie zmyli nazwisko podane na okładce – Maksim Golicyn to pseudonim autorki, narzucony jej na początku literackiej kariery przez wydawcę, Bóg jeden wie dlaczego przekonanego, że książki sygnowane nazwiskiem nikomu nieznanego mężczyzny sprzedadzą się lepiej od książek równie nieznanej kobiety. Choć Galina ma już na swoim koncie kilka książek, bardzo dobrze zresztą przyjętych, choć zdobywa uznanie (jak najbardziej pod własnym nazwiskiem) jako krytyk, tłumacz i poetka, wciąż nie może, jak widać, wysłać tego nieszczęsnego Golicyna do lamusa historii.
Kreśli nam Galina w Patrzących… wizję świata feudalnego, na poziomie mniej więcej naszego późnego średniowiecza. Niewielkie księstewka żyją ze sobą we względnym spokoju, nie zainteresowane podważeniem panującego status quo. Pewnego dnia w jednym z mniej znaczących państewek zjawia się dwóch przybyszy, podających się za ambasadorów tajemniczego, potężnego, leżącego gdzieś po drugiej stronie rozległego morza imperium, zwanego Terrą… Przyjęci zostają z szacunkiem na dworze miejscowego władcy; nie staje temu nawet na przeszkodzie fakt, że nikt wcześniej o owym wspaniałym imperium nie słyszał.
Czyżby fantasy? Pudło – w rzeczywistości ambasadorowie Terry to przysłani z Ziemi obserwatorzy, mający za zadanie zebrać jak najwięcej informacji o cywilizacji tej dopiero co odkrytej planety, by w przyszłości móc odpowiednio wpłynąć na rozwój tego zacofanego świata.
Nie przypomina wam to czegoś? Jasne – sytuacja jako żywo przypomina tę przedstawioną przez Arkadia i Borysa Strugackich w Trudno być bogiem. Sama Galina zresztą wcale, jak się wydaje, nie próbuje ukryć tego podobieństwa; czemu się zresztą dziwić, skoro wiele oznak pozwala na uznanie, że jej powieść stanowi próbę polemiki z dziełem Mistrzów.
U Galiny, podobnie zresztą jak i u Strugackich, sytuacja zaczyna się wymykać progresorom z rąk. Wraz z ich pojawieniem na biedne księstewko zwala się szereg nieszczęść i plag, łącznie ze znakami na niebie (wybuch odległej supernowej), niewytłumaczalnymi anomaliami klimatycznymi (non stop leje, podczas gdy wystarczy przekroczyć granice, by znaleźć się w strefie normalnej dla tej pory roku i szerokości geograficznej pogody), epidemiami, głodem oraz…
Tu kończą się Strugaccy, a zaczyna Galina. Obserwatorzy odkrywają, że wśród tubylców tli się wiara w tajemnicze bóstwa – ni to duchy, ni to demony zła. Bezimienne, nikt nie chce się przyznać, że o nich pamięta, reakcje na wszelkie o nie zapytania są bardzo nerwowe. Tu i ówdzie znaleźć można w głębinach lasu opuszczoną wieki temu świątynię, jedna z gór zryta jest cieszącym się złą sławą labiryntem korytarzy i jaskiń, do którego nikt o zdrowych zmysłach się nie zapuszcza, a jeśli nawet znajdzie się tak śmiałek, to nikt go już więcej nie widzi. Z czasem progresorzy odnajdują coraz więcej śladów, sprawiających, że teoria o zapomnianych bóstwach zaczyna chwiać się w posadach. Coraz więcej również wskazuje na to, że wszystkie nieszczęścia, które niegłupi przecież tubylcy zaczynają wiązać z pojawieniem się ambasadorów, są elementami układanki, składanej przez potężne, wrogie umysły…
Właśnie – czyjego? I czy na pewno wrogiego? Znalezieniu odpowiedzi na te pytania z całą pewnością nie ułatwia wspomniany wybuch supernowej, który co prawda nie zagraża bezpośrednio badanej planecie, ale uniemożliwia nawiązanie jakiejkolwiek łączności z resztą ludzkości, jak i fakt, że obaj ambasadorowie stają się kartą przetargową w wielkiej – przynajmniej na miejscową skalę – polityce.
Galina potrafi pisać, znakomicie buduje nastrój, jej bohaterowie są z krwi i kości, akcja trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej stronicy. Dla takich tekstów chce się czytać fantastykę.
I wreszcie… Numer jeden. Tak tak, nie mogło być inaczej. Najwyższy stopień podium zajęli…
Marina i Siergiej Diaczenko ‹Waran›
Marina i Siergiej Diaczenko ‹Waran›
1. Marina i Siergiej Diaczenko – Waran
Nie będę ukrywał, że to w mym prywatnym rankingu absolutnie autorzy numer jeden współczesnej rosyjskojęzycznej fantastyki. I nawet, jeśli akurat mają słabszy dzień, to i tak utwory ich autorstwa na głowę biją konkurencję.
W fantastyce szukam przede wszystkim nastroju; jeśli towarzyszy mu kunsztownie skonstruowana akcja, tym lepiej – nie jest to jednak, przynajmniej dla mnie, składnik konieczny dla uznania tekstu za szczególnie udany.
Diaczenkowie potrafią jak mało kto połączyć oba te elementy w swe własne, niepowtarzalne, łatwo rozpoznawalne dzieło. Tak też jest w przypadku Warana, niesamowitej, napisanej z niebywałym rozmachem, zarazem jednak niezwykle kameralnej fantasy, przy której najlepsze rzeczy takiej Le Guin chociażby wyglądają niczym pierwsze, nieśmiałe wprawki literackie nastolatków.
Waran to opowieść o przeznaczeniu. Przeznaczeniu, które gna młodego chłopaka z nizin (dosłownie i w przenośni – wykreowany w powieści świat uderza oryginalnością; przynajmniej ja nie spotkałem się jak dotąd z czymś podobnym) w poszukiwaniu sensu swego istnienia. Przeznaczenie to nie pozwala mu na dłużej zostać w jednym miejscu, nawet jeśli statusu osiągniętego w owym miejscu można mu tylko pozazdrościć. Wraz z nim poznajemy krainy jego ogromnego świata, przeżywamy jego przygody, lękamy się wraz z nim, kochamy, tęsknimy…
Waranem (bo takie imię nosi główny bohater tej opowieści) kieruje jeden cel – odnalezienie legendarnego wędrowca, który rozpala ogień w goszczących go domostwach; ogień ów sprawia, że wkrótce w owym domostwie narodzi się nowy mag. Tak przynajmniej głosi legenda. Piękna legenda… A może prawda?
Waran opowiada historię o celu, którego nikt nie jest w stanie osiągnąć, choćby nie wiem jak się starał. Gdy wydaje się, że jest już tuż-tuż, na wyciągnięcie ręki, gdy wydaje się, że wystarczy tylko zrobić ostatni ruch, dokonać ostatniego, niewielkiego wysiłku, cel ów zaczyna się bezpowrotnie oddalać… Bo może w tym wszystkim rzeczywiście chodzi o to, by gonić królika, a nie by go złapać?
Waran wreszcie to opowieść o uczuciach, o magii, o…
Dopełniają tomu trzy nowele: znakomita, znana już z łamów miesięcznika „Jesli” Ujechał sławnyj rycar’ moj, utrzymana w klimacie nieco a’la Gene Wolfe opowieść o potędze miłości i rycerskim honorze, sporo mniej udany Mizerakl’ oraz druga bodaj po Korniach kamnia, choć tym razem sporo krótsza, wprawka Diaczenków w kosmicznej fantastyce, czyli Tina-della. I jeszcze wywiad z autorami. I krótki przegląd ich twórczości pióra Siergieja Biereżnowo.
Jak dla mnie – zdecydowanie książka A.D. 2004 rosyjskojęzycznej fantastyki. Już jest w planach wydawnictwa Solaris.
koniec
« 1 2 3
6 lipca 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Tegoż autora

Ballada o poświęceniu
— Paweł Laudański

Wspomnienie o Maćku
— Paweł Laudański

Esensja czyta: Styczeń 2010
— Anna Kańtoch, Paweł Laudański, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Rok 2007 w muzyce
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Paweł Laudański

Kir Bułyczow – polska bibliografia
— Paweł Laudański

Kroki w Nieznane: Sześciu wspaniałych
— Paweł Laudański

W sieci: Rodem zza wschodniej granicy
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.