Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ida Żmiejewska
‹Morderstwo w Widmo Expresie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorIda Żmiejewska
TytułMorderstwo w Widmo Expresie
OpisAutorka zawodowo zajmuje się doradztwem zawodowym, prowadzeniem szkoleń i rekrutacją. Przez kilka lat pisywała w wolnych chwilach opowieści inspirowane cudzymi utworami, ale jakiś czas temu odkryła, że kreowanie własnych światów i własnych bohaterów jest o wiele zabawniejsze. I tego zamierza się trzymać. Mieszka w Warszawie razem z mężem i dwoma kotami.
Gatunekgroza / horror, humor / satyra, kryminał

Morderstwo w Widmo Ekspresie

« 1 3 4 5 6 7 8 »

Ida Żmiejewska

Morderstwo w Widmo Ekspresie

– Pozwoli pani, że jednak będę kontynuował – powiedział, podnosząc się z miejsca. – A tak swoją drogą – dodał na odchodnym – nie mam pojęcia, co pani w nim widziała.
Czarownica spojrzała na niego w taki sposób, że gdyby umiał, to chyba by się zarumienił.
– Widzi pan, ja też – wyznała ze smutnym uśmiechem. – Zmarnował mi połowę życia. I cieszę się, że wreszcie za to zapłacił.
9.
Następnym przesłuchiwanym był duch Sylwester.
– Oczywiście, że to ja go zabiłem – oświadczył bez żadnych wstępów, rozsiadając się na fotelu i zapalając kubańskie cygaro.
– Pan? – Detektyw rozwiał ręką opary tytoniu, bo zaczynał mieć wątpliwości, gdzie właściwie kończy się dym, a gdzie zaczyna jego rozmówca. – Myślałem, że od lat nie zbacza pan z drogi cnoty.
– Cnota czasem bywa okropnie nudna. – Duch wyjął cygaro z ust. – A poza tym Polikarp mnie szantażował.
– Czym? – zainteresował się Eryk, z trudem powstrzymując kaszel. Woń cygara wyjątkowo mu nie odpowiadała, wolał rosyjskie papierosy, zwłaszcza te bez filtra.
– Widzi pan, on był właścicielem „Czaru relaxu”, tego brukowca i jakimś cudem dowiedział się o moich dawnych grzechach. – Sylwester spojrzał na detektywa z takim wyrzutem, jakby to właśnie jego podejrzewał o złamanie tajemnicy służbowej. – A domyśla się pan, że to by się nie spodobało moim wielbicielkom. W końcu jestem ikoną popkultury.
Rzeczywiście, wieść gminna niosła, że duch codziennie dostawał worki listów od gospodyń domowych, dla których był niekwestionowanym autorytetem w wielu dziedzinach. Taka demaskatorska publikacja mogłaby mu mocno zaszkodzić. Ale z drugiej strony…
– Jak skażą pana za zabójstwo, będzie jeszcze gorzej – stwierdził wampir.
– Ech, jak pan życia nie zna… – rzucił Sylwester z politowaniem i wypuścił kolejny kłąb dymu. – Co innego seria oszustw, a co innego zabójstwo. Zwłaszcza takie z namiętności. – Wskazał znacząco na przedział Azalii, który sąsiadował z jego własnym.
Fakt, nieźle to sobie wymyślił. Nieszczęśliwa miłość i zbrodnia – zwłaszcza w połączeniu – zawsze dobrze się sprzedawały.
– Odsiedzę swoje, a potem napiszę wzruszające pamiętniki.
– No dobrze, przyjmijmy, że panu wierzę – zaczął Eryk z rezygnacją. – To czym go pan zabił?
– Zapewne pan wie, że dysponuję siłą nie z tego świata – odparł z dumą duch. – Po prostu rzuciłem w niego talerzem. I wtedy odpadła mu głowa!
10.
Kiedy detektyw wszedł do przedziału, który zajmowała biała dama, poczuł się niezręcznie. Co prawda sam pochodził z niezwykle arystokratycznej rodziny, ale przez większość życia funkcjonował gdzieś na obrzeżach swojej sfery, która nie mogła mu wybaczyć plebejskiego zamiłowania do ścigania przestępców.
Klara bez słowa wskazała gościowi miejsce naprzeciwko siebie, a potem sięgnęła po ogromny wachlarz ze strusich piór i spokojnie zaczęła się wachlować.
Wampir patrzył na nią bez słowa, zachwycony jej nieskazitelną urodą. Takiej piękności nie widział jeszcze nigdy w życiu. Jednak wcale nie czuł ochoty na bliższą znajomość. Może dlatego, że ta kobieta emanowała lodowatym chłodem. Nic dziwnego, że młody Wacław wolał dorodną rusałkę, która miała wszystko na swoim miejscu.
Damę chyba zniecierpliwiło milczenie detektywa, bo spojrzała na niego wyczekująco.
– Przepraszam, że niepokoję – zaczął oficjalnym tonem. – Ale prowadzę śledztwo w sprawie śmierci pana Polikarpa.
Teraz Klara zamilkła na chwilę, a kiedy się odezwała, powiedziała coś, czego w sumie mógł się spodziewać:
– To ja go zabiłam.
– Pani? – Eryk poczuł lekką irytację. Ten cyrk zaczynał przechodzić wszelkie pojęcie. – A dlaczego, jeśli można spytać?
– Tak naprawdę, chciałam się pozbyć jego żony – oświadczyła z godnością, a potem zakryła twarz wachlarzem. – Ale niestety pomyliłam przedziały. Kiedy się zorientowałam, było już za późno…
Detektyw westchnął cicho. Miał wrażenie, że od kilku godzin pływa w wielkim garze pełnym kotłujących się uczuć.
11.
– No to stary Polikarp pogadał sobie ze śmiercią. – Diabeł zarechotał bezceremonialnie. – Dobrze się spisałem, prawda? – dodał nie bez dumy.
Eryk zdążył już przyzwyczaić się do takich wyznań, więc słowa czarta nie zrobiły na nim szczególnego wrażenia.
– A jaki motyw panem kierował? – zapytał machinalnie, z trudem tłumiąc ziewnięcie.
– Ekonomiczny – wyjaśnił natychmiast Bazyli. – Ten łobuz chciał puścić piekło z torbami!
– W jaki sposób? – ożywił się natychmiast wampir. Problem niezwykle go zainteresował, bo do tej pory Eryk wierzył, że akurat ta instytucja penitencjarna jest odporna na wszelkie kryzysy.
– Podstępem wykupił akcje smołowni – oświadczył ze zgrozą diabeł. – Wszystkie, co do jednej. A potem zaczął wywozić smołę.
– Po co mu ta smoła? – zdziwił się detektyw. – Chciał otworzyć konkurencyjną placówkę?
– A gdzie tam. – Bazyli machnął łapą aż zaświszczało. – Zwyczajnie wygrał przetarg na nieustający remont autostrady A-4. Ładne kilkadziesiąt kilometrów asfaltu! No więc piekło zostało bez grama smoły. Czy potrafi pan to sobie wyobrazić?!
Nie, Eryk rzeczywiście nie potrafił.
12.
Elegancki i wymuskany upiór wyglądał na bardzo znudzonego. Już od kilku godzin tkwił w przedziale restauracyjnym i – jeśli Eryka nie mylił węch – wspierał mazowieckich sadowników, popijając nalewkę na wisienkach.
– Moglibyśmy porozmawiać o śmierci pańskiego teścia? – Detektyw zatrzymał się przy stoliku i spojrzał wyczekująco na przedstawiciela młodszego pokolenia.
– Proszę bardzo. – Gracjan wskazał mu krzesło, po czym odstawił kieliszek i wystudiowanym ruchem założył nogę na nogę.
Eryk usiadł naprzeciwko niego.
– Czy pan wie, że pańska żona przyznała się do zabójstwa własnego ojca? – rzucił ostrożnie, nie spuszczając czujnego wzroku z rozmówcy.
– Lukrecja? – Upiór skrzywił się jak po cytrynie. – Wariatka.
– Czym sobie zasłużyła na tak niepochlebną opinię? Wygląda na miłą osóbkę.
– Nie znoszę jej – warknął młodzieniec przez zaciśnięte zęby. – Nie mogę na nią patrzeć!
– To czemu ją pan poślubił? – zapytał Eryk raczej pro forma, gdyż bez trudu domyślił się odpowiedzi.
– Polikarp mnie kupił – zgodnie z oczekiwaniami i bez skrępowania odparł Gracjan. – Imponowały mu moje koligacje. Pan wie, jakimi snobami są ci dorobkiewicze – dodał pogardliwym tonem.
– A pana interesowały jego pieniądze – uzupełnił detektyw. Nie zamierzał wdawać się w dyskusje na temat odwiecznego porządku świata oraz istotnych potrzeb jego mieszkańców.
– Interesowało mnie coś innego. – Upiór znowu się skrzywił i zaczął nerwowo przesuwać solniczkę.
– Co takiego?
– Sztuka! – rzucił z emfazą Gracjan.
– W jakim sensie? – zainteresował się natychmiast wampir. To, co stało się z Polikarpem, mogło zachwycić chyba tylko Kubę Rozpruwacza.
– Zombie był właścicielem paryskiej opery – wyjaśnił mu rozmówca. – To miał być posag Lukrecji. Ale ten drań skłamał i zapisał mi ją dopiero w testamencie. A ja nie mogłem dłużej czekać!
– Wysłał więc pan żonę, aby wykonała czarną robotę?
– Pan raczy żartować? – Upiór spojrzał na niego z oburzeniem. – Nigdy nie wyręczam się kobietami.
– A więc kto to zrobił?
– Ja.
– A czym, jeśli można spytać?
– Mam poręczny mały sztylecik. Po pradziadku. Bardzo przydatny w takich sytuacjach.
– Trudno kierować operą zza krat – rzucił mimochodem detektyw.
– Ale za to jaka reklama! – Gracjan po raz pierwszy od początku rozmowy lekko się uśmiechnął. – Azalia w jeden sezon zostałaby międzynarodową gwiazdą – dodał ciszej. – A wtedy rzuciłaby tego głupiego maga!
Ciekawe. Wyglądało na to, że młodzian namiętnie i bez wzajemności kochał się w swej przyszywanej teściowej. I to tak bardzo, że gotów był nawet popełnić zbrodnię, aby tylko zyskać jej wzajemność.
O ile oczywiście mówił prawdę.
13.
Zmora na sam widok detektywa rozbeczała się w głos i bardzo długo nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa.
« 1 3 4 5 6 7 8 »

Komentarze

12 III 2011   19:10:13

Przyjemne i pomysłowe, tylko to zakończenie z uniewinnieniem skopane.

14 III 2011   19:21:07

Wapir-detektyw zdecydowanie przypadł mi do gustu. Czekam na kolejne jego przygody.

23 II 2012   18:25:56

Czytałam od lat Twoje utwory publikowane na forach i z radością obserwowałam, jak stają się coraz lepsze. I dlatego ucieszyłam się, że publikujesz własny tekst i pod nazwiskiem.
A to opowiadanie o Eryku jest takie ... średnie. Bohaterów jest jakby za dużo, tekst za krótki. Same smaczki i żarciki, a brakuje realnych emocji bohaterów czy intrygi.

17 V 2012   19:23:16

Naprawdę uroczy tekst! Chociaż może słowo "uroczy" nie jest odpowiednim epitetem, kiedy w grę wchodzi przeżywający swoją drugą śmierć zombie. Szczerze mówiąc, rzadko zdarza mi się czytać teksty tego typu - u mnie w domu wszyscy byli tacy pragmatyczni, więc samoistnie zaraziłam się niechęcią do wszystkiego, co w jakikolwiek sposób zdaje się być anormalne. Dopiero od niedawna odkrywam uroki fantastycznej literatury, ale częściej trafiam na średnio interesujące opowiadania, ale twoje jest naprawdę dobre. Całe towarzystwo niezwykle osobliwe, ciekawe, widać , że Twoi bohaterowie zostali stworzeni z pomysłem. Człowiek czyta przemyślenia Twojego Eryka i czuje, jakby to rzeczywiście rozgrywało się w jakieś alternatywnej rzeczywistości. Ach, no i warsztat - bardzo dobry. Niby normalne, zwyczajne, proste zdania, ale budowane w taki sposób, że przyjemność czytania wzrasta parokrotnie, a czasami nawet zatrzymywałam się na chwilę, by przeczytać dany akapit jeszcze raz.
Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. Wiem, że nic tak nie karmi weny jak długi komentarz, ale, naprawdę, wszystko jest na swoim miejscu, tekst jest dopieszczony i nie ma żadnej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić. :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej weny! :)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Gucio
— Ida Żmiejewska

Stokrotki
— Ida Żmiejewska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.