Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Wróbel
‹Oskar Jota, człowiek wiary›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJacek Wróbel
TytułOskar Jota, człowiek wiary
OpisAuto pisze o sobie:
Rocznik ’88. Członek Ligi Piszących Dżentelmenów. Laureat kilku ogólnopolskich konkursów literackich – „Oskar Jota…” to nieco zmodyfikowane opowiadanie, które w zeszłym roku dostało się do finału Horyzontów Wyobraźni. Publikował w Qfancie i Nowej Fantastyce. Zblazowany idealista, wesoły mizantrop i romantyk ze skłonnościami do agresji. Jest pisarzem starej daty, bo mimo że nigdy nie ma pieniędzy to pije alkohol i pali papierosy.
Gatunekobyczajowa, sensacja

Oskar Jota, człowiek wiary

« 1 2 3 4 5 7 »

Jacek Wróbel

Oskar Jota, człowiek wiary

Gliniarz rozkuł mnie i poczęstował papierosem. Rozmasowałem bolące nadgarstki.
– Podejrzewaliśmy, że Krystus został namaszczony przez Jana Pustelnika… Wichrzyciela, jak go nazywasz… na swojego następcę.
Następca to za mało powiedziane. Pod każdym względem przebił Janka. Prędzej udowodniliby temu watażce z opozycji, że rucha swojego kota, niż postawili Jezusowi poważne zarzuty.
– Ale tatuaż? Gołąbek? – Policjant spojrzał na mnie jak na idiotę. – Zobaczyłeś rysunek, który każdy mógł sobie zamówić w podrzędnym salonie tatuażu, i facet był już dla ciebie mistrzem zbrodni?
– To nie tak – burknąłem z wyrzutem, bo gdy opisywał to w ten sposób, faktycznie wychodziłem na wariata. – Wichrzyciel był zawadiaką, bezczelnym gangsterem, który grał na nosie organom ścigania, dopóki w końcu go nie capnęliście. Potrafił urządzić naradę bossów półświatka w restauracji przylegającej do komisariatu policji!
Gliniarz prychnął lekceważąco. Swego czasu sprawa była głośna.
– Na jego wizytówce – kontynuowałem – pod imieniem i nazwiskiem widniały słowa „produkcja, dystrybucja”, a psom tłumaczył, że to cytat z filmu, tylko nie starczyło miejsca na „masturbacja”. – Parsknąłem śmiechem, ale twarz gliny pozostała bez wyrazu. – Wichrzyciel był… ekstrawagancki. Gdyby nie reputacja i pieniądze, nazwałbym go zwykłym debilem. Każdy się zastanawiał, komu powierzył prowadzenie interesu, kiedy trafił za kratki. Komu zostawił kontakty, informacje, namiary, bo sam otwarcie mówił, że po nim przyjdzie ktoś większy i dopiero narobi zamieszania. Pasowało mi to do ubranego w najlepszy garnitur typa, który wyczarował papierosa pod latarnią i mówił o sobie per Bóg. Potrafię wyczuć szwindel na kilometr, a nic takiego nie znajdowałem w tym kolesiu. Kropka w kropkę tak samo odjechany jak stary wyga Janek! Kto kiedyś dla niego pracował, nie narzekał ani na zarobki, ani na nudę. Skoro pojawił się spadkobierca imperium, a wszystko na to wskazywało, pomyślałem, że warto zaryzykować. W każdej chwili mogłem przecież odejść, jeśli Krystus okazałby się… – Wymownie pokręciłem palcem w okolicach skroni.
– Nic takiego się nie stało, skoro zostałeś, zresztą tak jak…
– Jak pozostali – dokończyłem, uśmiechając się do wspomnień.
• • •
Siedzieliśmy przy suto zastawionym stole, uginającym się pod ciężarem wyszukanych potraw i najprzedniejszych alkoholi. Obsługa krzątała się prawie bezszelestnie, nisko pochylając głowy, by przypadkiem nie narazić się na spojrzenie któregoś z biesiadników. Dwunastu wybrańców, typów spod ciemnej gwiazdy i skorumpowanych funkcjonariuszy, jak zapewne poetycko określiłyby nas media, oraz wybitny nauczyciel, który uchylał nam drzwi do luksusów i splendoru, zarezerwowanych dla największych graczy przestępczego świata.
Gdy kelnerzyna wnosił już którąś z kolei flaszkę wódki, a liczba opróżnionych butelek niebezpiecznie zbliżał się do liczby ucztujących, Krystus dźwignął się powoli z krzesła, podpierając się o blat stołu i strącając półmisek obgryzionej dziczyzny. Sześć par oczu po jego prawej stronie i sześć par po lewej jak na wezwanie spojrzało na gospodarza.
– Bracia! – Donośne wezwanie ucięło głośne rozmowy i wulgarne żarty, które dolatywały z każdego kierunku. Obsługa czmychnęła na zaplecze, zabierając w pośpiechu niedojedzone resztki i walające się szkło. – Jedzmy i pijmy, albowiem nastał czas wesołości!
Dwanaście gardeł wydało z siebie okrzyk aprobaty. Brzęknęły wzniesione w toaście kieliszki, jakby uczta dopiero się rozpoczęła, choć większość obecnych z trudem utrzymywała pozycję siedzącą, a co dopiero mówić o staniu na własnych nogach.
– Bawcie się, póki możecie, gdyż obraliście ścieżkę krętą i wyboistą, drogę przez ciernie, lecz na końcu czekają chwała i bogactwo, którego nie pomieszczą wszystkie ziemskie skarbce. – Zamaszyście zatoczył ręką łuk, jakby roztaczał przed nami obraz wzmiankowanych wspaniałości. Butelka whisky zachybotała niebezpiecznie nad krawędzią stołu. – Mówię do was „bracia”, gdyż stanowimy jedno. Łączy nas wspólna wizja i przyświeca jeden cel. Dlatego też… – Chwiejnym krokiem ruszył z miejsca, pokonał kilka metrów i zatrzymał się za plecami mężczyzny siedzącego w samym rogu stołu. Położył mu dłoń na głowie i wzniósł oczy na wzór kogoś, kto przepięknym popołudniem podziwia białe obłoki przemykające po niebie. – Błogosławię ci, Andrzeju Fiszerze, bądź zawsze wierny naukom Wichrzyciela. – Brodacz o aparycji portowego opryszka złożył ręce jak do modlitwy. Krystus podszedł do kolejnego biesiadnika i wplótł palce w jego zmierzwioną fryzurę. – Błogosławię ci, Piotrze Fiszerze, niech ogień twego serca rozświetla szlaki prawdy.
• • •
– Chcesz mi powiedzieć, że nad każdym odprawiał tego typu rytuał? I nikt nie uznał tego za jakieś pieprzone dziwactwo? – Policjant przerwał opowieść, wyciągając z kieszeni paczkę fajek. Znowu mnie poczęstował, co pewnie miało być nagrodą za obiecującą współpracę.
Zaciągnąłem się głęboko, dumając nad odpowiedzią. Nie znaliśmy jeszcze wtedy dobrze siebie nawzajem, a co dopiero Jezusa – faktycznie są granice ekstrawagancji, których nawet następca wielkiego Wichrzyciela nie powinien przekraczać.
– Byliśmy schlani jak świnie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – W stanie rauszu akceptacja pewnych fanaberii przychodzi znacznie łatwiej. W dodatku każdy usłyszał wtedy coś miłego o sobie i poczuł się wyjątkowy. To wzmocniło wrażenie elitarności i przynależności do wspólnoty.
– Taaak… elitarności – zadrwił. – Żydowscy bracia Fiszerowie, jeden stary znajomek Proroka, drugi obłąkany piroman. Pod egidą Krystusa nie zdarzyło im się więcej oglądać kryminału, zresztą nie tylko im. Chcę pozostałych nazwisk – zażądał autorytatywnie.
Myśl, Jota, myśl… Jeśli zaczniesz gadać, będziesz sprzedajną kurwą czy obrońcą wiary? Jak się na to zapatrywać?
Każdy na mieście kojarzył Dwunastu, psiarnia rozpracowała zapewne większość. Sęk w tym, że dotąd byliśmy nietykalni. Teraz, po śmierci Krystusa, w pogoń za Apostołami rzuci się niebieskie ogary, by ostatecznie rozszarpały zwierzynę. Skoro ja wpadłem już w sidła, nie mam wyboru, muszę iść na współpracę, żeby uszczknąć szczegółów na temat… nie chce mi to nawet przejść przez myśl… na temat zgonu Boga. Gdy opowiem wszystko, bluźniercze zarzuty, jakie mi stawiają, nie będą warte funta kłaków.
Prawda zwycięży.
– Rodzeństwo Ziewiediejewów, Jan i Jakub – powiedziałem powoli. Czułem się jak ostatni śmieć, ale wierzyłem, że sypię dla lepszej sprawy.
– Przeklęte ruskie nasienie. – Mógłbym przysiąc, że gliniarz właśnie splunął, jakby samo przywołanie nazwiska Apostołów mogło sprowadzić kataklizm. – Na swoim koncie mają więcej trupów niż bracia Kliczkowie wygranych walk. Zwykłe oprychy do wynajęcia. Gdyby nie Krystus, dawno przeżuwaliby ziemię albo co najwyżej napierdalali kolegów pod więziennym prysznicem.
Nie uznałem za stosowne w jakikolwiek sposób odnieść się do oskarżeń rzucanych pod adresem moich przyjaciół. Raz, że to nie czas i miejsce na robienie psychoanalizy Kuby i Jasia, dwa, że opinia gliniarza nie za bardzo odbiegała od rzeczywistości.
– Filip Fiszer…
– Ten sukinsyn też? Przeklęty złodziej i krętacz. Rodzinka Fiszerów musiała być dumna, cała familia u żłoba. Żydki trzymają się mocno.
– Bartłomiej Oracz, Tomek Niewiernowski… – wyliczałem, patrząc tępo w niedopałek papierosa, który dogorywał między palcami.
– Oracz? Ja pierdolę! – Rozdziawił paszczę tak szeroko, że niejedna kurewka pozazdrościłaby mu tej sztuki.
Wzruszyłem ramionami. O Bartim nie mógł wiedzieć, był naszym człowiekiem w ministerstwie sprawiedliwości. Bardzo utalentowanym człowiekiem, który odważnie podjął się pracy na dwóch etatach. Dodajmy – etatach leżących na różnych półkulach legalności.
– Mateusz Lewicz – dodałem szybko zaraz po Tomku Niewiernowskim, mając nadzieję, że skorumpowany policjant nie będzie takim łakomym kąskiem, jeśli jego nazwisko umieści się pomiędzy Oraczem a personaliami głównego księgowego Ośrodka Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej.
Policjant sięgnął po kolejnego papierosa, a ja z niemałą satysfakcją zauważyłem, że kiedy odpalał szluga, drżała mu ręka.
Jerzy Krystus miał rzadki talent do otaczania się wyjątkowymi osobami. Oddanie ludzi z tak zwanego marginesu bladło w zestawieniu z poświęceniem okazywanym przez wysoko postawionych notabli.
– Kuba „Mały” Młodszy, Szymon Kowalski i Tadeusz Juda-Lebeusz.
– Ten poeta? – Gliniarz spojrzał na mnie, jakbym opowiedział wyjątkowo głupi dowcip.
– Ten poeta – przytaknąłem.
– Po cholerę Krystus… poetę… – Kręcił głową z niedowierzaniem, masując skronie.
Pozostałą dwójkę widocznie kojarzył, więc zajął się rozgryzaniem problemu, który także i pozostałym Apostołom nastręczał niemało trudności. Tadeusz okazał się być sławnym poetą, ale nic ponadto. Zajmował się głównie wciąganiem kokainy i rzyganiem na siebie, ale nikomu nie przyszło do głowy, by oficjalnie negować wkład, jaki Juda-Lebeusz wnosił w działalność apostolską.
« 1 2 3 4 5 7 »

Komentarze

04 VIII 2013   19:47:03

Bajka o apostołach: Jedzcie i pijcie, a po stołach nie rzygajcie...

;PPP

05 VIII 2013   12:36:49

Opowiadanie jest w porządku, tylko to [uwaga spojler] satanistyczne rekwizytorium jest niepotrzebne - nie pasuje do cynicznych kalkulacji prowodyrów

16 VIII 2013   19:11:18

Chętnie widział bym ekranizacje. Pazura w roli głównej :)

03 XII 2021   19:47:33

Kto czytał Marię Valtortę? Poemat Boga-Człowieka??
TO JEST MOC!!!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wspomnienia sprzedawcy podróbek
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.