Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Wróbel
‹Oskar Jota, człowiek wiary›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJacek Wróbel
TytułOskar Jota, człowiek wiary
OpisAuto pisze o sobie:
Rocznik ’88. Członek Ligi Piszących Dżentelmenów. Laureat kilku ogólnopolskich konkursów literackich – „Oskar Jota…” to nieco zmodyfikowane opowiadanie, które w zeszłym roku dostało się do finału Horyzontów Wyobraźni. Publikował w Qfancie i Nowej Fantastyce. Zblazowany idealista, wesoły mizantrop i romantyk ze skłonnościami do agresji. Jest pisarzem starej daty, bo mimo że nigdy nie ma pieniędzy to pije alkohol i pali papierosy.
Gatunekobyczajowa, sensacja

Oskar Jota, człowiek wiary

« 1 3 4 5 6 7 »

Jacek Wróbel

Oskar Jota, człowiek wiary

– Zamienił wodę w wino? Jak w Biblii?
Przewróciłem oczami.
– Słuchasz mnie w ogóle? W wódkę zamienił, przypuszczalnie w niemieckiego Rasputina. – Nie pamiętałem już, który z Apostołów pierwszy rozszyfrował charakterystyczny smak trunku. – Sto dwadzieścia litrów.
Smuga papierosowego dymu znowu uniosła się w powietrzu.
– Opowiadaj dalej.
• • •
– Tutaj mieliśmy się z nim spotkać? – Krystus zapytał Lewicza, mocniej naciągając na głowę czapkę uszatkę.
Na własnej skórze przekonywałem się, czym się kończą zimowe wizyty w Lublinie. W grę wchodziły dwie opcje: zanudzenie na śmierć albo odmrożenie jaj – za cholerę nie wiedziałem, co jest mniejszym złem. Współczułem kumplowi, że musi kontrolować to zadupie i okoliczne grajdoły przez większą część roku. Chociaż może nie zawsze tak piździło.
Ehe, na pewno.
– Tak, tak… – Księgowy poprawił nerwowo okulary w cienkiej oprawie. – Wojskowy wolał przekazać to szefowi osobiście, już powinien tu być…
Wojskowy był najnowszym nabytkiem Mateusza Lewicza. Emerytowany esbek, obecnie rezydent Lublina, był niegdyś oficerem prowadzącym kilka bardzo interesujących postaci, które po transformacji ustrojowej zaczęły robić zawrotną karierę w mediach i polityce. Co ciekawe, teraz na każdym kroku podkreślały swoje „solidarnościowe” korzenie i zaangażowanie w ideę niepodległej Polski. Cóż, nie od dziś wiadomo, że kurewstwo ludzkie nie zna granic. Wojskowy za odpowiednią opłatą miał dostarczyć dokumenty, którymi wystarczyło pomachać przed nosem samych zainteresowanych, by zyskać oddanych, wpływowych przyjaciół, gotowych sprzedać własną matkę za cenę pozostania symbolem wolności i patriotyzmu.
Przestępowaliśmy w trójkę z nogi na nogę, zrzucając z ramion nowe warstwy śniegu i kryjąc sztywniejące karki pod kołnierzami płaszczy.
– Zadzwonię do Wojskowego i spytam, co się dzieje… – zaproponował nieśmiało Lewicz, zdenerwowany przeciągającą się nieobecnością esbeka.
– Dzwoń – warknąłem przez zaciśnięte zęby. Krystus wpatrywał się w milczeniu w horyzont.
Dziesięć minut później Lewicz rozłożył bezradnie ręce.
– Jest źle. Telefon odebrała jego żona. Wojskowego zabrała niedawno karetka, podobno ma wysoką gorączkę i majaczy jak potłuczony. Nie wiadomo, co go tak urządziło. Może nie doczekać rana.
– Tośmy się, kurwa, ustawili. – Kopnąłem w złości kupkę śniegu. – Nie może nam ktoś tych papierów wysłać pocztą albo przeska… – Umilkłem pod spojrzeniem Krystusa. – Przepraszam, to było głupie.
– Za pół godziny ma tutaj być – szef zwrócił się do Lewicza. – Dzwoń jeszcze raz.
Kumpel spojrzał zdziwiony, ale posłusznie wybrał numer.
Podczas dwuminutowej rozmowy prawie nie poruszał ustami, wpatrując się z nabożną czcią w Krystusa, który zdawał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
– Wojskowy serdecznie przeprasza za spóźnienie i… każe podziękować. Lekarze nigdy czegoś takiego nie widzieli, przebudził się i od razu zamówił taksówkę, jeszcze przed moim telefonem. Szefie, czy…
– Jak ty wytrzymujesz ten ziąb? – Krystus, nie okazując zaskoczenia, przerwał pytanie. – Chyba dam ci podwyżkę.
• • •
– Uzdrawiał przez telefon? – Gliniarz wyrzucił tlący się niedopałek. – Powinni dać mu własny program w telewizji, przebiłby „Ręce, które leczą”.
Sceptycyzm policjanta w żadnym stopniu nie osłabiał mojej wiary.
– A propos rąk…
• • •
– Jak to się stało?
Krystus klęczał obok pochylonego chłopaka. Młody zarobił dwie kulki, w ramię i klatkę piersiową. Plama krwi na asfalcie powiększała się z każdą minutą.
Nie znałem szczyla. Pracował dla mnie i tyle o nim wiedziałem. Dilował w jednym z gimnazjów na Ursynowie. Nie mógł mieć więcej niż szesnaście lat i, kurwa, chyba więcej mieć już nie będzie.
– Było ich dwóch – zacząłem opowiadać. – Dużo starsi. Weszli z młodym w zaułek pod pretekstem zakupu i bum, bum. Kazałem chłopakom zawsze pracować w parach, dla bezpieczeństwa, więc po wszystkim czujka – wskazałem zasmarkanego dziesięciolatka, który siedział skulony pod ścianą – zadzwoniła na alarmowy do Łysego, Łysy dał cynk mnie, ja tobie. Nie minęło więcej niż dwadzieścia minut. – Otarłem pot z czoła. – Gdzie jest lekarz? Miałeś sprowadzić jakiegoś kutafona. Jeszcze moment i mogą pojawić się psy! Nie zabierzemy przecież młodego do szpitala, równie dobrze możemy od razu pakować manaty i spierdalać do Panamy. W pizdu! – mówiłem podniesionym głosem, to w końcu mój teren i moje kłopoty.
– Uspokój się. Chłopakowi nic nie jest. Po prostu śpi.
– Czyś ty kurwa zwar… – Ugryzłem się w język. Żadne okoliczności nie usprawiedliwiają obrażania szefa.
Położył mu dłoń na czole.
– Otwórz oczy, mały.
Przez chwilę nic się nie działo, a potem zobaczyłem, jak chłopak zaczyna delikatnie poruszać palcami. Minęło kilka sekund i uniósł powieki. Zamrugał. Podniósł się do pozycji siedzącej, z niedowierzaniem przesuwając dłońmi po zakrwawionym T-shircie.
Jerzy wstał, otrzepał spodnie i podszedł do zasmarkanego dzieciaka, który dalej kulił się w kącie. Pogrzebał w portfelu i wcisnął mu do ręki kilka banknotów.
– Za szybką reakcję. Pilnuj, żeby twój kolega nie zasypiał więcej w pracy.
Przyglądałem się poszczególnym scenom z otwartą gębą. Mózg nie mógł przetrawić tego, co właśnie zarejestrowały oczy.
– Zbieramy się, Jota. – Krystus nie był na tyle wyrozumiały, by dać mi w spokoju dojść do siebie. – Trzeba przejrzeć taśmy z monitoringu, dostaniemy bydlaków. Szymon ma chyba kogoś w Straży Miejskiej.
– Jezus Maria… – zdołałem z siebie wykrztusić.
– Jezus Krystus – poprawił odruchowo. – Matki w to nie mieszaj.
I tak już zostało.
• • •
– Faktycznie chwytliwa gra słów.
Mundurowy bujał się na krześle, okazując mi udawane lekceważenie. Byłem pewien, że cały się w środku gotuje.
– Jeszcze jakieś cuda?
– Fiszerowie opowiadali, że w czasie rejsu po Bałtyku złapał ich sztorm, a on wyciągnięciem ręki uspokoił burzę. Skończyła się ot, tak. – Pstryknąłem palcami. – Piotrek zaręczał, że chodził razem z nim po wodzie. Rozumiesz? Chodził po wodzie! – Gestykulowałem gwałtownie, emocje brały nade mną górę. – Na rynku w Krakowie od czterdziestu lat żebrał sparaliżowany facet. Janek Ziewiediejew i Niewiernowski byli przy tym, jak Krystus rzucił mu do puszki jakieś drobne i powiedział, żeby ruszył dupę i wziął się do uczciwej roboty. Myśleli, że to chamski żart i zaczęli się śmiać, a obdartus wstał z wózka i przytulił się do szefa!
Prawie krzyczałem, przypominając sobie te wszystkie historie.
– Spytaj miejscowych żuli i bezdomnych, kto ich nakarmił konserwami, kiedy w Domu Alberta mieli te urzędnicze przepychanki i odsyłali wszystkich na następny dzień. Krystus kupił dwie konserwy i kilka chlebów, a oni wszyscy jedli, wszyscy!
Policjant lustrował mnie wzrokiem, jakby miał przed sobą bardzo ciekawy przypadek szaleńca.
– Więc był Bogiem, który zstąpił na ziemię, konkretnie do Polski, żeby prowadzić ciemne interesy, a w wolnych chwilach wyręczać MOPS-y i szpitale, tak?
– Kurwa! Przyszedł do nas, bo…
• • •
« 1 3 4 5 6 7 »

Komentarze

04 VIII 2013   19:47:03

Bajka o apostołach: Jedzcie i pijcie, a po stołach nie rzygajcie...

;PPP

05 VIII 2013   12:36:49

Opowiadanie jest w porządku, tylko to [uwaga spojler] satanistyczne rekwizytorium jest niepotrzebne - nie pasuje do cynicznych kalkulacji prowodyrów

16 VIII 2013   19:11:18

Chętnie widział bym ekranizacje. Pazura w roli głównej :)

03 XII 2021   19:47:33

Kto czytał Marię Valtortę? Poemat Boga-Człowieka??
TO JEST MOC!!!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wspomnienia sprzedawcy podróbek
— Beatrycze Nowicka

Esensja czyta: Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.