Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna Grzanek
‹Interes›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna Grzanek
TytułInteres
OpisAutorka pisze o sobie:
Rodowita, dumna ze swego brzydkiego miasta łodzianka. Literaturę, a zwłaszcza fantastykę, kocha od dziecka; czytać nauczyła się wcześniej niż chodzić. To i owo, od beletrystyki po publicystykę, pisze od lat niemal dziesięciu. Jest aktywnym członkiem społeczności portalu fantastyka.pl jako członek Loży NF. Uzależniona od kotów, herbaty, muzyki rockowej i piwa.
Gatunekfantasy, humor / satyra

Interes

« 1 3 4 5
Nie chodziło o to, że Chaves był szczególnie silny czy zwinny. Nie posiadł żadnej tajemnej techniki, nie miał przewagi dziesiątek lat doświadczeń, nic z tych rzeczy – po prostu wydawał się zawsze wiedzieć, co zrobi jego przeciwnik. Nigdy nie stał tam, gdzie trafiały ciosy, sam zaś potrafił skierować miecz dokładnie w miejsce, w które powinien. Zakrawało to na magię, ale przecież coś takiego jak magia nie istnieje. Chaves unikał walki jak mógł, kiedy jednak już do niej dochodziło, kończył starcie tak szybko, jak tylko potrafił.
Teraz było podobnie. Inkwizytor bez pośpiechu podszedł do trwających w zwarciu potworów. Gdy te go spostrzegły, prysnęły w dwie przeciwległe strony – wilkołak byle dalej, a mantykora wprost na nadchodzącego człowieka. Chaves zaś w ostatniej chwili po prostu wystawił miecz przed siebie tak, że mantykora sama się na niego nadziała. Niby pędziła do przodu, niby dla zmyłki przypadła do ziemi, chcąc zmienić kierunek ataku, ale miecz inkwizytora już tam był. Wbił się prosto w rozwartą, pełną zębisk paszczę.
Mantykora zaryczała dziko, szarpiąc się w lewo i w prawo, potem odskoczyła do tyłu, uwalniając się od ostrza. Z pyska buchnęła krew.
Chaves stał nieporuszony. Gdy z boku zaszarżował na niego wilkołak, z niewiadomych względów nagle sprzymierzając się z mantykorą, inkwizytor postąpił o krok w bok i ciął szeroko mieczem. Sztych lekko zahaczył o plecy wilkołaka, pozostawiając w nich płytką ale długą ranę.
Inkwizytor bawił się. Bremen wiedział o tym i wydawało mu się to cokolwiek nieetyczne. Wiedział też, że to był pokaz ze specjalną dedykacją dla niego samego.
Mantykora skoczyła znowu, a zaraz po niej wilkołak. Atakowały z przeciwnych stron, jednak nawet teraz Chaves nie wyglądał na przejętego. Zakręcił się, trzymając miecz równolegle do ziemi, na wysokości ramienia, że aż płaszcz zafurkotał. Zgrzytnęło, zawyło i zaryczało, a potem oba potwory ponownie odstąpiły, krwawiąc z kolejnych ran. Inkwizytor nie został nawet draśnięty. Dla mistrza obserwującego starcie z odległości wyglądało to jak taniec.
Chaves zrobił nagle wypad do przodu, przyklęknął na jedno kolano i ciął gdzieś w trawę, jakby za mantykorę. Dopiero po chwili Bremen zorientował się, czemu – potwór zapłakał głośno, a był to płacz pełen zdumienia i bólu. Inkwizytor odciął mu ogon. Nie trwał jednak w bezruchu, tylko natychmiast cofnął się do pozycji wyjściowej, odwrócił w kierunku wilkołaka i, w niemal akrobatycznej pozie, unikając wyciągniętych ku niemu łap, wbił miecz w środek klatki piersiowej bestii.
Kiedy mantykora, oszalała z wściekłości, wyskoczyła do przodu, Chavesa już nie było tam, gdzie stał przed chwilą. Zrobił przewrót w bok a bestia, zamiast na niego, wpadła niespodziewanie na wilkołaka i przeorała pazurami jego pysk.
Wypad do przodu, jeszcze jedno machnięcie mieczem i po trawie potoczyła się głowa. Ku zdziwieniu mantykory, była to głowa wilkołaka. Bestia nie dziwiła się jednak zbyt długo, bo Chaves wykorzystał moment jej bezruchu i ciął przez gardło. Upadła, charcząc, obok ciała człowieka-wilka.
Mistrz uznał, że teraz może już opuścić schronienie wśród drzew i podszedł do towarzysza.
– Wiesz, na czym polega problem? – zapytał Chaves, z roztargnieniem wycierając ostrze miecza o trawę.
Bremen wolał nie wiedzieć, więc milczał.
– Lubię zabijać – wyznał inkwizytor. – Tylko że staram się tego za często nie robić. Wchodzi w krew, rozumiesz. Można się uzależnić.
Bremen nadal milczał. Nie wiedział, czy uczynił właściwie, pozwalając Chavesowi na rozprawienie się z potworami. Sam mógł zrobić to równie dobrze, w dodatku bez rozterek moralnych.
Ich obozowisko było kompletnie zrujnowane. Z braku lepszych pomysłów spakowali więc ekwipunek i poszli nad rzekę. Inkwizytor obmył się z krwi, którą zbroczyły go potwory, a potem obaj usiedli na brzegu, próbując coś złowić. Po jakimś czasie spomiędzy trzcin z cichym szelestem wychynął bury kocur i wspiął się mistrzowi na ramię. Powoli zaczynał wstawać świt, stopniowo rozrzedzając mrok nocy.
– Wiesz, wieśniacy chyba nie będą nam szczególnie wdzięczni – odezwał się Chaves, z powątpiewaniem oglądając maleńką płotkę, którą właśnie zdjął z haczyka.
– Pewnie nie – zgodził się Bremen. – Ani jedni, ani drudzy. Ale zapłata nam się należy. Będą się bali jej nie dać, bo jak tu postawić się dwóm kościelnym, którzy potwory ubijają?
– Jeden z nich ubił – przypomniał inkwizytor.
– Tym bardziej, jak tu postawić się jednemu kościelnemu, który sam ubił dwa potwory?
– Zawsze moglibyśmy po prostu odjechać…
– Czyżbyś źle znosił krzywe spojrzenia? – zdziwił się złośliwie mistrz. – Zabawne, wszak ja ci ich nie szczędzę i masz się, póki co, świetnie. Poza tym potrzebujemy pieniędzy.
– Wiedźma nas przeklnie.
– Och tak? Myślę, że już bardziej się nie da.
Znów zapadło milczenie.
Przed nimi była jeszcze długa droga i Bremen kolejny raz zastanowił się, czy słusznie postąpił, przyjmując Chavesa do kompanii.
– No nic – westchnął wreszcie wstając i składając wędkę. Przeciągnął się. Uznał, że od samego myślenia nikt jeszcze daleko nie zaszedł, a w pojedynkę podróżować jakoś markotno. Zresztą kim niby jest, żeby mieć prawo oceniać innego człowieka? – Nie ma na co czekać, rozdzielmy się i chodźmy zdenerwować sołtysów. Wolisz głowę mantykory czy wilkołaka?
koniec
« 1 3 4 5
4 października 2014

Komentarze

10 VIII 2015   17:31:36

No kurcze, tyle czasu zwlekałem z komentarzem...

Wiedźminowate do bólu, ale w dobrym, komediowym stylu. Głowna para bohaterów wydała mi się czarująco standardowa (miałem skojarzenie z dobrym i złym gliną, yyyy, duchownym), ale napisane tak, że wciąga :-)

Na pewno nie żałuję czasu spędzonego na lekturze - dobra rozrywka!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Marcel Baron

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Selekcja naturalna
— Anna Grzanek

Droga przez las
— Anna Grzanek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.