Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Joanna Krystyna Radosz
‹Pocztówka ze Sztokholmu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJoanna Krystyna Radosz
TytułPocztówka ze Sztokholmu
OpisJoanna Krystyna Radosz (ur. 1992) – na co dzień doktorantka w Instytucie Filologii Rosyjskiej i Ukraińskiej UAM, gdzie zajmuje się między innymi folklorem i najnowszą literaturą rosyjską (w tym fantastyką). Pół życia poświęca pracy z tekstem. Pisze naukowo i nienaukowo, tłumaczy literaturę z angielskiego i rosyjskiego (zarówno new adult, jak i poważne historyczne opracowania o drugiej wojnie światowej), redaguje i robi korekty. Drugie pół życia oddaje rękodziełu i… sportowi, zwłaszcza temu na jednośladach z silnikami. Od ponad dekady zajmuje się dziennikarstwem żużlowym, współpracuje też z Fundacją Speedwaya wspierającą potrzebujące osoby ze środowiska „czarnego sportu”. Z połączenia literackiego zacięcia z żużlową pasją zrodziło się uniwersum sports fiction, do którego należą dwie opublikowane antologie opowiadań: „Czarna książka” (2016) oraz „Czarna książka. Zostać mistrzem” (2018), i w którym dzieje się akcja „Pocztówki ze Sztokholmu”. Pisuje również fantastykę, kryminały i opowiadania obyczajowe, które publikowała w kilku antologiach oraz w Internecie. W przygotowaniu ma także debiut powieściowy.
Gatunekobyczajowa

Pocztówka ze Sztokholmu

« 1 3 4 5 6 »

Joanna Krystyna Radosz

Pocztówka ze Sztokholmu

Franka skinęła głową. Mogła nie znać środowiskowych plotek, nie wiedzieć, kto się ożenił, a kto rozwiódł, ani który klub wyszkolił najwięcej juniorów, ale doskonale znała daty meczów, szczególnie tych ważnych. Za kilkanaście godzin Paweł i Marcin mieli poprowadzić swoje drużyny w boju o finał Ekstraligi. Na razie jednak wciąż trwała noc, a niedawni i przyszli rywale jedli zgodnie z jednej tacy.
– Oni do Katowic – potaknęła, żeby nie ciągnąć tego tematu. – A ty?
– No właśnie. Ja myślałem, żeby polecieć z Emilem. – Tym razem głowa skierowała się w stronę Rosjanina. Sprawdzał coś w telefonie, a Sigrid z zainteresowaniem zaglądała mu przez ramię. Musiała jednak poczuć na sobie ciekawskie spojrzenia, podniosła bowiem wzrok, uśmiechnęła się z pewnym odcieniem triumfu i powróciła do świata ograniczonego do jednej osoby. – On leci ze Skavsty do Gdańska, bo ma swój półfinał w Toruniu.
To także wiedziała. Toruń mierzył się z Bydgoszczą w batalii o prymat nie tylko w kujawsko-pomorskiem. Jedynym reprezentantem bydgoskiego klubu w cyklu Grand Prix był zaś Petter Aksel Lindmann, który miał swoje towarzystwo i zapewne diametralnie odmienne od słowiańskiego towarzystwa plany na tę noc.
– A ty mu po co?
– Pomyślałem: „co będzie chłopak sam leciał” – zaśmiał się Kamil. – Widziałaś, jak wygląda to lotnisko? Dwa baraki z desek i dumny napis „Welcome to Stockholm”. Ostatnie miejsce, w którym chciałabyś się znaleźć sama bladym świtem. No a moja drużyna żadnego meczu nie ma, a jakiś półfinał to bym sobie obejrzał. Czepałow obiecywał mi bilet na trybunę.
– Od nas też dostaniesz – zapewnił go Paweł. – A Czepałow znalazł sobie lepsze towarzystwo. Widzisz, jednak woli dziewczyny.
Czy tylko Franka usłyszała w ostatnim zdaniu nutę fałszywej beztroski?
– I tak miałby z kim lecieć – powiedziała szybko, żeby nie zastanawiać się nad tym dłużej. W końcu to, co Paweł mówił o sobie kolegom, a co wolał przemilczeć, było jego osobistą sprawą. – Ja też ze Skavsty do Gdańska.
To chyba były najlepsze słowa, jakimi mogła wywołać zmianę nastroju Pawła. Udawana wesołość szybko przeszła w szczere zdumienie.
– Ale dlaczego? Wolisz oglądać ich półfinał?
– Gdzie twój leszczyński patriotyzm? – zapytał równocześnie Marcin, a w głosie przyszłego mistrza świata dało się słyszeć żartobliwe nuty. Znany z nadmiernej powagi zdolny żużlowiec był rozluźniony – po raz kolejny Frankę uderzyła myśl, że nie zachowywałby się tak wobec kogoś obcego.
A to, że najwyraźniej obu im zależało, żeby Franka wylądowała na meczu swojego lokalnego klubu, też o czymś świadczyło. I oprócz tęsknoty za czasami, gdy było tak zawsze, gdy po prostu kolegowała się z zawodnikami jako część żużlowej rodziny, pojawiło się jeszcze jedno uczucie. Ulga. Nic się przecież nie zmieniło, może poza miejscem jej pracy. Zarabiać mogła na czymś innym niż dziennikarstwo, i wciąż znaleźć nieco czasu na to, co tak kochała.
– Nie wybierałam się na mecz – przyznała szczerze. – Chłopcy, ja drugą noc nie śpię. Planuję w Gdańsku zapakować się w pociąg, dojechać do Leszna i położyć do łóżka w domu. A do Gdańska były o wiele tańsze bilety – dodała, uprzedzając kolejne pytanie.
– Tańsze bilety! – niemal z oburzeniem zawołał Paweł. – Kto to widział, żeby taka fajna dziennikarka musiała patrzyć na ceny biletów? Dziewczyno! – Nagle trzasnął pięścią w stół, zwracając na siebie uwagę całego lokalu. Franka zaniepokoiła się, że przyciągnie tym pijanych kibiców, ale ci najwyraźniej zdążyli rozpłynąć się w czarnej mgle nocy. Rozejrzała się po okolicy, lecz ich nigdzie nie było widać. Fast food wypełniała dość uboga z wyglądu, nie zawsze trzeźwa, ale raczej pokojowo nastawiona klientela.
– Paweł, a co ja mogę? – zapytała spokojnie, starając się skryć rezygnację. – Nie przeskoczę ani ograniczeń finansowych, ani granic mojego organizmu.
– Tej, a gdybym ci kupił bilet? Drogo nie wyjdzie, miejsca w samolocie na bank jeszcze są. Pykniesz z nami do Katowic, przekimasz się w busie do Wrocławia, a potem zdecydujesz, czy chcesz jechać dalej do Leszna, czy zostajesz na meczu.
Franka na moment zamknęła oczy, obawiając się, że kiedy je otworzy, zrozumie, że wizyta żużlowców i propozycja Pawła tylko jej się przyśniły. Lecz zaledwie zacisnęła powieki, dobiegł ją jeszcze głos Marcina:
– Możesz też przespać się we Wrocławiu, jak nie będziesz się czuła na siłach wracać do domu. Moje mieszkanie stoi otworem.
Zupełnie irracjonalnie w tej chwili France przyszło do głowy, że chłopakom wybitnie musieli się dać we znaki Kolasiński do spółki z „jemiołem”, skoro ją teraz tak kochają. Ale czy motywacja miała aż takie znaczenie?
• • •
Na lotnisko, które nie było podsztokholmską Skavstą, pojechali samochodem. Okazało się, że Marcin przezornie wynajął całkiem wygodnego mercedesa od agencji stacjonującej przy samym aeroporcie. Kiedy już niezdrowe napoje zostały dopite, kanapki dojedzone, a Sigrid i Emil zapewnili, że nie będzie im smutno, jeśli na pierwszy autobus na lotnisko poczekają we dwoje, polska część wesołej kompanii zapakowała się do auta i ruszyła przed siebie. W ciemnym samochodzie, siedząc z Pawłem na tylnej kanapie, organizmowi Franki przypomniało się, że miło byłoby się nieco przespać. Tylko sztokholmska noc za oknem kusiła barwnymi światłami, mgłą skrzącą się w blasku latarni i widokami jak z pocztówki.
– Spójrz – szepnęła Franka do Pawła, kiedy mijali kolejną katedrę (a może wciąż jedną i tę samą? Marcin nie zdradzał oznak zagubienia, ale nie miała pojęcia, jakim jest kierowcą i jak się odnajduje w szwedzkiej metropolii). – Jakby tak wziąć nożyczki, wyciąć ten widoczek, to wystarczy dokleić napis „Stockholm by night” i widokówka jak malowana.
– Aha – zgodził się i w świetle ulicznych lamp błysnął zębami w uśmiechu. – Nadal zbierasz pocztówki?
Było coś rozczulającego w tym, że pamiętał o takim detalu. Skinęła głową, ale nic nie powiedziała. Jechali w milczeniu, Paweł i Kamil chyba przysnęli, a i ją pchał w sen monotonny takt wybijany na asfalcie przez koła mercedesa oraz cichy szum kolejnych szwedzkich hitów w radiu. Próbowała się nawet zastanawiać, czy nie powinna zagadywać Marcina, żeby kierowca im nie usnął, ale ostatecznie uznała, że ktoś na pewno wpadłby na to przed nią. Ktoś bardziej przytomny. Pewnie nie pierwszy raz jechali z przyszłym mistrzem świata, może akurat świetnie czuł się jako kierowca w nocy i ciszy?
Chyba już usnęła, gdy do rzeczywistości przywrócił ją pisk telefonu. Odczytując wiadomość od męża, zauważyła, że obudziła i Kamila.
– Kto u ciebie spać po nocy nie może? – zainteresował się tarnowianin. W przednim lusterku Franka zobaczyła, jak Marcin marszczy brwi, widocznie uznając zainteresowanie kolegi za zbytnie wścibstwo.
– Mąż się martwi, czy żyję. – Franka uśmiechnęła się do wyświetlacza, z czystym sumieniem odpisując: wszystko w porządku. Uznała, że z rewelacjami o tym, dokąd i jakim sposobem zmierza, zaczeka do rana. Michał był informatykiem, często pracował po nocy, toteż bywał przytomny nawet o drugiej, ale i tak pewnie uznałby ją za zupełnie szaloną.
– Odpisałaś mu, że go zdradzasz z Pawłem? – zachichotał Kamil. Marcin prychnął.
– Gościu, weź przystopuj z tymi twoimi suchymi żarcikami. Nie nadążam uzupełniać płynów. A Pawła zostaw, o śpiących dobrze albo wcale.
– To jak o zmar… dobra, już się zamykam – dokończył Kamil z wyraźnym zawodem z powodu braku audytorium. Żaden z nich zapewne nie zauważył tego, co Franka: że Paweł wcale nie śpi, obserwuje otoczenie spod przymrużonych powiek i nawet lekko się uśmiecha.
Uśmiechał się też później, gdy koczowali we czwórkę na lotnisku, czekając, aż zacznie się odprawa. Marcin poszedł oddać samochód, Kamil przysnął na plecakach całej czwórki, Paweł zaś i Franka przycupnęli na skraju długiej ławy, obok innych zmęczonych życiem i nocnymi podróżami pasażerów. Na wiszącej pod sufitem elektronicznej tablicy niezmiennie trwały zapowiedzi tych samych lotów: Berlin, Katowice, Turku… Co jakiś czas metaliczny, zniekształcony głos powtarzał w kilku językach komunikat o niepozostawianiu bagażu bez opieki i zwracaniu uwagi na nietypowe zachowania współpasażerów, i oczekujący na samoloty tak samo senno-niedowierzającymi spojrzeniami witali znane na pamięć ostrzeżenia.
– Napisałaś mężowi, że dla niego też znajdzie się bilet? – zapytał Paweł, który chyba zdołał się zregenerować podczas drogi na lotnisko, ponieważ już nie przymykał oczu przy każdej okazji. Od strony Kamila dobiegło miarowe pochrapywanie.
– Jeszcze nie postanowiłam, że jadę z wami na półfinał – zauważyła Franka, tłumiąc ziewnięcie.
« 1 3 4 5 6 »

Komentarze

30 III 2020   09:16:36

Ładne. Nieoczywiste.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Jacy dziwni ci Rosjanie…
— Agnieszka „Raven” Szmatoła

Mistrzowie czarnego sportu
— Magdalena Kubasiewicz

Dla fanów żużla
— Magdalena Kubasiewicz

W deszczu
— Joanna Krystyna Radosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.