Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jarosław Loretz
‹Taka była balanga…›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJarosław Loretz
TytułTaka była balanga…
OpisGdy wybierasz się na balangę, nie zapomnij o fotoaparacie – bo nic nie zrozumiesz z wydarzeń następnego dnia…
Gatunekhumor / satyra, SF

Taka była balanga…

– Rany boskie… Co ja wczoraj robiłem?
Centrum fotografii zajmowała brzydka, przysadzista rakieta, zaś na jej tle dziwny, zielony obcy ściskał rękę właścicielowi zdjęć.

Jarosław Loretz

Taka była balanga…

– Rany boskie… Co ja wczoraj robiłem?
Centrum fotografii zajmowała brzydka, przysadzista rakieta, zaś na jej tle dziwny, zielony obcy ściskał rękę właścicielowi zdjęć.

Jarosław Loretz
‹Taka była balanga…›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJarosław Loretz
TytułTaka była balanga…
OpisGdy wybierasz się na balangę, nie zapomnij o fotoaparacie – bo nic nie zrozumiesz z wydarzeń następnego dnia…
Gatunekhumor / satyra, SF
– Wiesz skarbie, wczoraj byłem z kolegami na wycieczce i zrobiłem parę zdjęć. Chcesz je obejrzeć?
Skarb łypnął zatopionym w tłustej obrzmiałej twarzy okiem i warknął:
– Dawaj!
Zdjęcia były nawet udane. Na jednym widniał strzelisty, gotycki kościół, na drugim panorama miasta z zamkowego wzgórza, na trzecim wejście do klubu „Bez Mitręgi”, na czwartym – szyld klubu „Misiowe trunki”, na piątym…
– Ty pijacka mordo, CO TO JEST?!
Mężczyzna odskoczył pod kredens. Starając się wytłumić dłońmi rozszalałe w głowie dzwony, wystękał:
– C-c-co?
– TO! – został nagle zaatakowany dość kompromitującym zdjęciem, na którym widniała jego twarz w towarzystwie butelki wódki. Potem było tylko gorzej – rozchwiane fotki kolegów, fragment stołu, kilka razy sufit, raz sięgające do obiektywu palce… I nieoczekiwanie – całkiem wyraźne, porządnie zrobione zdjęcie grupowe. A raczej…
– Rany boskie… Co ja wczoraj robiłem?
Centrum fotografii zajmowała brzydka, przysadzista rakieta, zaś na jej tle dziwny, zielony obcy ściskał rękę właścicielowi zdjęć.
– No właśnie! Też chciałabym się dowiedzieć, co wczoraj robiłeś!
Mężczyzna jednak był zatopiony we własnych myślach. Grzebiąc po kieszeniach mamrotał:
– Teatr? Gdzie? I czemu, u licha, akurat z ufoludkami? Nie mogłem się przecież aż tak… – w końcu wyszarpnął z kieszeni plik kartek. – Gdzieś tu musi być rachunek…
Szybko jednak zapomniał o rachunku. Spomiędzy kartek wysunął się bowiem trochę pomięty zwój cienkiego metalu, obciążony na jednym końcu pokaźnym pękiem pieczęci. Zwój okazał się być czymś w rodzaju dokumentu. Było na nim mnóstwo rozmaitych kolorowych wężyków i znaczków, a u jego dołu pysznił się złożony z trójwymiarowych liter tekst: „Niniejszym poświadcza się sprzedaż nieruchomości o nazwie „Ziemia”. Jej wartość została ustalona na dwie skrzynki uszlachetnionego wina „Jesienny wiatr”.”
W przedpokoju istotnie stały dwie skrzynki z napisem „Jesienny wiatr”. A na dokumencie widniał dość znajomy podpis…
Gdyby nie trójwymiarowe litery, mężczyzna byłby pewien, że cała sprawa to niesmaczny dowcip kumpli. Rozmyślając nad sposobem zemsty, wyjrzał za okno. I momentalnie pobladł. Miasto rozwiewało się jak sen. Zwisające z nieba ryje anihilatorów zlizywały z ziemi budynki wraz z ludźmi, rosnące wokół budynków drzewa, ulice wraz z samochodami, wszystko. Po ich przejściu nie zostawało absolutnie nic.
Zresztą – cóż w tym dziwnego. Żaden kolonista nie lubi, jak mu się po plantacji pętają pasożyty.
23.11.99
koniec
1 listopada 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Na ścieżce ku kosmicznemu Samhdi-Ra
Marcel Baron

11 V 2024

Dokądkolwiek wyruszysz, Adnana, będziesz w samym sobie. Nie ma innej drogi, by osiągnąć Samhdi-Ra, niż wyrzec się siebie w ogniu Modi-jana-Sy. Będziesz więc wędrował w czasie i przestrzeni, tak naprawdę jednak nie poruszysz się ani o jeden atom. A potem wrócisz ze swojej podróży wzbogacony tylko o ciężar nowych doświadczeń.

więcej »
Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Władca Pierścieni – Zagubiony Fragment
— Jarosław Loretz

31 nieszczęścia
— Jarosław Loretz

Na gwiezdnym szlaku
— Jarosław Loretz

Kara
— Jarosław Loretz

Wizyta
— Jarosław Loretz

Wzgórza
— Jarosław Loretz

Miodek
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.