Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Bez pamięci – fragment I

« 1 2 3 4 5 6 8 »

Ryszard Dziewulski

Bez pamięci – fragment I

W chwili gdy skończył, wieńcząc wypowiedź triumfalnym uśmiechem, nie wiadomo skąd pojawili się dwaj kelnerzy z małymi stoliczkami na kółkach. Zbliżywszy się do stołu, zaczęli przygotowywać kolację. Krach nawet na nich nie spojrzał. Siedział ze wzrokiem utkwionym w Jonatanie i zadowoleniem na twarzy.
Pomiędzy zakąską z wędzonego łososia i drugim łykiem białego wina Krach zdecydował się rozpocząć zapowiedzianą historię.
– Kiedy byłem jeszcze młodym psychiatrą odwiedził mnie pewien mężczyzna i błagał o pomoc dla swojej żony. Jak twierdził, miewała ona dziwaczne omamy wzrokowe, lecz odmawiała wizyty u lekarza utrzymując, że to co widzi jest prawdą. Parę dni później zjawiłem się u nich z przyjacielska wizytą. Kobieta opowiedziała mi o poruszających się przedmiotach, które obserwowała ilekroć jej mąż opuszczał mieszkanie. Według niej dom, w którym mieszkali nawiedzony był przez duchy, a bardziej od psychiatry pomogłaby im przeprowadzka. Parapsychologię traktowałem w tym okresie wyłącznie jako hobby, ale mimo to z łatwością wpadłem na rozwiązanie tego problemu, kiedy tylko zauważyłem na ścianie fotografię ich syna. Chłopak miał trzynaście lat i znajdował się, rzecz jasna, w okresie pokwitania. Od lat parapsychologii znanym był fakt, iż jest to okres, w którym u niektórych dzieci rozkwitają niekontrolowane zdolności psychokinetyczne. Za zgodą rodziców przez parę kolejnych miesięcy zabierałem dzieciaka ze sobą do zaprzyjaźnionej pracowni psychotroniki, gdzie badaliśmy go na wszystkie możliwe sposoby. Niestety – z marnym skutkiem, gdyż, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, wszystko zaczynało fruwać tylko wtedy, gdy wyłączaliśmy urządzenia pomiarowe. Po jednej z takich wizyt, po odwiezieniu go do domu, planowałem odwiedzić mojego przyjaciela, który pracował w instytucie fizyki. Na moją prośbę zajmował się konstruowaniem niezwykle czułych detektorów fal elektromagnetycznych o różnej częstotliwości, które chcieliśmy wykorzystywać do badań telepatii w pracowni psychotronicznej. Chłopak się o tym dowiedział i uparł, że pojedzie ze mną. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, mój kolega zaczął tłumaczyć mi działanie poszczególnych odbiorników, przy czym uruchomił je wszystkie. Wyskalowane były na odbiór różnych długości fal. Szczeniak interesował się fizyką i był tak podekscytowany wizytą w instytucie, że demonstrowane detektory dostały po prostu szału. Okazało się, że prócz psychokinetycznych, dzieciak posiadał też i inne niezwykłe zdolności. Dużo mówił i nie potrafił zatrzymać myśli na jednym temacie, poruszał mnóstwo wątków. Wtedy zauważyłem, że przy każdej zmianie jego nastroju urządzenia rejestrowały odmienne zestawienia emitowanych przez jego umysł fal. Kiedy skierowałem jego uwagę na diametralnie inną rzecz, mianowicie na czekającą w domu matkę, większość detektorów wygasła zupełnie. Dopiero wtedy przejrzałem na oczy, dostrzegając przed sobą szeroko otwarte bramy psychocybernetyki. Od tamtego dnia wszelkie moje oszczędności przeznaczałem na pogłębianie wiedzy z zakresu psychotroniki i wyposażanie własnej pracowni. Przez wiele lat gromadziłem wokół siebie fanatyków tej dziedziny, którzy pracują ze mną do dziś, a dzięki wsparciu finansowemu, jakiego mi udzielali, są teraz współudziałowcami Dream Corporation. Po dwunastu latach wyrzeczeń praca nad psychotronem, konstruowanym według mojego pomysłu, została zakończona. Dysponowałem pomieszczeniem, które było możliwie najdoskonalej odizolowane od elektromagnetycznych wpływów z zewnątrz. Znajdowało się w nim tysiąc pięćset super czułych detektorów promieniowania elektromagnetycznego, zdolnych rejestrować fale o energii wypromieniowywanej przez mózg przeciętnego człowieka. Jest to energia rzędu dwa razy dziesięć do minus dziesiątej W. Każdy z detektorów przystosowany był do odbioru fal o wąskim zakresie częstotliwości. Szerokopasmowy zakres sygnałów, do których odbioru byliśmy przygotowani, wahał się w granicach od dwudziestu kHz do trzydziestu MHz. Zintegrowany z systemem detektorów komputer rejestrował każdy impuls, który pojawiał się na wyjściu każdego z detektorów. W ten sposób stworzyliśmy metodę rejestrowania ludzkich emocji, z których każda kodowana jest jako odrębny zestaw tysiąca pięciuset zmiennych, gdyż każdej z nich towarzyszy niepowtarzalny schemat emitowanych długości fal. Pierwsze doświadczenia, które przeprowadzaliśmy na nas samych, przekroczyły oczekiwania nawet największych optymistów, którzy byli pośród nas. Okazało się, że zapis takich stanów, jak strach, litość, cierpienie, radość i innych podobnych emocji, posiada niesłychanie podobną strukturę kodu, bez względu na to, kogo w trakcie badania dotyczy. Stopniowo poczęliśmy powiększać pamięć komputera, wprowadzając do niej informacje o coraz to nowych stanach umysłu. Wszyscy byliśmy bankrutami, gdyż badania pochłonęły nasze oszczędności. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby zacząć sprowadzać do testów dobrze zdiagnozowanych pacjentów oddziału psychiatrii, aby porównać ich wyniki z naszymi. Zapisy tych samych stanów, które badaliśmy u siebie, odbiegały u nich dość często od uzyskiwanych przez nas. Na tej podstawie komputer zaczął uczyć się diagnostyki psychiatrycznej. Po roku potrafił już bezbłędnie odróżniać piętnaście jednostek chorobowych. I wtedy zaczęliśmy zarabiać. Początkowo nieufnie, oddziały psychiatryczne zaczęły korzystać z naszych usług. Pacjenci diagnozowani przez nas byli poddawani powtórnej diagnozie na oddziałach. Wkrótce jednak zyskaliśmy zaufanie i niemały rozgłos, o który osobiście zadbałem. Pamięć komputera wzbogacała się wciąż o nowe jednostki chorobowe a my napełnialiśmy ją dodatkowo wynikami przeróżnych badań. Pieniądze płynęły do nas szerokim strumieniem, więc rozpocząłem pracę nad udoskonalaniem psychotronu. Dowiedziałem się, że pewnemu młodemu naukowcowi badającemu emanację aury wokół żywych organizmów udało się stworzyć metodę umożliwiającą jej obserwację w zakresie, w jakim dotąd była ona widywana wyłącznie przez osoby szczególnie wrażliwe. Skontaktowałem się z nim, proponując współpracę i wynagrodzenie, o jakim nawet nie marzył. Po kolejnych kilku latach psychotron, prócz analizowania emisji tysiąca pięciuset częstotliwości fal wytwarzanych przez umysł człowieka, potrafił również spektrofotometrycznie odczytywać ponad szesnaście milionów barw i odcieni ludzkiej aury. Udoskonalenia, które wprowadzamy od tamtego czasu nie zmieniają w wyraźny sposób zasady odczytu danych, jakie uzyskujemy w testach. Nauczyliśmy komputer właściwie kompilować setki gigabajtów informacji, które musi połykać przy każdym badaniu, nauczyliśmy go śledzić zmiany natężenia każdej z fal elektromagnetycznych oraz uwzględniać fluktuację barw widma widzianej przez niego aury. Wstrzykując przed testem badanej osobie specjalnie dobrany zestaw mediatorów w określonych proporcjach, wprowadzamy go w stan pewnego rodzaju transu, który ułatwia nam zadanie, gdyż zmusza mózg do eksploatowania swych możliwości w kolejności i zakresie, jakiego wymaga kąt, pod którym zbieramy o danej osobie informacje.
Krach napełnił szklanki brzoskwiniowym sokiem.
– Jak pan widzi, zasada metody, którą stworzyliśmy, jest dziecinnie prosta. Jesteśmy ogromnie dalecy od doskonałości, ale zdradzę panu, że nie spędza mi to snu z powiek. W chwili obecnej Dream Corporation znajduje się w posiadaniu czterdziestu psychotronów. Kilkanaście z nich umieściliśmy w tym budynku i te wykorzystywane są wyłącznie do prac badawczych, mających na celu wzbogacanie dotychczasowej wiedzy na temat kodów emocjonalnych oraz udoskonalanie samego psychotronu i poszukiwanie nowych obszarów jego zastosowań. Pozostałe pracują pełną parą, świadcząc usługi społeczeństwu. Charakterologiczny dobór grup pracowniczych, diagnostyka psychoanalityczna, diagnozowanie chorób psychosomatycznych, dobór najskuteczniejszej metody resocjalizacji recydywistów, weryfikacja nominacji na odpowiedzialne stanowiska, pomoc w wyborze zawodu i parę innych dziedzin – to już rzeczywistość Dream Corporation. Prowadzimy również zakrojone na dużo szerszą skalę testy psychostatystyczne, które przynoszą nam chyba największe dochody. Z wyników tych testów korzystają przeróżne organizacje, zaczynając od firm marketingowych, a na agendach rządowych kończąc. Jednak oczkiem w naszej wielkiej głowie jest badanie przekroju całej osobowości, a eksperyment, w którym pan weźmie udział, będzie pierwszym sprawdzianem słuszności kierunku, jaki kiedyś zdecydowaliśmy się obrać.
– Przyznam się, że trudno mi uwierzyć w to, iż rejestracja pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez mózg w czasie snu pozwala na wyciąganie tak daleko idących wniosków o ludzkim charakterze i osobowości. Ludzki umysł to przecież nie nadajnik radiowy, ale nawet gdyby tak było, to i tak przyczyn powstawania w nim fal elektromagnetycznych może być setki. Uważa pan, że na ich podstawie można czytać cudze myśli?
– Tego nie powiedziałem. Pole elektromagnetyczne jest tylko jednym z pól wytwarzanych przez umysł, obok elektrycznego, magnetycznego, biograwitacyjnego i być może jakiegoś jeszcze… Fale powstają prawdopodobnie jako efekt uboczny, wtórnie do procesów myślowych, choć są i tacy, którzy dopuszczają myśl o ich bardziej znaczącej funkcji. Przyznam się, że dla mnie nie ma to większego znaczenia. Dla mnie ważne jest to, że analiza tego pola pozwala na uzyskanie wymiernych wyników dotyczących tak ulotnego zagadnienia, jakim jest ludzka psychika. Nawet najdoskonalszy psychoanalityk musiałby przetrzymywać pana na swojej kozetce przez piętnaście lat, zanim dowiedziałby się choćby dziesiątą część tego, co my o panu wiemy po trwającej zaledwie parę godzin drzemce. Nikt nie powinien jednak obawiać się, że jakieś zmyślne urządzenie umożliwia czytanie jego myśli. Obecnie jest to absolutnie niemożliwe. Odczytujemy wyłącznie kody emocjonalne.
« 1 2 3 4 5 6 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Inne recenzje

Trzy lata po amnezji
— Wojciech Gołąbowski

Bez pamięci – fragment III
— Ryszard Dziewulski

Bez pamięci – fragment II
— Ryszard Dziewulski

Tegoż twórcy

Echa Achelonu, opowieść pierwsza: Skarb Cyrusa
— Ryszard Dziewulski

Dżin
— Ryszard Dziewulski, anonim

Pod lipą
— Ryszard Dziewulski, Ewa Dziewulska

Tegoż autora

Jak murem w głowę
— Ryszard Dziewulski

Bez pamięci – fragment III
— Ryszard Dziewulski

Bez pamięci – fragment II
— Ryszard Dziewulski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.