Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alan Akab
‹Więzień układu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlan Akab
TytułWięzień układu
OpisAutor pisze:
O autorze może tyle – absolwent technikum chemicznego, ukończył biologię, lecz na równi ze ścisłym umysłem ceni humanizm. Czymże bowiem byłaby ludzka technika, cywilizacja, czy choćby najbardziej udane społeczeństwo bez wiedzy o człowieku, o tym jaki jest naprawdę, jakim chciałby być widziany, czego pragnie i jakie są jego słabości?
GatunekSF

Więzień układu – część 3

« 1 23 24 25 26 27 30 »

Alan Akab

Więzień układu – część 3

A może nigdy. Jak ja. Oby nie. Dziwactwo może być niebezpieczne.
– Wiem, że mówią o mnie różne rzeczy. Być może prawdziwe, być może bajki, zależy, kto opowiada. O mnie mogą tak mówić, bo jestem dość silny, by dać sobie radę z tymi, co tak mówią. Ale ty nie możesz sobie na to pozwolić.
– Wiem to.
– Nie sądzę, abyś rozumiał…
– Wiem to – twardo powtórzył Nowy.
Arto coś tknęło. Tak, mógł to wiedzieć. Przyjrzał mu się. Nie wyglądał najlepiej, choć minęło sporo czasu od bitwy…
– Słuchaj, Nowy. Coś się z tobą dzieje. Nie jestem ślepy. O co chodzi?
– Nic takiego. Nie ma o czym mówić. Ty przyzwyczajałeś się do szkoły pięć lat. Ja nie mam tyle czasu. Ze mną… – przymknął oczy i pochylił głowę. – Wszystko będzie dobrze, muszę się tylko przyzwyczaić.
Jeśli Arto miał wątpliwości, teraz je porzucił. Co ten Nowy ukrywa?
– Nie zgrywaj twardego – uprzedził. – Nie dasz rady. Cokolwiek się dzieje…
– To nic takiego. Mogę zbierać podatki, mogę walczyć i będę chronił tego malucha. Nie osłabiam grupy! – Nowy odwrócił się odszedł.
Więc to dlatego, pomyślał. A myślałem, że już się nauczyłeś, że tajemnice nie pomagają grupie. Nie wszystkie tajemnice, poprawił się natychmiast, lecz tę będę musiał wyjaśnić, jak tylko znajdę czas. Wciąż były ważniejsze rzeczy do zrobienia.
• • •
„Masz robaka” – nagła wiadomość od Rejkerta zupełnie go zaskoczyła. To była pierwsza rzecz, jaką do niego napisano na następnej lekcji.
„Robaka o czym ty mówisz”
„Robak to taki program szpiegujący sieć taka mrówka w komputerze znalazłem ją gdy wczoraj cię nie było wiesz kiedy”
Poczuł nagły strach. Dlaczego teraz? Czy miało to jakiś związek z tym, co robił?
„Ktoś ją wczoraj założył”
„Nie nie wczoraj i to jest dziwne po wzajemnym ułożeniu plików mogę powiedzieć że jest w naszym systemie co najmniej od tygodnia ale myślę że jest tu dłużej aktywuje się gdy wprowadzasz swój kod i zaczyna obserwować połączenia z twojej konsoli ale nawet gdybyś zmienił kod on by to zauważył i poszedł za tym nowym”
„I dopiero teraz to zauważyłeś” – zezłościł się.
„Nie moja wina zrozum dopiero przedwczoraj poznałem taką nową sztuczkę i spróbowałem wykorzystać na innych grupach wtedy zobaczyłem że ktoś już ją wykorzystuje na nas”
„Kto i po co mnie podgląda masz jakieś ślady”
Chwila przerwy. Rejkert się wahał. Nie wiedział, co robić, czy chodziło o coś innego? Nie powinien się teraz bawić systemem, miał ważniejsze rzeczy do zrobienia, lecz tym razem jego zabawy okazały się przydatne. Póki wyrabiał się z pracą, kapitan pozwalał mu na wszystko.
„Nie mam pojęcia nie rozumiem tego robaka wolałem nie bawić się z nim może leżał tu od tygodnia a może od roku naprawdę nie mogę sprawdzić fragment odpowiedzialny za śledzenie pliku w sieci który zawiera takie rzeczy jak daty został z niego usunięty nie zostawił żadnych śladów wiem tylko że to bardzo sprytny program i że zrobił go ktoś kto się na tym dobrze zna prześledziłem jego transmisję robak prowadzi do kogoś kto nazywa się janus nie ma takiego użytkownika ale transmisje nie wracają nie sądzisz że to dziwne”
Arto czuł, że wie kto i dlaczego chciałby go podsłuchiwać, jednak nie zgadzał się sposób. Jak długo tam leżał, jak długo go obserwował? Od kiedy przetestował urządzenie do oszukiwania automatów poszukujących? A może od rozjaśnienia, kiedy przekroczył tunel? Ale to było dwa lata temu! Kosiarze nie czekaliby tak długo! Zem? Wszystko zdawało się wskazywać na niego. Nie taka była ich umowa, nie miał prawa tego robić! Poczuł złość.
„Myślę że to konto było bazą dla robaka z twojej konsoli odkryłem że na to samo konto wchodzą także inne informacje ale ich źródeł nie potrafię wyśledzić tak samo jak nie potrafię znaleźć niczego co by stamtąd wychodziło”.
Nie tylko ja, pomyślał. Siatka szpiegowska? Ktoś podglądał młodszaków? Po co?
„Usuń to” – napisał. Nieważne czy zrobiły to jakieś bezczelne siódmaki, Protektorzy, czy nawet sam Zem, nikt nie będzie podkładał robaków do jego systemu!
„Już to zrobiłem ale jest coś jeszcze u nowego też znalazłem robaka podobnego ale innego też jest tam co najmniej tydzień ale chyba nic ich nie łączy”
Coraz lepiej. Dwa robaki, tego samego rozjaśnienia. Kto mógłby śledzić Nowego? Chyba że…
„Nie prowadzi do tego janusa”
„Przecież piszę że chyba nic ich nie łączy tych transmisji nie potrafię wyśledzić”
„Nikt więcej ich nie ma”
„Tylko wy dwaj jego też usunąłem”
„Jesteś pewien sam powiedziałeś że do dziś o niczym nie wiedziałeś”
„Nie jestem głupi dowiedziałem się więcej o ich wykrywaniu w naszym systemie nie ma już nic co byłbym w stanie znaleźć”
„Obserwuj czy nie pojawią się nowe nie mów nikomu i znajdź tego janusa”
„Oczywiście kapitanie”
Rejkert mógł się pozbyć problemu, mimo to obawy pozostały. Nigdy dotąd nie mieli robaków, lecz istniało sto powodów, dla których jeden mógłby się znaleźć w jego konsoli i ledwie kilka, dla których miałby trafić do konsoli Nowego.
• • •
Przez połowę dnia czuł uporczywe ssanie w żołądku. Był głodny. Starszaki znowu wyczyściły go ze wszystkiego, a nie czuł się gotowy, by odbić stratę i zapolować na młodszaka. Jakby tego było mało, na przerwie Arto powiedział mu o robaku. Przeszywające uczucie chłodu, choć na chwilę pomogło zapomnieć o głodzie. Wiedział co nieco o robakach, a także kto chciałby mu jeden podłożyć. Urząd Emigracyjny wciąż im się przyglądał, mogli to wsadzić, by przez niego dotrzeć do ojca i wysłać ich z powrotem na dół. Chwilę rozważał, czy na to pozwolić. Szkoła ostatnio była ciężka, lecz twardo postanowił, że musi wytrzymać.
– Nowy, przyznaj się – głos Arto był surowy. – Nie przynieśliście ze sobą kłopotów z dołu?
– Kłopoty mamy tutaj! – odparł z nutą złości. Opowiedział w skrócie o starych kłopotach, o przeprowadzkach i o tym, dlaczego się przeprowadzali. Nie mówił więcej, niż musiał, dość by odwrócić jego uwagę od tego, kto naprawdę chciałby go śledzić.
Gdy skończył, Arto nie wydawał się być zły. Rozczarowany, może, lecz nic więcej.
– Powinieneś mnie uprzedzić! Nowy, takie coś naraża całą grupę!
Dlatego nic nie mówiłem, pomyślał Iwen. Bałem się, że mnie wyrzucicie.
– Nic na to nie poradzę! – powiedział głośno. – Co chcesz żebym zrobił, opowiedział ci o całej mojej rodzinie? Nie mam o czym! Sami robicie rzeczy sto razy gorsze. Rejkert to wykrył, więc to nie była Kosa. Nie jest aż tak dobry.
– Dlatego myślę, że to przez te twoje problemy.
Iwen nie wiedział co odpowiedzieć. O tym nie pomyślał, choć teraz wydało mu się to całkiem logiczne. Czy starszak mógł podłożyć robaka, by go śledzić? Czy przez to mógł narazić grupę? Chyba nie, skoro robak został usunięty. Czy Arto też miewał takie kłopoty? Jak on by sobie z nimi poradził? Lecz Arto nic o tym nie wiedział. Nie miał powodów, by kojarzyć pluskwę ze starszakiem. Iwen zamierzał dopilnować, by tak pozostało.
– Tego nie wiem – odparł wreszcie. – Ale to moja sprawa. Jeśli to przeszkadza grupie, to mnie wyrzućcie! – odwrócił się i odszedł. To było jedyne, co przyszło mu na myśl. Miał nadzieję, że Arto nie weźmie jego słów poważnie.
Odszedł od grupy, by ochłonąć i przemyśleć wszystko, co usłyszał – lecz to nie było mu dane. Oparł się o ścianę, gdy nagle cos twardego uderzyło go w lewe ucho. Pojaśniało, przed oczami rozbłysły dziesiątki gwiazd. Zatoczył się, zamroczony. Ból był ogromny, przysiągłby, że cokolwiek go trafiło, zgruchotało czaszkę i wbiło się w mózg. Złapał się za ucho. Między palcami poczuł sączącą się gęstą, ciepłą, lepką ciecz, spływającą powoli do jego rękawa.
– Dwa do dwóch! – Odwrócił się. Zamglonym wzrokiem odszukał sprawców. Kilkanaście metrów dalej rechotała trójka starszaków. Zamrugał, próbując odzyskać ostrość widzenia i odpędzić zbierające się w oczach łzy.
– Przynieś! – zawołał któryś. Iwen zacisnął zęby i wolną pięść, co sprawiło mu dodatkowy ból. Gdy był na Ziemi, na ból zawsze reagował agresją. Jak tam, w tej chwili było mu prawie wszystko jedno jak mocno oberwie, byle tylko rzucić się na pierwszego z trójki, który się nawinie i zetrzeć mu z gęby ten sadystyczny uśmieszek. Było mu prawie wszystko jedno, gdy uświadomił sobie, że dla nich to tylko gra, że miał po prostu pecha i wściekłość mogła mu przynieść jeszcze więcej bólu.
« 1 23 24 25 26 27 30 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nudna lekcja fantastyki
— Zofia Marduła

Śladami Endera?
— Magdalena Kubasiewicz

Prima Aprilis: Blaszana pułapka
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.