Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

1 2 3 7 »
– Nie pchać się! Najpierw kobiety i dzieci – Nessie usłyszała znad głów pasażerów głos Tuaha. – Spokojnie, kapsuł starczy dla wszystkich.
– To dlaczego najpierw kobiety i dzieci? – zaburczał pod nosem jakiś starszawy Rodianin.
– Bo taka jest tradycja.

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

– Nie pchać się! Najpierw kobiety i dzieci – Nessie usłyszała znad głów pasażerów głos Tuaha. – Spokojnie, kapsuł starczy dla wszystkich.
– To dlaczego najpierw kobiety i dzieci? – zaburczał pod nosem jakiś starszawy Rodianin.
– Bo taka jest tradycja.

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera
Z medytacji wyrwał ją natarczywy brzęczyk u drzwi. Nieprzytomnie zamrugała oczami – nie była przyzwyczajona do tak gwałtownego przerywania transu – i wstała, aby otworzyć. Na korytarzu podskakiwał rozemocjonowany Ruvik, hamowany nieco przez siostrę.
– Znaleźliśmy!!! – wrzasnął, ledwie drzwi się rozsunęły. – Szukaliśmy, czy jest jakaś sala gimnastyczna i akurat przechodził ten oficer pokładowy i mówił do jakiegoś drugiego, że co my zrobimy z tą ładownią, mieli do niej coś tam załadować i nie dowieźli, powierzchnia nam się marnuje. A ten drugi się zaśmiał i powiedział: możesz tam urządzić mecz piłki alderaańskiej, pasażerowie kontra załoga…
– To była ironia, Ruvi – wtrąciła Britte Linn.
– Co?… Nieważne. A ja wtedy go zapytałem, czy mogłabyś tam poćwiczyć z mieczem… – mały urwał, bo chwilowo zabrakło mu tchu.
– I co?
– Zgodził się!! – wrzasnął Ruvve jeszcze głośniej, prawie się zachłystując. – Tylko powiedział, że będzie chciał przyjść popatrzeć.
Nessie westchnęła w duchu. Robienie z siebie widowiska nie było jej celem, jeszcze trochę, a zaczną ją prosić: „Pokaż jakąś sztuczkę z Mocą!”. Ale bez treningu fizycznego czuła się źle i nieswojo, odparła więc:
– Dobrze. Kiedy możemy tam pójść?
– Powiedział, że za półtorej godziny kończy wachtę.
– Fajnie. Pójdę się teraz pouczyć i spotkamy się za półtorej godziny, dobrze?
Ruvik oczywiście nie dał się spławić i wraz z siostrą towarzyszył Nessie do kawiarenki holonetowej. Byli wprawdzie w nadprzestrzeni i łącza nie działały, ale najważniejsze informacje były na stałe zapisane w pamięci komputerów. Kiedy Nes otworzyła bazę danych uniwersytetu Alderaan i zaczęła powtarzać informacje o klimacie i roślinności Kothlis, chłopiec stracił zainteresowanie i zajął się oglądaniem jakichś teledysków.
Półtorej godziny minęło dość szybko i wkrótce cała trójka podążała głównym korytarzem w stronę kantorku oficera pokładowego. Rozmówca Ruvvego okazał się mężczyzną około trzydziestki, o śniadej karnacji i kwadratowej twarzy okolonej krótko przyciętą, czarną brodą. Przyszyty na piersi identyfikator głosił, że nazywa się Ryah Tuah. Uśmiechnął się na ich widok, prezentując zęby równie nieskazitelnie białe jak jego mundur.
– A, to wy, dzieciaki. O, jest i nasza młoda Jedi – Nessie z niewiadomych przyczyn poczuła do niego pewną dozę antypatii, ale przywołała na twarz uśmiech i powitalnie skinęła głową.
Ryah Tuah poprowadził ich do ładowni. Za dużymi, towarowymi drzwiami ukazało się ogromne, tonące w mroku pomieszczenie, pachnące kurzem i metalem. Kiedy mężczyzna zapalił umieszczone w ścianach lampy, Nessie gotowa była wybaczyć mu głupie odzywki do końca rejsu. W zimnym, jarzeniowym świetle ukazała się plątanina galeryjek, kratownic, krzyżujących się na różnych poziomach stalowych kładek i ramion wysięgników. Wszystko, o czym tylko może marzyć spragniony ćwiczeń gimnastycznych padawan.
– Proszę – Tuah zamaszystym gestem zatoczył krąg ramieniem. – Cała twoja.
Nessie uśmiechnęła się szeroko, tym razem bez przymusu. Wyszła trochę bardziej na środek, podczas, gdy tamci sadowili się pod ścianą na stercie plastikowych skrzyń, kilka razy poruszyła ramionami, zginając je i prostując. Czuła się nieco teatralnie. Owszem, w salach ćwiczeń w Świątyni były specjalne galeryjki dla patrzących i czasami przychodzili tam jacyś mistrzowie, czy to pragnąc wybrać „bezpańskiego” padawana, czy poprzyglądać się osiągnięciom swojego ucznia, czy też po prostu powspominać sobie młode lata, ale… to było co innego. Tutaj czuła się niemal jak na egzaminie, jakby jej trening miał wystawić opinię całemu Zakonowi.
Robię się dobra w irracjonalnych uczuciach, pomyślała kwaśno.
Dobra, koniec z myśleniem. Teraz trzeba się skupić na treningu, tylko i wyłącznie. Przymknęła na chwilę oczy, skoncentrowała się, przywołując Moc, odczepiła od pasa zdalniaka, uruchomiła i rzuciła w powietrze. Srebrzystoszara kula zawisła przed nią, bucząc cichutko.
Nessie zapaliła miecz (Ruvikowi wyrwało się głośne „Och!”) i eleganckim gestem zasalutowała nim widzom. Potem wyciągnęła rękę i Mocą przełączyła zdalniaka ze stanu spoczynku na gotowość bojową Na początek opcja „Łatwe”, dla rozgrzewki.
Kula zaczęła zasypywać ją strzałami, z początku wolno, potem stopniowo coraz szybciej. Odbijała je niemal bez wysiłku, w końcu dla czternastoletniego padawana było to elementarne ćwiczenie. Czuła, jak Moc w niej rośnie, dostrajała się do niej, jednoczyła. Łatwiej teraz odbierała uczucia innych: zachwyt i podziw trójki widzów promieniował niemal namacalnym ciepłem.
Uśmiechnęła się pod nosem i skinieniem ręki przełączyła zdalniaka na opcję pościgową. W tym trybie kula strzelała rzadziej, ale za to poruszała się bardzo szybko, okrążając ćwiczącego trudnymi do przewidzenia zygzakami.
No, teraz będziecie mieli na co popatrzeć!
Zerwała się do biegu, uskakując przed strzałami lub odbijając je. Wąskimi schodkami wbiegła na galeryjkę, metalowe kraty zadudniły pod jej krokami. Na moment straciła rytm, kiedy promień paraliżujący boleśnie trafił ją w udo, na szczęście tamci w dole się nie zorientowali. Sparowała mieczem następny strzał – trafił w ścianę, posypały się niebieskie iskry. Skok na balustradę, z balustrady na jakiś wysięgnik, miała świadomość, że się popisuje, nieważne. Przeskoczyła na drugi, przemknęła po stalowej belce niewiele szerszej od dłoni, wiele metrów nad ziemią. Zeskoczyła saltem, wylądowała na ugiętych nogach, odbiła dwa strzały, przetoczyła się po ziemi, by uniknąć kolejnego.
Zaczynam się wczuwać.
Nie szalej, padawanko.
Znów biegła po plątaninie ram i kratownic, zwinnie przeskakując z jednej na drugą. Moc buzowała w niej jak płomień, dodawała skrzydeł. Bieg, bieg, skok, bieg, niebieskie smugi strzałów krzyżujące się z niebieskim ostrzem jej miecza, zamazanym w szybkich niemal nie do uchwycenia ruchach. Bieg, schodami w górę, przeskok, bieg po wysięgniku, salto. Czas wydawał się nie istnieć. Nic nie istniało, tylko ona, miecz i Moc.
Nie umiała określić, po jak długim czasie wreszcie dopadło ją zmęczenie. Znowu oberwała strzałem zdalniaka mokra od potu tunika kleiła jej się do pleców. Zwolniła tempo, przełączyła kulę z powrotem w podstawowy tryb ataku. Miała ochotę popisać się na koniec jakimś szczególnie efektownym skokiem, ale rozsądek podpowiadał, że przy zmęczonych mięśniach mogło to się skończyć poważną kontuzją. Zbiegła więc tylko na najniższy poziom kładek i zeskoczyła saltem z zaledwie dwóch i pół metra. Odbiła ostatnie strzały, wyłączyła zdalniaka i znów zasalutowała widzom mieczem, następnie płynnym ruchem gasząc go i przypinając do pasa. Przejechała dłonią po mokrych od potu włosach i uśmiechnęła się. Britte Linn i Ruvik szaleńczo bili brawo, Ryah Tuah po chwili namysłu dołączył do nich.
– Zaiste, imponujący pokaz szermierczej sprawności – powiedział, kiedy podeszła bliżej. – Tuszę, że możemy jutro liczyć na ciąg dalszy? – Nessie była niemal pewna, że w ostatniej chwili powstrzymał się przed dodaniem „przedstawienia”.
Kiwnęła głową. Prawdziwy problem nie tkwił w tym, że rozentuzjazmowana – nieważne, że trzyosobowa – publiczność traktowała jej ćwiczenia jako pokaz przeprowadzany specjalnie dla nich.
Problemem było to, że zaczynało jej się to podobać.

Następnego dnia rano wyszli z nadprzestrzeni nad Chandrillą. Ponieważ jej porty nie były przystosowane do lądowania jednostek cumujących w powietrzu, pozostali na orbicie, zaś transport pasażerów wysiadających i wsiadających odbywał się za pomocą promów.
– Byłaś kiedyś na Chandrilli, Nessie? – Ruvve z nosem przyklejonym do iluminatora wpatrywał się w biało-niebieską powierzchnię planety z widocznymi spod chmur zarysami kontynentów była tak blisko, że krzywizna horyzontu prawie przestawała być widoczna.
– Tak, kilka razy. Czasem wpadamy na Uniwersytet Chandrilski z moim mistrzem, jak wracamy z jakichś misji.
– A byliście w tej słynnej hali koncertowej? – wtrąciła się Brittelin. – Jak ona się nazywa… „Piramida oceanu” chyba, czy jakoś tak. Jedna z największych w całej Republice, większe są tylko dwie: jedna na Korelii, a druga na… zapomniałam. Chyba na Coruscancie.
– Nie byłam, ale widziałam ją z zewnątrz. Rzeczywiście robi wrażenie.
Siedzieli we trójkę w kabinie rodzeństwa. Była większa niż ta, w której spała Nessie, wyposażona w stolik z krzesłami i końcówkę komputera. Miała też iluminator, którego kabiny trzeciej klasy nie posiadały.
Ostatni prom odcumował i odleciał w stronę planety, silniki ożyły i krawędź Chandrilli zaczęła się powoli przesuwać. Po chwili osłony iluminatorów zamknęły się przed skokiem nadprzestrzennym i przestało być cokolwiek widać.
– No, to tyle atrakcji na dziś – westchnęła Nessie, wstając. – Pójdę do siebie pomedytować, spotkamy się na obiedzie.

1 2 3 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.