Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka ‘Achika’ Szady
‹Próby i błędy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka ‘Achika’ Szady
TytułPróby i błędy
OpisCzytelnicy Esensji zdążyli już poznać liczne opowiadania Achiki osadzone w świecie Gwiezdnych Wojen. W bieżącym i dwóch kolejnych numerach magazynu prezentujemy mikropowieść Autorki – kolejne wariacje na temat Nessie i jej mistrza, Qui-Gon Jilla.
„Próby i błędy” to początek cyklu opowiadań osadzonych w alternatywnej wersji świata „Gwiezdnych wojen”. Akcja rozgrywa się w czasach Starej Republiki, tuż przed wydarzeniami z Epizodu I, które oczywiście w tej wersji również musiałyby wyglądać inaczej.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

« 1 2 3 4 5 7 »

Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiezdne wojny: Próby i błędy – część 2

Obok panelu odkryła podręczną apteczkę ze środkami opatrunkowymi i lekami uspokajającymi, a także pojemnik z wodą i trzy batony koncentratu żywnościowego. Zabrała wodę i jedzenie, wydostała się z powrotem na zewnątrz i zrelacjonowała rodzeństwu swoje spostrzeżenia.
– Skąd komputer w kapsule wie, jaka to planeta? – zainteresował się Ruvik. – Przecież nie ma tu autopilota ani nic takiego.
– To właściwie nie komputer, tylko coś w rodzaju wskaźnika. Wyświetla informacje o naszym położeniu, które pobrał z centralnego komputera statku przed wystrzeleniem kapsuły. Dlatego wiemy, na jakiej planecie jesteśmy, ale nie da się stwierdzić, gdzie dokładnie wylądowaliśmy i jak daleko jest do najbliższej osady.
– A jest tam jakaś łączność? – przytomnie spytała Brittelin. – Moglibyśmy jakoś dać znać, żeby nas szybciej znaleźli. Albo może masz komunikator?
Nessie ze wstydu zasłoniła twarz dłonią.
– Zupełnie o nim zapomniałam… Ma niezbyt duży zasięg, ale może się uda.
Wyjęła urządzenie z przymocowanej do pasa sakiewki na podręczne rzeczy i włączyła. Przeszukała wszystkie częstotliwości, ale jedynym odgłosem był monotonny szum.
– Nic z tego – westchnęła, wyłączając komunikator. – Albo się zepsuł, albo tu są jakieś lokalne zakłócenia. Chociaż nie przypominam sobie, żebym słyszała o czymś takim akurat na Zhar…
– Albo ktoś nas zagłusza – wyrwał się Ruvi. Jego siostra postukała się w czoło.
– Ty już całkiem zwariowałeś od tych wszystkich gier policyjnych.
– Nieważne: działa, nie działa, przecież wam mówiłam, że włączyło się naprowadzanie – Nessie szybko złagodziła wzbierającą między rodzeństwem sprzeczkę. – Musimy po prostu cierpliwie czekać.

Czekali. Słońce powoli wspinało się w stronę zenitu, w powietrzu krążyły owady, słychać było śpiew ptaków. Ruvve zajmował się włażeniem na drzewa, a Britte Linn – ściąganiem go z nich. Spacerowali we trójkę po lesie, nie oddalając się zbytnio od kapsuły. Dotarli aż do skraju urwiska, które kilkusetmetrową stromizną opadało w dół, otwierając widok na bezkresną, szarozieloną równinę. Gdzieś w oddali, niemal na horyzoncie, widać było wysoczyznę podobną do tej, na jakiej stali u jej stóp metalicznie połyskiwała wielka tafla wody, nie było jednak widać ani śladu bytności ludzi.
Nessie z zachwytem patrzyła na ten widok. Rzadko bywała w lesie, choć jak każdy padawan musiała zaliczyć coś w rodzaju szkoły przetrwania. Nigdy jednak nie zdarzyło jej się znaleźć w miejscu tak absolutnie dzikim i na tak otwartej przestrzeni. Przymrużyła oczy, wystawiając twarz na podmuchy wiatru. Co za szkoda, że nie ma pod rękę śmigacza – polatałaby sobie nad tym lasem, nareszcie wolna, bez setek innych pojazdów, pasów ruchu i ograniczeń prędkości…
– Patrzcie, dym! – Ruvi wychylił się niebezpiecznie nad krawędź, pokazując coś palcem. Siostra prędko złapała go za kołnierz i pociągnęła do tyłu. Nessie spojrzała we wskazanym kierunku. Istotnie, daleko po prawej znad zarośli zaczynała wzbijać się cieniutka, szarofioletowa smużka dymu, rozwiewana przez wiatr.
– Chodźmy tam! – rozemocjonował się chłopiec. – Tam musi ktoś być!
– Ciekawe, jak chcesz stąd zejść – Brittelin pacnęła go po głowie. Ruvik rozejrzał się.
– No… poszukajmy jakiejś drogi.
– Tu nie ma drogi, ślepy jesteś?
– Sama jesteś ślepa!
– Twoja siostra ma rację… to znaczy z tym, że tu nie ma żadnej drogi. Zabłądzilibyśmy w tym gąszczu, już nie mówiąc o tym, że to bardzo daleko, pieszo szlibyśmy tam co najmniej cały dzień.
– To co mamy robić?
– Czekamy. W końcu przecież ktoś po nas przyleci.

Godziny czekania wydłużały się. Wypili część wody, zjedli po kawałku koncentratu. Ruvve w końcu zmęczył się łażeniem wokoło, położył w cieniu pod krzakiem i zasnął. Britte Linn wkrótce dołączyła do niego – na statku byłoby już po kolacji. Nessie nie chciało się spać, poza tym ktoś przecież musiał zostać na straży. Usiadła ze skrzyżowanymi nogami i zapadła w lekki trans: tak, aby nie tracić całkowicie kontaktu z rzeczywistością.
Medytacja w lesie to było coś zupełnie innego od medytacji na statku, w budynku czy nawet w świątynnym ogrodzie. Tutaj nie było mentalnego echa wielkiego miasta – zbiorowiska chaotycznych, sprzecznych, często złych emocji. Dzika przyroda przypominała idealnie zestrojony mechanizm – setki żywych organizmów otaczających Nessie wprawdzie słabiej emanowały Mocą niż istoty rozumne, ale za to egzystowały w harmonii ze sobą. To było jak zanurzenie się w wielkiej, krystalicznie czystej rzece. Chłonęła to uczucie całą sobą, starając się zatrzymać je w pamięci na zawsze.

Nie wiedziała, czy najpierw usłyszała pomruk silników, czy wyczuła, że ktoś się zbliża. Szybko wyszła z transu i podniosła się z trawy, zauważając przy okazji, że wydłużone już cienie układają się zupełnie inaczej: musiała przesiedzieć tak kilka godzin.
– Wstawajcie, ktoś leci! – teraz odgłos zbliżającego się pojazdu słychać było już zupełnie wyraźnie. Britte Linn i Ruvik zerwali się na równe nogi, otrząsając z zaspania.
Znad drzew wyłonił się niewielki, kryty grawiter, zatoczył nad nimi koło, szukając dogodnego miejsca do lądowania. Rodzeństwo entuzjastycznie machało mu rękami. Wreszcie obniżył lot i zawisł niecały metr nad ziemią i połamanymi przez lądowanie kapsuły krzakami. Z kabiny wyskoczyło dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach jeden szarpnięciem odsunął drzwi w tylnej, bagażowej części pojazdu.
– No, wskakujcie, dzieciaki!
Ruvve popędził pierwszy, obie dziewczyny szły za nim trochę wolniej. Kierowca skinął na nie zapraszająco i nagle zamarł. Nessie zatrzymała się w pół kroku, porażona gwałtowną zmianą jego nastawienia.
– Zveg, to Jedi! Cholera jasna!
Szybko odwrócił się do kabiny i nagle w jego rękach znalazł się miotacz. Z lufy bluznął niebieski promień ogłuszający, Nessie szczupakiem rzuciła się na ziemię, przetoczyła, wstała już z mieczem świetlnym w dłoni. Odbiła kolejny strzał.
– Rzuć broń, smarkulo!!
Już chciała zareagować czymś w stylu „Chodź i weź ją sobie!”, ale drugi z mężczyzn był sprytniejszy. Błyskawicznie zgarnął zastygłego w połowie wdrapywania się do pojazdu Ruvika i fachowym gestem przyłożył mu wibronóż do gardła. Mały wrzasnął przeraźliwie, wierzgając z całych sił.
– Zostaw go!! – krzyk Nessie i Britte Linn zlał się w jedno.
– Rzuć broń!!!
Gotując się z wściekłości cisnęła miecz na ziemię i natychmiast wyciągnęła ręce przed siebie, próbując Mocą wytrącić nóż z uchwytu mężczyzny. Gniew i strach osłabiły jednak jej koncentrację: nóż ani drgnął, za to drugi bandyta zdołał trafić ją z miotacza.
Szok, bezdech, ból sparaliżowanych mięśni. Runęła w trawę, nie tracąc wprawdzie przytomności, ale i nie mogąc się bronić. Na chwilę pociemniało jej w oczach. Napastnik sprawnie skrępował jej ręce na plecach kawałkiem kabla, podniósł i wrzucił brutalnie do bagażówki. Wyrwał jej się jęk, kiedy uderzyła głową o podłogę. Tuż za nią wepchnięto Britte i Ruvika, drzwi zatrzasnęły się z hukiem i pojazd ruszył ostrym zrywem, szybko nabierając wysokości.
Nessie podciągnęła się do pozycji siedzącej, oparła plecami o ścianę pojazdu, dopiero teraz uświadamiając sobie, że cała dygocze. Brittelin i Ruvik skulili się pod przeciwległą ścianą, z przerażeniem popatrując to na nią, to na siedzących z przodu gangsterów. Przez szum silników słychać było strzępki ich rozmowy:
– …cholerę ciągniemy ze sobą tego dżedajowskiego szczeniaka? Trzeba było ją trzasnąć na miejscu, bo będą kłopoty…
– Głupiś, Stekke. Esquel zna takich, co zapłacą i za Jedi, może nawet podwójną cenę. Poza tym, co ci niby może zrobić taka gówniara?
– Będziemy mieli kłopoty, mówię ci. Jedi zawsze ściągają kłopoty – mężczyzna nazywany Stekkem kontrolnie odwrócił się przez ramię i pogroził więźniom miotaczem.
– Głupiś. To dzieciak. A jakby co, trzasnąć ją zawsze zdążymy…
Nessie czuła się nierealnie, jakby ta rozmowa zupełnie jej nie dotyczyła, choć rozsądek krzyczał, że musi natychmiast coś zrobić. Oparła czoło o kolana i przymknęła oczy, próbując zmusić się do skupienia i logicznie pomyśleć.
Łowcy niewolników, nic innego. Co mogę zrobić? Uciec i sprowadzić pomoc? Ale jak uciec? I zostawić Britte i Ruvvego? Zresztą piechotą w lesie daleko nie zajdę. Poczekać, aż nas gdzieś zawiozą? Może być za późno. Zresztą będą mnie pilnować. Uśpić ich czujność? No i przede wszystkim muszę odzyskać miecz. Ale jak? Jak? JAK??
Oczy piekły ją z bezsilnej złości, a jednocześnie jakaś część niej wciąż nie chciała uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Na pewno wszystko dobrze się skończy. Zaraz przyleci policja albo ktoś i nas uwolnią. Przecież jesteśmy w centrum cywilizowanej galaktyki, tu się nie sprzedaje ludzi w niewolę tak po prostu!
« 1 2 3 4 5 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Baśń o trzech siostrach
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Żołnierzyki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Prima Aprilis: Odyseja ko(s)miczna
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Gwiazdka Semiramis
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kraina podwórek
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.