Ośnieżony szczyt K3 wznosi się na wysokość ponad 8 tysięcy metrów. Polscy himalaiści odcisnęli swój ślad w historii jego zdobycia, tak jak i podczas podboju K2. Czy i tym razem Adam Kałuża stworzył grę, w której można odczuć trud wspinaczki? Przekonajmy się o tym, przyglądając się „K2: Broad Peak”.
K3 – przedmurze niebios
[Adam Kałuża „K2: Broad Peak” - recenzja]
Ośnieżony szczyt K3 wznosi się na wysokość ponad 8 tysięcy metrów. Polscy himalaiści odcisnęli swój ślad w historii jego zdobycia, tak jak i podczas podboju K2. Czy i tym razem Adam Kałuża stworzył grę, w której można odczuć trud wspinaczki? Przekonajmy się o tym, przyglądając się „K2: Broad Peak”.
Dziękujemy sklepowi Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Adam Kałuża
‹K2: Broad Peak›
Dodatki do gier często są wyciąganiem pieniędzy od graczy, nie czuć w nich klimatu rozgrywki albo zmiany są tylko kosmetyczne, rzadko się zdarza, by dane rozszerzenie zmieniało coś istotnego w rozgrywce. Jednak zdarzają się również perełki, które tak modyfikują reguły, by rozgrywka była jeszcze bardziej emocjonująca. Do tej drugiej kategorii zdecydowanie należy „K2: Broad peak”.
Dzięki temu dodatkowi znów zmierzymy się z trudem wspinaczki wysokogórskiej. Tym razem mamy do rozegrania dwa scenariusze, bazujące na przygodach i wyczynach polskich himalaistów. Jeden z nich jest hołdem dla Krzysztofa Wielickiego, który zdobył K3 w stylu alpejskim (w ciągu 21h). Drugi zaś opowiada o zdobyciu trawersem przez Wojciecha Kurtyka i Jerzego Kukuczkę trzech szczytów Broad Peak. Do tych dwóch emocjonujących typów rozgrywek wystarczy dwustronna plansza oraz kilka nowych elementów, jak żetony trawersów i punktacji szczytów do „Trawersu” oraz jamy śnieżne, które się przydadzą w „Biegu na szczyt”.
W obu scenariuszach zasady są lekko modyfikowane: w „Biegu na szczyt” usuwamy kilka kart, które umożliwiały nam szybką aklimatyzację, rozstawianie namiotów jest niemożliwe, a pojawia się możliwość budowania jam śnieżnych, które są zasypywane w ciągu dwóch dni od ich wygrzebania. Dodatkowo sama rozgrywka jest krótsza o trzy dni. W przypadku „Trawersu” mamy możliwość przejścia całego masywu Broad Peak, co daje dodatkowe punkty za każdy zdobyty szczyt. Ponadto ciekawą opcją jest to, że namiot jest tylko jeden na ekipę i można go składać oraz rozkładać, nie jest na stałe przypisany do jednego himalaisty. Dzięki temu podczas rozgrywki osoba niosąca namiot może się zmieniać. Pozostałe zasady, jak zagrywanie kart, zdobywanie aklimatyzacji czy też kary za forsowny marsz, są identyczne jak w „K2”. Jeśli nie znasz, drogi Czytelniku, tej gry, to odsyłam do
recenzji.

Czy warto kupić ten dodatek? Tak! Gra jest jeszcze bardziej emocjonująca, a rozgrywka wzbogacona ciekawymi zasadami, które świetnie się komponują z nowymi układami plansz. Jest naprawdę wiele interesujących kombinacji, jakie możemy wykonywać. Nadal odczuwamy ciężar każdego przemierzonego kroku i w duchu zaklinamy, by wyszły nam odpowiednie karty, by aklimatyzacja pojawiła się właśnie teraz, by udało nam się zejść z góry po morderczej wspinaczce. Muszę przyznać, że emocje są jeszcze większe niż w przypadku standardowego „K2”. Do tego zupełnie inna specyfika obu scenariuszy daje całkiem inne odczucia, raz staramy się przemyślanie i w miarę szybko zdobyć szczyty, wszystkie pod rząd, innym razem ścigamy się na górę i staramy zejść i w miarę możliwości wbiec jeszcze drugim himalaistą, cały czas pamiętając, że aklimatyzacja jest bardzo trudna.
Podczas każdej z rozgrywek czułem dreszczyk emocji, dobrze dopracowane mapy i mechanika współgrają ze sobą, krótko mówiąc – jest to świetne odświeżenie tytułu, które spowoduje, że znów zatoniemy w rozgrywce. Adam Kałuża swoim „K2” odmienił na pewno rynek polskich gier, a ten dodatek zdecydowanie wart jest swojej ceny i zapewni wiele godzin wspaniałej rozgrywki dla wszystkich miłośników pierwowzoru!
