„Uzumaki” zaczyna się niewinnie. Kurozu jest zwyczajnym nadmorskim miasteczkiem, więc pierwsze makabryczne wydarzenia raczej nie wywołują paniki, a co najwyżej zaskoczenie i niepokój mieszkańców. Nie takie rzeczy się widziało, prawda? Z czasem jest jednak coraz gorzej i nikt nie może już zaprzeczyć, że w Kurozu dzieją się rzeczy daleko wykraczające poza normalność.
Spirala horroru
„Uzumaki” zaczyna się niewinnie. Kurozu jest zwyczajnym nadmorskim miasteczkiem, więc pierwsze makabryczne wydarzenia raczej nie wywołują paniki, a co najwyżej zaskoczenie i niepokój mieszkańców. Nie takie rzeczy się widziało, prawda? Z czasem jest jednak coraz gorzej i nikt nie może już zaprzeczyć, że w Kurozu dzieją się rzeczy daleko wykraczające poza normalność.
Witamy w Kurozu. Z lewej nasz autokar mija właśnie gigantyczną latarnię morską, która - jak donoszą mieszkańcy - co noc oświetla miasto spiralnym snopem światła wywołującym zawroty głowy. Z prawej miniemy za chwilę staw Dragonfly, skąd lokalni garncarze wybierają glinę. Dzieła tutejszych rzemieślników zobaczymy nieco później, już teraz jednak proszę się nastawić na niezwykłe doznania artystyczne – takich garnków jak tutaj, nie zobaczycie Państwo nigdzie indziej. Ooo! Proszę spojrzeć na niebo z prawej strony autokaru – widzą państwo czarną spiralę dymu? To charakterystyczny znak działania krematorium w Kurozu...
Junju Ito, technik dentystyczny, wysłał swoją krótką mangę do magazynu „Gekkan Halloween”, antologii przerażających historii. Manga zdobyła wyróżnienie i została doceniona przez guru Ito – Kazuo Umezu, słynnego japońskiego autora komiksowych horrorów. Tak zaczęła się kariera Junjiego, publikującego od tej pory w prestiżowych magazynach horroru i wydającego kolejne zbiorki swoich mang: m.in. „Tomie” o nieśmiertelnej, regenerującej się dziewczynie doprowadzającej swoją urodą do szaleństwa, „Uzumaki” o pewnym niecodziennym miasteczku, „Gyo” o rybie, która wyszła na ląd... Brzmi dziwie? W rzeczywistości jest jeszcze dziwniejsze.
Uzumaki #2
Wspomniane powyżej „Uzumaki” zaczyna się niewinnie. Kurozu jest zwyczajnym nadmorskim miasteczkiem, więc pierwsze makabryczne wydarzenia raczej nie wywołują paniki, a co najwyżej zaskoczenie i niepokój mieszkańców. Nie takie rzeczy się widziało, prawda? Z czasem jest jednak coraz gorzej i nikt nie może już zaprzeczyć, że w Kurozu dzieją się rzeczy daleko wykraczające poza normalność. Nieliczne z początku wypadki wkrótce zalewają miasto potężna falą okrucieństwa, przerażenia i szaleństwa. Każdy z nich związany jest ze spiralą – linią zwijającą się po kolejnych, coraz ciaśniejszych okręgach. Kształtem wywołującym zawroty głowy i nudności, skupiającym na sobie uwagę i zmuszającym oko do podążania po kolejnych okręgach do jego centrum. Do końca.
Uzumaki #3
Proszę zabrać niezbędne bagaże - zaraz wysiadamy. W czasie krótkiej przechadzki po lasach otaczających miasto przyjrzymy się tutejszym odmianom roślin i ich wyjątkowym spiralnym kształtom, może dane nam będzie wypatrzyć również niespotykane nigdzie indziej gigantyczne ślimaki, krążące po okolicy...
Narratorka opowieści, Kirie Goshima, ma pecha - a może raczej wyjątkowe szczęście - jest świadkiem większości makabrycznych zdarzeń mających miejsce w Kurozu. A są to przeróżne deformacje ciała, choroby skórne, kanibalizm, samookaleczenia, opętania i mutacje. Wszystkie związane ze spiralą, która infekuje i skaża Kurozu. Wszelkie próby zrozumienia owych fenomenów zawodzą, a sytuacja przeklętego miasteczka z dnia na dzień staje się coraz gorsza. Kolejne manifestacje spirali wśród ludzi i w ich otoczeniu są porażająco absurdalne, nie stoi za nimi żadna logika, wzór czy zasada. Przeraża deformacja, degeneracja i rozpad, przedstawiane z wyjątkową szczegółowością i upodobaniem. Przeraża coś, czego nie sposób zrozumieć, a co objawia się w prostym geometrycznym kształcie.
Uzumaki #1 str. 040-041
Pod względem rysunku manga „Uzumaki” jest spokojna i mało ekstrawagancka - by nie powiedzieć – statyczna.Stanowi to doskonały kontrast dla zawartości poszczególnych tomików. Kreska Ito jest realistyczna i pozbawiona eksperymentów z rastrami. Podkreśla to normalność miasta i jego mieszkańców... do czasu. Gdy przychodzi do pokazywania poskręcanych, zdeformowanych postaci zaledwie przypominających ludzkie, zwojów, szwów, ran, krwi, autor wytacza ciężkie działa. Najlepszym komplementem w wypadku horroru będzie stwierdzenie, że warstwa rysunkowa jest doprawdy paskudna, chora i spaczona - czyli wywołująca zamierzony efekt. Dodatkowe wrażenia zapewniają setki spiral i geometryczna prawidłowość deformacji, których matematyczna obojętność stanowi opozycję do paranormalności, jakiej są manifestacjami. Nocne koszmary gwarantowane.
Mam dla państwa przykrą wiadomość. Nasza wycieczka zostanie przedłużona o kilka dni. Z powodu nawiedzających okolicę tajfunów nie możemy ryzykować dalszej podróży. Nasza ekipa zadbała już o zapewnienie państwu miejsc do spania w tradycyjnych, kilkusetletnich drewnianych chatach, z których słynie Kurozu. Tak, oczywiście, nasze biuro pokrywa wszelkie dodatkowe koszty...
Uzumaki #1 str. 100
Jedyne, co można zarzucić „Uzumaki” to kłująca w oczy obojętność mieszkańców wobec dziwacznych wydarzeń.Czasami po prostu nic sobie z nich nie robią! Na szczęście, niektóre elementy sprawiające pozory błędów znajdują wyjaśnienie w kolejnych rozdziałach mangi.
Podobnie jak inna manga Ito - „Tomie” - również „Uzumaki” doczekało się filmowej adaptacji. Początkowo, dziewiętnaście rozdziałów - oraz jeden „zaginiony” rozdział dodatkowy - składające się na „Uzumaki” ukazywało się na w japońskim magazynie „Weekly Big Spirits„ w latach 1998 –2000. W USA komiks został wydany w postaci trzech tomików.
Przykro mi to państwu mówić, ale z Kurozu nie ma ucieczki. Wczoraj straciliśmy kierowcę autokaru, który usiłował odnaleźć ścieżkę prowadzącą przez lasy. Niektórzy z państwa zauważyli już pewnie opuchnięcie swoich pleców, czy narośle na ciałach... Na szczęście mamy jeszcze co jeść. Mam nadzieję, że ten koszmar szybko się skończy...