Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Gene Colan, Johnny Craig, Archie Goodwin, Stan Lee
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot
Tytuł oryginalnyThe Invincible Iron Man: The Tragedy and the Triumph
Scenariusz
Data wydania7 października 2015
RysunkiGene Colan, Johnny Craig
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-316-7
Format224s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Marvel: Suchary Stana Lee
[Gene Colan, Johnny Craig, Archie Goodwin, Stan Lee „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wielka Kolekcja Komiksów Marvela ma to do siebie, że poza pozycjami wybitnymi, ważnymi i odciskającymi swoje piętno na historii opowieści obrazkowych, trafiają się w niej też takie, których obecności nie jestem w stanie w żaden racjonalny sposób uzasadnić. Taką sytuację mamy w siedemdziesiątym piątym tomie „Iron Man: Upadek i wzlot”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Suchary Stana Lee
[Gene Colan, Johnny Craig, Archie Goodwin, Stan Lee „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot” - recenzja]

Wielka Kolekcja Komiksów Marvela ma to do siebie, że poza pozycjami wybitnymi, ważnymi i odciskającymi swoje piętno na historii opowieści obrazkowych, trafiają się w niej też takie, których obecności nie jestem w stanie w żaden racjonalny sposób uzasadnić. Taką sytuację mamy w siedemdziesiątym piątym tomie „Iron Man: Upadek i wzlot”.

Gene Colan, Johnny Craig, Archie Goodwin, Stan Lee
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #75: Iron Man: Upadek i wzlot
Tytuł oryginalnyThe Invincible Iron Man: The Tragedy and the Triumph
Scenariusz
Data wydania7 października 2015
RysunkiGene Colan, Johnny Craig
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-316-7
Format224s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Ponownie wracamy do srebrnej ery komiksu i scenariuszy pisanych przez Stana Lee. O tym, że jest on współautorem boomu w latach 60. na opowieści o superbohaterach, nie trzeba chyba nikomu wspominać. Niemniej z dzisiejszego punktu widzenia, odstawiając na bok legendę, można śmiało powiedzieć, że poza tym, iż był wizjonerem, charakterystyczną cechą jego prac jest również straszliwe grafomaństwo. Trzeba bowiem pamiętać, że nadzorował kilka serii jednocześnie, nic zatem dziwnego, że nie całą jego twórczość cechuje błysk geniuszu. Dobrym tego przykładem jest właśnie „Upadek i wzlot”.
W zasadzie ciężko stwierdzić, czemu otrzymaliśmy akurat te, a nie inne historie poświęcone Złotemu Avengerowi. Nie są one specjalnie efektowne i nawet w 1968 roku musiała cechować je wtórność. Jeśli argumentem przemawiającym za ich publikacją w ramach WKKM miało być to, że oto Iron Man z magazynu „Tales of Suspence” przeniósł się do własnego wydawnictwa, oświadczam, że to zdecydowanie za mało.
Cóż bowiem otrzymujemy? Kompilację niespecjalnie związanych ze sobą przygód Człowieka w Żelaznej Zbroi, który co chwila musi stawiać czoła kolejnym wymyślnym przeciwnikom (z czego znaczna ich część zaginęła w powszechnej świadomości, pozostając świadectwem swoich czasów – patrz Pół-Gęba). Co gorsza, każda historia zbudowana jest na tym samym schemacie: pojawia się wredny złoczyńca, który bierze naszego bohatera z zaskoczenia i spuszcza mu porządny łomot, ten w ostatniej chwili, na skutek mało wyszukanego triku (udawanie nieprzytomnego) lub nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności, znajduje gniazdko lub kawałek kabla bez izolacji i przy jego pomocy ładuje swoją zbroję, by wywrzeć na wrogach srogą zemstę. Do tego dochodzą bezustanne problemy z rozrusznikiem serca i przekonanie Tony’ego Starka, że zejdzie z tego świata, co ma dodatkowo udramatycznić akcję. Ponieważ ten wątek powtarza się co chwila, po jakimś czasie nie robi już spodziewanego wrażenia. Być może odbiór tego byłby inny, gdybym czytał te zeszyty tak, jak były oryginalnie wydawane, czyli w miesięcznych odstępach, a nie jako zbiorczą antologię. W tej formie bowiem to się nie sprawdza.
Sam Stark wciąż jest jeszcze playboyem o niezbyt rozbudowanej psychice i w zasadzie poza zbroją nie ma w nim nic interesującego (tak na marginesie, rozbawił mnie moment, kiedy zdejmuje garnitur i niczym Bruce Wayne szybko przybiera swe superbohaterskie wdzianko, tyle tylko, że wydaje mi się, że masywną zbroję ciężej ukryć niż strój Batmana). Dlatego też o wiele ciekawsze od niego wydają się postacie drugoplanowe. Wyróżniłbym Whiplasha, jednego z popularniejszych przeciwników Iron Mana, który tu właśnie zadebiutował. Jego zadufanie i przekonanie o wszechmocności swojego bata jest rozbrajające, ale dodające mu kolorytu. Przede wszystkim jednak zwracam uwagę na ochroniarza Starka przysłanego przez S.H.I.E.L.D., niejakiego Jaspera Sitwella, który stanowi najbarwniejszy charakter całej historii. Jego groteskowa nieskazitelność, komentowanie swoich poczynań, a wreszcie sposób, w jaki daje się uwieść atrakcyjnej kobiecie, są perełką tej pozycji.
Na uznanie zasługują również rysunki Gene’a Colana. Jego kreska jest nieco niedbała, ale dodaje kolorytu postaciom i przede wszystkim sprawdza się w scenach akcji, na których zbudowana jest fabuła. Co prawda niektóre pomysły wizualne trącą myszką, ale jako całość jego prace wypadają bardzo sympatycznie. Co najwyżej można czepiać się ignorowania przez niego tła, które momentami wcale się nie pojawia.
Niejednokrotnie dawałem w recenzjach WKKM wyraz mojej sympatii dla archiwalnych komiksów, ale akurat „Upadek i wzlot” nie jest pozycją tak porywającą jak „Tajne Imperium”, „Narodziny Ultrona” czy „Bezimienna Kraina Poza Czasem”. Gdyby nie fakt, że stanowi część Kolekcji, można by było ją sobie spokojnie darować. Aczkolwiek uczciwie trzeba przyznać, że lektura tego komiksu jest łatwa i spokojnie można go przeczytać dla odmóżdżenia. A jeśli i to Was nie przekonuje do jego lektury, to polecam suchary Stana Lee serwowane w przypisach. Takie rzeczy tylko w latach 60.
koniec
9 kwietnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Game over, man, game over!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dużo szumu i do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kosmos taki wielki, a Avengers malutcy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hail Kapitanie!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Burzy zmysłów nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ubogi klon
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przyjdzie Galactus i wyrówna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pół na pół
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tak niewielu decyduje za tak wielu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Conan: Poczuj klimat heroic fantasy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.