„Freefall” – internetowy komiks Marka Stanleya – to coś dla zwolenników space-opery na wesoło. Kolonia na terraformowanej planecie, genetycznie zmieniona humanodialna wilczyca-inżynier, roboty cytujące Prawa Robotyki Asimova…
Pokazuję za dużo zębów, kiedy się uśmiecham
[ - recenzja]
„Freefall” – internetowy komiks Marka Stanleya – to coś dla zwolenników space-opery na wesoło. Kolonia na terraformowanej planecie, genetycznie zmieniona humanodialna wilczyca-inżynier, roboty cytujące Prawa Robotyki Asimova…
Freefall
Komiks
„Freefall” powstaje nieprzerwanie od 1998 roku z częstotliwością mniej więcej trzech pasków tygodniowo. Rysowany jest w uproszczony sposób – niezróżnicowana kreska, niewiele szczegółów, postaci są nieco baryłkowate i przypominają bohaterów cyklu „Dilbert”. Starsze paski są wyłącznie czarno-białe z okazjonalnym użyciem rastru, nowsze – kolorowane (według mnie niekoniecznie wyszło to im na dobre). Tło najczęściej jest ledwo zaznaczone, jednak w późniejszych odcinkach pojawiają się w nim zadziwiająco starannie narysowani pojedynczy przechodnie – podejrzewam, że autor portretował w ten sposób swoich znajomych…
Akcja toczy się na zasiedlonej przez ludzi planecie, która wciąż jest terraformowana (mowa jest o rzeźbieniu koryt rzecznych; widzimy też lodowe meteoryty zrzucane w określone miejsca jako dostawa wody), choć jednocześnie są tam dzikie zwierzęta, takie jak jelenie czy króliki, a miasto-kolonia nie przypomina bynajmniej surowej bazy rodem z przygód pilota Pirxa, lecz ma wszystkie elementy naszej współczesnej rzeczywistości: kino, centra handlowe, rozwiniętą biurokrację i menadżerów średniego szczebla.
Freefall – wersja z „Fantastycznie”
Głównymi bohaterami są Sam, Florence i Helix. Sam Starfall jest kosmitą, jedynym przedstawicielem swojego gatunku w tej części galaktyki. Nosi kombinezon; musi też mieć specjalną mimiczną maskę, bo na widok jego prawdziwej twarzy wszyscy „chcą się z nim podzielić ostatnio zjedzonym posiłkiem”. Jest cwaniakiem, złodziejaszkiem i krętaczem, katastrofalnie lekkomyślnym… a przy tym całkiem sympatycznym. Jego nieodłącznym towarzyszem jest kulisty robot Helix o reakcjach pięciolatka. Razem próbują uruchomić uszkodzony statek kosmiczny 1071-CCN
1) „Wściekły kurczak”, który kupili z przeceny. Florence Ambrose, inżynier pokładowy, jest humanoidalnym wilkiem, produktem inżynierii genetycznej. Osoba inteligentna, miła i z gruntu uczciwa, na statku Sama znalazła się w wyniku jego nielegalnych machinacji.
Zderzenie postaw moralnych Sama i Florence jest źródłem humoru większości wczesnych odcinków komiksu. Później zostaje zastąpione innymi gagami, jak na przykład reakcjami robotów i ludzi na obecność Florence (roboty, widząc ją po raz pierwszy, rozkładają szeroko ramiona i krzyczą „Piesek!!!”), jej „wilczymi” zachowaniami, Samobójczymi (=mającymi na celu zabicie Sama) próbami statku albo przygodami bohaterów w restauracjach „Złote koryto” i „U francuskich ninja”.
Poszczególne odcinki tworzą historyjki w ramach cyklu, w angielskiej wersji wyróżnione w indeksie podtytułami – wyprawę w celu odzyskania złomu ze starego statku, nadejście huraganu, zakupy odzieżowe, wyjście na obiad czy wreszcie pierwszy lot naprawionego statku. Prawie wszystkie odcinki składają się z trzech kadrów w poziomym pasku, jednak sporadycznie pojawiają się większe, kwadratowe plansze – z powodu braku dat trudno powiedzieć, czy z okazji jakiegoś święta, czy może akurat autorowi tak pasowało.
Freefall – wersja z „Fantastycznie”
Kilka słów należy się polskiemu tłumaczeniu (autorstwa Jolanty Pers i Dariusza Adamusa – „Freefall” po polsku ukazywał się w magazynie
„Fantastycznie” mniej więcej do roku 2004) – ma zarówno plusy, jak i minusy. Pochwała należy się za inwencję w tłumaczeniu dowcipów – np. tekstu o złożach rudy lisa – jednak nie da się nie zauważyć, że polska wersja językowa nie zawsze oddaje istotę rzeczy (odc. 704: „Kiedyś się zastanawiałam, czy ludzie udomowili wilki jako zwierzęta łowne czy stadne” – powinno być „jako towarzyszy polowania czy zwierzęta juczne"
2)).
Wiele gagów jest bardzo śmiesznych („Sam jest samcem alfa, ty samcem beta, a ja samicą alfa”. „Kurczę, a myślałem, że ona nie ma pojęcia o hierarchii służbowej…”); do moich ulubionych należy ten z nawiązaniem do „Calvina i Hobbesa” („Incydent z makaronem?” „No wiesz, kiedy zwaliłeś wszystko na chłopca ze sterczącymi włosami i pluszowym tygryskiem. Ciągle pamiętam, jak krzyczał: To nie ja, mamusiu, to kosmici! Przysięgam!”), jednak wadą komiksu jest to, że niektóre odcinki są zwyczajnie nudne, z kilometrowymi dialogami o etyce, fizyce, socjologii itd. Z tego powodu obniżyłam ogólną ocenę, jednak pierwsze kilkadziesiąt odcinków mogę każdemu z czystym sumieniem polecić.
1) Odwrotność NCC-1701 – numeru rejestracyjnego Enterprise.
2) „Pack” po angielsku może oznaczać stado, ale z obrazka, na którym Florence dźwiga zakupy swojej znajomej, wyraźnie wynika, że chodzi o zwierzę juczne. A termin „zwierzęta łowne” oznacza po polsku zwierzęta, na które – a nie z którymi – się poluje…