Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Douglas Preston, Lincoln Child
‹Gabinet osobliwości›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGabinet osobliwości
Tytuł oryginalnyThe Cabinet of Curiosities
Data wydania1 lutego 2005
Autorzy
PrzekładRobert P. Lipski
Wydawca Zysk i S-ka
CyklPendergast
ISBN83-7298-605-3
Format626s. 125×183mm
Cena29,90
Gatunekgroza / horror
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gabinet osobliwości

Esensja.pl
Esensja.pl
Douglas Preston, Lincoln Child
« 1 2 3 4 5 7 »

Douglas Preston, Lincoln Child

Gabinet osobliwości

– Osiemnaście tysięcy dolarów. Sześćdziesiąt sześć próbek.
– Zgadza się. Nie proszę o stałą podwyżkę budżetu, tylko o jednorazowy grant.
– Osiemnaście tysięcy dolarów – powtórzył wolno Brisbane, jakby się namyślał. – Gdy się nad tym zastanowić, ta kwota nie wydaje się wcale wielka, prawda, pani doktor Kelly?
– Nie.
– Właściwie to bardzo mała kwota.
– Nieporównywalna z naukowymi rezultatami, jakie dzięki niej uzyskamy.
– Osiemnaście tysięcy. Cóż za zbieg okoliczności.
– Zbieg okoliczności? – Nora poczuła nagły niepokój.
– Tak się składa, że o taką właśnie kwotę zamierzam zmniejszyć pani przyszłoroczny budżet.
– Obetnie pan mój budżet?
Brisbane skinął głową.
– Dziesięcioprocentowe cięcia w całym zarządzie. I we wszystkich wydziałach naukowych.
Nora zaczęła się nagle trząść i zacisnęła dłonie na chromowanych podłokietnikach krzesła. Już miała coś powiedzieć, ale wspomniawszy obietnicę, jaką sobie złożyła, w ostatniej chwili ugryzła się w język.
– Koszty nowych sal dinozaurów okazały się wyższe od przewidywanych. Dlatego właśnie cieszę się, że pani zdaniem to niewielka, żeby nie powiedzieć, nic nie znacząca kwota – ciągnął wiceprezes.
– Panie Brisbane – powiedziała Nora, starannie modulując głos i kontrolując oddech. – Jeżeli obetnie mi pan budżet, nie będę mogła dokończyć moich badań.
– Będzie pani musiała. Badania naukowe to tylko drobna cząstka tego, czym się tu zajmujemy, pani doktor. Naszym zadaniem jest urządzać wystawy, ekspozycje, otwierać nowe sale i oferować ludziom rozrywkę.
– Ale przecież podstawowe badania naukowe to krew, która daje życie i napędza to muzeum – rzuciła Nora z przejęciem. – Bez nauki to byłoby jedynie puste show.
Brisbane podniósł się z fotela, obszedł biurko i stanął przed szklaną gablotą. Wyjął pęk kluczy i wsunął klucz do zamka.
– Widziała pani kiedyś szmaragd Tev Mirabi?
– Że co?
Brisbane otworzył gablotę i wyciągnął smukłą dłoń w stronę pięknego szmaragdu wielkości jajka drozda. Wyjął go z aksamitnego łoża i ujął dwoma palcami – kciukiem i wskazującym.
– Szmaragd Tev Mirabi. Bez skazy. Jako gemmolog z zamiłowania powiadam pani, że szmaragdy tej wielkości nigdy nie są bez skazy. Z wyjątkiem tego jednego. – Uniósł klejnot do oka, które widziane przez szmaragd było powiększone i zniekształcone. Po chwili opuścił rękę. – Proszę spojrzeć.
Nora znów stłumiła w sobie irytację. Wzięła od Brisbane’a szmaragd.
– Ostrożnie. Proszę nie upuścić. Szmaragdy są kruche – dodał. Nora przez chwilę obracała klejnot w palcach. – Śmiało. Przez szmaragd świat wygląda inaczej.
Spojrzała przez klejnot i zobaczyła zniekształcony świat, w który poruszała się wielka, zielona istota, pękata jak meduza – Brisbane.
– To bardzo ciekawe. Tyle tylko, że, panie Brisbane…
– Bez skazy.
– Nie ulega wątpliwości. Jednak rozmawiamy tu o czymś innym.
– Jak pani sądzi, ile jest wart ten szmaragd? Milion? Pięć milionów? Dziesięć? To unikat. Gdybyśmy go sprzedali, wszystkie nasze kłopoty poszłyby w niepamięć. – Zachichotał, po czym znów uniósł szmaragd do oka. Gałka oczna widziana przez zielony kamień napęczniała, sprawiała wrażenie wilgotnej i ciemnej. – Ale rzecz jasna nie możemy tego zrobić.
– Przykro mi, ale nie rozumiem.
Brisbane uśmiechnął się słabo.
– Pani i cała reszta naukowców. Wszyscy zapominacie o jednym – tu naprawdę liczy się show. Dajmy na to – ten szmaragd. Z naukowego punktu widzenia nie ma w nim nic, czego nie można byłoby znaleźć w szmaragdzie sto razy mniejszym od tego. Tyle tylko, że ludzie nie chcą oglądać jakiegokolwiek starego szmaragdu, chcą zobaczyć największy szmaragd. Show, pani doktor, widowisko, oto krew, która daje życie temu muzeum. Według pani, jak długo mogłaby pani prowadzić swoje cenne badania, gdyby ludzie przestali tu przychodzić, przestali się interesować i przestali dawać nam pieniądze. Potrzebne są ekspozycje – oszałamiające zbiory – wielkie meteoryty, dinozaury, planetaria, złoto, ptaki dodo i olbrzymie szmaragdy, bo to one przyciągają tu ludzi. To one zwracają uwagę zwiedzających. Pani praca nie podpada pod tę kategorię.
– Ale moja praca jest ciekawa.
Brisbane rozłożył szeroko ręce.
– Moja droga, wszyscy, którzy tu pracują, uważają, że ich badania są wyjątkowo ciekawe i zajmujące.
Słowa „moja droga” były kroplą, która przepełniła czarę. Nora poderwała się z krzesła z ustami zbielałymi z wściekłości.
– Nie powinnam tu siedzieć, wyjaśniając panu, jak ważna jest moja praca. Badania te pomogą określić, kiedy wpływy Azteków dotarły na południowy zachód i odmieniły kulturę Indian Anasazi. Dzięki temu dowiemy się…
– Gdyby pani wykopywała szczątki dinozaurów, sprawa przedstawiałaby się inaczej. Oto kwintesencja działania. I wiążą się z nią spore pieniądze. Sęk w tym, pani doktor, że prócz pani nikogo nie interesują sterty starych skorup.
– Prawda jest taka, że to pan jest niespełnionym naukowcem – odparowała Nora stanowczo. – Tylko gra pan rolę biurokraty, ale szczerze mówiąc, mocno pan z tym przesadza.
Gdy tylko te słowa padły z jej ust, Nora zorientowała się, że powiedziała za dużo. Oblicze Brisbane’a na krótką chwilę zastygło w bezruchu. Zaraz jednak wykwitł na nim wystudiowany uśmieszek. Wyjął z kieszonki na piersi chustkę do nosa. Zaczął metodycznie, wolno i z przejęciem przecierać nią szmaragd. Następnie odłożył klejnot na miejsce, zamknął drzwiczki i zajął się czyszczeniem szklanych ścianek gabloty powolnymi, uważnymi ruchami. Wreszcie przemówił:
– Proszę się tak nie ekscytować. To usztywnia arterie i jest szkodliwe dla zdrowia.
– Nie chciałam tego powiedzieć, przepraszam, ale nie mogę dopuścić, aby dotknęły mnie te cięcia.
Brisbane odezwał się przyjaznym tonem.
– Powiedziałem, co miałem do powiedzenia. Jeżeli chodzi o kustoszów, którzy nie godzą się na planowane cięcia albo nie umieją sobie z nimi poradzić, nie ma sprawy – z przyjemnością zrobię to za nich – mówiąc to, już się nie uśmiechał.

Nora zamknęła drzwi do zewnętrznego biura i stanęła w korytarzu; w głowie miała mętlik. Poprzysięgła sobie, że nie wyjdzie stamtąd bez dodatkowych funduszy, a w rezultacie jeszcze na tym straciła. Czy powinna pójść do Collopy’ego, dyrektora muzeum? To był surowy człowiek, srogi i nieprzystępny, takie posunięcie z pewnością wkurzyłoby Brisbane’a. Już raz powiedziała o kilka słów za dużo. Gdyby spróbowała obejść decyzję Brisbane’a, mogłoby się to skoczyć zwolnieniem jej z pracy. A co jak co, nie mogła stracić tej posady. W przeciwnym razie mogłaby już zacząć myśleć o zmianie zawodu. Może udałoby się jej znaleźć potrzebne pieniądze gdzieś indziej, wykombinować skądś dotację. Poza tym za pół roku znów będzie ustalany budżet. Grunt to nie tracić nadziei.
Powoli zeszła po schodach na trzecie piętro. Przystanęła w korytarzu, zdziwiona, że drzwi do jej gabinetu były otwarte na oścież. Zajrzała do środka. Przy oknie, w miejscu gdzie stała przed niespełna kwadransem, ujrzała bardzo dziwnie wyglądającego mężczyznę przeglądającego pracę monograficzną. Miał na sobie czarny, prosty garnitur, w którym wyglądał jak pracownik firmy pogrzebowej. Jego skóra była bardzo blada, bielsza niż u jakiegokolwiek człowieka, którego miała okazję spotkać. Włosy blond były tak jasne, że wydawały się prawie białe, a smukłe, długie palce przewracające stronice monografii wyglądały jak wyciosane z kości słoniowej.
– Proszę wybaczyć, ale czy mogłabym dowiedzieć się, co pan robi w moim gabinecie? – spytała Nora.
– To ciekawe – wymamrotał mężczyzna, przewracając kolejną stronę.
– Słucham?
Uniósł do góry monografię Geochronologię Jaskini Sandii, odwracając książkę w jej stronę.
– To niesłychane, że jedyne wyraźne punkty Folsoma odkryto powyżej poziomu Sandii. Wielce sugestywne, nie uważa pani? – zapytał z łagodnym, miękkim akcentem arystokratycznego południowca.
Nora poczuła, że zaskoczenie przeradza się w jej wnętrzu w gniew, była wściekła, że ktoś śmiał wtargnąć do jej gabinetu.
Mężczyzna podszedł do regału, odłożył monografię na półkę i zaczął przyglądać się innym woluminom, muskając delikatnymi, precyzyjnymi ruchami palca wskazującego grzbiety ksiąg.
– Ach – mruknął, wyciągając kolejną monografię. – Widzę, że ktoś ośmielił się podważyć wyniki badań Monte Verde.
Nora postąpiła naprzód, wyszarpnęła mu z ręki monografię i odstawiła na miejsce.
– Jestem obecnie bardzo zajęta. jeśli chce pan umówić się na rozmowę, proszę o kontakt telefoniczny. Wychodząc, niech pan zamknie za sobą drzwi.
Odwróciła się do niego plecami, czekając, aż wyjdzie. Dziesięć procent. Pokręciła głową z niedowierzaniem. Jak miała sobie z tym poradzić?
Mężczyzna nie wyszedł jednak. Miast tego, znów usłyszała jego aksamitny głos.
– Chciałbym pomówić z panią już teraz, jeśli nie ma pani nic przeciw temu. Czy mógłbym zająć pani kilka minut, pani doktor Kelly i przedstawić, na czym polega mój mały problem?
Odwróciła się. Mężczyzna wyciągnął rękę. Trzymał w niej małą, zbrązowiałą czaszkę.
« 1 2 3 4 5 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.