Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ewa Białołęcka
‹Kamień na szczycie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKamień na szczycie
Data wydaniapaździernik 2002
Autor
Wydawca RUNA
CyklKroniki Drugiego Kręgu
ISBN83-917904-0-1
Format284s. 185x125mm
Cena25,50
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kamień na szczycie. Kroniki Drugiego Kręgu. Księga II

Esensja.pl
Esensja.pl
Ewa Białołęcka
« 1 2 3 »

Ewa Białołęcka

Kamień na szczycie. Kroniki Drugiego Kręgu. Księga II

– I tak wiem, o kogo ci chodzi - rzekł po chwili oschle. - Po co te uniki? On tu nie przychodzi i nie przyjdzie nigdy. Ma ciebie w takim samym poważaniu, jak ty nas. Brak mu jaj, ot co! Hajgońska zabaweczka - dodał pogardliwie.
Jagoda powoli opuściła ręce, wyprostowała się. Gryf bezwiednie cofnął się o mały krok. Twarz dziewczyny ściągnęła się w gniewie. Wyglądała tak, jakby za chwilę miała wydrapać mu oczy.
– Ty świnio!! - syknęła. - Kłamiesz i to podle! Wynoś się stąd i proś Los, żebym nie powtórzyła tego Wiatrowi Na Szczycie. Połamane palce bardzo bolą. Precz!!
Gryf cofał się przed dziewczyną podczas całej tej przemowy. Odszedł, zmieszany i zły, w tempie tylko o włos różniącym się od ucieczki. Jagoda patrzyła za nim przez chwilę, a potem, jakby nagle wyciekła z niej cała energia, osunęła się na ziemię i zapatrzyła w przestrzeń niewidzącym wzrokiem, gryząc paznokieć kciuka.
• • •
Gryf i Myszka prawie wpadli na siebie, nadchodząc z przeciwnych stron ścieżki wydeptanej wzdłuż brzegu.
– Dokąd się wybierasz? - spytał od niechcenia Gryf, spoglądając z góry na młodszego kolegę.
– Umówiłem się z Jagodą, gdy skończy kąpiel - odpowiedział Myszka.
Gryf popatrzył wprost w jego jasne oczy, ale znalazł w nich tylko niewinność i spokój. Spokój, który, prawdę mówiąc, zaczynał go ostatnimi czasy coraz bardziej denerwować.
– Skąd wiesz, że skończyła? - warknął. - Kąpie się według zegara?
– Nie trzeba zegara - odparł mały Wędrowiec, obracając w palcach kwiat storczyka. - Starczy wypatrywać, kiedy wracacie.
– Pilnuj swego nosa! - prychnął Gryf. Nagle wyrwał Myszce kwiat i cisnął nim, nie patrząc gdzie. Storczyk pofrunął łukiem między pnączami, uderzył w duży liść, po czym stoczył się z niego prosto do wody. Myszka popatrzył za nim, potem z wyrzutem na kolegę.
– Przepraszam - wymamrotał Obserwator. - Mam zły dzień.
– To się zdarza - rzekł Myszka ostrożnie. - Ale nie oznacza… że wolno być niegrzecznym.
Gdy Gryf odszedł, Myszka wyciągnął rękę w stronę unoszącego się na powierzchni wody kwiatu. Na krótką chwilę przestrzeń między chłopcem i kwiatkiem zwinęła się, dwa punkty wszechświata zetknęły się, zmuszone do tego talentem Wędrowca i oto na dłoni Myszki leżał mokry storczyk. Chłopiec otrząsnął z niego nadmiar wody.
– Cha… biedaku, ty też masz zły dzień. Najpierw zerwany, a potem prawie utopiony.
Jagoda czekała na umówionym miejscu. Patrząc w malutkie lusterko, malowała oczy. Zręcznie operowała pędzelkiem, ciągnąc ciemnoniebieską farbką cieniutkie kreski od kącików oczu ku skroniom.
– Witaj, Myszko.
– Pozdrowienie. Kąpiel była przyjemna?
Jagoda zaśmiała się, nie otwierając ust, co zabrzmiało jak ironiczne: „mhm mhm mhm”. Po czym dodała:
– Byłoby milej bez tej publiczności w krzakach. Powariowali zupełnie.
Myszka usiadł obok Jagody i wsunął jej storczyk za ucho.
– No właśnie - ciągnęła. - Kiedy ty dajesz mi coś, to po to, by zrobić mi przyjemność. Nie oczekujesz niczego w zamian. A wiesz, jak jest z resztą… Wyobrażają sobie, że można handlować uczuciami.
Myszka kiwnął głową.
– Coś w tym rodzaju. Ale ja też chcę coś w zamian, pamiętasz? Przyniosłaś?
Dziewczyna wskazała palcem wiszącą na gałęzi plecioną torbę, która poruszała się lekko. Na twarz chłopca wypłynął wyraz niepewności.
– Rezygnujesz? - spytała dziewczyna. - A może to przełożymy?
– Nieee… Przecież się zdecydowałem.
Jagoda zdjęła torbę, delikatnie położyła ją na ziemi i ostrożnie rozwiązała sznurek zaciskający wylot. Z wnętrza natychmiast wysunęła się płaska głowa węża. Rozwidlony język lizał powietrze. Zwierzę było zaniepokojone. Jagoda schwyciła gada zręcznie tuż za głową. Rzucił się raz i drugi, sycząc gniewnie i prezentując długie zęby. Myszka przycisnął łokcie do boków, podkurczył palce w odruchu podświadomego lęku.
– Nie jest jadowity - powiedziała Jagoda, układając sobie ciało węża na przedramieniu. - To mały dusiciel. Dotknij go. Nie bój się. Jest śliczny, prawda? Spójrz na te wzory na jego skórze…
Mówiła cały czas łagodnym, monotonnym głosem, chcąc uspokoić i ośmielić towarzysza. Myszka wyciągnął rękę i ostrożnie dotknął lśniącej łuski. Po czym natychmiast cofnął palce, ale jego dłoń zawisła w powietrzu, gotowa podjąć następną próbę.
– To tylko mały pełzacz… taki łazik nadrzewny… Bardziej się boi ciebie niż ty jego - ciągnęła Jagoda.
Myszka znów delikatnie położył drżącą rękę na wężowym grzbiecie. Jagoda dostrzegła to i starannie ukryła uśmiech. Nie chciała peszyć Myszki. Wystarczająco długo drwili z niego koledzy. Tak długo, że biedak zdecydował się stoczyć walkę ze swoim lękiem. Nieśmiały chłopiec, który bał się węży i pająków. Nie cierpiał przemocy i przelewu krwi. Dziewczyna obserwowała go ukradkiem, myśląc, że mimo wszystko bardziej zasługuje na sympatię niż niejeden z pozostałych młodych magów. Tych pewnych siebie, błyskotliwych, silnych, zręcznych chłopców uważających się za dorosłych mężczyzn. A tymczasem brakowało im tego, co cechowało Myszkę - wrażliwości, wyobraźni, spokojnej rozwagi. Było w Myszce coś, co pozwalało Jagodzie ufać mu bez zastrzeżeń. Zwierzać się z osobistych przemyśleń i zmartwień, będąc pewną, że nigdy jej nie zawiedzie. I nawzajem. On zdawał się pokładać w dziewczynie takie samo zaufanie. Świadczyła o tym choćby ta ostatnia, dziwna prośba, by schwytać dla niego jakiegoś niedużego węża. Żeby mógł się choć trochę przyzwyczaić…
– Właściwie nie jest śliski - rzekł Myszka cicho. - Po prostu bardzo gładki. Jak polakierowany.
– Pewnie niedawno zrzucił skórę.
Mały drzewołaz syknął powtórnie. Zdążył owinąć się wokół przedramienia Jagody, a teraz zacisnął sploty.
„Skąd tyle siły w tym maluchu?” - zastanowiła się dziewczyna mimochodem. Nacisk prawie miażdżył mięśnie na kościach. Pewnie zostanie jej na pamiątkę parę sinych bransoletek. Przesunęła palec i przycisnęła tchawicę węża. Niezbyt mocno. Po chwili rozluźnił mięśnie.
Myszka odważył się dotknąć głowy gada. Spojrzał w paciorkowate ślepka.
– Kamyk łapał węże. Tam, w domu. Podobno było ich pełno w okolicy. Większość jadowita. Raz nawet złapał białego - węża magów. Od jego jadu umiera się tak szybko, że nawet nie wiesz kiedy.
Jagoda zaśmiała się.
– Znam tę historię. Schwytał białego węża, zabił i miał zamiar wypchać. Schował go pod łóżkiem, a jego ojciec wymiótł zwłoki przy sprzątaniu i omal nie padł trupem z wrażenia. Awantura była straszna.
– Ale tego węża Kamyk i tak nie wyrzucił - uzupełnił Myszka. - Trzymał go w słoju, zalanego alkoholem. On to chyba niczego się nie boi - dodał z lekkim smutkiem i podziwem jednocześnie.
Jagoda westchnęła. Rzecz była stara jak świat, a w każdym razie liczyła sobie już ponad dwa lata. Tyle, ile czasu Myszka znał Kamyka. Starszy chłopak, Tkacz Iluzji w randze Mistrza, bliski przyjaciel prawdziwego smoka, duchowy przywódca Drugiego Kręgu Magów, szermierz i biolog w jednej osobie - imponował Myszce straszliwie. Niczego mały Wędrowiec nie pragnął tak bardzo, jak tego, by dorównać swemu ideałowi. I jednocześnie miał bolesną świadomość, że nigdy nie zdoła tego dokonać. Ale przynajmniej próbował.
– Nawet nie przypuszczasz, ilu rzeczy tak naprawdę Kamyk się boi - odparła dziewczyna. - Nie znosi ciemności, nienawidzi ciasnych, zamkniętych miejsc… Najgorsza rzecz, jaka mogłaby go spotkać, to utknięcie w rurze akweduktu.
– W rurze…? - zdziwił się Myszka. - Dlaczego akurat w rurze?
– Nie wiem. Ale właśnie to mu się śni czasami jako najgorszy koszmar. Złap go tutaj, za głową - powiedziała Jagoda jednym ciągiem, podsuwając chłopcu węża.
– Czytałaś Kamyka bez jego zgody? - zgorszył się Myszka i wziął zwierzę do ręki, na sekundę przed tym, zanim zdał sobie sprawę, co właściwie robi. - Eeech…! Zabierz go!
– Spokojnie. Nic ci nie zrobi. Myszka! Nic takiego się nie dzieje. Po prostu trzymaj go! Połóż na kolanach!
Jagoda zrozumiała, że chciała zbyt wiele za pierwszym razem. Myszka był jak sparaliżowany. Wąż trzymany w sztywno wyciągniętej ręce miotał się w powietrzu, usiłując uwolnić od palców zaciśniętych kurczowo na jego karku. Jeszcze moment i ogarnięty paniką chłopak okaleczy go trwale. Jagoda sięgnęła do Myszkowego umysłu. Owszem, słyszał ją i rozumiał, ale nie był w stanie zmusić swego ciała do wykonywania poleceń. Siłą rozwarła mu palce, chwyciła sponiewieranego węża i odrzuciła w zarośla, zanim zdążył zrobić użytek z zębów.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Rozterki magicznej dzieciarni
— Beatrycze Nowicka

Tkaczka Pieśni
— Joanna Słupek

Tegoż twórcy

Meandry
— Beatrycze Nowicka

Rozterki magicznej dzieciarni
— Beatrycze Nowicka

Lengorchia na lato
— Beatrycze Nowicka

Błękitna szarfa
— Magdalena Kubasiewicz

Coś lekkiego
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Wiedźma z laptopem
— Agnieszka Szady

Smok, rock i cmok-cmok
— Agnieszka Szady

Księga urwisów
— Agnieszka Szady

Smok i jego chłopiec
— Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.