Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Neal Stephenson
‹Żywe srebro, tom III›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywe srebro, tom III
Tytuł oryginalnyQuicksilver
Data wydania21 października 2005
Autor
PrzekładWojciech Szypuła
Wydawca MAG
CyklCykl Barokowy
ISBN83-7480-006-2
Format352s. 135×205mm
Cena25,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Żywe srebro, tom III

Esensja.pl
Esensja.pl
Neal Stephenson
1 2 3 5 »
Zapraszamy do lektury fragmentu trzeciej części powieści Neala Stephensona „Żywe srebro” Objęta patronatem „Esensji” książka ukazała się na rynku nakładem wydawnictwa MAG.

Neal Stephenson

Żywe srebro, tom III

Zapraszamy do lektury fragmentu trzeciej części powieści Neala Stephensona „Żywe srebro” Objęta patronatem „Esensji” książka ukazała się na rynku nakładem wydawnictwa MAG.

Neal Stephenson
‹Żywe srebro, tom III›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻywe srebro, tom III
Tytuł oryginalnyQuicksilver
Data wydania21 października 2005
Autor
PrzekładWojciech Szypuła
Wydawca MAG
CyklCykl Barokowy
ISBN83-7480-006-2
Format352s. 135×205mm
Cena25,—
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Pałac Whitehall
Luty 1685
Niczym dżokej kiełznający dzikiego rumaka, który nie oglądając się na wolę jeźdźca niósł go bez chwili wytchnienia przez obszar kilku hrabstw; albo jak kapitan statku, który po całej nocy uciekania przed sztormem wciąga żagle na maszt i wznawia żeglugę po nieznanych morzach – tak czuje się doktor Daniel Waterhouse, Anno Domini 1685, patrząc, jak w pałacu Whitehall umiera król Karol II.
Przez ostatnie dwanaście lat sporo się wydarzyło, ale właściwie wszystko zostało po staremu. Świat Daniela przypominał kawałek kauczuku, który rozciąga się, lecz nie pęka i zawsze wraca do poprzedniego kształtu. Po tym, jak został doktorem, w Cambridge pozostało mu już tylko prowadzenie wykładów przy pustych salach, nauczanie synów tępych dworaków, oraz obserwowanie Isaaca, jak osuwa się coraz głębiej w mrok, pochłonięty pogonią za rtęcią filozoficzną, badaniem Księgi Objawienia i poszukiwaniami świątyni Salomona. Daniel przeniósł się więc do Londynu, gdzie fakty śmigały wokół niego jak muszkietowe kule.
Upadek Johna Comstocka, który wyprowadził się ze swojej rezydencji i zrezygnował z przewodniczenia Towarzystwu Królewskiemu, w swoim czasie sprawiał wrażenie epokowego wydarzenia. Tymczasem w ciągu zaledwie kilku tygodni Thomas More Anglesey nie tylko został przewodniczącym Towarzystwa, lecz także wykupił dom Comstocka (najpiękniejszy z londyńskich pałaców, nawet jeśli uwzględnić królewskie rezydencje) i sam się w nim zainstalował. Mimo że stanowczego i konserwatywnego arcyanglikanina zastąpił żarliwy papista, właściwie nic się nie zmieniło – co nauczyło Daniela, że świat jest wprawdzie pełen wpływowych ludzi, ale dopóki wszyscy grają te same role, można ich dowolnie podmieniać, jak statystów, którzy w różne wieczory wypowiadają te same kwestie tym samym teatrze.
Wydarzenia, których ziarno zostało posiane w tysiąc sześćset siedemdziesiątym drugim i trzecim roku, przez kolejnych dwanaście lat rozrosły się do rozmiarów drzew: niektóre z nich były szlachetne i pięknie ukształtowane, inne los dziwacznie powykręcał, a jeszcze inne padły pod uderzeniem pioruna. Knott Bolstrood zmarł na wygnaniu, jego syn Gomer zamieszkał w Holandii, a reszta Bolstroodów przemierzyła Atlantyk i osiadła w Nowej Anglii – wszystko przez to, że w roku tysiąc sześćset siedemdziesiątym dziewiątym Knott próbował doprowadzić do skazania Nell Gwyn za prostytucję, co w owym czasie wzbudziło ogromną sensację. W miarę jak Karol II starzał się, w Londynie narastał lęk przed powrotem religii papistowskiej, do którego musiało dojść, gdy Jakub II zasiądzie na tronie. Król musiał więc utrzymywać w swoim otoczeniu paskudnego, nieprzejednanego protestanta – Bolstrooda – aby w ten sposób ugłaskiwać rodaków. Im większą władzę zyskiwał jednak Bolstrood, tym łatwiej przychodziło mu podburzanie ludzi przeciw księciu Yorku i przeciw papiestwu. Pod koniec roku siedemdziesiątego ósmego podburzył ich tak bardzo, że zaczęli wieszać katolików za udział w domniemanym papistowskim spisku, a gdy zabrakło im katolików, przerzucili się na protestantów, którzy śmieli zwątpić w jego istnienie.
Tymczasem synowie Angleseya – Louis, hrabia Upnor, i Philip, hrabia Sheerness – zdążyli przeputać w karty większość rodowej fortuny i, nie mając do stracenia nic poza wierzycielami, uciekli do Francji. Roger Comstock, który otrzymał godność szlachecką i tytułował się teraz markizem Ravenscar, wykupił Anglesey House (dawniejszy Comstock House). Zamiast się jednak doń wprowadzić, kazał go zrównać z ziemią i zaorać ogrody, po czym zaczął przekształcać posiadłość w „najpiękniejszą piazza w Europie”, czyli, po prostu, Waterhouse Square w większym i lepszym wydaniu. Raleigh zmarł w siedemdziesiątym ósmym, ale Sterling zastąpił go równie gładko i szybko jak Anglesey Johna Comstocka i wraz z markizem Ravenscar robił to samo, co przedtem, tylko dysponując większym kapitałem i popełniając mniej błędów.
Król rozpędził parlament na cztery wiatry, uniemożliwiając mu dalsze mordowanie swoich katolickich przyjaciół, i w myśl zasady „co z oczu, to z serca” wysłał Jakuba do hiszpańskich Niderlandów. Wydał również córkę Jakuba, Marię, za Obrońcę Protestantów we własnej osobie, Wilhelma Orańskiego. Jakby tego wszystkiego było mało, zachęcił księcia Monmouth (protestanta) do paradowania po kraju i rozpalania wyobraźni Anglików, którzy mogli mieć nadzieję, że za pomocą jakiejś genealogicznej sztuczki zostanie uznany za prawowitego królewskiego potomka i oficjalnego dziedzica korony.
Inaczej mówiąc, Karol II w dalszym ciągu potrafił śmieszyć, tumanić, przestraszać. Niestety, jego alchemiczne badania prowadzone w podziemiach Privy Gallery nie przyniosły pożądanych skutków: nie udało mu się uzyskać złota z ołowiu. A bez parlamentu nie mógł podnieść starych podatków ani nałożyć nowych. Ocaleli złotnicy z Threadneedle, podobnie jak sir Richard Apthorp, właściciel nowego banku, nie mieli ochoty pożyczać mu pieniędzy. Ludwik XIV, który w swoim czasie hojnie sypnął groszem, w ostatecznym rozrachunku okazał się takim samym draniem jak wszyscy zirytowani powinowaci i zamiast spokojnie oczekiwać spłaty odsetek, zaczął Karola dręczyć. Król nie miał więc innego wyjścia, jak zwołać parlament, kiedy zaś to uczynił, przekonał się, że zgromadzeniem trzęsie sojusz londyńskiego City i przyjaciół Bolstroodów, noszący samozwańczy tytuł Wrogów Władzy Absolutnej, który za cel nadrzędny stawia sobie nie podniesienie podatków, lecz wyłączenie Jakuba (i innych katolików) z kolejki do tronu. Parlament stał się wkrótce tak powszechnie znienawidzony przez wszystkich, którzy kochali króla – sędziów, stronników Lorda Kanclerza i im podobnych – że musiał się przenieść do Oxfordu, aby uniknąć linczu z rąk londyńskich tłumów, podjudzanych przez sir Rogera L’Estrange’a (który przestał uprzykrzać życie paszkwilantom i sam zaczął drukować pamflety). Znalazłszy w Oxfordzie bezpieczny (tak im się przynajmniej wydawało) azyl, wigowie, jak przezwał ich L’Estrange, przegłosowali wykluczenie katolików z sukcesji i przyklasnęli Knottowi Bolstroodowi, kiedy nazwał Nellie kurwą.
Daniel dowiedział się tego wszystkiego od herolda, stojąc wraz z Robertem Hookiem w dawnej sali balowej Angleseya (a wcześniej Comstocka), która z czasem zmieniła się w usłane odłamkami włoskiego marmuru poletko, rozciągające się pod pięknym, błękitnym, październikowym niebem. W charakterze stołu do pracy wykorzystywali koryncki kapitel, który spadł na ziemię, gdy wesoła gromada irlandzkich robotników Ravenscara wybiła spod niego resztę kolumny. Kapitel do połowy wrył się w ziemię i znieruchomiał pod całkiem dogodnym kątem. Hooke i Waterhouse rozwinęli na nim płachty papieru i przycisnęli ich narożniki walającymi się w pobliżu kawałkami marmuru: czubkami anielskich skrzydeł i połamanymi liśćmi akantu. Były to rysunki ilustrujące plan Ravenscara, który zamierzał wtłoczyć kilka prostokątnych kloców kartezjańskiego racjonalizmu w przypominający kłębek korzeni w przyciasnej donicy układ londyńskich ulic. Mierniczowie z pomocnikami powbijali już kołki i rozpięli na nich sznurki wytyczające przebieg trzech krótkich równoległych uliczek, przy których, jak utrzymywał Roger, miały wkrótce stanąć najelegantsze sklepy w Londynie. Pierwsza z nich miała nosić nazwę Anglesey, druga Comstock, trzecia zaś Ravenscar. Jednakże tego dnia Roger zjawił się na placu budowy uzbrojony w umoczone w atramencie pióro i wykreśliwszy stare nazwy, wpisał nowe: Northumbria1), Richmond2) i St. Alban’s3).
Miesiąc później w Brytanii nie było już ani parlamentu, ani Bolstroodów. Jakub wrócił z wygnania, Monmouth stracił łaski króla, Anglia zaś stała się de facto częścią Francji, odkąd Karol II bez żenady zaczął inkasować od Ludwika po sto tysięcy funtów rocznie, a większość londyńskich polityków – zarówno wigów, jak i torysów – nauczyła się brać od Króla Słońce łapówki. Uwolniono całkiem pokaźną liczbę katolików, wtrąconych do Tower za rzekomy udział w spisku papistów, robiąc w ten sposób miejsce dla zbliżonej liczby protestantów, zamieszanych ponoć w spisek zawiązany w Rye House i zmierzający do osadzenia Monmoutha na tronie. I podobnie jak wcześniej papistowscy spiskowcy, tak teraz konspiratorzy z Rye House szybko zaczęli „popełniać samobójstwa”. Jeden z nich dokonał prawdziwie heroicznego wyczynu: poderżnął sobie gardło tak głęboko, że ostrze doszło do samego kręgosłupa.
W ten oto sposób dzieło Wilkinsa zostało – przynajmniej tymczasowo – zniweczone. Tysiąc trzystu kwakrów, barkerów i innych dysydentów wtrącono do lochów. Daniel również spędził kilka miesięcy w cuchnącej ciemnicy, słuchając, jak rozeźleni mężczyźni śpiewają te same hymny, których w dzieciństwie uczył go Drake.
Tak właśnie wyglądało panowanie. Panowanie Karola II, króla, który kochał Francję, nienawidził protestantów, miał zawsze za dużo kochanek i za mało pieniędzy. W gruncie rzeczy nic się nie zmieniało.

1 2 3 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Barok w pigułce
— Kamil Armacki

Read me?
— Daniel Markiewicz

Siła spokoju
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Teologia Matrixa
— Michał Foerster

Środek, co rumieńców nabiera
— Michał R. Wiśniewski

Zimny początek
— Eryk Remiezowicz

Rozszyfrować świat
— Eryk Remiezowicz

Techno-thriller
— Janusz A. Urbanowicz

Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.