WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Piekło i szpada |
Data wydania | 26 stycznia 2006 |
Autor | Feliks W. Kres |
Wydawca | Fabryka Słów |
Cykl | Piekło i szpada |
ISBN | 83-89011-76-X |
Format | 528s. 125×195mm |
Cena | 29,99 |
Gatunek | fantastyka |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Piekło i szpadaFeliks W. Kres
Feliks W. KresPiekło i szpadaIV Zaniedbana, ale wciąż dość równa droga wiodła na szczyt wzgórza, aż do samych ruin. O świcie trzej jeźdźcy zmierzali stępa pod górę. Mali… Ale może właśnie ta pozorna małość dała Piekłu tak duży kęs władzy nad światem? Na wzgórzu stał niegdyś wielki biały klasztor protazytów. Mnisi, wierni swemu Panu do końca, tułali się gdzieś po świecie, głosząc wolę Boga, niesłuchani, wzgardzeni. Niesłusznie. Gdzież ich wina? W wierze? W żarliwej, gorącej modlitwie? Czy w tym, że odtrąceni i niewysłuchani, pozostali wierni swemu Panu, przyjmując Jego wyroki z pokorą? Uczynili co w ich mocy, by poprawić dolę ludzkiego robactwa. Ale sami przecież żadnej siły nie mieli. Ich potęga położona była w Panu, który modłów słuchał – albo nie… Teraz krążyli po świecie, tłumacząc nieszczęścia dopustem bożym i niezgłębioną mądrością Jego planów, wytrwałym obiecując zadośćuczynienie i nagrodę w przyszłym życiu. Lecz powszechnie tą przyszłą nagrodą wzgardzono. Rad by robak wierzył w drugie życie, gdyby dano mu przeżyć pierwsze. Doprawdy – nędznym prochem tylko okazał się rodzaj ludzki. Gdy przychodziły wojny i zarazy, natychmiast zwracano się ku Bogu, żebrząc o miłosierdzie. Lecz teraz? Wiara całych dziesiątków pokoleń jakże łatwo została odtrącona! A dlatego, że niepewna wizja dalekiego Ojca zastąpiona została przez nadzieję daną tu i teraz. Szatan – w imię własnych celów – walczył o świat dla człowieka. Walcząc, czynił dobro… Nie chciał dusz, nie podsuwał cyrografów, niczego nie żądał. Jego słudzy walczyli i ginęli w walce z Klątwą, ratując całe wioski i miasta. Bluźniercze wobec Boga błogosławieństwo coraz częściej wspierało tę walkę. Ale matki, którym zwrócono dzieci wyrwane z ramion śmierci; siostry, którym oddano braci – jakże ci ludzie nie mieli dziękować sługom Piekieł? Choć zdawano sobie sprawę, że w tej wojnie chodzi nie o ratowanie ludzi, lecz świata. Będącego przecież skarbcem Piekła. Lecz czy dobro świadczone w imię niskich pobudek przestaje być przez to dobrem? Czy bogacz dający hojną jałmużnę dla zaspokojenia swej miłości własnej nie zasługuje przez to na podziękowanie? Przecież wyrywa kogoś z nędzy. Tak i Szatan ratujący ludzi przed śmiertelnym tchnieniem Klątwy zasłużył sobie na wdzięczność; nie pytano, w imię czego ich broni. I być może działo się to ze szkodą dla Bożego Planu. Ale przecież człowiek nie pojmował, jak ma uczestniczyć w owym planie. Poprzez zagładę swojego gatunku? Poprzez śmierć? Tę przyjmował – bo i nie potrafił się przed nią uchronić. Ale miał może jeszcze przyspieszać jej nadejście? Odtrącać pomocną dłoń, gdy w grę wchodziło życie jego najbliższych? O, zbyt wiele wymagał Bóg od swych stworzeń! Szatan ratował dzieci Boga… • – A więc, panie baronie, oto i cel naszej podróży. Monterres, zamyślony tak, że prawie nieobecny duchem, rozejrzał się dokoła i zsiadł z konia. Jego towarzysze pozostali w siodłach. – Monterres, czy pan mnie słyszy? – Słyszę, kawalerze. Zamyśliłem się, to wszystko. To miejsce sprzyja głębokim refleksjom. – Owszem. Stał tu niegdyś klasztor, który przetrwał wieki, a zmogła go dopiero obojętność i pycha Stwórcy świata. To miejsce, baronie, jest miejscem szczególnym, świadczy bowiem, jak kruche są potęgi… Dziś w nocy staniesz się naszym bratem. Dobrowolnie. Stracisz swe nazwisko i całą przeszłość, już nikt nigdy nie zapyta cię, czyś był królem, czy może żebrakiem. Pozostań do wieczora w tych ruinach. To nie rozkaz, lecz prośba przyjaciela płynąca prosto z serca. To miejsce, powtarzam, świadczy o kruchości potęg i władców. Na tym świecie nic nie jest trwałe. Oceń, panie baronie, czy słuszną jest twoja decyzja wstąpienia na służbę u słabego władcy. On nie obieca ci żadnej nagrody; nie zyskasz sławy ni bogactwa, ani zdrowia, ani nieśmiertelności. Temu władcy zaś jest sądzone przegrać w chwili końca końców. Bogu nie zależy tak na szczęściu ludzi, jak na klęsce Piekła, bądź więc pewien, że gdy ów wielki koniec końców nadejdzie, wszyscy słudzy naszego Pana zostaną potępieni, a ty razem z nimi. Wolna wola, baronie. Za wierną i ciężką służbę nie otrzymasz nagrody; owszem – zostaniesz ukarany z rozkazu Pana Niebieskiego. Gdy przeciwnie, za odmowę wstąpienia na tę służbę nie spotka cię żadna kara, a raczej otrzymasz nagrodę. Przemyśl to wszystko raz jeszcze, nim poweźmiesz decyzję. – Chcesz, bym zwątpił, kawalerze? – Nie, na honor. Chcę, byś wybrał, baronie, ale wybrał świadomie. – Niech tak będzie, wybiorę. – Do wieczora zatem. Zabieram pańskiego wierzchowca, zostanie odesłany do pańskiego domu. Wieczorem otrzyma pan w zamian konia godnego kogoś, kto nosi jeden z sześciuset sześćdziesięciu sześciu medalionów. – Gdy zaś tego medalionu nie przyjmę? – Wtedy koń będzie pożegnalnym darem od przyjaciół. Bo nie zapłatą przecież; wiem, że nie dla zapłaty świadczył nam pan swoje cenne usługi. Zatem do wieczora, baronie. – Do wieczora. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Górska kraina deszczu, niepowodzeń, sępów i złych kobiet
— Beatrycze Nowicka
Gdzie uczciwość to grzech śmiertelny
— Beatrycze Nowicka
Pod niebem Szereru
— Beatrycze Nowicka
Esensja czyta: Sierpień 2014
— Miłosz Cybowski, Konrad Wągrowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jacek Jaciubek, Daniel Markiewicz
Historia z dawna zapowiadana
— Jakub Gałka
Biegający po górach babochłop
— Miłosz Cybowski
Morskie opowieści o ciekawszej treści
— Miłosz Cybowski
Baba-herod, czyli jeszcze raz to samo proszę
— Jakub Gałka
Piraci na stałym lądzie
— Jakub Gałka