Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ewa Białołęcka
‹Róża Selerbergu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRóża Selerbergu
Data wydania2 czerwca 2006
Autor
Wydawca RUNA
ISBN83-89595-26-5
Format336s. 125×185mm
Cena27,50
Gatunekfantastyka, humor / satyra
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Róża Selerbergu

Esensja.pl
Esensja.pl
Ewa Białołęcka
Prezentujemy fragment tytułowego opowiadania ze zbioru Ewy Białołęckiej „Róża Selerbergu” otwierającego „Selerbergiadę” – pierwszą jego część. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem Agencji Wydawniczej Runa.

Ewa Białołęcka

Róża Selerbergu

Prezentujemy fragment tytułowego opowiadania ze zbioru Ewy Białołęckiej „Róża Selerbergu” otwierającego „Selerbergiadę” – pierwszą jego część. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem Agencji Wydawniczej Runa.

Ewa Białołęcka
‹Róża Selerbergu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRóża Selerbergu
Data wydania2 czerwca 2006
Autor
Wydawca RUNA
ISBN83-89595-26-5
Format336s. 125×185mm
Cena27,50
Gatunekfantastyka, humor / satyra
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Selerberg był zamkiem małym, ale bardzo przyzwoitym i z zasadami, co oznaczało, że posiadał wystarczająco dużo „zamkowatości”, żeby byle chłystek w hełmie przerobionym z garnka i drucianej kolczudze (czyli zrobionej z drutu na drutach przez zapobiegliwą mamusię, jak to bywało zwyczajem w okolicy) nie bałaganił mu pod bramami. Wieżę miał jedną, ale za to strzelistą jak się patrzy, fosę należycie głęboką i wysypaną na dnie ładnie zagrabionym piaseczkiem, bramę z kratownicą – co prawda się nie opuszczała, ale była naprawdę bardzo dobrą atrapą, choć nieco przykrótką, i landgraf von Selerberg za owe pół kraty zapłacił kowalowi pół krowy. Co prawda przy odbiorze należności odbyła się burzliwa dyskusja, które pół jest czyje. Oburzony rzemieślnik kategorycznie odmówił przyjęcia przedniej połowy, którą miałby karmić, podczas gdy tylna, mleczna, nadal należałaby do landgrafa. Ośmielił się nawet użyć słów „do dupy z takim interesem”, ale że Rufus von Selerberg rządził dobrotliwie, a kowal był jedynym kowalem w promieniu trzydziestu mil, więc iście salomonowym wyrokiem krowę rozgraniczono wzdłuż. Kowal doił połowę prawą, a dojarka landgrafa – lewą, i bardzo zgodnie pomstowali na obie połówki, kiedy weszły w szkodę na pole kocimiętki.
Oczywiście ród Selerbergów posiadał też herb, a także motto: obie rzeczy umieszczone ponad bramą, żeby broń Boże ktoś ich nie przeoczył i nie powziął fałszywego mniemania o osobie landgrafa i jego rodzinie.
– Synu… – mawiał Rufus von Selerberg, automatycznie wpadając w ton kaznodziejski. – Synu, kiedyś to wszystko będzie twoje. – Tu zwykle landgraf wykonywał gest wykreślający w powietrzu zamaszysty łuk, w którego zasięgu znajdowały się jakieś elementy potencjalnego dziedzictwa, na przykład krenelaż, pręgierz gustownie opleciony bluszczem tudzież grządka brukselki albo strażnik z tresowaną gęsią alarmową. (Landgraf nie lubił psów, za to lubił pasztet). Rinaldo von Selerberg – lat piętnaście i dwa miesiące – kiwał ponuro głową, nauczony doświadczeniem, że z natchnionym rodzicielem nie ma co dyskutować.
– Tradycja… Tradycja… Najważniejsza jest tradycja – ciągnął Rufus w zamyśleniu. – Znaczy się ty dziedziczysz po mnie, ja wziąłem ten interes po tatusiu, a tatko po dziadku i… no, tradycja po prostu. Bo jak nie będzie tradycji, to nie będzie…
– Tradycji – dopowiadał zrezygnowany Rinaldo von Selerberg (dla kolegów po prostu Ricky).
– Właśnie! Gdyż Homo hominis sapiens aqua minerale – cytował Rufus rodzinne motto, zadowolony, że dochował się tak rozsądnego dziecka.
Jak już wspomniano, motto wisiało nad bramą wraz z herbem, przedstawiającym węża oplatającego dzban wody mineralnej – głównego, poza kocimiętką, artykułu eksportowego Selerbergu.
– Taaatoooo… – odzywał się Ricky. – Mogę jechać na koncert zespołu Cooler Dwarfs? (Zamiennie: na wyścigi strusi, do teatru awangardowego Shakingspeara, na turniej kopijników…)
– To ci, co śpiewają: złoto, złoto, złoto…?
– Nie, tato. Złoto, złoto, złoto śpiewają Terry’s Boys. Cooler Dwarfs mają dużo bogatszy repertuar i przekazują słuchaczom głębsze treści duchowe.
– A to jedź, i zabierz siostrę. Powinniście stykać się z kulturą. Musimy iść z duchem czasu. – Landgraf w zadziwiający sposób potrafił w swoim światopoglądzie godzić ze sobą idee tak ambiwalentne, jak tradycja i postęp.
• • •
Podobne rozmowy odbywały się również z udziałem Margerity von Selerberg, z tą różnicą, że zwrot „synu” był zamieniany na „córko”. Do pewnego czasu potomstwo landgrafa zastanawiało się, jak ojciec ma zamiar podzielić schedę: wzdłuż, co dałoby każdemu z rodzeństwa po pół zamku, herbu, motta i ćwierć kraty obronnej; czy może w poprzek, co pociągnęłoby za sobą żmudne procedury przy przekraczaniu rogatki w drodze do wyjścia (z przodu) lub zamkowych szaletów (na tyłach). Problem uległ utajeniu wraz z osiągnięciem przez Ricky′ego i Marge poważnego wieku trzynastu lat, a potem upadł ostatecznie, kiedy pani von Selerberg ogłosiła radośnie, że spodziewa się kolejnego dziecka. Sprawiedliwy podział kwadratowego zamku na trzy części przerósł nawet pojemną wyobraźnię Rinalda.
• • •
Jako ideowy tradycjonalista, Rufus von Selerberg posiadał oczywiście odpowiedni dla swej siedziby i pozycji społecznej personel – między innymi ochmistrzynię i alchemika. Bardzo odpowiedzialne, nobliwe i reprezentacyjne osoby, choć ochmistrzyni, pani Catway, wyglądała jak owoc romansu wikinga z halabardą, a do pensji dorabiała sobie jako instruktorka krasnoludzkiego boksu; don Angelo natomiast – chudy, czarnowłosy i romantycznie obłąkany przybysz z Eszpanii – prócz ulepszania selerberskiej aqua minerale usiłował wynaleźć kamień teozoficzny, gdyż poszukiwanie kamienia filozoficznego było mało oryginalne. Sproszkowany kamień teozoficzny powinien w spożywającym otwierać kanał kontaktu z bogiem. (Don Angela tylko odrobinę niepokoiła myśl, co by się stało, gdyby obiekt eksperymentu trafił na boga z nie swojej religii). „Po piątej wódce mam to samo bez żadnych kamulców” – twierdził co prawda kapitan gwardii zamkowej, ale nie zniechęcało to don Angela, który co tydzień dokonywał w swej pracowni przypadkowych odkryć, czasem bardzo niekonwencjonalnych.
Najnowszy wynalazek był… zadziwiająco, wyjątkowo, efemerycznie, psychodelicznie… różowy. Obłok, który wysnuł się z powyginanej szklanej aparatury alchemicznej don Angela, wydawał się samą esencją różowości, przy której bladły nawet kreacje mniszek z zakonu błogosławionej Barbietty Nawróconej-Zawsze-Pocieszycielki. Szklane utensylia bulgotały niczym bebechy smoka torturowanego niestrawnością, produkując sukcesywnie kłęby malinowego oparu, który penetrował coraz dalsze zakamarki alchemicznej pracowni, gęstniejąc i wysuwając już macki za okno i na korytarz, przez szparę pod drzwiami. Don Angelo toczył osłupiałym wzrokiem po komnacie, zaszokowany kolorystycznie. I z lekka przyduszony mgłą, nie wiadomo czemu przesyconą intensywnym zapachem anyżku. Oko don Angela spoczęło na mosiężnym bojlerze posadowionym w rogu komnaty i zaczęło pieścić jego lśniące obłości. Tymczasem malinowa inwazja rozprzestrzeniała się po dalszych rejonach zamku…
koniec
2 czerwca 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Coś lekkiego
— Magdalena Kubasiewicz

Profesjonalny zabójca smoków
— Ewa Białołęcka

Smok
— Ewa Białołęcka

Smok, rock i cmok-cmok
— Agnieszka Szady

Tegoż twórcy

Meandry
— Beatrycze Nowicka

Rozterki magicznej dzieciarni
— Beatrycze Nowicka

Lengorchia na lato
— Beatrycze Nowicka

Błękitna szarfa
— Magdalena Kubasiewicz

Coś lekkiego
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Wiedźma z laptopem
— Agnieszka Szady

Księga urwisów
— Agnieszka Szady

Smok i jego chłopiec
— Agnieszka Szady

Tkaczka Pieśni
— Joanna Słupek

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.