Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Piekara
‹Młot na czarownice›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMłot na czarownice
Data wydaniagrudzień 2003
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklJa, inkwizytor
ISBN83-89011-38-7
Cena27,99
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Młot na czarownice

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Piekara
« 1 2 3

Jacek Piekara

Młot na czarownice

– Czyli pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, że wybór będzie dobry? – zapytał Springer.
A jeśli sto na sto, że będzie zły? – chciałem odpowiedzieć, ale powstrzymałem się. Nie zamierzałem toczyć teologicznych dyskusji, zwłaszcza że Pan uczynił mnie nie mózgiem, a jedynie narzędziem. Ośmielałem się żywić tylko nadzieję, że w tym charakterze jestem użyteczny Jego planom.
– Wieszajcie! – krzyknęła piskliwie Rita, a burgrabia drgnął, jakby ukłuty szpilką.
Wstał i uniósł dłoń, a na placu znowu zaległa cisza.
– Zacni mieszczanie – rzekł – rozsądźcie w swych umysłach i sercach, czy znalazłbym słowa wyjaśnienia dla rodzin ofiar? Czym wytłumaczyłbym mą łaskę ojcom, braciom oraz matkom tych nieszczęsnych dziewic? Co powiedzieliby, widząc złoczyńcę, wolno spacerującego w blasku słońca? Niech się wykona prawo – uniósł głos. – Wieszajcie!
Złotopalcy talent z Altenburga rozpromienił się. Oto miał okazję zatrzeć złe wrażenie z początku egzekucji i miał nadzieję, iż błędy nie zostaną mu zapamiętane. Skinął na czeladników, a ci pochwycili skazanego pod ramiona. Oczywiście trzeba było wymienić linę, a to potrwało jakiś czas. Kat tym razem sprawdzał ją jeszcze dokładniej niż poprzednio. Każde włókno badał tak pieczołowicie i tak delikatnie, jakby dotykał ukochanej.
A mimo to – zaskoczę was, moi mili? – sznur zerwał się po raz drugi. Jeszcze szybciej niż poprzednio. Kat po prostu usiadł z wrażenia na podeście i ukrył twarz w dłoniach, a na placu zaległa przeraźliwa cisza, którą rozrywało tylko charczenie oraz kaszel leżącego skazańca.
– Ups – powiedział Springer i sam chyba przestraszył się własnego głosu, bo spuścił szybko głowę.
Było to niezłe podsumowanie całej sytuacji. Chciało mi się śmiać, a zarazem byłem zdumiony, gdyż po raz pierwszy widziałem tak niezwykłe wydarzenie w czasie egzekucji. Owszem, czasami za zgodą lub niemym przyzwoleniem urzędników inscenizowano podobne sceny, by ocalić skazanego. Ale w tym wypadku nie było mowy o żadnym oszustwie. Zbrodniarz z Biarritz miał cholerne, wielkie, niespotykane i niewiarygodne szczęście. Albo faktycznie mieliśmy do czynienia z cudem. Tylko widzicie, trzeba by jeszcze określić, kto dawał ten cudowny znak? A tu sprawa nie była wcale jasna, bo doskonale wiemy, jak wielka jest potęga Złego i do jakich przemyślnych podstępów zdolny jest Szatan, aby zmylić serca pobożnych owieczek.
– „Palec to Boży jest” – ryknął ktoś z tłumu słowami Pisma.
Kilkunastu ludzi, głównie tych stojących nieopodal podestu, padło na kolana i zaczęło się na głos modlić. Babina w kolorowej chuście piszczała cienkim, rozpaczliwym głosem z rękoma uniesionymi nad głową. Jakiś starzec głośno ślubował zachowanie czystości i co to miało wspólnego z egzekucją, mili moi, to wasz uniżony sługa nie miał pojęcia. Zwłaszcza że wiek oraz uroda ślubującego nie wskazywały, iż przysięga będzie trudna do zrealizowania. Niemniej sytuacja wymykała się spod kontroli. Doskonale widziałem gromadkę gapiów, którzy stali wyraźnie oszołomieni, ale w ponurym milczeniu. Domyśliłem się, że to rodziny zamordowanych dziewcząt. Było wśród nich kilku rosłych mężczyzn i miałem pewność, iż wszyscy są uzbrojeni. Na placu mogło łatwo dojść do rozlewu krwi, a od tego tylko krok, by zamieszki rozniosły się na całe miasto.
A to sobie burgrabia przygotował widowisko – pomyślałem złośliwie, ale jednak byłem zaniepokojony. Zwłaszcza że Springer oprzytomniał i zaczął nerwowo nawoływać oficerów straży. Dostrzegłem, iż kusznicy, stojący na murach, celują w tłum. Coś należało zrobić, bo bezczynność władzy mogła popchnąć pospólstwo do rozruchów. Ale Linde patrzył tylko ogłupiały na to, co się dzieje, i nie sądziłem, by cokolwiek był w stanie przedsięwziąć. W związku z tym wasz pokorny sługa musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Mimo niechęci do całego godnego pożałowania bałaganu oraz gorącego pragnienia, by pozostać w cieniu wydarzeń. Wstałem. Ale nie zdążyłem nawet się odezwać, gdy wszystko zagłuszył krzyk Rity.
– Zły tu jest! – wrzasnęła przenikliwym głosem, który mógłby chyba tłuc kielichy. – Nie dajcie się zwieść, zacni ludzie! Patrzcie – uniosła dłoń, a zachodzące słońce prześwitywało pomiędzy jej białymi palcami – Zły zstąpił i przedarł linę szponami. Czy czujecie smród siarki!?
Tłum zaszemrał niepewnie, a niektórzy z klęczących przy podeście podnosili się z kolan, nerwowo zerkając wokół, jakby diabeł miał za chwilę objawić się tuż przy nich w oparach siarkowego dymu.
– Widziałem diabła! – ryknął mężczyzna, stojący w tej ponuro zapatrzonej grupce mieszczan. – Zerwał linę i uleciał w niebo!
– I ja widziałem! – szybko zorientował się w sytuacji jego towarzysz.
– Módlcie się! – skrzywiłem się, bo Rita stała niedaleko mnie i myślałem, że pękną mi uszy. – „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…” – zaczęła.
O dziwo, tłum z początku niechętnie, ale podjął modlitwę. W głosie śpiewaczki było coś zniewalającego, a jej wysoka, jasna postać, wychylona przez balustradę loży, musiała robić wrażenie na gawiedzi. Ponura grupka mieszczan głośno i z namaszczeniem powtarzała słowa modlitwy, wypowiadane przez Ritę. Szczególnie potężnie wyskandowali: „… i daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom”. Los skazańca został w tym momencie przypieczętowany, a ja przyglądałem się Złotowłosej z niepozbawioną szacunku ciekawością.
koniec
« 1 2 3
17 listopada 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Kochając inkwizytora
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Przenajświętsza Rzeczypospolita 300 lat temu
— Maciej Kowalski

Singiel na dworze króla Artura
— Michał Foerster

Przeraźliwa pustka
— Wojciech Gołąbowski

Stary, nowy Mordimer
— Radosław Scheller

Szczęśliwa trzynastka
— Radosław Scheller

Prequel pliiiz!
— Wojciech Gołąbowski

Sentymenty sentymentami, a żreć i chędożyć trzeba
— Wojciech Gołąbowski

Czarny płaszcz, ogniste serce
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.