WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Operacja Żmija |
Tytuł oryginalny | Операция «Гадюка» |
Data wydania | 15 listopada 2007 |
Autor | Kir Bułyczow |
Przekład | Witold Jabłoński |
Wydawca | Solaris |
Cykl | Teatr cieni |
ISBN | 978-83-89951-76-2 |
Format | 400s. |
Cena | 38,90 |
Gatunek | fantastyka |
WWW | Polska strona |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Operacja ŻmijaKir Bułyczow
Kir BułyczowOperacja Żmija– Stój, gdzie stoisz – powiedział Chruszczow. Beria ani drgnął. Ogarnęła go szalona radość. Najwyraźniej tybetańscy mędrcy nie zełgali. W końcu nowy przywódca państwowy nie wzywa do siebie skazanego na śmierć po to, żeby życzyć mu szczęśliwej drogi. – No jak tam? – spytał Chruszczow. – Masz jakieś zażalenia? Trudno o coś bardziej głupiego, niż pytać o zażalenia skazanego na śmierć. Ale może to jakiś sygnał? Może nasi drodzy sojusznicy pożarli się między sobą? I okażę się im potrzebny? – Protestuję – oznajmił Ławrientij Pawłowicz. – Nie masz pojęcia, w jakiej znalazłem się sytuacji! Nie dali mi papieru, na którym mógłbym napisać zażalenie. – Bili cię? – spytał Nikita. – Dlaczego mieliby bić? Ten pokój był także oświetlony żarówką za siatką pod sufitem. Z tego powodu odbłyski lampy przemieszczały się niczym iskry na łysinie Chruszczowa. – No wiesz – powiedział – ciąży na tobie zarzut naruszenia prawa. – Wszystko, co zrobiliście przeciwko mnie, jest jaskrawym naruszeniem sprawiedliwości socjalistycznej. Jeśli nie będę miał możliwości wystąpić na posiedzeniu KC… – Nie będziesz miał możliwości – oświadczył Nikita. Jednym zdaniem zgasił wątły płomyk nadziei. Beria zamarł z półotwartymi ustami, lecz tylko chwilę, gdyż zaraz zapytał: – Więc po co mnie wezwaliście? Chciał powiedzieć: poprosiliście, lecz zdrętwiałe od trwogi, drżące usta nie zdołały wymówić tego słowa. Oczy Chruszczowa były zimne jak u wściekłej świni. – Tak czy owak jesteś skazany – wyjaśnił. – Chciałem się z tobą spotkać, żeby usłyszeć twe ostatnie zeznania. – Wszystko już powiedziałem. – Nie kręć, Ławrientij. Za pół godziny będziesz pełzać u stóp wykonawcy wyroku, śpiewając Międzynarodówkę. My natomiast będziemy dalej budować socjalistyczną przyszłość. Co masz do powiedzenia? – Nie mam nic do powiedzenia. – Więc żegnaj. Teraz już na zawsze. Myślałem, że zechcesz złożyć dodatkowe zeznania. Beria stał nieruchomo, po prostu czekał, aż wejdą konwojenci. Nikt jednak nie wchodził. W pomieszczeniu było bardzo cicho, może dlatego, że było ukryte wiele metrów pod ziemią. Słychać było, jak Chruszczow oddycha szybko i gwałtownie. Więzień słyszał nawet swój puls, nie wiedzieć czemu po prawej stronie szyi. Potem spłynęło na niego olśnienie. Takie, które przychodzi od Boga, a nie pojawia się w głowie samo z siebie. – Gdyby partia dała mi taką możliwość, zeznałbym o działalności niektórych czołowych przywódców naszego państwa. Nie zeznawałem o tym wcześniej… – Dlaczego? Chruszczow był zawzięty, jak pies, który złapał trop i szarpał się na smyczy. – Kwestia dotyczyła etyki partyjnej, Nikito Sergiejewiczu. Ławrientij Pawłowicz próbował znaleźć odpowiedni ton. Za chwilę okaże się, czy mędrcy z Szambali rzekli mu prawdę. – Konkretniej. – Chodziło o moich starych towarzyszy, bardzo zasłużonych dla partii i dla kraju. Czy mogłem na nich donosić? – Nawet, gdy chodziło o twoje życie? – Powiem ci szczerze, Nikito Sergiejewiczu… Beria trząsł się, jakby mu było zimno. Dostrzegał, jak to mówią, światełko w końcu tunelu, ale czy pozwolą mu dobiec do wyjścia? – I tak by mnie skazali, prędzej czy później. Ci sami towarzysze, którzy obecnie uzurpują sobie prawo do władzy w kraju i boją się mnie bardziej od śmierci. – Kto konkretnie? Nie spiesz się teraz, Ławrientij. Pamiętaj, że stawką w grze jest twoje życie. Powinieneś wymienić najgroźniejszych rywali Nikity, tych, których się najbardziej obawia. – Wolałbym złożyć swoje wyznania w formie pisemnej – oświadczył. – Potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko sobie przypomnieć i odpowiednio to sformułować. – Nie masz już czasu – odparł Nikita. – Zostałeś skazany. W tej chwili już… Zerknął na zegarek. Beria zdążył zauważyć, że jest dwadzieścia po ósmej. Wieczorem? Rano? Właściwie, czy to takie ważne? – Już żyjesz na kredyt. Oficjalnie zostałeś rozstrzelany. Dowie się o tym wkrótce cały Związek Radziecki. Gadaj więc, bo wartownicy czekają. Beria westchnął głęboko. Znalazł się w swoim żywiole, a Chruszczow stracił nad nim przewagę. – To koniec! – pienił się Nikita, jakby ukąsiła go żmija. – Już jesteś martwy! Kłamiesz, że masz do powiedzenia coś nowego. – Wiem bardzo dużo – odpowiedział Beria prosto i otwarcie, dobitniej akcentując słowa niż na początku tej rozmowy. – Gdzie te papiery? – To nie papiery. Po co mi jakieś papierzyska? Wszystko mam w głowie. – Wydobędziemy to z ciebie! – Wątpię – odparł Beria. – Co zamierzasz wydobyć? – Wszystko! – Jeżeli się ode mnie odczepisz, dasz mi czas i trochę spokoju, otrzymasz nie tylko nazwiska, dostaniesz także kontakty zagraniczne, całą szpiegowską siatkę, spisek przeciwko tobie. Wszystko znajdzie się na twoim biurku. – Próbujesz się targować? Chruszczow wydobył niewielki, tani, plastikowy grzebyczek i zaczął nim nerwowo przyczesywać łysinę. – To ci się nie uda. Jesteś już trupem! – Trzeba mnie było nie wzywać – odparł skazaniec. Przyczesawszy resztki włosów, Chruszczow wsunął grzebyk do zewnętrznej kieszonki marynarki i wyraźnie się uspokoił. – Podaj wszystkie nazwiska – zażądał opanowanym głosem. – To są ludzie ci bliscy, Nikito Sergiejewiczu. Ton był właściwy, a także odpowiedni nacisk na imię. – Nazwiska! – Będę musiał trochę… – powiedział Beria – Będę musiał… Może usiądę? – Nogi ci mdleją? – Byłeś kiedyś skazany na śmierć, Nikito Sergiejewiczu? – Myślę, że gdyby nie Wódz, dawno już byś mnie wsadził. – Mieliśmy na ciebie materiały – przyznał Beria z beztroską szczerością. – I to całkiem poważne. – Jakież to? – O represjach na Ukrainie, o procesach w Moskwie, twój list do Wodza o Bucharinie… – Przestań! „Jestem starym głupcem, pomyślał Beria. Nie powinienem był o tym mówić! Czyżbym wszystko zmarnował? I to w chwili, gdy błysnął promyk nadziei?” Chruszczow milczał chwilę. – Boisz się, bydlaku – powiedział w końcu. Beria powstrzymał się z trudem od oczywistej i prawidłowej odpowiedzi: I ty także, trochę bardziej niż ja, Nikito. Zamiast tego odparł: – Nie nadałem biegu tej sprawie. – A kto cię o to prosił? – Wielu prosiło. Włącznie z Wodzem. – I co cię powstrzymało? – Dzisiejszy dzień. Dopuszczałem możliwość, że kiedyś nastąpi. Jesteś mi dziś potrzebny jako przyjaciel, a nie jako zajadły wróg. – Zmyślasz i kręcisz. Nie znosiłeś rywali. I znów Beria zdusił w sobie zdanie: Nie jesteś moim rywalem. Tym bardziej, że w tej sytuacji zabrzmiałoby ono dość głupio. Skazany na śmierć nie krytykuje swojego oprawcy. – Wszystkie dokumenty zniszczyłem. Prawie wszystkie… – Także dotyczące innych? Zaczął się targ. I cóż, ukraiński kurduplu, dotrzymasz pola megrelskiemu wojownikowi? – Teraz już wszystko jedno – rzekł z westchnieniem Ławrientij Pawłowicz. – Dlaczego? Partii nie jest wszystko jedno. – Jestem skończonym człowiekiem. Złożyłem samokrytykę, lecz partia mnie odtrąciła. Dobrze o tym wiesz, Nikito Sergiejewiczu. – Sam sobie jesteś winien. Widocznie nie pokajałeś się odpowiednio. Każda minuta, mówił do siebie Ławrietnij Pawłowicz, każda sekunda tej rozmowy zwiększa moje szanse przeżycia. Znał tę zasadę: jeśli bandyta z tobą rozmawia, zamiast od razu cię zastrzelić, daj mu się wygadać. – Posłuchaj, Nikito Sergiejewiczu – podjął, starając się utrafić we właściwy ton, nie nazbyt bezczelny i nie zanadto proszący, lecz ton zwykłej rozmowy, taki, by nie rozgniewać rozmówcy, ale i nie zeszmacić się całkiem. – Lepiej niż inni wiedziałeś, że moja pozycja w Biurze Politycznym pozwalała dowiadywać się o niektórych wydarzeniach wcześniej, aniżeli ich uczestnicy. Nikita nie uśmiechnął się, ale mu nie przerywał. |
Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.
więcej »Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Beria, Beria über alles…
— Sebastian Chosiński
Lata dwudzieste… lata trzydzieste…
— Sebastian Chosiński
Zobaczyć dinozaura i umrzeć!
— Sebastian Chosiński
Humanizm fantastycznonaukowy
— Sebastian Chosiński
Gdyby to Stalin pierwszy dostał broń jądrową…
— Sebastian Chosiński
Wakacje w gnieździe os
— Sebastian Chosiński
Bułyczow na każdą okazję
— Sebastian Chosiński
Fantastyka różnych prędkości
— Sebastian Chosiński
Wskrzeszanie świata
— Sebastian Chosiński
Sam Ligon to za mało…
— Sebastian Chosiński
Trzęsie się nie tylko ziemia
— Sebastian Chosiński