Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Richard Morgan
‹Trzynastka›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTrzynastka
Tytuł oryginalnyBlack Man
Data wydania1 sierpnia 2008
Autor
PrzekładMarek Pawelec
Wydawca ISA
ISBN978-83-7418-205-8
Format592s. 161×240mm; oprawa twarda
Cena49,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Trzynastka

Esensja.pl
Esensja.pl
Richard Morgan
« 1 11 12 13 14 15 17 »

Richard Morgan

Trzynastka

– Byli zajęci w środku, to jakby miało pierwszeństwo.
Chwila zaskoczonej ciszy.
– W środku? – zapytała z groźną uprzejmością. – Otworzyliście już włazy?
Para gliniarzy z Wybrzeża wymieniła porozumiewawczy uśmieszek. Sevgi, mająca już dość bycia przez cały dzień ostatnią osobą, do której docierały informacje, poczuła, że zaczyna tracić cierpliwość.
– „Horkan’s Pride” to własność INKOL – powiedziała sztywno. – Jeśli grzebaliście przy…
– Niech pani schowa te kajdanki, agencie Ertekin – wtrącił się Coyle. – Zanim straż przybrzeżna dotarła do pani własności, ktoś zdążył już wysadzić włazy. Od środka. Może pani zapomnieć o kwarantannie.
To niemożliwe. Z trudem zdołała się powstrzymać od powiedzenia tych słów. Zamiast tego zapytała:
– Czy naruszono kapsuły zamrażające?
Coyle spojrzał na nią z namysłem.
– Naprawdę będzie lepiej, jeśli pani poczeka i sama zobaczy.
Autokopter wykręcił, a Sevgi nachyliła się, żeby wyjrzeć przez okno. Pod nimi, pośród wód zatoki, z wyspy wyrastała stacja Alcatraz należąca do Ochrony Wybrzeża, pełna bladoszarych platform i pomostów. Na południowym brzegu niczym schemat rozciągał się pływający suchy dok pełen prostych linii i odstępów, z ludźmi zredukowanymi do kropek i pojazdami jak zabawki. Na środku wyraźnie widać było masyw sekcji załogowej „Horkan’s Pride”. Nawet po oderwaniu zewnętrznych struktur, przypalony i pobliźniony przez upadek, wyskoczył na nią niczym znajoma twarz na grupowej fotografii. Widywała czasami jego bliźniacze statki w stoczniach orbitalnych nad nanokratownicą Kaku i miała w laptopie archiwalne nagrania „Horkan’s Pride”, zebrane odkąd statek utracił łączność z bazą INKOL. Podczas częstego przesiadywania w poczekalniach prawników, w bezsenne noce, kiedy nie piła, wpatrywała się w szczegóły, aż zaczynały ją boleć oczy. Dobry detektyw je, śpi i oddycha szczegółami, powiedział jej kiedyś Larry Kasabian. Tak właśnie łapie się tych złych gości. Przyzwyczajenie pozostało. Tak dobrze znała wewnętrzną budowę statku, że mogłaby z zamkniętymi oczami przejść z jednego końca na drugi. Nauczyła się na pamięć specyfikacji sprzętu i oprogramowania. Nazwiska zamrożonych członków załogi były jej równie bliskie jak marki produktów kupowanych co rano, a szczegóły ich biografii same pojawiały się w głowie, gdy przywoływała obraz którejś twarzy.
Naprawdę będzie lepiej, jeśli pani poczeka i sama zobaczy.
A teraz przypuszczalnie wszyscy byli martwi.
Automatyczny helikopter wylądował z maszynową precyzją na wzniesionej platformie przy jednym z końców kompleksu doków. Silniki ucichły i właz znów się otworzył. Coyle ponownie uczynił honory, opuszczając właz i wyskakując jako pierwszy. Druga wyszła Sevgi.
Podążył za nią miodowy głos Badawi.
– Proszę uważać na stopnie i zamknąć za sobą właz.
Coyle poprowadził ich schodami wiodącymi z platformy. Na dole czekał komitet powitalny. Trzy mundury Ochrony Wybrzeża jako wsparcie ubranego po cywilnemu oficera, którego twarz Sevgi rozpoznała z kilku wirtualnych seminariów z zeszłego roku na temat podrabiania śladów genetycznych. Gładkie azjatyckie rysy, nadające jego twarzy wygląd młodszego, niż prawdopodobnie był, gęste siwe włosy i wymięte ubranie, niepasujące do analitycznego spojrzenia. Sądząc po jego wzroku i paru innych aspektach wyglądu, przypuszczała, że ma wspomaganie – co było ostatnio dość powszechne wśród urzędników Wybrzeża – ale nie miała na to żadnych konkretnych dowodów. Podczas późniejszych nieoficjalnych spotkań mówił z cichą rezerwą, głównie o swojej rodzinie, a jego wzrok prawie w ogóle nie opadał na piersi Sevgi, za co była mu wdzięczna. Teraz usiłowała przypomnieć sobie jego nazwisko, które usłużnie podsunął synd.
– Porucznik Tsai. Jak się pan miewa?
– Kapitan – poprawił sucho. – Awansowałem w styczniu. A miewam się tak, jak można się spodziewać, biorąc pod uwagę okoliczności. Przypuszczam, że zechcecie natychmiast zobaczyć swój statek. A raczej to, co z niego zostało.
Ponuro kiwnęła głową.
– Byłoby miło.
– Powiedziano mi… – Tsai machnął w stronę mundurowych, którzy wypełniali cały dok – że około siódmej będziemy mieć działający wirtual. Załogi kończą właśnie kadłub, ale Rovayo pewnie mówiła wam o włazach.
– Tak, że zostały wywalone od środka.
– Kapitanie – wtrącił się Norton – chcielibyśmy się dowiedzieć, w jakim stanie jest załoga „Horkan’s Pride”. A w szczególności, czy zostały naruszone systemy kriogeniczne.
Tsai zatrzymał się w pół obrotu, a jego spojrzenie nagle przeniosło się gdzieś w dal, najpierw w głąb doku, później nad zatokę, jakby odtwarzając w pamięci coś, czego wolałby nie widzieć. Do Sevgi nagle dotarło, że za profesjonalną dumą przebywających na własnym podwórku Coyla i Rovayo kryło się to samo poruszenie i że tak naprawdę wcale nie chodziło tu o problemy jurysdykcji.
Oni się boją, zrozumiała nagle. A my jesteśmy ich jedynym rozwiązaniem.
Sevgi doznała już kiedyś takiego objawienia, gdy jeszcze była żółtodziobem w nowojorskiej policji i zajmowała się przypadkiem przemocy domowej na tle narkotykowym. Podczas rozmowy z poobijaną i wciąż puchnącą matką sprawcy z bolesną ostrością zdała sobie nagle sprawę, że kobieta patrzyła na nią jako na rozwiązanie jej problemu, że spodziewała się od policjantki Ertekin, lat dwadzieścia trzy, że zrobi coś z gównianym stanem jej życia oraz rodziny.
Tak miło czuć się potrzebnym.
– Naruszone – wolno powiedział Tsai. – Tak, chyba można to tak określić.
• • •
Zewnętrzne włazy przepadły, odstrzelone gładko przez ładunki awaryjne – leżały teraz gdzieś na dnie Pacyfiku. Poczerniały kadłub „Horkan’s Pride” został ułożony w suchym doku, na tyle zbliżając się do poziomej stępki, na ile pozwalała na to jego konstrukcja. I tak musieli zejść do śluzy numer cztery, jakby była studnią wyciętą w górnej powierzchni kadłuba sekcji załogowej. Drabina pomocnicza stanu nieważkości zaprowadziła ich na dno znajdującej się wewnątrz śluzy powietrznej, a z niej spadli ciężko przez wewnętrzny właz na równą powierzchnię głównego korytarza grzbietowego. Wzdłuż przejścia łagodnie jarzyły się na niebiesko panele techniczne LCLS, ale mundurowi Tsaia ustawili przy śluzie i dalej bardzo jasne lampy jarzeniowe. Biały blask odbijał się od paskudnie kremowych ścian i zębów.
Wzrok Sevgi dostrzegł je, gdy tylko zeszła z ostatniego szczebla drabiny i natychmiast znieruchomiała. Rozdarty do dziąseł uśmiech okaleczonej ludzkiej głowy, leżącej na podłodze luzem obok pozbawionego kończyn torsu.
– Rozumie pani, o co mi chodziło? – Tsai zszedł obok niej.
Sevgi stała, walcząc z żołądkiem. Nie licząc kaca, minęło już sporo czasu. Nawet jej ostatni rok na ulicach, w policji, był litościwie pozbawiony podobnych widoków, a przeniesienie z wydziału zabójstw do INKOL, choć nie przysporzyło jej popularności w policji, zdecydowanie ograniczyło ilość zniekształconych ludzkich szczątków, jakie musiała oglądać. Teraz luźno zdawała sobie sprawę, że bez syndu zwróciłaby już zawartość żołądka, rozbryzgując ją Tsaiowi po całym miejscu zbrodni.
Raczej po twoim miejscu zbrodni.
To twoje, Sev.
Nachyliła się nieco i spojrzała na trupa. Przejęła go.
– Alberto Toledo – cicho podpowiedział Tsai. – Inżynier z bańki Stanleya, nanotech atmosferyczny. Pięćdziesiąt sześć lat. Powrót do domu po zakończeniu kontraktu.
– Tak, wiem. – Ze zrujnowanej, wyszczerzonej twarzy popłynęły do niej szczegóły biografii, szepcząc jak duch. Dane pracy, życiorys, informacje o rodzinie. Ten miał gdzieś córkę. Ciało na policzkach zdarto do kości, przy której wciąż trzymały się pojedyncze kawałki tkanki. Szczękę obdarto. Oczy…
Przełknęła. Wciąż trochę ją mdliło. Dołączył do niej Norton, kładąc rękę na jej ramieniu.
– Dobrze się czujesz, Sev?
– Tak, nic mi nie jest. – Zebrała fakty. „Horkan’s Pride” nie rozmawiał z nimi przez prawie siedem i pół miesiąca swojej długiej drogi z powrotem na Ziemię. – Kapitanie, to… wygląda na świeże.
Tsai wzruszył ramionami.
– Powiedzieli mi, że to zasługa środków bakteriobójczych w systemie powietrznym statku. Ale tak, przypuszczamy, że ten Alberto był prawdopodobnie jednym z ostatnich.
– Ostatnich?
Sevgi zerknęła na Nortona, gdy to mówił, i z satysfakcją zauważyła, że wyglądał równie niepewnie, jak ona się czuła. Dotarł do niej kwaśny odór świadczący, że w zamkniętej przestrzeni ktoś inny zwymiotował. Świadomość, że inni przed nią to widzieli i zareagowali tak jak ona, była dziwnie uspokajająca. Dzięki temu łatwiej było jej się opanować.
« 1 11 12 13 14 15 17 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Przeczytaj to jeszcze raz: Duchy w powłokach
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Modyfikowany węgiel
— Miłosz Cybowski

Berserker yaoi
— Michał Kubalski

Takeshi na mokro
— Eryk Remiezowicz

Bez siły charakteru
— Eryk Remiezowicz

Coraz wyżej
— Eryk Remiezowicz

Kryminał czarny jak węgiel
— Eryk Remiezowicz, Janusz A. Urbanowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.