Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Wizje alternatywne 3›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWizje alternatywne 3
Data wydanialuty 2001
RedakcjaWojtek Sedeńko
Wydawca Solaris
ISBN83-88431-09-9
Format361s. 120×195mm
Cena35,50
Gatunekfantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Aguerre w świcie

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5 6 7 »

Jacek Dukaj

Aguerre w świcie

– Tak, chyba tak.
– A przecież wiesz, że w ten sposób chronisz mordercę.
Dziewczyna uśmiecha się nieśmiało.
– A czy nie taką właśnie etykę nam zaprojektowano? Księży, lekarzy, prawników.
Gaud, jaki piękny paradoks!
Opiera się Aguerre o zimny kamień.
Yesada odgarnia nerwowo włosy, purpurowe palce w czarnych splotach.
Mija ich para turystów stuprocentowo glinnych; prawie się zataczają, zagapieni na Ori.
– Wenecja, Glina – szepcze Aguerre, powoli, ledwo słyszalnie, jak przystoi duchowi w domu Pana. – Gdzież większe nagromadzenie zabytków? Gdzie byłoby to większą katastrofą? Nie zabiją tu xenotyka. Prawda? Prawda, Yesada? Jak długo zamierzasz się tutaj kryć? Następny Kameleon już na ciebie czeka. Powiedz, a stracą motyw.
Ona tylko kręci głową.
– Po co ty w ogóle chciałeś się ze mną spotkać? Aguerre. Daj spokój. Z góry wiedziałeś, że nie powiem; nie mogę powiedzieć. Po co ci to było?
– Będę wróżył.
5. SIEDEM MIECZY, PAPIEŻYCA
Nie powiedziała; pozostają zatem dane z oficjalnych rejestrów Zakonu. Malareth Ltd. wynajmowała Yesadę Ori OHX, z licznymi przerwami, przez ponad dwa miesiące, poczynając od września. Odpisy rachunków znajdujące się w archiwach Zakonu mówią o siedmiuset dwunastu godzinach aktywnej Rzeźby oraz niemal równie długim sumarycznym okresie dyspozycyjności. Przysięgły pod Stróżem ujawnia wysokość honorarium xenotyczki, zwyczajowy jeden procent dla OHX. Lord Amiel, via atrapowa Malareth, wypłacił młodej Ori osiemdziesiąt osiem milionów dolarów brutto. Zważywszy na poziom obecnego popytu na usługi xenotyków, trudno uznać tę kwotę za wysoką. Jeśli jednak spojrzeć na to od strony Gabriela… Tylko najwięksi krezusi mają xenotyków na prywatnych kontraktach, a lord Amiel do nich nie należał. Osiemdziesiąt osiem milionów to musiał być dla niego spory wydatek.
W archiwach Zamku znajdują się jeszcze regulaminowe wypisy z dzienników pokładowych Yesady Ori, ale znów jest to absolutne minimum wymagane przez Zakon: nagie bilansy czasu i odległości. Nic o kierunkach i celach lotów. I tak być powinno – inaczej któżby zaufał xenotykowi? Każdorazowy najem równałby się dla kompanii zdradzie tajemnic handlowych. Przysięga, której Yesada tak kurczowo się trzyma, może faktycznie jest tylko zwyczajem – lecz w takim razie jest to jeden ze zwyczajów konsytutywnych dla współczesnego pojęcia xenotyka i jego roli w gospodarce. Słusznie Yesada się dziwiła: Aguerre nie miał prawa oczekiwać, iż wyjawi przedśmiertne tajemnice lorda Amiel. Po co zatem odwiedził ją w Wenecji?
Bo z góry wiedział, iż ucieknie się do tego, do czego xenotycy zawsze się w podobnych sytuacjach uciekają: wróżby irracjonalnej; a żeby wzbudzić rezonans, trzeba membranę jak najbardziej zbliżyć do źródła wibracji.
Jeszcze spacerując z Yesadą po deszczowej Wenecji, opuścił Aguerre City i Przerzeźbił się ponad atmosferę, do Ogrodów Orbitalnych. Ogrody Orbitalne Aguerre rozpościerają się na stu pięćdziesięciu kilometrach sześciennych, na stacjonarnej równikowej, powoli rozrastając się ku kształtowi pierścienia. Naturalny pierścień planety zaczyna się sporo wyżej, jednak Ogrody nie są bezpieczne od pochodzących stamtąd przypadkowych odprysków, kosmicznego gruzu spychanego na niższe orbity. Flanele miękkiego żywokrystu wypełniają dziesięciokrotnie większą przestrzeń, i to bynajmniej nie ku kształtowi kuli, ani elipsoidy – większość żywokrystnej waty, tak delikatnej, że całkowicie przezroczystej, buforuje przestrzeń pomiędzy Ogrodami a pierścieniem. Mniejsze i większe bloki kosmicznego gruzu grzęzną w tej niewidocznej gęstwie – kamienie i lód, aż po mikrometeory. Taki jest system chłonąco-trawiący Ogrodów. Z przechwytywanej materii żywokryst transmutacyjny dobudowuje nowe segmenty Ogrodów lub inne, niezależne moduły, wedle zapotrzebowania, priorytetów, stosunku podaży do popytu oraz proponowanych sum. Aguerre wszystko to niewiele obchodzi: posiada większościowe udziały w spółce kontrolującej Ogrody Orbitalne. Złożył zamówienie i niemal natychmiast reprogramowano podług niego żywokryst w jednym z granicznych sektorów. Zmienia się front fali przyrostu struktury.
Podczas gdy pod pierścieniem rośnie powoli jego prywatny Ogród, Aguerre dotrzymuje towarzystwa lady Amiel oczekującej przybycia kursowego transportowca na Błękit (niemal wszystkie regularne Rzeźby FTL zahaczają o planetę xenotyków, jej odległość od Punktu Ferza wciąż nie przekracza roku świetlnego). Wnętrze Ogrodów Orbitalnych zarastają ściśle wielokolorowe nieważkościowce kutrypiczne. Skłębione masy kutrypicznego życia odcinają widoki dalszych fragmentów Ogrodów; nie ma tu ścian żywokrystnych, jedynie sam szkielet – reszta to drzewa, kwiaty, pnącza, grzyby i mchy tudzież gatunki zupełnie pozbawione analogów w świecie flory DNArodnej. Tym bardziej nie widać przez nie gwiazd, pierścienia, ani planety; chyba że w Iluzjonie – ale oboje są w 90% w Glinie.
Aguerre rozkłada karty. Carla zagląda mu przez ramię.
– Na co wróżysz?
– Wędrówki Gabriela.
– Ach. No tak. – Przygląda się przez chwilę Arkanom. Aguerre ciągnie z potrójnie przełożonej talii, od serca. Blat okazuje się za krótki, więc wydłuża go szarpnięciem o kolejny metr. Carla marszczy brwi. – Mhm, ale jak właściwie? Przy takiej ilości zmiennych…
– Nie jest tak źle, a z archiwów Zakonu mam zgrubne dane na temat odległości, więc już zamykam się w sferze. Od tego odejmuję wewnętrzną kulę, bo nie było meldunków o Rzeźbie Ori w podanych przedziałach czasowych.
– Ale i tak – to są tysiące, miliony gwiazd. Mylę się?
Nai.
– Więc? – Carla wychyla się do tyłu , kutrypiczna drzeworośl pochłania energię ruchu i przeorientowuje korzenną kolebkę, unosząc ją nieco ponad blat i obracając lekko na osiach prostopadłych. Wiszą teraz oboje nad złoto-srebrnym tarotem (talia według Wzoru Łużnego), rozłożonym na ebonitowo czarnym stole. – Nigdy do końca nie rozumiałam, na jakiej zasadzie to działa.
– Tarot?
– Wróżby xenotyków. Przecież to zabobon.
Gaud, następna! – wzdycha Aguerre.
Carla posyła mu kose spojrzenie, przez sekundę znowu zdolna do arystokratycznej wyniosłości. Jedwabny wachlarz trzaska ostro, złożony szybkim ruchem palców.
– Okay, okay – mamrocze xenotyk. – Przeczytaj Sny o Karakorum Łużnego; ja ci mogę tu dać kulawe streszczenie. Że wszystko jest w gleju.
– Oczywiście – sarka kobieta. – Deus ex gluex, mogłam się spodziewać.
– Ale taka jest prawda. Zeroczasowe transmisje wewnątrzglejowe otwierają drzwi na otchłanie pozaobliczalności. Co prawda, na razie nie potrafimy tego wykorzystać – niemniej GRI i międzygwiazdna sieć informacyjna funkcjonują w czasie rzeczywistym tylko dzięki bioprzekaźnikom glejowym, chociaż niby ułomnym i tracącym nanosekundy na sztucznych sprzęgach. Przecież wiesz. Natomiast my, bezsenni, nie tylko że mamy go w modułach łączności wszczepek, w Stróżach – mamy go w genach, we krwi, w mózgach, m y ś l i m y  n i m. Po części. Ta część impulsów nie idzie w ogóle przez synapsy, lecz przez residua glejowe. A glej i glej – we mnie, w innych bezsennych, w Bagnach, na Szadrze – jak odróżnić? gdzie się kończy, gdzie zaczyna? Nie posiada nawet liczby mnogiej.
Wykłada kolejną kartę: Papieżyca. Tak zamyka lewy krzyż, otwarty Rydwanem.
– Więc kiedy wróżę, próbuję sięgnąć właśnie tam. Dać szansę na ujawnienie się tej wiedzy, której nie mam prawa posiadać; zorganizować formę dla pochwycenia informacji nieuchwytnych; dać ujście rozumowaniom, których nie sposób przeprowadzić. Stworzyć matrycę dla odbicia kształtu rezonansu, jaki wzbudziły we mnie rzeczy, których nie byłem nawet świadomy. Złamana nuta w głosie frei Yesady. Ruch oczu Gabriela. Setna pogłoska na przyjęciu. Drobne anomalie w którejś z tysiąca statystyk; niedawno wchłonąłem wszystkie raporty Zakonu z ostatniego roku. Wiem tylko, że nie wiem. Wróżę więc.
Carla wachluje się w zamyśleniu. Spogląda na Aguerre, na karty, znowu na Aguerre; przygryza krawędź wachlarza.
– Tarot.
– Tak.
– Popularny.
– Tak. Większość z nas ucieka się do kart. Niektórzy rzucają zwierzęcymi kośćmi. Niektórzy łodygami krwawnika. Niektórzy składają ofiary; wróżą z wnętrzności lub krwi. W każdym razie musi to być jakiś zbiór podlegających randomicznej permutacji elementów o przypisanej bogatej symbolice.
– Rorschach.
– Z feedbackiem. Ujęty w reguły. Podlegający skupieniu.
– Czemu nie zapytasz od razu o mocodawcę Kameleona?
« 1 3 4 5 6 7 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

SF bez taryfy ulgowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.