Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Marek S. Huberath
‹Vatran Auraio›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułVatran Auraio
Data wydania10 lutego 2011
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-0804-569-5
Format500s. 123×197mm
Cena44,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

S.O.D.: Ogród mąk nieziemskich

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
« 1 6 7 8 9 »

Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

S.O.D.: Ogród mąk nieziemskich

8. Tajemnica szachownicy poroka
Dukaj: A ku jakim znaczeniom poprowadził Huberath retelling apokryficznej historii Lilith, tj. Liljki, w tych grach psychologicznych między Ajfridem i Alicą (Adamem i Ewą)? Jak w tym kontekście rozumieć końcową scenę „Vatran Auraio”?
Jak widzicie figurę tego inteligentnego poroka, węża-pokusiciela? Co tam właściwie dzieje się z Alicą? Wygląda, że ma problemy nie z postrzeganiem rzeczywistości, a z organizacją, rozumieniem tego, co postrzega. Co bowiem robi „wąż”? Wciąga czysto intelektualnie w inny sposób organizacji danych przez rozum.
Czy więc kamyki podmieniane w tych układach graficznych mają odpowiadać tak samo podmienianym elementom rzeczywistości? Potraficie wskazać w tekście momenty tej „szatańskiej rekonfiguracji”? Czy cała biologia Dolany jest w ogóle do zbudowania bez takiego oszukańczego przekręcenia kostki Rubika? Czy więc to raczej ono byłoby „pierwszą winą”?
Szostak: Nie wiem, na ile w swej wątpliwości pozostaje wierny tekstowi Huberatha – nie wykluczam, że autor myśli podobnie jak Ty, Jacku.
Ale ja nie potrafię jakoś myśleć w takim rygorze alegoryczności. Zestawiam pełne niejednoznacznych symboli teksty biblijne z proponowaną przez Ciebie alegoryzacją, która jest kodowaniem jednych treści za pomocą innych, prostym szyfrowaniem. Symbol w Biblii jest wyraźnym znakiem: o tym nie da się opowiedzieć wprost. Jeśli ów porok jest alegorią, czymś, co da się zdekodować, to po co ta zabawa w szyfrowanie? Literatura powinna odsłaniać, a nie ukrywać.
Ale bardzo przypadł mi do głowy koncept Huberatha o odmiennym rozumieniu świata przez Alicę i Ajfrida. Niby mają to samo pole doświadczeń, a jednocześnie Alica postrzega otaczającą rzeczywistość w zupełnie inny sposób. To oczywiście można tłumaczyć chorobą, jakimiś innymi zaburzeniami, ale jest jednocześnie znakomitą literacką próbą pokazania obcości nas samych, naszych wrażliwości, naszych światów, wreszcie narracji, które o tym świecie budujemy.
Dlatego żałuję, że tego motywu Huberath nie pociągnął dalej, nie uczynił go konstytutywnym dla samego świata.
Orbitowski: Swoją drogą ciekawe, czy da się zreinterpretować tekst z punktu widzenia Alicy. Ajfrid jest szalony, ona normalna i ma rację?
Szostak: Albo pójść jeszcze krok dalej i pozostawić te dwie narracje jako równorzędne.
Dukaj: No właśnie nie potrafię tego rozwikłać i podejrzewam, że – podobnie jak inne pytania o indywidualne decyzje i zachowania postaci – nie mają one mocnego wytłumaczenia poza siatką Huberathowej alegorii (tu: węża-kusiciela). Czy też: mają wytłumaczenia, które z definicji nie mogą nic nam wytłumaczyć, skoro pozostajemy ludźmi.
Szostak: To dorzucę jeszcze jedną, przewrotną interpretację figury poroka. Przy czym dodam, że nie mam żadnych złudzeń co do tego, by Huberath sam świadomie nadał tej postaci taki sens. To idzie trochę w sukurs Twego, Jacku, poszukiwania w poroku symboliki Węża z Księgi Rodzaju, choć nie do końca po tej linii, którą ty wyprowadziłeś.
Ajfrid i Alica wchodzą z porokiem w szczególny dialog. Jest stworzonko, które przestawia jakieś kamyczki. Co więcej, w tym przestawianiu ludzie dopatrują się pewnej logiki. A zatem zabawa w kamyczki staje się grą językową, której znaczenia trzeba zdekodować.
Wyobraźmy sobie, że porok jest głupi; że jego przestawianie kamyczków nie ma żadnego sensu, nie niesie ze sobą żadne znaczenia poza tym, że przestawia kamyczki. A sensowność poszczególnych ruchów jest pozorna. Trochę przypomina mi się i „Śledztwo”, i „Katar” Lema – by przywołać tego, który figuruje w dedykacji.
Jednak ludzie szukają w tym sensu, nabierają się na inteligencję poroka. Być może w tym jest największy grzech rozumu: odszukiwanie w całym kosmosie regularności i praw, które w rzeczywistości są tylko prawami samego rozumu. Ta pycha polega na poczuciu, że znalazło się klucz do rzeczywistości, że odkryło się jakieś zależności. I ta pycha wiedzy zostaje ukarana.
Dobrym przykładem jest tu Alica: jej wizja świata jest przecież spójna. Ona odczytuje w świecie zupełnie inny układ sensów, które zawarte są w codziennych wydarzeniach, niż reszta społeczności. Jej błędem nie jest brak inteligencji (w sensie: funkcji rozumu polegającej na kojarzeniu faktów i szukaniu pomiędzy nimi zależności). Błędem jest nadinterpretacja pewnych obrazów. Trochę jak Nash w „Pięknym umyśle”: pamiętacie te sceny, kiedy bohater stoi w tej swojej kanciapie i nagle z wycinków prasowych, jakichś sekwencji cyfr itd. odczytuje szyfr świata?
W tym sensie porok byłby figurą Węża, że uruchomiłby tę zgubną spiralę „pysznego umysłu”. Przypadkowe zwierzątko, które staje się dla człowieka niczym lustro: zobacz, do czego jesteś zdolny.
Orbitowski: Ale głupi wąż traci całą swoją wężowatość. Przypadkowy diabeł nie będzie diabłem, winien działać zgodnie z własnym zamysłem, planem oraz celem. Chyba że próbujesz, Wicie, powiedzieć, że diabeł jest w bohaterach, działających z wewnętrznego podpuszczenia. Ale przyznam się, że gdy czytałem o poroku, bardziej myślałem o resztkach ludzkich potrzeb, na przykład o potrzebnie oswojenia zwierzęcia. Na płaszczyźnie szerszej, uczynienia świata bardziej przyjaznym, podobniejszym do nas. Porok oswojony, z którym można się porozumieć, zmniejsza grozę otoczenia. Przynajmniej jeden element otoczenia ma szansę traci złowrogą obcość. W tym sensie Ajfrid i Alica robią to samo, co pierwsze kultury. Mozolnie próbują ogarnąć rzeczywistość, przekształcając ją, niejako „czyniąc ją sobie poddaną”.
Dukaj: Interpretacja świetna i z daleko idącymi konsekwencjami. Rozum rozpoznaje regularności, powtarzalności (wzorce). Opisy działań poroka nie są tu w książce dwuznaczne, czytelnik dostaje dane surowe: te kamyki leżą w konfiguracjach, które każdy z nas uznałby za intencjonalne, podporządkowane logicznym regułom. Wnioskowanie o prawach ogólnych z dostrzeżonych regularności i testowanie następnie hipotez wywiedzionych z tych założonych praw to esencja nowożytnego przyrodoznastwa. Jeśli ta metoda miałaby we wszechświecie Huberatha nie działać, to nie działałaby także tam na Ziemi, a skądinąd wiemy, że ziemskie wynalazki (do poziomu XX wieku) funkcjonują u Huberatha poprawnie. Musimy zatem przyjąć wyjaśnienie jeszcze dalej idące i jeszcze bardziej „groźne” dla rozumu: że wszechświat „Vatran Auraio” nie respektuje kopernikańskiej zasady kosmologicznej, jednorodności założonej przez Giordana Bruna – że w różnych miejscach inaczej odsłania się przed umysłem. (Jest to zresztą przedmiot aktualnej debaty w fizyce, niektóre obserwacje astronomiczne sugerują zmienność stałych fizycznych w czasie i przestrzeni).
Wtedy planeta z Matcinu Dolanu – a może cały system gwiezdny, cała ta część kosmosu – nie poddawałaby się rozumowemu poznaniu, tak jak poddaje się mu rzeczywistość w okolicach Ziemi. I stąd wynikają wszystkie inne „skrzywienia rozumowe”: Alicy, nauczyciela, degeneracja cywilizacyjna, degeneracja biologiczna.
A wymowa książki pozostaje wieloznaczna. Z jednej strony: człowiek zawędrował poza granice rządów rozumu – oto efekt, patrzcie i drżyjcie. Ale także: odejmij człowiekowi władzę rozumowej organizacji rzeczywistości i proszę, prędko spadnie do poziomu zwierząt.
« 1 6 7 8 9 »

Komentarze

22 IV 2011   23:39:40

Panowie,
(Tym samym, dziękując za tą wspaniałą dyskusję...Oby takich więcej!)

A ja uważam, że to po prostu świetna powieść. Kawał wspaniałej i zapadającej w pamięć literatury. Jednej z lepszych, jakie ostatnio czytałem (osobiście, zbliżam ją do wymiaru Diuny). Czytasz to i zapamiętujesz nawet ten dziwaczny i nieznośny chwilami pseudo-słowiański język (chyba najbliżej mu do serbsko-chorwackiego). Szkoda, że nic żeście o tym nie pogadali... Przecież mało kto, potrafi zmusić czytelnika do akceptacji odmiennej lingwistycznie narracji. Świadczy to tylko o wielkości Autora i charyźmie (czy też literackiej sprawności) Jego dzieła. Z reguły, ad hoc, odrzuca się tego rodzaju wstawki lingwistyczne - tymczasem tu - po prostu jen uznajesz, czytasz dalej; tym samym AKCEPTUJESZ. Fantastycznie napisane (i tu nie mogę zgodzić się z Jackiem, co do sprawności językowej autora dzieła MSH).
Niekoniecznie, trzeba tą historię, aż tak bardzo analizować, choć czytanie Waszych jej interpretacji sprawiło mi wielką przyjemność. Kłopot w tym, że więcej tu mówicie o Was samych, o Waszych rozterkach i oczekiwaniach, filtrowanych bardzo osobniczo, zatem przecież równie subiektywnie...
Gdyby poddać takiej surowej analizie jakikolwiek uznany tekst literacki, efekt byłby dosyć zbliżony. Chyba jednak nie w tym rzecz. Sam fakt potrzeby stworzenia tej dyskusji pokazuje, jak wspaniały literacko świat stworzył MSH. Oczywiście - jest to Fantastyka pełną gębą. Jaki sens ma analizowanie, czy to kostium SF, czy prawdziwa SF? Przecież Autor pisał tą powieść w konwencji, którą realizuje od lat. I konwencja ta, wydaje mi się bardzo naturalną.
Raz jeszcze: Huberathowi udało się zbudować piękną i poruszającą historię. Nie sądzę, aby odmienna biologia człowieka gubiła w powieści jego człowieczeństwo, możliwość utożsamienia się z bohaterami, co tak często tu sugerujecie. Psychika tych ludzi jest mi bardzo bliska. Ich dylematy, zagubienie, izolacja, lęk, problematyka chorowania, wreszcie rychła śmierć - czymże się to różni od nas samych? Czymżesz są rozbieżności w temacie rozmnażania, odmienność rytuałów erotycznych, pojęcie prymitywizmu/głupoty/wiedzy/niewiedzy, lub odmienny sposób pochówku (zresztą, bardzo bliski rytuałom rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej)? Ot, bardzo to zależne od wieku, a jeszcze bardziej od pokory potencjalnego czytelnika.
Natomiast fatalną sugestią (wręcz groźną w swej naiwnej wymowie), zdaje się być sugerowany w Waszej dyskusji pomysł równoważności (zrównania wątków) świata urojeniowego ze światem rzeczywistym. "Piękny Umysł", maluje przecież oparty na faktach dramat osoby cierpiącej z powodu schizofrenii: gdzież tu szukać racjonalności wątków ukrytych w urojeniowych ich interpretacjach? To nie magiczność lub tania sensacja, to dramat osoby cierpiącej z powodu biologicznego schorzenia, tym samym dramat osób bliskich choremu. Mądrze rozegrał to MSH, za co składam mu szczególne wyrazy uznania. I tą część Waszej dyskusji, muszę po prostu napiętnować mianem sensacyjnej naiwności.

Summa summarum: ma rację Jacek, pisząc, że dzieło MSH powstawało w perpektywie dekady i wcale nie było pewne swego zrodzenia się.
Ode mnie - MSH napisał wspaniałą powieść. W żaden sposób nie chcę jej bronić, bo świetnie broni się sama, nie czuję też, aby była przez Was wielce zaatakowana.
Jestem pod wrażeniem możiwości telentu MSH.

Ściskam,
(mż)

28 IV 2011   13:48:25

Podobnie jak przedmówcy, bardzo podobała mi się Wasza dyskusja. W kilku miejscach mam inne zdanie, np. w sprawie człowieczeństwa. Najbardziej nieludzcy wydawali mi się przybyli ziemianie(?), a nie mieszkańcy.

Mnie zaciekawiła postać włodarza wioski, o którym nie wspomnieliście, i jego stosunków z nauczycielem. Mimo wyjaśnień uczennic, czytając książkę, miałem wrażenie, że jego wina była nie do końca prawdziwa... Wydaje mi się, że równie winny był włodarz, że podobne grzechy miał na sumieniu.

I jeszcze ostatni wątek, rozwój i upadek społeczności. Ja odczytałem sytuację następująco: cywilizacja przybyła na planetę, początek kolonizacji to z jednej strony rozwój wiedzy na temat świata w jakim się znaleźli, próba przeniesienia własnych doświadczeń na nowy ląd a potem... w którymś momencie doszło do utraty komunikacji z Ziemią(?), oraz z innymi wioskami znajdującymi się na planecie - bo raczej jestem pewien że było ich więcej. Wydaje mi się, że było to już na etapie rozrodu przez vylet i zimowej hibernacji. Brak kontaktów wiąże się z zamknięciem społeczności, rozrodem wewnątrz wioski a co za tym idzie również mutacjami itd. Czytając zastanawiałem się również, kiedy vylet zaczął równać się śmierci...

I jeszcze na koniec, ciekawa interpretacja poroka jako węża... w ogóle tak tego nie odczytałem, ale coś w tym jest.

Pozdrawiam serdecznie
Adam

05 V 2011   16:03:50

"Vatran Auraio" było także przedmiotem dyskusji Stolyka Lyterackiego, oto relacja: http://stolyklyteracki.wordpress.com/2011/05/05/relacja-z-majowego-stolyka-vatran-auraio/

24 IX 2016   21:24:50

Wielka przyjemność móc przeczytać tak interesującą polemikę!

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Czerwiec 2015
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Joanna Słupek

Entliczek-pentliczek, zajdlowy tomiczek
— Aleksandra Graczyk, Sławomir Graczyk, Agnieszka Szady

Człowiek składa jaja tylko raz
— Mieszko B. Wandowicz

Do księgarni marsz: Styczeń 2011
— Esensja

Z tego cyklu

Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Ślepoczytanie
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Tegoż twórcy

Sympozjum ostateczne
— Konrad Wągrowski

Balsam dojrzałej lektury
— Marcin Zwierzchowski

Sekretarz Diabła
— Magdalena Sperzyńska

Łamigłówki Marka S. Huberatha
— Magdalena Śniedziewska

Pierwszy czytelnik
— Artur Długosz

Tegoż autora

Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski

Kanał
— Łukasz Orbitowski

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak

MetaArabia
— Wit Szostak

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.