Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (5)

Esensja.pl
Esensja.pl
Andreas „Zoltar” Boegner
W pierwszej odsłonie tego cyklu zapoznałem czytelników z pozycją, która zdaniem fachowców była najlepszą niemieckojęzyczną powieścią sf roku 2020. Nie tylko ja, ale najwidoczniej spore grono niemieckich fanów było zupełnie odmiennego zdania. Podczas gdy „Eines Menschen Flügel” Andreasa Eschbacha nie znalazło się nawet na liście kandydatów do Niemieckiej Nagrody SF, to powieść Svena Haupta „Die Sprache der Blumen” podbiła serca czytelników i zdobyła tę właśnie nagrodę. Czas przyjrzeć się temu „ulubieńcowi publiczności”. A potem wyjaśnię, co to takiego „cli‑fi”.

Andreas „Zoltar” Boegner

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (5)

W pierwszej odsłonie tego cyklu zapoznałem czytelników z pozycją, która zdaniem fachowców była najlepszą niemieckojęzyczną powieścią sf roku 2020. Nie tylko ja, ale najwidoczniej spore grono niemieckich fanów było zupełnie odmiennego zdania. Podczas gdy „Eines Menschen Flügel” Andreasa Eschbacha nie znalazło się nawet na liście kandydatów do Niemieckiej Nagrody SF, to powieść Svena Haupta „Die Sprache der Blumen” podbiła serca czytelników i zdobyła tę właśnie nagrodę. Czas przyjrzeć się temu „ulubieńcowi publiczności”. A potem wyjaśnię, co to takiego „cli‑fi”.

W kwietniowym numerze „Nowej Fantastyki„ z roku 2020 Tomasz Kołodziejczak zadał dwa pytania: „Chętnie dowiedziałbym się, na których aspektach niemieckiej historii i niemieckiej bliskiej przyszłości skupiają swoją uwagę tamtejsi pisarze sf? Jak sami siebie widzą i o sobie piszą?” Spróbuję odpowiedzieć na te pytania, przedstawiając przy okazji książki walczące ostatnio o najważniejsze niemieckie nagrody dla literatury fantastyczno-naukowej.

Sven Haupt
‹Die Sprache der Blumen›
Sven Haupt (ur. 1976) jest autorem, którego początkową fascynacją były badania nad kognitywnymi zdolnościami mózgu. Po promocji w tym kierunku w roku 2008 musiał jednak znaleźć jakąś możliwość zarobku i zatrudnił się w firmie z branży IT. Dopiero w 2016 postanowił opublikować pisane dotychczas „do szuflady” teksty. „Die Sprache der Blumen” (Mowa kwiatów) to jego czwarta książka.1)
Jest to bardzo kameralna powieść rozpoczynająca się od sceny, w której mówiący szympans (nazwany później George), żyjący w lesie powstałym na konarach jednego olbrzymiego drzewa, obserwuje pękający, dojrzały owoc. Z tego owocu „wykluwa” się Lilian – kobieta-roślina o zielonej krwi i bez pępka. Sceneria roztaczana przez Haupta przypomina mi bardzo obrazy dżungli z „Avatara” Jamesa Camerona: otaczający Lilian i Georga świat pełen jest latających i wydających przeróżne dźwięki pseudo-roślin, niebezpiecznych lian i gadających drzewek. Zwłaszcza te ostatnie to ciekawy pomysł: stwory te recytują koszmarnie źle tłumaczone z chińskiego na niemiecki instrukcje obsługi wszelakich urządzeń. Ubaw jest gwarantowany. Lilian bardzo szybko rozpoczyna eksplorację tego świata. Oczywiście kobieta od razu wpada w tarapaty, z których musi ją ratować ponurak George. Więcej bez spojlerowania zdradzić nie sposób.
Fandom przyjął „Mowę kwiatów” entuzjastycznie: Blogger Christoph Grimm chwali ją jako „nadzwyczajną powieść SF, która łączy sporą dozę fantazji z filozoficzną głębią”.2) Podobnie Alexander Baumbach – znalazł on podobieństwa do cyklu Karstena Kruschela o planecie Vilm, świecie wiecznych deszczów.3) Melanie Werner opisała powieść dosadnie jako „’Alicję w Krainie Czarów’ na ecstasy.”4)
Na swoim blogu5) autor wymienia jedną z wielu możliwości interpretacji powieści (uwaga, spojlery!): Lilian i George są odzwierciedleniem dychotomii dobra i zła a cały tekst przedstawia drogę ludzkiej świadomości (zwłaszcza jej empatycznego, kobiecego aspektu) ku przezwyciężeniu aspektu agresywnego, niszczycielskiego. „George jest rzeczywisty, ale w jakim stopniu jest on realny? W jakim stopniu las jest realny? Cały ten scenariusz nieprzypadkowo jest oparty na elementach onirycznych.”, pisze Haupt. Mielibyśmy zatem do czynienia z jedną wielką metaforą.
Moje osobiste oczarowanie tym tekstem jest umiarkowane. Ostatnio miałem okazję przeczytać kilka bardzo kameralnie zbudowanych powieści (m. in. „Paradise City” Zoë Beck i „Salzgras & Lavendel” Gabrieli Behrend), które oceniam jednak wyżej niż „Mowę kwiatów”. U Haupta najbardziej przeszkadza mi nachalne prowadzenie Lilian za rękę ku oczywistemu finałowi. Zbytnie ułatwianie jej rozwoju i wielokrotne stosowanie zabiegów deus ex machina razi i raczej nie ułatwia emocjonalnej identyfikacji z protagonistką. Główna bohaterka może być naiwna, ale uważam, że powinna wyciągać wnioski z własnych potknięć. A właśnie tego mi brakuje.
Na próżno też szukać wątków specyficznie niemieckich. Specjalnie to jednak nie dziwi – przynajmniej w „Mowie kwiatów” autora najwyraźniej nie interesuje tego typu tematyka.
Hans Jürgen Kugler, René Moreau
‹Der grüne Planet. Zukunft im Klimawandel›
Tandem wydawniczy Kugler-Moreau znany jest w niemieckim fandomie z pracy nad czasopismem „EXODUS” oraz z objęcia redakcji nad antologiami opowiadań sf. Wytrwała praca obu autorów została uhonorowana w tym roku przyznaniem nagrody im. Kurda Lasswitza za wydanie antologii „Macht und Wort”. Wydana dwa lata wcześniej „Der grüne Planet. Zukunft im Klimawandel” (Zielona planeta. Przyszłość pod znakiem zmian klimatycznych) również spodobała się niemieckojęzycznym twórcom sf: dwa opowiadania z tego zbioru zdobyły drugie i trzecie miejsce w głosowaniu do Lasswitza.
Podjęcie przez redaktorów antologii tematu ekologicznego jest samo w sobie odzwierciedleniem aktualnych trendów w niemieckim społeczeństwie. W końcu rządzi nami obecnie koalicja, w której skład wchodzi partia Zielonych. Zagadnienia ochrony przyrody, ekologicznie zrównoważonej gospodarki i przejścia na alternatywne źródła energii są wszechobecne a wpływ człowieka na zmiany klimatu szeroko dyskutowany. Odpowiednio, „Zielona planeta” oferuje różnorodne spojrzenia fantastów na przyszłość ludzkości. Wydawcom chodziło przede wszystkim o „uświadomienie konieczności przeprowadzenia pilnie potrzebnych zmian w polityce, społeczeństwie i świecie nauki”6). Podobne publikacje doczekały się w międzyczasie własnego określenia: „cli-fi” (climate-fiction). Ich tworzenie stało się niemiecką specjalnością, jeśli wierzyć literaturoznawcom. Antologia pogłębia tematy, które pojawiły się na przykład w „GO! Die Ökodiktatur„ (GO! Dyktatura ekologiczna, 1993) Dirka C. Flecksa, w poczytnym „Odwecie oceanu„ Franka Schätzinga (2004) lub w „Macht„ (Władza, 2016) Karen Duves.7)
Książka podzielona została na rozdziały, grupujące opowiadania o podobnym podejściu do tematu. I tak, pod tytułem „Apocalypse Now – katastrofa miała miejsce” znajdziemy teksty czysto post-apokaliptyczne. Dział „Crisis? What Crisis? – jeszcze raz nam się upiekło” traktuje o świecie, któremu udało się wyjść z tytułowego kryzysu. W „Heiße Zeiten” (gorące czasy) autorki i autorzy odkrywają „dobre” strony zmiany klimatu, natomiast rozdział „Mad World” opisuje Ziemię, na której już nikt sobie takimi sprawami głowy nie zawraca. Twórcy udowodnili według redaktorów antologii, że „w odróżnieniu od co niektórych polityków posiadają bezgraniczną wyobraźnię”.8)
Jak to zazwyczaj w tematycznych zbiorach opowiadań bywa, w „Zielonej planecie” znajdą się teksty bardzo różnorodne. Jakościowo brak wprawdzie prawdziwego objawienia (kilka opowiadań jest wręcz słabych), ale znaleźli się autorki i autorzy, którzy podeszli do zadania bardzo poważnie i kreatywnie. Wymienić trzeba między innymi „Der Klang sich lichtenden Nebels” (Dźwięk rozwiewającej się mgły) Christiana Endresa – napisał on impresję z wyprawy ocalałego po katastrofie ekologicznej mężczyzny, który bardzo pragnie ostatni raz odwiedzić dom z dawnych, szczęśliwszych czasów. Opowiadanie zdobyło trzecie miejsce w głosowaniu do Lasswitza. Na drugim uplasował się świetny tekst Heidrun Jänchen pt. „Mietnomaden” (Nomadzi czynszowi). Tutaj ginąca powoli ludzkość wyposaża statek generacyjny, którego zadaniem jest dotarcie do innej nadającej się do zamieszkania planety. Po przybyciu na miejsce potomków ostatnich Ziemian czeka spora niespodzianka. Słodko-gorzki epilog opowiadania jest przestrogą i manifestem woli przetrwania w jednym.
Kilku twórców jest przekonanych, że kryzys zmian klimatycznych nie skończy się wprawdzie apokalipsą, ale cena za uniknięcie całkowitej zagłady będzie wysoka. Europejczycy będą produkować sztuczny śnieg, sprowadzać statkami góry lodowe oraz drogo płacić za prawo pobytu w klimatyzowanych pomieszczeniach, zawierających scenerie z niemieckiego jarmarku bożonarodzeniowego. Być może będą w dalekiej przyszłości czcić… świętą Gretę (Thunberg) oraz słuchać opowieści o dawnych czasach, siedząc w zapchlonych jaskiniach. Być może spróbują szczęścia na Księżycu lub Marsie. A być może ostatnimi mieszkańcami globu będą już tylko roboty i sztuczne inteligencje, podczas gdy jaźnie byłych Ziemian, zachowane na serwerach gdzieś w pasie asteroidów, będą przeżywać wirtualne przygody w nieistniejących już dżunglach Amazonii.
Niezawodny blogger Josefson z wiedeńskiego „Der Standard„ słusznie wytyka niektórym autorom kompulsywne tworzenie całych akapitów i rozdziałów o charakterze „worldbuildingowym”, w których wyjaśniają czytelnikowi dosyć łopatologicznie przebieg dotychczasowych wydarzeń. W krótkich, czasami tylko kilkustronicowych tekstach coś takiego zazwyczaj nie funkcjonuje.9)
„Zielona planeta” serwuje jednak nie tylko mniej lub bardziej klasyczne opowieści z ponurej przyszłości. Znajdą się w niej również teksty w najlepszym tego słowa znaczeniu dziwne. Przykładem niech będzie „Hitzekoller 3000 – Im Banne der weißen Sirene” (Udar cieplny 3000 – pod urokiem białej syreny) Franka Neugebauera. To językowo dosyć ciekawe opowiadanie o wyprawie trzech śmiałków w poszukiwaniu technologii umożliwiającej przetrwanie zaskakuje sugestywnymi obrazami ze świata po wojnach klimatycznych: Ziemia zaczyna powoli przypominać Wenus (mimo usilnej pracy olbrzymich, latających i zrobotyzowanych „fabryk klimatu”) – a na samotnej wyspie żyje stworzenie rodem z greckich mitów. Jeśli sądzicie, że to opowiadanie jest „weird”, to powinniście poczytać o odcyfrowaniu języka roślin („Das vegetarchische Manifest” Hansa Jürgena Kuglera), nowej erze karbońskiej („Carbonized” Rainera Schorma) czy wyścigach ostatniego auta z silnikiem spalinowym („Millenial Mammut Crash Derby 3000” Tino Falkego).
Marten Hahn podsumowuje: „Można powątpiewać, czy wydawnictwu Hirnkost (…) uda się uratować „zieloną planetę”. Jednak nowa antologia sprawia, że czytelnicy mogą spędzić w przyjemnie-nieprzyjemny sposób czas, jaki im pozostał do końca świata.”10)
koniec
20 października 2022

Komentarze

21 X 2022   10:53:24

>Sceneria roztaczana przez Haupta przypomina mi bardzo obrazy dżungli z „Avatara”

Twój opis bardziej mi nasuwa "Cieplarnię" Aldissa.

Tak sobie myślę, że jakbyś zrezygnował z tego pytania Kołodziejczaka i po prostu pisał nam o niemieckiej fantastyce - nie tylko SF (coś na wzór dawnego cyklu Laudańskiego "Wiatr ze wschodu"), to wyszłoby to cyklowi na +. No chyba że sam czytujesz wyłącznie futurystyczną SF...

21 X 2022   13:23:14

"Cieplarnia" to również dobre skojarzenie, choć, podobnie jak w "Avatarze", czysto optyczne.

Mam w planach opisywać niemiecką SF bez ograniczeń tematycznych. A więc również typową space operę, w której lokalnego niemieckiego kolorytu zapewne brak. Do fantasy i horroru jednak raczej nie zajrzę (no, chyba że dana książka sf zawiera elementy tych podgatunków).

Dzięki za feedback. Przemyślę sprawę z pytaniami Kołodziejczaka.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.