Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Stare wspaniałe światy: Jak przewidziałem drugą wojnę światową

Esensja.pl
Esensja.pl
Andreas „Zoltar” Boegner
1 2 »
Większość czytelników fantastyki zna takie powieści H. G. Wellsa jak „Wojna światów” czy „Wehikuł czasu”. Ojciec science fiction napisał jednak o wiele więcej znaczących książek, z których nie każda została dotychczas przetłumaczona na polski. Przyjrzyjmy się jednej z takich prac mistrza.

Andreas „Zoltar” Boegner

Stare wspaniałe światy: Jak przewidziałem drugą wojnę światową

Większość czytelników fantastyki zna takie powieści H. G. Wellsa jak „Wojna światów” czy „Wehikuł czasu”. Ojciec science fiction napisał jednak o wiele więcej znaczących książek, z których nie każda została dotychczas przetłumaczona na polski. Przyjrzyjmy się jednej z takich prac mistrza.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
O znaczeniu Herberta Georga Wellsa (1866-1949) dla rozwoju literatury fantastyczno-naukowej napisano już zapewne całe tomy. Znakomita większość jego najważniejszych dzieł powstała jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku to okres, w którym Wells skupił się, bynajmniej nie zaniedbując pisarstwa, przede wszystkim na działalności politycznej i edukacyjnej. Brytyjczyk napisał wtedy parę powieści zaliczanych raczej do nowoczesnych utopii (np. „Ludzie jak bogowie„, 1923), książek typu encyklopedycznego („The Science of Life”, 1930) lub manifestów politycznych, jak „The Open Conspiracy” (1928) oraz „The Work, Wealth and Happiness of Mankind” (1931). Autor, należąc od lat do Towarzystwa Fabiańskiego, propagował w tym czasie ideę nowego, sprawiedliwego podziału dobrobytu uzyskanego poprzez uprzemysłowienie. „The Shape of Things to Come” („Kształt rzeczy przyszłych”), wydana w 1933 roku, była czwartą z całej serii powieści, za pomocą których Wells nawoływał do „otwartego spisku” ludzi dobrej woli w celu zwalczenia głodu i nędzy oraz osiągnięcia nowego porządku świata.1)
Tym razem Wells zastosował format historii przyszłości (future history), który zapożyczył od Olafa Stapledona z jego „Last and First Men”. Wpływ tego brytyjskiego filozofa na twórczość Wellsa sięgał wprawdzie głębiej, ale miało się to stać oczywiste dopiero po pojawieniu się na rynku jednej z kolejnych książek mistrza: „Star Begotten” (1937).
Wróćmy jednak do „Kształtu rzeczy przyszłych”. Jej początek sprawia wrażenie, jakby został wykoncypowany jeszcze w XIX wieku: narrator powieści otrzymuje w spadku po znajomym naukowcu manuskrypt, który okazuje się niczym innym, jak odpisem książki historycznej z roku… 2106. Częściowo cytując całe rozdziały, częściowo komentując treść tych tajemniczych i niekompletnych zapisków, Wells roztacza przed nami własną wizję rozwoju ludzkości od lat mu współczesnych do początku XXII wieku.
Autor, jako socjalista, miał swój „sowiecki epizod”: odwiedził Związek Radziecki, rozmawiał z tamtejszymi decydentami. Z marzenia o komunistycznym raju na ziemi szybko się wyleczył, co dosyć wyraźnie widać w książce. Tutaj dostaje się nie tylko Marksowi i jego „Manifestowi”, ale i Henry’emu George’owi (amerykański ekonomista o geolibertariańskich zapatrywaniach) oraz całemu Związkowi Radzieckiemu. Wells jednoznacznie odrzuca walkę klas – to dla niego zbyt uproszczony model społeczeństwa. Droga, jaką obrał w „Kształcie rzeczy przyszłych”, to ponura, ale sugestywna i wizjonerska fikcja literacka. W ostatecznym rozliczeniu wizja to jednak optymistyczna, ponieważ prowadzi ludzkość przez dziesięciolecia wojen, pandemii i upadku Wieku Zamętu ku świetlanej przyszłości państwa światowego.
A jak Wells wyobrażał sobie konkretnie tę ciernistą drogę ku utopii? Opis wydarzeń, które Brytyjczyk umieścił w stosunkowo bliskiej przyszłości późnych lat trzydziestych i wczesnych czterdziestych ubiegłego wieku, to elektryzująco trafna ekstrapolacja dotychczasowego przebiegu historii ludzkości. Katastrofa pierwszej wojny światowej, błędy Ententy przy ustalaniu powojennego porządku świata oraz ogólny „niedorozwój” socjalny cywilizacji północnej półkuli doprowadzają do ponownej erupcji przemocy: druga wojna światowa wybucha 4 stycznia 1940 jako napaść hitlerowskich Niemiec na Polskę w… Gdańsku i na Pomorzu.
Droga ku temu konfliktowi jawi się Wellsowi jako łatwy do przewidzenia wynik „nierównego i nieproporcjonalnego wzrostu ludzkich zasobów w porównaniu ze [zbyt powolnym] rozwojem politycznej i społecznej świadomości” – jako gatunek człowiek nie nadąża już mentalnie za eksponencjalnym wzrostem swej wiedzy i technicznych możliwości.
Przebieg działań wojennych został w książce dosyć szczegółowo opisany. Nie jest to oczywiście druga wojna światowa, jaką znamy z lekcji historii. Wells był, ze zrozumiałych względów, pod silnym wrażeniem wojny gazowej w okopach Flandrii. Równocześnie nie przewidział, jak niestety nikt na świecie, dwóch rzeczy: niemieckiego blitzkriegu oraz istnienia paktu Mołotowa z Ribbentropem. Starcie armii polskiej z hitlerowską to cała seria wielomiesięcznych ofensyw i kawaleryjskich zagonów (tutaj wykazuje się polska kawaleria, docierając w pewnym momencie pod sam Berlin). Jako broń decydującą o ostatecznym wyniku działań wojennych Wells widział gazy bojowe. Ich zastosowanie nie ogranicza się w książce wyłącznie do pól bitew: wszelakie pochodne gazu musztardowego funkcjonują w tym ponurym scenariuszu analogicznie do bomb atomowych, które spadły na Hiroszimę i Nagasaki. Gaz staje się bronią masowej zagłady, a Wells imaginuje katastroficzny upadek europejskich metropolii z przerażającą konsekwencją. W jego scenariuszu „dostaje się” najpierw Berlinowi, zbombardowanemu przez polskie bombowce. Brzmi to dzisiaj być może paradoksalnie, ale trzeba pamiętać o tym, co wydarzyło się w rzeczywistości pod koniec wojny: wprawdzie już nie tyle polskie, ale alianckie samoloty dokonały odwetu za Wieluń, Warszawę, Rotterdam i wiele innych miejscowości zbombardowanych przez Luftwaffe.
Dalekowzroczność autora objawia się również poprzez przewidzenie niechęci, jaką Francja będzie objawiać w stosunku do alianckiej pomocy napadniętej Polsce. Austria przyłączy się do wojny po stronie Niemiec (aczkolwiek nie od razu), a Związek Radziecki poprze ukraińskich powstańców przy zdobywaniu Lwowa. Jugosławia będzie terenem zaciętych walk partyzanckich. Równocześnie wybuchnie wojna japońsko-amerykańska na Pacyfiku, gdzie działania łodzi podwodnych będą miały kluczowe znaczenie dla przebiegu konfliktu. Prawdziwie wieszcze zdolności Brytyjczyk wykazuje w rozdziałach poświęconych amerykańskiemu izolacjonizmowi i upadkowi USA poprzez osłabienie rządu federalnego na rzecz poszczególnych stanów (szczególnie aktywni są mormoni w Utah i metodyści w Wirginii). Trzeba było jednak doczekać rządów Donalda Trumpa, aby docenić te ustępy książki…
Wells dokładnie przewidział wpływ lotnictwa na przebieg przyszłych działań wojennych. Samolot staje się w „Kształcie rzeczy przyszłych” nemezis, jaką miał się okazać za sześć lat w największym dotychczas konflikcie ludzkości. Wyposażone w „torpedy powietrzne”, czyli dzisiejsze rakiety, eskadry wojujących stron dokonują gazowych hekatomb. Równolegle następuje ewolucja obrony przeciwlotniczej: miasta znikają pod grzybiastymi pancerzami, ich mroczne teraz ulice usiane są kierunkowskazami do najbliższego schronu oraz punktami pierwszej pomocy przeciwgazowej.
Nie tylko samoloty stają się platformami dla broni masowego rażenia. Wells wyposaża również łodzie podwodne w rakiety i przypisuje im zdolność do proliferacji konfliktu w dowolny region świata. Pojawienie się w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku atomowych łodzi podwodnych z rakietami balistycznymi na pokładzie miało miejsce dobre dwadzieścia lat po wydaniu „Kształtu rzeczy przyszłych”, a opisane w książce wykorzystanie bezzałogowych aparatów latających, czyli dzisiejszych dronów, miało nastąpić jeszcze później…
Wellsowska wizja świata „zorientowanego na gaz” kulminuje w obrazie zniszczonej Europy: „Prusy Wschodnie stały się półwyspem dostępnym tylko z Litwy lub drogą morską. Pomimo ciężaru ziaren [zawierających gaz – przyp. autora], wiatry ostatecznie rozszerzyły pasmo śmierci do około piętnastu mil szerokości i przeniosły jego śmiercionośny wpływ na przedmieścia Gdańska. Tego zmasakrowanego regionu nie zbadano, wyjątkiem było kilku specjalnie wyposażonych zwiadowców, aż do roku 1960, kiedy to okazało się, że jest on usiany nie tylko szczątkami ludzi, bydła i psów, które do niego zabłądziły, ale także szkieletami i skrawkami skóry oraz piór milionów myszy, szczurów, ptaków i tym podobnych małych stworzeń. W niektórych miejscach leżały one prawie na wysokość metra.” W pewnym sensie opis ten przypomina oczywiście los japońskich miast po atakach broni atomowej lub wygląd podczernobylskich miasteczek i wsi bezpośrednio po awarii tamtejszego reaktora.
Wells traktował bomby chemiczne i biologiczne (bo i o tych w książce wspomniał) jednoznacznie jako bronie o potencjale do unicestwienia ludzkości. Pisał: „Ta groźba chaosu i bezcelowych okrucieństw wisiała nad zdezorganizowanym i pozbawionym ochrony światem przez trzy ćwierci wieku. Był to czas, który co niektórzy historycy nazywają Okresem Największej Niepewności, od 1935 do 1965 roku. Tu i ówdzie działy się potworne rzeczy — na przykład w Nankinie, Pekinie, Osace, Berlinie, Warszawie…”
„Potworne rzeczy” działy się również po wywołanym ogólnym wyczerpaniem wszystkich stron zakończeniu działań wojennych: głód, brak środków do życia, pandemie oraz niekontrolowane rozprzestrzenianie się bezmyślnie uwolnionych broni doprowadza do sterylizacji milionów ocalałych oraz powstania pewnej szczególnej choroby: po byłych polach bitew błąkają się całe tabuny zombich, opisane prekursorsko przez autora jako… „walking dead”.
1 2 »

Komentarze

29 III 2023   13:54:04

W 1936 roku powstał film na podstawie opisywanej książki. We wczesnych latach 90 emitowany był on w TVP w ramach cyklu "Perły z lamusa". Pamiętam, że zrobił na mnie (wtedy dziesięciolatku) ogromne wrażenie. Bałem się ekranowej wizji świata, a jednocześnie byłem nią zafascynowany. Mam nadzieję, że wydaniem książki zainteresuje się np. wydawnictwo Vesper, które wyciąga przecież regularnie zapomniane perełki literatury sci-fi i grozy z literackich katakumb.

29 III 2023   18:04:38

Film, w rzeczy samej, powstał przy współudziale Wellsa w produkcji. Scenariusz trzymał się jednak dosyć luźno książkowego pierwowzoru, zwłaszcza jeśli chodzi o czasy po wojnie.
Wydanie tej książki po polsku byłoby dobrym posunięciem dla fanów tego rodzaju powieści Wellsa - ale nie ma ich chyba zbyt wielu. Dzisiaj to już bardzo niszowa ramotka, niestety.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.