Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

S.O.D.: Ślepoczytanie

Esensja.pl
Esensja.pl
Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak
« 1 4 5 6 7 »

Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

S.O.D.: Ślepoczytanie

Orbitowski: Nie rozumiem. Nieustannie tutaj rozmawiamy o tym, jak Watts łamie stereotypy gatunkowe, jak kombinuje, by wybić się na oryginalność. Czym innym jest „Ślepowidzenie”, jak nie próbą przełamania wzorców klasycznej SF? Przecież jest to także powieść polemiczna z gatunkiem, pokazująca, że można go rozwinąć w inny sposób.
Dukaj: Jak mówiłem, nie widzę u Wattsa rewolucji – widzę powrót do starych, dobrych konwencji SF w inteligentnej, unowocześnionej wersji.
Ale tak – jak na SF, Watts ma dużą świadomość gatunkową. Czym jednak gra? Nie konwencją, nie formułami literackimi (takie rewolucje nastąpiły w SF za sprawą między innymi Nowej Fali czy cyberpunku), ale poszczególnymi rozwiązaniami w ramach starej konwencji, starego schematu fabularnego – i to robi świetnie.
Gdy czytam tych nowych hardcore’owców SF, rzuca mi się w oczy przede wszystkim rozbuchana gadżetologia. I to chyba najmocniejsze zabezpieczenie przed zahermetyzowaniem SF. Wspólnota na poziomie tej przeklinanej scenografii, popularnych kodów estetycznych, najnowszego kulturotechu, gadżeciarstwa i nerdyzmu komputerowego (nie wspominając o samych konwencjach fabularnych) jest bardzo szeroka, bardzo silna. Fakt, że Ty, Łukaszu, się do niej nie łapiesz, o niczym nie świadczy. Dla mnie na przykład cała najnowsza muzyka klubowa to taka bańka, do której wnętrza za cholerę się nie przebiję – a przecież to bez wątpienia masówka.
Orbitowski: Tak, ale masówka podchwyci raczej Kontakt w typie znanym z „X Files”, a nie z powieści Wattsa, i ja nawet to kupiłem. I hard SF staje się czymś elitarnym, gatunkiem, w który lepiej nie wchodzić czytelniczo bez paru encyklopedii (na biurku lub w głowie). Co się nasili, zwłaszcza jeśli będziemy przepychali granicę w opisywaniu nieopisywalnego.
Nie mówię, że to źle. Ale mówię, że niedługo nie będzie punktów wspólnych pomiędzy książką a czytelnikiem, jego światem emocji i potrzeb. Tak samo, jak w kwadracie Malewicza znajduję kształt, na który nie sposób natrafić w naturze.
Szostak: Masz rację, Jacku, że sentyment do pewnej scenografii i rekwizytorni nie jest powszechny. Ja patrzyłem na niego z niejakim uśmieszkiem, trochę jak patrzę na dorosłych ludzi z przejęciem rozstawiających na dywanie armie plastikowych żołnierzyków. Ale to moja wina, nie wyrastałem czytelniczo w tradycji SF i cała ta mitologia podróży międzygwiezdnych, statków kosmicznych itd. jest mi obca.
Orbitowski: Ej, Wicie, bez przesady. Nie zasłaniaj się tym. Przecież to po prostu mitologia podróżników, odkrywców, różnych Cortezów podbijających wojny z gwiezdnymi Indianami.
Szostak: Ale nie piszę tego, by szydzić z czyichś sentymentów. Cały czas podczas lektury zastanawiałem się, jak by ta powieść wyglądała, gdyby odessać z niej cały ten sztafaż i napisać ją na nowo. To oczywiście gdybanie, ale literacko, przynajmniej w mojej opinii, dużo mogłaby zyskać.
Fabularnie powieść rozpisana jest jako opowieść o Kontakcie. Z jednej strony cywilizacja postludzka, reprezentowana przez „awangardę postludzkości”, jaką jest załoga Tezeusza. Z drugiej strony tajemniczy Rorschach i Obcy. Próby Kontaktu, domysły, hipotezy, poczucie zagrożenia itd. – wszystko to, mimo bardzo wysublimowanych konceptów autora, zanurzone w scenograficznym sosie dość ogranym (pod tym względem „Solaris” o wiele bardziej przełamuje konwencję na poziomie obrazowania).
To wszystko przesłania coś, co w moim przekonaniu jest o wiele ciekawsze: relacje na Tezeuszu, samoświadomość ludzi, która odsłania się właśnie w próbach zrozumienia Innego, czyli Rorschacha. Nie chcę tego wikłać w sos heglowski, ale intuicja jest chyba czytelna: świadomość musi dialektycznie przejrzeć się w czymś innym, niż ona, po to, by odkryć prawdę o sobie. I to, zwłaszcza na przykładzie Siri Keetona, jest bardzo dobrze pokazane.
Co ciekawe, gdyby była to opowieść nie o misji Tezeusza, ale o urlopie spędzanym przez narratora w towarzystwie Bandy, Sarastiego itd., efekt ten też zostałby osiągnięty.
Zmierzam do tego, że chętnie przeczytałbym obyczajową powieść w świecie „Ślepowidzenia”.
Dukaj: A toś mnie ubódł! „Cały ten sztafaż”! Kiedy zamarynowani recenzenci gazetowi wypisują takie rzeczy – „jaka dobra byłaby to książka, gdyby wyjąć z niej całą fantastykę!” – to już tylko wzruszam ramionami. Ale żeś Ty mnie tak podszedł – tegom się nie spodziewał.
No i właściwie jak miałoby wyglądać „Ślepowidzenie” wypreparowane z SF? Z najnowszych powieści SF ono broni się przed Brzytwą Lema chyba najlepiej. Przecież każda kreacja człowieka jako nieświadomej inteligentnej emulacji świadomości siłą rzeczy będzie fantastyką. Opowieść o samych interakcjach między członkami załogi Tezeusza bez Obcych nie byłaby już tą samą opowieścią. Wszystko to, co tutaj dostajesz bezpośrednio, jako dane – czyli cywilizację chińskich pokojów – mógłbyś rozpisać co najwyżej w gadaninie, w spekulacjach, w metaforach. To dopiero byłby „esej”! SF natomiast to droga na skróty: redukujemy wielki konstrukt hipotez i przenośni do jednego gadżetu, jednej figury, jakiegoś fantastycznego procesu. Więc nie pojmuję, naprawdę.
Czy po prostu chodzi Ci o pewien dysgust estetyczny: o te wszystkie rekwizyty, scenografię (to, do czego nie czujesz sentymentu), o język, o akcję filmową? Trudno obronić się przed skojarzeniami z tysiącami kiczowatych filmów i bzdurnych powieścideł, fakt.
Szostak: Ubodniętyś, choć nie bodłem. Chodzi mi właśnie o te gadżety, o tę scenografię. To jest ten sztafaż, który mnie nieco śmieszy. Tym bardziej że widzę pewne namaszczenie w podejściu autora do tej tradycji.
Ale Twoje obruszenie pokazuje coś istotnego, bo odsłania pewien problem. Na ile możliwa jest poważna SF, wypreparowana z pewnych schematów przedstawiania i obrazowania? Nie chodzi mi przecież o to, by „usunąć SF z SF”, tylko by zobaczyć, czy opowiadanie o tym, co dla autorów SF najistotniejsze, jest możliwe w innym rekwizytorium, bez tej konfekcji zabawkarskiej.
Przykład, który na gorąco przychodzi mi do głowy, który z grubsza ilustruje ten problem, to choćby „Stalker” Tarkowskiego. Ale można przecież pójść w rozmaitych kierunkach.
Dukaj: W „Stalkerze” Tarkowskiego została ogólnie rozumiana fantastyka, ale co zostało tam z SF? Trudno mi sobie przypomnieć.
Szostak: A co konkretnie mnie estetycznie drażni u Wattsa? Otóż wężydła mnie drażnią. Są kiczowate – nie powiesz mi, że nie można sobie wyobrazić ciekawszej inteligencji bez egotyczności.
Rekwizytorium to jeden problem i na tym można byłoby zamknąć temat „całego tego sztafażu”. Innym pytaniem jest pytanie o pewne struktury fabularne, powtarzalne motywy.
Dukaj: Wytarte schematy fabularne – absolutna zgoda.
Gdzie jednak kończy się „kiczowata rekwizytornia SF”, a zaczyna „to, co dla autorów SF najistotniejsze”?
Gdybym miał wskazać ten absolutny rdzeń, którego nie da się już bardziej ociosać, nie naruszając istoty SF – wskazałbym napięcie na poznanie prawdy o świecie, różne formy dociekania praw rządzących rzeczywistością i olśnienie niesamowitością tego, że wszechświat jest, jaki jest. Przy czym człowiek stanowi część świata i to człowiek jest tym, który poznaje i docieka, i zdumiewa się.
Ale to nie rola literatury, powiecie, to rola nauki. Czy więc problem nie polega na tym, że SF – ta, która nie chce być jedynie fabularną zabawą w scenografii i poetyce, do której przyzwyczaili się czytelnicy – MUSI mówić wprost językiem współczesnej nauki i o przedmiotach, metodach nauki, co z kolei wymusza ten nieszczęsny „sztafaż”?
Obcy nie są przecież pustym wymysłem: JAKĄŚ obcą inteligencję możemy kiedyś spotkać. I co, wtedy będzie mniej kiczowata? Podobnie AI – czy można pisać o przyszłości ludzkości, pomijając perspektywy sztucznej inteligencji? A cóż bardziej ośmieszonego i zdegradowanego przez popkulturę od szalonych superkomputerów, buntów robotów, morderczych cyborgów itp.?
« 1 4 5 6 7 »

Komentarze

19 IV 2010   02:09:48

" gospodarka drexlerowska (a zatem dzięki rewolucji nano większość ludzkości żyje w komforcie, nie pracując) " - eh , widać że urodziłem się za wcześnie ;-)

03 V 2012   09:54:16

Z lekką zgrozą przeczytałam zarzuty o obcości hybrydowych bohaterów "Ślepowidzenia". A to dlatego, że dla mnie są jak
najbardziej "swoi", "bliscy" i "zrozumiali" (oczywiście łącznie z zaakceptowanym przeze mnie faktem, że Siri ich nieco "przetłumaczył" na potrzeby osób z zewnątrz - niejednego IRL trzeba tłumaczyć).
Wszyscy mają swoje charaktery, wyraźne cechy, słabości, zalety, są pełnowymiarowi (również każda z osobowości Bandy
oddzielnie).
Powieść jest o naukowcach w akcji, no to się zajmują nauką! Oraz trudnymi relacjami międzyludzkimi (doprawdy trudno jest romansować z Michelle, kiedy susan się wpycha na interfejs, nieprawdaż?)
Strach się bać, najwyraźniej za bardzo jestem nerdem i za dużo czasu z nerdami spędzam, skoro nijak się tej obcości w załodze Tezeusza dopatrzeć nie mogę :D

A z Sirim to mam wręcz problem: zastanawiam się, na ile on miał być bardziej "inny", tylko autorowi nie bardzo wyszło, a na ile ja źle rozumiem. Bo dla mnie Siri nie jest "inny" na jakimś głębszym, patologicznym poziomie (czy już powinnam się niepokoić?...;) ) Nawet nie do końca przekonuje mnie wyjaśnienie autora, że Sarasti Siriego "zmienił", bo już Keeton, który nie oddzwania do umierającej Chelsea - to nie jest "idealnie imitujący zachowania odpowiednie" syntetyk tylko po prostu facet
sparaliżowany sytuacją, która go przerosła. Dla mnie psychikę Siriego da się wyjasnić nawet bardziej przez traumatyzującą i stygmatyzującą operację i reakcję rodziny (ojciec ucieka od problemu, matka piętnuje dziecko jako "nie takie", obwinia je i męża, bo tak naprawdę obwinia siebie) niż po prostu stwierdzeniem "operacja mechanicznie uszkodziła mu mózg, dając patologiczny efekt". Bo czegoś takiego nie uleczyłaby chyba terapia szokowa Sarastiego?
Siri zapewne odstaje nieco od "naszej" psychologicznej normy, ale w realiach SF chyba trzeba by czegoś więcej, żeby był aż tak "inny", jak usiłuje nas przekonać jego otoczenie i on sam.

Dla mnie język "Ślepowidzenia" nie jest "dziwny" w stopniu większym niż język, którym mówią istniejący specjaliści w
istniejącym świecie (wchodząc w rzeczywiste relacje między sobą). Być może język filozoficznych konstrukcji można obejść metaforą, ale języka przyrodniczego nie - bo on po prostu opisuje realnie istniejące obiekty i zjawiska. Trudno udawać, że ich nie ma, tylko dlatego, że mają "dziwne" nazwy.

Nie wydaje mi się, żeby przeszkodą w lekturze "Ślepowidzenia" mógł być brak oczytania w klasyce gatunku (SF). Ludzie latają w kosmos, może nie na spotkanie z Obcymi, ale to jednak jest dużo bardziej rzeczywista sytuacja niż "Byli sobie elf, krasnolud i czarodziej".

Natomiast na pewno były chwile, kiedy żałowałam, że moja wiedza na tematy przyrodnicze nie jest głębsza (nadal w zakresie popularnym, ale jednak na wyższym poziomie). To jest książka o przyrodnikach, więc siłą rzeczy, jak się nie nadąża za wywodem, to się nie wyłapie wszystkich smaczków. To jak czytać Parnickiego bez znajomości historii. Niby można, ale po co ;)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Ogród mąk nieziemskich
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Burza dziejów, ucieczka z powieści 2010
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Kołek w serce horroru
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Zagadka czy pułapka? „Ada” albo żart Nabokova.
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Na marginesie: Samoświadomość poza fikcją, czyli od Wattsa do Metzingera
— Jacek Dukaj, Wit Szostak

Bajka z garbem
— Jacek Dukaj, Łukasz Orbitowski, Wit Szostak

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: W ciemnych barwach
— Miłosz Cybowski

Obcość jest w nas
— Miłosz Cybowski

Rozgrywki bogów
— Anna Kańtoch

Okiem biologa
— Beatrycze Nowicka

Ponurość w koncentracie
— Anna Kańtoch

Po sznurku
— Daniel Markiewicz

Wypełnianie wirem
— Daniel Markiewicz

Szlamowidzenie
— Daniel Markiewicz

Tegoż autora

Wszyscy jesteśmy dysfunkcyjni emocjonalnie
— Łukasz Orbitowski

Kanał
— Łukasz Orbitowski

Moc generowania sensów
— Jacek Dukaj

Miasto grobów. Uwertura
— Wit Szostak

MetaArabia
— Wit Szostak

Konsekwencje wyobraźni
— Jacek Dukaj

Kosmos obiecany
— Jacek Dukaj

Słowo dla narodu
— Jacek Dukaj

Córka łupieżcy
— Jacek Dukaj

Kilka uwag o wzlocie i upadku fantastyki naukowej
— Jacek Dukaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.