Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Watts
‹Ślepowidzenie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚlepowidzenie
Tytuł oryginalnyBlindsight
Data wydania3 lipca 2013
Autor
PrzekładWojciech M. Próchniewicz
Wydawca MAG
CyklOgnisty deszcz
ISBN978-83-7480-293-2
Format408s. 150×225mm; oprawa twarda
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Okiem biologa
[Peter Watts „Ślepowidzenie”, Peter Watts „Echopraksja” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Ślepowidzenie” i jego kontynuacja „Echopraksja” Petera Wattsa stanowią interesującą, skłaniającą do przemyśleń lekturę. Perspektywa, z jakiej autor obserwuje i opisuje ludzkość, dla wielu czytelników może okazać się świeża.

Beatrycze Nowicka

Okiem biologa
[Peter Watts „Ślepowidzenie”, Peter Watts „Echopraksja” - recenzja]

„Ślepowidzenie” i jego kontynuacja „Echopraksja” Petera Wattsa stanowią interesującą, skłaniającą do przemyśleń lekturę. Perspektywa, z jakiej autor obserwuje i opisuje ludzkość, dla wielu czytelników może okazać się świeża.
Drzewo (ś)wiadomości

Peter Watts
‹Ślepowidzenie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚlepowidzenie
Tytuł oryginalnyBlindsight
Data wydania3 lipca 2013
Autor
PrzekładWojciech M. Próchniewicz
Wydawca MAG
CyklOgnisty deszcz
ISBN978-83-7480-293-2
Format408s. 150×225mm; oprawa twarda
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Ślepowidzenie” było jedną z książek, po które długo nie sięgałam z powodu aury powszechnego zachwytu. Liczne pochwały zazwyczaj windują czytelnicze oczekiwania na taki poziom, że trudno później się nie rozczarować. Co więcej, obawiałam się, że powieść Wattsa będzie trudna w odbiorze.
Jeśli chodzi o kwestię pierwszą, nie uważam „Ślepowidzenia” za zapierające dech w piersiach arcydzieło, rewolucjonizujące konwencję, niemniej jednak jest to bardzo przyzwoita hard SF, przemyślana, pełna ciekawych pomysłów i skłaniająca do refleksji. Powieść Wattsa nie okazała się także niezrozumiała czy męcząca. Utwór Kanadyjczyka odwołuje się do tradycji SF nie tylko tematem, którym jest pierwszy kontakt z wysoko rozwiniętą obcą formą życia oraz losy załogi statku kosmicznego, ale też przez to, że podstawę stanowią koncepcje, biorące początek w faktach naukowych i twórczo rozwinięte. Co najważniejsze, Watts przedstawia swoje idee klarownie.
Wydaje się, że w tego rodzaju fantastyce zazwyczaj najważniejszą i najczęściej eksploatowaną przez pisarzy gałęzią nauki jest fizyka. Autor „Ślepowidzenia” w większym stopniu opiera się na naukach biologicznych, co nie dziwi, zważywszy na jego wykształcenie. Biologiczne inspiracje oznaczają jednak także zmianę punktu widzenia. Nie chcę nadmiernie generalizować, ale sądzę, że wielu fizykom bliskie są poglądy, których duchowym ojcem był Platon. Fizyka, zwłaszcza teoretyczna, opiera się na ideach. Niejednokrotnie w wypowiedziach naukowców parających się tą dziedziną wiedzy przewija się myśl o płaszczyźnie pozamaterialnej. Wielu z nich to ludzie głęboko wierzący. Nauki biologiczne są przede wszystkim empiryczne, kojarzą się z podejściem materialistycznym. Trudno orzec, czy zgłębianie danej nauki w pewien sposób kształtuje światopogląd, czy też żywione poglądy sprawiają, że określona osoba skłania się ku tej, a nie innej dziedzinie wiedzy (domniemywam, że jedno i drugie). Peter Watts wpisuje się w nakreślony powyżej trend – prezentowane w „Ślepowidzeniu” spojrzenie na ludzkość jest materialistyczne i dalekie od zachwytu nad Homo sapiens, który przecież jest tylko jednym z wielu gatunków. Człowiek to przede wszystkim maszyna, a fakt, że powstała ona w procesie ewolucji a nie celowego planowania, czyni ją wysoce niedoskonałą. Umysł nie jest cudem, a oprogramowaniem, zoptymalizowanym do określonych celów, podatnym na manipulację i niewystarczającym, by stawić czoła nowym wyzwaniom, daleko przekraczającym te, z jakimi mierzyli się nasi przodkowie. Dla mnie takie postawienie sprawy nie jest szokujące, niemniej sądzę, że wielu czytelników uzna punkt widzenia autora za interesujący. „Ślepowidzenie” jest kubłem zimnej wody wylanym na nasze samozadowolenie, choć pomimo najszczerszych chęci autorowi nie udało się całkiem odstąpić od antropocentrycznego podejścia.
W tym miejscu przypomniała mi się scenka z „Big Bang Theory” – kłótnia pomiędzy Sheldonem i Amy. Każde z nich uważało swoją gałąź nauki za najważniejszą. Sheldon jako fizyk teoretyk zaczął mówić o Einsteinie, na co Amy odrzekła, że neurobiologia pozwoli odpowiedzieć na pytanie, na czym polega geniusz i jak takiego stworzyć. Bardzo dobrze, że Watts w tak dużym stopniu oparł swoją powieść o zagadnienia związane z funkcjonowaniem ludzkiego mózgu. Neurobiologia wydaje się stosunkowo niedoceniana, a w pewien sposób jest to nauka ostateczna: osiągnięcie zaawansowanego jej poziomu prawdopodobnie doprowadzi do końca ludzkości, jaką znamy – temat ten zostaje poruszony w „Ślepowidzeniu”, a w większym jeszcze stopniu w „Echopraksji”.
W warstwie koncepcyjno-„naukowej” powieść Wattsa stanowi satysfakcjonującą i inspirującą lekturę. Cieszy, że w przeciwieństwie do takiego np. Rajaniemiego autor szanuje inteligencję czytelnika. Ciekawie wypadają bohaterowie, nietypowi, lecz przekonujący i zróżnicowani. Przeplatanie historii wyprawy retrospekcjami dotyczącymi przeszłości protagonisty nie tylko pozwala na pogłębienie portretu psychologicznego tej postaci, ale też wprowadza bardziej indywidualny, ludzki wymiar. Ponadto wątek związku Siriego i Chelsea jaskrawo uwidacznia, jak trudno jest ludziom porozumieć się między sobą – czy można zatem oczekiwać, że umielibyśmy pojąć obcą inteligencję? Zastrzeżenia można mieć w zasadzie jedynie do fabuły, pełniącej rolę służebną względem prezentowanych idei. Przez większość powieści akcja toczy się nieśpiesznie, po czym następuje dość chaotyczny finał. Nierzadko postępowanie bohaterów wydaje się, oględnie rzecz ujmując, wysoce nierozsądne, jednak nie jest to zarzut wobec autora. Trudno zresztą wskazać optymalny scenariusz postępowania w sytuacji napotkania obcego gatunku, dysponującego zaawansowaną technologią. To jest zresztą ciekawe pytanie: jak bardzo ewolucja jest konwergentna? A konkretniej - jak duże jest prawdopodobieństwo, że jeśli istniałaby obca, silniejsza rasa, to postąpiłaby wobec nas tak, jak Europejczycy wobec innych nacji.
Dla mnie taki poziom, jaki prezentuje „Ślepowidzenie”, powinien stanowić normę w SF. Ponieważ, niestety nie stanowi, rzadko czytuję tę odmianę fantastyki.
Drugie przyjście

Peter Watts
‹Echopraksja›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEchopraksja
Tytuł oryginalnyEchopraxia
Data wydania24 września 2014
Autor
PrzekładWojciech M. Próchniewicz
Wydawca MAG
CyklOgnisty deszcz
ISBN978-83-7480-446-2
Format432s. oprawa twarda
Cena45,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W „Echopraksji”, będącej kontynuacją „Ślepowidzenia”, Watts ponownie powraca do kwestii świadomości, manipulowania umysłem oraz postludzi. Jednocześnie, dzięki sprytnemu zabiegowi autora, każdy czytelnik musi sam osądzić, czy przedstawione w powieści wydarzenia toczą się w tym samym wszechświecie.
Tym razem autor zdecydował się poruszyć kwestie związane z religią. Nawiązania biblijne przydały powieści nieco smaczku, ale już wątek Kościoła Dwuizbowego nie do końca spełnia założenia. Po pierwsze, Wattsowi – choć starał się, trzeba przyznać - nie udało się przekonująco nakreślić portretu wiernych. Czytając dialogi Daniela z Lianną, ma się wrażenie, że autor zdecydowanie stoi po stronie niewierzącego biologa. Druga kwestia dotyczy samego pomysłu na Kościół (choć autor zabezpiecza się w jednym z fragmentów, stwierdzając, że to jednak coś zupełnie innego od zinstytucjonalizowanych religii). Pisząc krótko – czy faktycznie jest to wiara? Jak pisarz słusznie zauważa, nauka opiera się na tym, że formułowane przez nią postulaty sprawdzają się w praktyce. Tyle że odkrycia Kościoła Dwuizbowego też „działają” – jest wszak wspomniane o licznych publikacjach w czasopismach naukowych czy patentach. Algorytm, na którym opiera się metoda naukowa, polega na tym, że na podstawie obserwacji i doświadczeń formułuje się hipotezy i tworzy modele, które są następnie weryfikowane empirycznie. Niemniej sytuacja, gdzie najpierw powstają hipotezy, a potem się je sprawdza, również jest naukowa (choć zazwyczaj mniej wydajna). Tymczasem działalność Kościoła można sprowadzić do tego, że modyfikując swoje umysły i łącząc się w rój, jego członkowie uzyskują wyniki pozwalające na konstruowanie sprawnych urządzeń czy trafne przewidywania. Aż tak bardzo to się zatem nie różni. Wydaje mi się, że typowa religijna wiara nie jest czarną skrzynką, która jednak wmontowana w urządzenie działa, tylko czymś całkowicie wbrew. Codzienne obserwacje nie dowodzą istnienia duszy i życia po życiu, jednak wierni tego oczekują. Świat i ludzkie losy nieszczególnie wskazują na to, że Bóg kocha jednostki, ale ludzie mają nadzieję mimo to, pośród setek ofiar katastrofy dostrzegają jednego ocalałego i nazywają to cudem.
W porównaniu ze „Ślepowidzeniem” w „Echopraksji” powiązania z teoriami naukowymi wydają mi się nieco luźniejsze. Nie przekonuje mnie na przykład koncepcja indukowanego nowotworu mózgu, choć to może być też kwestia nieprecyzyjnego nazewnictwa. Natomiast zagadnienia związane z bronią biologiczną wypadają ciekawie, podobnie pomysł na „zombie”.
Sposób kreowania i prowadzenia bohaterów przypomina ten ze „Ślepowidzenia”. Niezbyt podobało mi się natomiast to, jak Watts prowadzi fabułę - akcja biegnie nerwowymi zrywami, fragmenty poświęcone eksponowaniu rozmaitych pomysłów przeplatane są scenami, w których dzieje się bardzo dużo, choć znów ma się wrażenie chaosu. Przy czym autor niejednokrotnie stosuje zwroty w rodzaju „wszystkie elementy układanki złożyły się [w umyśle bohatera] w całość”. Nie mogę tego jednak powiedzieć o sobie. Istotnym wątkiem „Echopraksji” są zakulisowe plany i intrygi snute przez postludzi, ja jednak nie dostrzegam tej stojącej za wszystkim konstrukcji. Owszem, autor nieustannie wspomina o inteligencjach dalece przewyższających ludzką, ale nie uwierzę, by nawet bardzo zaawansowane istoty mogły przy ogromnej ilości zmiennych przewidywać tak dokładnie i do tego stopnia kontrolować sytuację. Albo inaczej – gdyby jednak mogły albo gdyby istotnie kontaktował się z nimi jakiś (w uproszczeniu) boski byt, to posiadałyby możliwości, dzięki którym nie musiałyby wcale bezpośrednio angażować się w wydarzenia i nadstawiać własnego karku. Przyznam też, że powtarzanie motywu „zabili ją i uciekła” w kontekście jednej postaci zwiększa wrażenie sztuczności.
Bardzo podobała mi się natomiast scena ostatnia, choć w następującym po niej epilogu autor nieco zmienił jej wydźwięk. W "Echopraksji" Watts serwuje czytelnikowi wyrazistą wizję zmierzchu ludzkości. W cieniu chylącej się cywilizacji rodzi się następna generacja. Smutny to obraz, choć uzasadniony – w historii naszej planety kilkukrotnie dochodziło do masowego wymierania obejmującego ponad 90% istniejących gatunków. Całe fascynująco skomplikowane ekosystemy ginęły, a na ich miejsce powstawało coś nowego. Tyle że w świecie Wattsa zmienia się także paradygmat, życie na Ziemi przekracza próg Osobliwości, poza którym inna będzie sama zasada zachodzenia zmian.
Podobnie jak to miało miejsce w przypadku „Ślepowidzenia”, „Echopraksja” przede wszystkim pobudza intelektualnie, natomiast jeśli chodzi o konstrukcję literacką, można mieć zastrzeżenia. Nadal jednak jest to powieść warta lektury, a ci, którym podobała się część pierwsza, mogą sięgać po nią bez obaw.
koniec
8 grudnia 2014

Komentarze

10 XII 2014   07:13:32

Interesujące. Nikt nie "lubi" tej recenzji na Facebooku, a aż 12 osób poleca ją w Google Plus. Zwykle jest odwrotnie.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Mała Esensja: Trudne początki naszej państwowości
Marcin Mroziuk

18 IV 2024

W dziesięciu opowiadań tworzących „Piastowskie orły” autorzy nie tylko przybliżają kluczowe momenty z panowania pierwszej polskiej dynastii władców, lecz również ukazują realia codziennego życia w tamtej epoce. Co ważne, czynią to w atrakcyjny dla młodych czytelników sposób.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Rozgrywki bogów
— Anna Kańtoch

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Świetność widzę, świetność
— Daniel Markiewicz

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: W ciemnych barwach
— Miłosz Cybowski

Obcość jest w nas
— Miłosz Cybowski

Rozgrywki bogów
— Anna Kańtoch

Ponurość w koncentracie
— Anna Kańtoch

Po sznurku
— Daniel Markiewicz

Wypełnianie wirem
— Daniel Markiewicz

Szlamowidzenie
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Świetność widzę, świetność
— Daniel Markiewicz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.