Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Sapkowski
‹Narrenturm›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNarrenturm
Data wydaniapaździernik 2002
Autor
Wydawca superNOWA
CyklTrylogia Husycka
ISBN83-7054-153-4
Format593s. 125x195mm
Cena38,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Błazny błądzą po Śląsku
[Andrzej Sapkowski „Narrenturm” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Narrenturm” jest zupełnie inny niż cykl wiedźmiński. Tam najważniejsze były postacie i ich stosunki, ważne było to, co bohaterom w duszy gra i co się z nimi dzieje. Świat był tłem, niezbędnym do naszkicowania ich losów, niczym więcej. Natomiast opowieść o Reynevanie jest tak naprawdę opowieścią o dawnym, zagubionym Dolnym Śląsku, o przejściu Średniowiecza w Renesans i o magii, która zniknęła wypalona ogniem i mieczem. Tym razem to postacie są tłem dla świata.

Eryk Remiezowicz

Błazny błądzą po Śląsku
[Andrzej Sapkowski „Narrenturm” - recenzja]

„Narrenturm” jest zupełnie inny niż cykl wiedźmiński. Tam najważniejsze były postacie i ich stosunki, ważne było to, co bohaterom w duszy gra i co się z nimi dzieje. Świat był tłem, niezbędnym do naszkicowania ich losów, niczym więcej. Natomiast opowieść o Reynevanie jest tak naprawdę opowieścią o dawnym, zagubionym Dolnym Śląsku, o przejściu Średniowiecza w Renesans i o magii, która zniknęła wypalona ogniem i mieczem. Tym razem to postacie są tłem dla świata.

Andrzej Sapkowski
‹Narrenturm›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNarrenturm
Data wydaniapaździernik 2002
Autor
Wydawca superNOWA
CyklTrylogia Husycka
ISBN83-7054-153-4
Format593s. 125x195mm
Cena38,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Andrzej Sapkowski napisał cykl wiedźmiński i ma co najmniej dwa powody, aby tego żałować. Jeden powód jest do obejrzenia w kinach i telewizji, drugi jest nieco subtelniejszej natury. Otóż opowieść o wiedźminie czyta się wspaniale, żyje się nią, kocha się i nienawidzi bohaterów, jednym słowem – więź między czytelnikiem a książką jest silna i głęboka. Rozpoczęcie przez AS-a nowej historii budzi zaś w fanach żądzę porównywania. Z tego to powodu trylogia rozpoczęta „Narrenturmem” ma małe szanse stać się dziełem samodzielnym – zawsze będzie przezierał przez nią niewyraźny cień wiedźmina Geralta. Ta bestia przyrównywania karmi się dodatkowo naszym długim czasem oczekiwania – latami, w trakcie których wszyscy wyostrzyli sobie zęby i narobili apetytu. Powieść musiałaby być daniem wyjątkowego smaku, aby zatarła w nas pamięć o nieznajomym, którego pierwsze zauważały zawsze dzieci i koty.
A „Narrenturm” swoje słabości ma, które w konfrontacji z opisem szlachetnych dzieł Geralta&Co. wychodzą na wierzch niczym dżdżownice po deszczu. Oto wada pierwsza – główny bohater. Głupek. Nie, nie błazen – wtedy byłby śmieszny. Nie jest to również porywczy, gnający za odruchami serca młodzian, którego szlachetna porywczość rozczula i nieco pociąga. Jest to czysty, ledwo myślą muśnięty, wysokiej wody i czystości brylant głupoty. Zresztą w książce dość pada pod jego adresem inwektyw, nie ma co powtarzać. Reinmar – Reynevan (takie imię i przezwisko jego) miał chyba w zamierzeniu być kimś zupełnie innym, a mianowicie opisanym powyżej narwanym młodzieńcem, ślepym na rozwagę błędnym rycerzem. Autor podszedł jednak do całej sprawy cynicznie i pokazał idiotyzm takiego zachowania. Jeżeli chodziło o ośmieszenie skłonności do nadmiernej popędliwości – gratuluję. Ale czytanie książki, której główny bohater nie jest nawet denerwujący, a po prostu męczący, zawsze idzie ciężko.
Powieści wada następna wynika pośrednio z głupoty Reynevana. Jako cymbał brzmiący pakuje się on w tarapaty z regularnością szwajcarskiego budzika, co powoduje, że akcja, zamiast biec równym tempem, chwieje się, kołysze, zatacza i krąży niczym półkompania kompletnie schlanych pikinierów. Bohaterowie odjechali… i już muszą wracać. Uciekli… to ich znowu uwiężą. I tak w kółko Macieju – trójce bohaterów z trudem udaje się w ciągu sześciuset stron wyjechać z Dolnego Śląska na Czechy. Co gorsza, raz na jakiś czas autor orientuje się, że fabuła, narąbana jak piąta zmiana, zaraz padnie na pysk i podpiera ją cudacznymi deus ex machina (np. pół okolicy przyjaźni się albo z Reynevanem, albo z jego rodzicem).
Akcja idzie więc dwa kroki w przód, by zaraz ogromnym susem wrócić do punktu wyjścia albo niewiele dalej. I nic w tym dziwnego – celem autora nie było bowiem, takie moje wrażenie, opowiedzenie ciekawej historii. Bardzo często zdawało mi się, że autor wpisał parę akapicików, aby jedynie udowodnić, że erudyta z niego niezwykły, tudzież żeby paszkwil na kogoś napisać. Nie wątpię, broń Boże, w wiedzę AS-a, wręcz przeciwnie, ale mógłby swe oczytanie w jakiś inny sposób pokazywać. Bo ładowanie w powieść wagonów nazw ziółek, stworów i literackich postaci nuży, przytłacza i gasi czytelniczą ciekawość. Zalani morzem informacji gubimy się i tracimy z oczu to, co istotne. Co do opinii Sapkowskiego na temat ludzi, historii i całej reszty – ciekawe, ciekawe, ale (tu szczerzy zęby Geralt) potrafił to robić zręczniej i mądrzej. Tam wystarczało słówko, dwa, trochę pokpiwań, a tu lecą w naszym kierunku ciężkie monologi.
Czas przejść do minusa najstraszniejszego. Brak uczucia. Powyższe wady, w mniejszym lub większym stopniu, są do zniesienia i przełknięcia, można je nawet po drugim, trzecim czytaniu, uznać za zalety. Ale, podczas gdy Geralt żyje swoim szarpiącym nerwy związkiem z Yen, jest dla Ciri kochającym ojcem i jego losy pęcznieją wprost od uczuć i wzruszeń, to „Narrenturm” jest z tego wyprany. Miłość jakaś niewydarzona, przyjaźń nieprzekonywująca, zdrada zbyt oczywista – niedopieczone, zakalcowate wyszło. Emocje, pasje – deficytowy to towar w tej powieści.
No dobra – z powyższych analiz wychodzi, że AS począł gniota, a to nieprawda. Plusy są i warto je odnotować. Świetny styl i językowa robota – bezwzględnie. Wszem i wobec można, i należy, głosić, że Andrzej Sapkowski nadal jest mistrzem pióra i wielkim hetmanem mowy polskiej. Jego dialogi i barwne opisy, jędrne, soczyste, smakowite, wpadające w ucho rytmem i słownictwem, rozbawiają i zachwycają od początku do końca. Dochodzę do wniosku, że AS potrafi napisać rozkład jazdy PKP, który podróżni czytaliby rycząc do łez ze śmiechu. „Narrenturm” jest lekturą lekką i przyjemną, dającą w trakcie czytania wiele radości. Czasem aż zbyt wiele – zapewniam, że czytanie tej książki w środkach komunikacji publicznej dostarcza współpasażerom niezwykłych wrażeń. Można twierdzić, że autor nieco zbyt często raczy nas humorem moczowo-płciowo-wydalniczym (znów minus wynikający z porównań z wiedźmińskimi opowieściami), ale zachowuje w tym wiele wdzięku, rozśmiesza – zamiast budzić niesmak.
Znakomite są również wypełniające książkę historyczne smaczki. Niezwykłych ludzi spotka Reynevan po drodze, oj, niezwykłych. Na świat przychodzi w bólach Odrodzenie, pojawiają się nowi ludzie, których przeznaczeniem jest przerzucenie kuli ziemskiej na inne tory. Wszyscy ci niezwykli, mądrzy i odważni pokażą się w lekko i naturalnie wpasowanych w tkankę utworu scenkach. Cytaty te bawią i uczą, a przy tym pozwalają czytelnikowi poczuć się erudytą, bo miło jest rozwiązać postawioną przez AS-a zagadkę.
Bardzo dobrze wyszedł Andrzejowi Sapkowskiemu świat „Narrenturmu”. Autorowi udało się stworzyć magiczną krainę wypełnioną ludźmi wielu nacji i zawodów, tętniącą życiem, handlem i produkcją. Przemierzamy średniowieczne równiny, zwiedzamy miasta i zamki, czując w powietrzu zapach dawnej epoki. Czasem wystarczy jedynie przymknąć powieki, by usłyszeć tętent końskich kopyt i wrzaski niespecjalnie trzeźwych raubritterów. Co więcej, autorowi udało się połączyć ten wchodzący w Renesans kraj z krainami baśni, z lasami, gdzie nadal królują bajkowe stwory i wzgórzami, gdzie wciąż odbywają się sabaty. Powstała eksplozywna mieszanka – zarazem historyczna, mocno zakotwiczona w naszej (i nie tylko naszej) historii, a jednocześnie pełna czaru i niezwykłości.
Włączenie świata magii do Średniowiecza niesie ze sobą bardzo ciekawe konsekwencje. Nakreślona przez AS-a linia historii tego świata ukazuje drugie dno znanych wydarzeń. Antyhusyckie krucjaty, wojny, zdawałoby się, znane od podszewki, okazują się być połączone z pradawnymi konfliktami, których nie opisał żaden kronikarz, bo wydarzenia to zbyt stare i zbyt niewiarygodne. Zbliżają się wojny i rzezie, ale zbliżają się też walki, gdzie miecze nie odegrają głównej roli. Zanęta to lepsza niż sałata dla amura, z „Narrenturmu” aż bije atmosfera świata, w którym ma się stać coś wielkiego, a dla wszystkich uczestników niespodziewanego.
Chociaż Reynevan jest kiepski, to widać, że AS ręki do tworzenia interesujących postaci nie stracił. Przejdą nam przed oczyma, jedne po drugiej, przedstawią się (albo nie), powitają (albo nie), rozśmieszą (albo nie), ale na pewno zaciekawią. W tym akurat wypadku szczerze błogosławię autorskie skłonności do rozpisywania się. Wiele z najlepszych fragmentów „Narrenturmu” to właśnie takie spotkania z typami spod wszystkich jasnych i ciemnych gwiazd tej galaktyki .
„Narrenturm” jest zupełnie inny niż cykl wiedźmiński. Tam najważniejsze były postacie i ich stosunki, ważne było to, co bohaterom w duszy gra i co się z nimi dzieje. Świat był tłem, niezbędnym do naszkicowania ich losów, niczym więcej. Natomiast opowieść o Reynevanie jest tak naprawdę opowieścią o dawnym, zagubionym Dolnym Śląsku, o przejściu Średniowiecza w Renesans i o magii, która zniknęła wypalona ogniem i mieczem. Tym razem to postacie są tłem dla świata.
koniec
1 listopada 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

„Chciałbym zdawać maturę z historii…”
— Aleksandra „Alex” Rudzińska

Narrenturm
— Marta Bartnicka

Tegoż twórcy

Głos miał nieprzyjemny
— Borys Jagielski

Zagraj to jeszcze raz, Jaskier
— Agnieszka Szady

Esensja czyta: Listopad 2013
— Kamil Armacki, Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Sceny z życia wiedźmina
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Ile mistrza w rzemieślniku?
— Jędrzej Burszta

Lux cykl
— Marcin Łuczyński

Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność
— Tomasz Iwanicki

Szkieletów w szafie brak
— Artur Chruściel

Tegoż autora

Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz

Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz

Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz

Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz

Historia żywa
— Eryk Remiezowicz

Na siłę
— Eryk Remiezowicz

Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz

Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz

Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz

I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.