Skomplikowane losy trudnej, wręcz niemożliwej miłości Hiszpana i Polki osnute są wokół historycznych wydarzeń w Meksyku, Hiszpanii i w Polsce. Książka ma spory potencjał, ale wydaje się on po części zmarnowany. Dzieje się tutaj tak wiele, że ograniczenie tej powieści do niecałych czterystu stron wyrządza jej krzywdę.
Miłość w czasach zamętu
[Lorena Martín D. „Dom tajemnic” - recenzja]
Skomplikowane losy trudnej, wręcz niemożliwej miłości Hiszpana i Polki osnute są wokół historycznych wydarzeń w Meksyku, Hiszpanii i w Polsce. Książka ma spory potencjał, ale wydaje się on po części zmarnowany. Dzieje się tutaj tak wiele, że ograniczenie tej powieści do niecałych czterystu stron wyrządza jej krzywdę.
Lorena Martín D.
‹Dom tajemnic›
Tajemniczy kuferek najpierw wrzucony do grobu, a potem stamtąd wyciągnięty, staje się przedmiotem swoistego sporu. Przyczynia się także do tego, że młoda Meksykanka Amada zaczyna interesować się historią swojej rodziny. A jest ona zawiła. Świadek wielu wydarzeń, stary David, bardzo niechętnie ujawnia dziewczynie sekrety przeszłości. Obie babki Amady, Hilda i Carmina, były dla niego ważnymi osobami. Ich losy, z rozmachem opowiedziane na tle dwudziestowiecznej historii Meksyku, mogą się podobać. Dwie wyraziste, silne osobowości sprzeciwiające się tradycyjnemu patriarchatowi mogą przywodzić na myśl bohaterkę książki „Lata z Laurą Diaz” Fuentesa.
Obok Hildy i Carminy jest też Hiszpan Ramiro, którego wnętrze nieudacznika jest maskowane przez niespokojnego ducha. Na wieść o wybuchu wojny domowej chce wrócić do ojczyzny i pomóc Hiszpanii, walcząc z bronią w ręku. Zupełnie jak w „Pożegnaniu z bronią” Hemingwaya, jest tu wojna i miłość. Kto wie, czy te sceny nie należą do najlepszych w tej powieści. Sprawne pióro autorki wyzwala napięcie i dramatyzm, stawiając bohaterów przed trudnymi życiowymi dylematami. To wtedy, podczas hiszpańskiej wojny na krótko przecinają się drogi Ramira i Lei, Polki żydowskiego pochodzenia.
To wystarczyło, aby Amada wyruszyła po latach do Warszawy w poszukiwaniu śladów Lei. Nie jest to łatwe, przecież minęło tyle lat, z których sześć – to lata drugiej wojny światowej, czas, po którym nie został kamień na kamieniu. Razem z Amadą poznajemy więc historię okupowanej Warszawy. Sceny z getta, bez retuszu i przemilczeń, wywierają wrażenie. Przed oczyma ukazują się nam jeden po drugim okrutne obrazy. Nie ma tu czarno-białych barw, są ludzie dobrzy i źli - po każdej stronie. Pojawiają się także autentyczne postacie: Irena Sendlerowa i Janusz Korczak, nie wiadomo dlaczego nazywany tutaj „profesorem” (mówiono o nim: doktor!)
Trudno zrozumieć ten nagły przeskok od panoramicznie zarysowanej historii Meksyku do dramatycznych dziejów Polski. Postać Amady, poznającej przeszłość swojego dziadka, słabo broni się jako łączący je element. Nie można oprzeć się wrażeniu, że oba te wątki niejako zagłuszają się wzajemnie i zyskałyby dużo bardziej, gdyby zostały opisane i rozwinięte osobno, w oddzielnych tomach. Wtedy dużo lepiej można byłoby „ograć” frapujące skądinąd epizody, które nic szczególnego w obecnej formie do powieści nie wnoszą: że meksykańska rodzina spokrewniona jest z dyktatorem Porfirio Diazem, a Hilda – z polską królową Ludwiką Marią Gonzagą. Wtedy zyskałaby również historia Lei oraz jej rodziny, bo można byłoby opowiedzieć ją mniej powierzchownie. Zamiast dwóch wspaniale zapowiadających się książek mamy jedną, niestety średnią, w której mamy „klęskę beletrystycznego urodzaju”, a przez to także chaos i niedosyt.
Daje się zauważyć, że autorka ma temperament i talent eseistyczny – mówię to bez ironicznego podtekstu. W powieści mamy sporą dawkę popartej bogatą bibliografią historycznej wiedzy, przekazanej z bardzo ciekawego punktu widzenia. Przy okazji historii Meksyku – czytamy o hipokryzji Stanów Zjednoczonych. Są refleksje o genezie eugeniki w hitlerowskich Niemczech. Dramat Żydów podczas drugiej wojny światowej postrzegany jest przez pryzmat nonszalancji i „nicnierobienia” rządów światowych. To mocne tezy, które dają wiele do myślenia. Wszystkie te refleksje, gdyby zawrzeć je w eseju, byłyby pasjonujące. Jednak nadanie im formy rozwlekłych dialogów bohaterów daje fatalny efekt, bo są one drętwe, nienaturalne i mają w sobie zbyt wiele dydaktyzmu, co bardzo razi.
Dla czytelnika z zagranicy lektura tej powieści może jednak być dobrym wstępem do zgłębienia niektórych rozdziałów naszych dziejów, a i dla nas jest to dobra lekcja historii Hiszpanii i Meksyku. Nie można też zapominać, że „Dom tajemnic” to przede wszystkim opowieść o miłości, która przekracza granice kontynentów.
Zastanawia mnie jedna kwestia. „Dom tajemnic” został nominowany w 2010 roku do nagrody Amazon Breakthrough Award. Jednak nigdzie nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat angielskojęzycznego oryginału tej książki.
Wyjaśniamy kwestię wydania anglojęzycznego "Domu tajemnic", a właściwie jego braku: książka została wydana drukiem (na razie) tylko w Polsce, do nagrody została nominowana jako "maszynopis".
Pozdrawiamy :)