„Poza krawędź świata” to opowieść o podróży dookoła świata flotylli Ferdynanda Magellana. Wyprawa, która odbyła się prawie pięćset lat temu była przełomem w historii ludzkości. Jednak, paradoksalnie, Magellan nie dla wszystkich był bohaterem.
Poza granice ludzkich możliwości
[Laurence Bergreen „Poza krawędź świata” - recenzja]
„Poza krawędź świata” to opowieść o podróży dookoła świata flotylli Ferdynanda Magellana. Wyprawa, która odbyła się prawie pięćset lat temu była przełomem w historii ludzkości. Jednak, paradoksalnie, Magellan nie dla wszystkich był bohaterem.
Laurence Bergreen
‹Poza krawędź świata›
Odwiecznym marzeniem ludzkości było dotarcie do krańców Ziemi. A w naturze człowieka leży chęć przekraczania granic i podążania szlakami, którymi dotąd nie szedł jeszcze nikt. W sierpniu 1519 roku pięć statków pod dowództwem Ferdynanda Magellana wypłynęło z portu w Sewilli w kierunku zachodnim. Celem było dotarcie do Wysp Korzennych (dzisiejsze wyspy Indonezji). Miało to ogromne znaczenie polityczne i gospodarcze – Hiszpania i Portugalia zacięcie ze sobą rywalizowały o wpływy i możliwość sprowadzania egzotycznych produktów z innych części świata.
„Poza krawędź świata” Laurence’a Bergreena to barwna i pełna intrygujących szczegółów kronika wyprawy pod dowództwem Magellana. Autor stworzył przystępną i interesującą opowieść, wykorzystując historyczne źródła. Pozostało ich zaskakująco wiele – dzienniki, pamiętniki, relacje ówczesnych świadków, a nawet testamenty. Na uwagę zasługuje zwłaszcza kronika Antonio Pigafetty, uczestnika podróży (jeden z najdonioślejszych dokumentów epoki wielkich odkryć geograficznych) oraz dziennik pokładowy i pamiętnik Francisca Alba (członek załogi, który powrócił z wyprawy).
Kontrowersji wokół tego rejsu było wiele. A największą z nich było to, że Magellan jako Portugalczyk wypłynął w podróż jako sługa (wrogiej!) korony hiszpańskiej. Nic dziwnego, że poddani mu kapitanowie pozostałych statków nie darzyli go zaufaniem i sympatią. Podczas podróży Magellan musiał wiele razy mierzyć się z konfliktami i buntami, trzeba mu przyznać, że radził sobie z tym nienajgorzej – choć nieraz brutalnie i bezlitośnie.
Książka Bergreena nie jest jednak tylko i wyłączne chronologicznym odtworzeniem losów wyprawy. Jest o wiele ciekawsza, bo zawiera mnóstwo dygresji, świetnie łączących się z zasadniczym tematem książki. Dotyczą one ówczesnych realiów historycznych, możliwości technicznych i tych dotyczących życia codziennego. Można więc się dowiedzieć, czym najczęściej żywili się marynarze (trudno im zazdrościć), jak wyglądała ich służba na statku i rutynowe prace (niestety, większość czynności wymagała nadludzkiego wysiłku). Nie pominięto również opisów chorób, dręczących członków załogi – mamy tu na przykład bardzo syntetyczny opis szkorbutu i prawie dwusetletniej historii jego całkowitego zwalczenia na pokładach statków. Dowiemy się także, co najczęściej skłaniało ludzi do podjęcia się służby na statkach.
Autor szkicuje obszernie stan ówczesnej wiedzy i świadomości. To, jak wiemy, okres w historii ludzkości bardzo szczególny. Pękały okowy średniowiecznych doktryn, a w to miejsce wchodziły zalążki przyszłych idei, dających początek racjonalnej wiedzy i rozwojowi nauki. Ciekawie jest przeczytać, jak niewiele w czasach wyprawy Magellana wiedziano o naszym globie – był to jeszcze świat rządzony przez przesądy, zamieszkany przez dziwne demoniczne stworzenia, wreszcie – świat, w którym prawie wszystko było podporządkowane pragnieniu odkupienia grzechów. Dla przeciętnego Europejczyka z początków szesnastego wieku ziemie leżące poza kontynentem były jednym z fantastycznych królestw jak „Opowieści z tysiąca i jednej nocy”. Bergreen przytacza wiele barwnych przykładów (niczym z książek fantasy), w jaki sposób wyobrażano sobie życie na egzotycznych kontynentach.
Tym bardziej należy chyba docenić śmiałość Magellana i jego marynarzy, wyruszających w nieznane i odkrywających nowe miejsca na Ziemi. Autor zwraca uwagę, że przeprawa Magellana przez cieśninę, nazwaną później jego imieniem, jest uznawana za największy wyczyn w historii eksploracji morskiej. Przede wszystkim dlatego, że – w odróżnieniu od Kolumba, nieświadomego, gdzie dotarł i co osiągnął – Magellan doskonale zdawał sobie sprawę z wagi swoich odkryć i nawet zaczął dokonywać korekty błędów nawigacyjnych Kolumba.
Smutne – z dzisiejszego punktu widzenia – są opisy spotkań europejskich marynarzy z rodowitymi mieszkańcami wysp odwiedzanych po drodze. Załoga Magellana była przeświadczona o swojej wyższości, tubylców traktowano instrumentalnie. Nie bez znaczenia był także wątek religijny – ważne było szerzenie chrześcijańskiej wiary i nawracanie pogan.
Sam Ferdynand Magellan, jak wiadomo, nie powrócił do Hiszpanii. Autor przedstawia szczegółowo okoliczności jego śmierci, poprzedzone zatargiem z władcą Mactanu (na Filipinach). Uważa się, że był to konflikt całkiem niepotrzebny, wynikający z nadmiernej wiary Magellana we własne siły. Postępował on coraz bardziej agresywnie, mimo, że równie dobrze mógł osiągać swoje cele metodami pokojowymi. Kierowało nim, jak ocenia Bergreen, pragnienie zdobycia chwały, przesłonięte maską religijnej gorliwości.
Z Hiszpanii wyruszyło 270 członków załogi. Powróciło tylko osiemnastu. Ale dla nich ten powrót okazał się sukcesem. Zrealizowano cel handlowy towarzyszący wprawie: przywieziono około 25 ton goździków (wtedy bezcennych). Opłynięcie świata przyniosło też wiele korzyści dla całej ludzkości, które trudno oszacować materialnie. Dostarczono bezsprzecznego dowodu, że Ziemia jest kulą. Dowiedziano się także, że jest większa, niż wcześniej sądzono i że większość jej powierzchni pokrywają oceany. Po raz pierwszy Europejczycy ujrzeli Krzyż Południa i inne gwiazdozbiory widziane tylko na półkuli południowej naszej planety. A także podczas tej wyprawy… zgubiono w kalendarzu jeden dzień (o czym więcej w książce).
Warto sięgnąć po „Poza krawędź świata” – tę przepiękną, choć tragiczną opowieść o spełnianiu marzeń człowieka i odwadze tych, którzy przekraczają granice ludzkich możliwości. Koszt dokonanych odkryć – jak pisze autor – był większy, niż ktokolwiek przewidywał na początku wyprawy. Podróż flotylli Magellana była nie tylko podróżą na krańce świata, ale i w głąb najmroczniejszych zakamarków duszy ludzkiej.

Hm, czy nie wkradł się przypadkiem jakiś błąd? Wygląda na to że ta (bardzo dobra) recenzja znajduje się w dziale filmy.