Popularnonaukowa książka „Ostatnie trzy minuty” koncentruje się nie tylko na tytułowych końcowych chwilach istnienia naszego Wszechświata, ale przynosi czytelnikowi podstawy ogólnej wiedzy o strukturze i właściwościach kosmosu.
Po przyszłości kres
[Paul Davies „Ostatnie trzy minuty” - recenzja]
Popularnonaukowa książka „Ostatnie trzy minuty” koncentruje się nie tylko na tytułowych końcowych chwilach istnienia naszego Wszechświata, ale przynosi czytelnikowi podstawy ogólnej wiedzy o strukturze i właściwościach kosmosu.
Paul Davies
‹Ostatnie trzy minuty›
Tytuł książki nawiązuje do klasycznej już dzisiaj pozycji z dziedziny kosmologii – „Pierwsze trzy minuty” Stevena Weinberga. Wyjaśniona została w niej natura procesów fizycznych we Wszechświecie w pierwszych chwilach jego powstania po Wielkim Wybuchu. Paul Davies postanowił rozwinąć myśl, że jeżeli Wszechświat ma początek, powinien mieć także koniec. Dokonał opisu zjawisk, które – jak wskazują obliczenia i wyniki obserwacji - zajdą w schyłkowej fazie istnienia kosmosu.
Autor jest doświadczonym naukowcem i popularyzatorem nauki. Jako fizyk z wykształcenia zajmuje się między innymi kosmologią oraz kwantową teorią pola. Od roku 2005 przewodzi naukowemu projektowi SETI (poświęconemu poszukiwaniu kontaktu z pozaziemskimi cywilizacjami). W 2005 został wyróżniony nagrodą Templetona. Imieniem Paula Daviesa nazwano także jedną z asteroid (6870 Pauldavies).
„Ostatnie trzy minuty” jest arcyciekawą opowieścią o granicach przyszłości naszego Wszechświata. Ten prawdopodobny opis zdarzeń opiera się teoriach fizyki i kosmologii. Co prawda, autor zastrzega, że ksiązka ma charakter spekulatywny, ale przedstawione tu koncepcje opierają się na osiągnięciach naukowych. Na podstawie własności obserwowanych obiektów w kosmosie można wydedukować, jak będzie się zmieniać stan fizyczny Wszechświata. Nie będzie chyba spojlerem, jeśli napiszę, że analizie poddany zostaje tu następujący scenariusz zdarzeń: Wszechświat powstał w Wielkim Wybuchu, a obecnie „rozszerza się i stygnie, aż dojdzie do zdegenerowanego stanu końcowego lub katastroficznie się zapadnie”, jak ujmuje to autor. Nie ma jeszcze rozstrzygnięcia, czy nasz Wszechświat czekają ponowne narodziny (następny Wielki Wybuch?) czy bezpowrotne unicestwienie. Paul Davies opisuje oba te przypuszczalne zakończenia.
Nie wiemy także jeszcze, jakie procesy fizyczne zdominują Wszechświat w najbardziej odległej przyszłości. Przewidywanie tego jest trochę podobne do prognozowania pogody, obarczonego sporym marginesem błędu, bo wpływa na nią jednocześnie bardzo wiele czynników. Trzeba więc wziąć pod uwagę subtelne efekty, za sprawą których pewne procesy potoczą się takim, a nie innym torem. Autor podkreśla nawet, że nie znamy jeszcze wszystkich procesów fizycznych, które mogą być istotne dla szczegółowego przebiegu zdarzeń.
Książka nie jest szczególnie obszerna, dlatego tym bardziej należy docenić szeroki zakres poruszanych tu tematów. Największą zaletą jest jej przejrzystość i przystępność. Niemal zapomina się podczas czytania, że autor zapoznaje nas z zawiłymi zagadnieniami ocierającymi się niemal o granice myślenia i rozumienia. Fizyka teoretyczna i kosmologia uchodzą za dziedziny, które nie są dla każdego, a jednak po tę książkę mogą sięgać bez obaw wszyscy, nawet ci, dla których nauki ścisłe w szkole nie były najmocniejszą stroną. Autor nawiązuje do wielu zagadnień z zakresu fizyki, astronomii oraz mechaniki kwantowej, ale pisze o nich tak jasno i prosto, że czytelnik nie ma najmniejszego kłopotu, by zgłębić wszystkie szczegóły.
Dla mnie „Ostatnie trzy minuty”, będące ogólną syntezą aktualnej wiedzy o Wszechświecie, to także wielki hołd dla potęgi umysłu człowieka. Nasz gatunek powstał około sto-dwieście tysięcy lat temu. Ludzie prowadzą naukowe obserwacje kosmosu od kilku tysięcy lat. Ten czas to zaledwie drobny ułamek w skali całej historii Wszechświata, którego istnienie – jak przeczytamy w książce - przewidywane jest jeszcze na biliony lat. Czy to nie piękne, że człowiek, który jako jednostka żyje lat zaledwie kilkadziesiąt, dzięki wiedzy gromadzonej od pokoleń potrafi objąć swoim umysłem te ogromne ramy czasowe, wyobrazić sobie liczone w miliardach lat świetlnych rozmiary Wszechświata, a nawet obliczyć jego wagę? (Ważenie Wszechświata to jedna z najbardziej fascynujących rzeczy, o których przeczytałam w książce Daviesa).
Niniejsza publikacja jest wznowieniem. Pierwsze wydanie ukazało się w Polsce w 1995 roku, w rok po wydaniu oryginału. Może szkoda, że obecny wydawca nie zdecydował się uzupełnić nowej edycji wstępem bądź posłowiem, które mogłoby zapoznać czytelników z aktualnym stanem wiedzy. Na pewno wiele się zmieniło w ciągu ponad dwudziestu lat, które upłynęły od momentu napisania książki i znalazłyby się jakieś nowe ciekawostki, uściślenia, dopowiedzenia. Na uwagę zasługuje nazwisko tłumacza „Ostatnich trzech minut”, Piotra Amsterdamskiego. To postać bardzo zasłużona dla popularyzacji nauki w Polsce. Z wykształcenia fizyk i kosmolog (przez wiele lat był profesorem na Uniwersytecie Zielonogórskim), znakomicie przetłumaczył z języka angielskiego wiele ważnych książek naukowych i popularnonaukowych. Kilka lat temu zginął tragicznie podczas wspinaczki górskiej.
Paul Davies pozostawia nas z interesującymi filozoficznymi pytaniami na zakończenie „Ostatnich trzech minut”. Koniec Wszechświata inspiruje do zastanowienia się nad jego celem. A co, jeśli świat jest nieskończony? Jak wpływa to na nasze rozumienie jego celowości? („Czy istnienie ma jakiś sens, jeśli polega na niekończącej się podróży ku celowi, którego nie można osiągnąć?”) Autor próbuje sobie także wyobrazić, jak może wyglądać kolonizacja Wszechświata przez przyszłe pokolenia Homo sapiens. Niezależnie od wszystkiego, nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem Paula Daviesa, że „procesy myślowe nie mają żadnych granic, nawet jeśli ma je Wszechświat”. Nic piękniejszego nie można powiedzieć o zgłębianiu jego tajemnic przez człowieka.
Ponieważ prawie jednocześnie opublikowaliście recenzje "Początku Wszechświata" oraz "Ostatnich trzech minut", i ponieważ ja sam też kiedyś przeczytałem te książki jedną po drugiej, chciałem zaznaczyć, że "Ostatnie trzy minuty" uważam za zdecydowanie lepszą pozycję. Styl Barrowa jest suchszy niż Daviesa.