„Piłkarska furia” to historia hiszpańskiej piłki nożnej, opowiedziana w szerokim kontekście historycznym, a przede wszystkim – społecznym. Futbol to zjawisko kulturowe, które ma wiele zaskakujących barw.
Więcej niż sport
[Jimmy Burns „Piłkarska furia” - recenzja]
„Piłkarska furia” to historia hiszpańskiej piłki nożnej, opowiedziana w szerokim kontekście historycznym, a przede wszystkim – społecznym. Futbol to zjawisko kulturowe, które ma wiele zaskakujących barw.
Jimmy Burns
‹Piłkarska furia›
Autorem książki jest Jimmy Burns, Brytyjczyk urodzony w Hiszpanii. Wiele lat mieszkał w tym kraju, co daje mu unikalną perspektywę spojrzenia: znakomicie zna hiszpańskie realia niczym rodowity mieszkaniec, a jednocześnie umiejący dostrzec wiele rzeczy z zewnątrz. Do tego nie wikła się w narodowościowe różnice i niuanse, które w dziejach hiszpańskiego futbolu mają pewne znaczenie. Jako osoba, która wiele lat swojego zawodowego życia dzieli pomiędzy Madryt a Barcelonę, nie faworyzuje żadnego z obu miast.
Futbol – w takim wydaniu, jaki znamy współcześnie – jest obecny w Hiszpanii od ponad stu lat. Burns bardzo ciekawie przybliża nam początki piłki nożnej na Półwyspie Iberyjskim. Futbol pojawił się tam za sprawą Brytyjczyków. Pod koniec XIX wieku przyjeżdżali tam do pracy w kopalniach srebra i umilali sobie czas grą w piłkę w wolnym czasie. Gra się przyjęła – między innymi dlatego, że nie wymagała starannie utrzymywanej nawierzchni, jak na przykład rugby.
Autor wspaniale łączy opowieść o rozwoju hiszpańskiej piłki nożnej wraz z przedstawieniem politycznych i społecznych dziejów tego kraju. Patrząc na dzisiejszą Hiszpanię, trudno sobie wyobrazić, jak wiele przeszła zmian przez ostatnie sto lat. Niełatwa była jej droga do nowoczesności (w sensie modernizacji kraju), jak również dążenie do zjednoczenia w sensie politycznym, przy jednoczesnym zachowaniu autonomii Kraju Basków i Katalonii. Echa tych problemów pobrzmiewają do dzisiaj w hiszpańskim życiu politycznym i… sportowym, czego dowodem jest ta książka.
Mało kto uświadamia sobie, że ukształtowanie obecnej rzeczywistości miały swój wkład kluby piłkarskie. Było to szczególnie widoczne w latach dyktatury generała Franco, która dobiegła końca w 1975 roku. Najwięcej miejsca autor poświęca historii trzech hiszpańskich klubów piłkarskich: Athletic Bilbao, Real Madryt oraz FC Barcelona. Będzie to na pewno interesująca lektura dla wszystkich ich kibiców i miłośników. Motto przewodnie Barçy – że to „więcej niż klub” – można właściwie odnieść do każdej z tych trzech marek. Piłka nożna była ważna w kształtowaniu narodowej tożsamości, była w pewnym sensie nawet formą życia politycznego i pełniła wiele społecznych funkcji.
Dzieje tych klubów to także – a może przede wszystkim – historia ludzi, którzy przyczynili się do ich rozwijania. Nie brakuje więc opowieści o Santiago Bernabéu, wieloletnim prezesie Realu Madryt czy Josepie Sunyolu, prezesie FC Barcelona, zamordowanym podczas hiszpańskiej wojny domowej. Pięknie pokazana jest sylwetka Johana Cruijffa, najpierw zawodnika, a później trenera katalońskiego klubu. Burns spotykał się z nim osobiście, prowadząc rozmowy na użytek tej książki. W moim odczuciu autor marginalnie potraktował jednak sylwetki José Mourinho, szkoleniowca Realu Madryt w latach 2010-2013 (i w tych latach najlepiej zarabiającego trenera piłkarskiego na świecie) czy Pepa Guardioli, trenera FC Barcelony, który od 2008 roku postawił klubowym gwiazdom nowe warunki treningu i pracy.
Burns ma na swoim koncie wiele książek dotyczących piłki nożnej. Pisze więc z wielką znajomością rzeczy, przywołuje wiele nazwisk piłkarzy, opisuje historię wielu meczów oraz towarzyszącym im wydarzeń pozasportowych. Wiele fragmentów książki powstało także w wyniku reporterskich wypraw autora. Wiele spotkanych przez niego osób podzieliło się wspomnieniami o dawnych dniach hiszpańskiej piłki, ludziach, którzy ją tworzyli oraz o atmosferze tamtych czasów. Nie brakuje anegdot, ciekawostek i sensacji dotyczących futbolu na Półwyspie Iberyjskim.
Podążanie za myślą autora może być jednak utrudnione. Książka sprawia wrażenie przeładowanej, czytelnik jest bombardowany faktami, datami i nazwiskami, które dają się uporządkować tylko gdy naprawdę interesujemy się tym tematem lub gdy wiemy już coś niecoś o hiszpańskiej piłce nożnej. Burns dla ożywienia treści książki odwołuje się do metafor związanych z corridą, co jeszcze da się zaakceptować, natomiast częste analogie i odniesienia do Don Kichota są mało trafne i aż tchną stereotypem, że wszystko, co hiszpańskie trzeba koniecznie analizować przez pryzmat błędnego rycerza z La Manchy.
Pięknym ukoronowaniem tej historii jest wątek związany z narodową piłkarską reprezentacją Hiszpanii. Jest potocznie nazywana „La furia roja” [czerwona furia], do czego nawiązuje tytuł książki. Hiszpańscy piłkarze sięgnęli po tytuł mistrzów Europy dwa razy pod rząd; w 2008 i 2012 roku, w międzyczasie zdobywając mistrzostwo świata w 2010 roku. Te wyniki – jak sugeruje autor – były konsekwencją otwierania się kraju po erze dyktatora Franco. Pierwszym tego zwiastunem było zorganizowanie Mundialu w 1982 roku. Ważnym (i wcale nieoczywistym) aspektem było także przezwyciężanie różnic narodowościowych: w reprezentacji Katalończycy występują wspólnie z Baskami, Kastylijczykami i zawodnikami pochodzącymi z innym regionów Hiszpanii. Tak łączy sport. Nie może jednak zastępować bieżącej polityki, o czym świadczy opisany tu fakt, że ludzie piłki stanowczo odmówili jednoznacznych działań na rzecz „odwracania uwagi” ludzi i łagodzenia skutków niedawnego kryzysu ekonomicznego w Hiszpanii.
„Piłkarska furia” Jimmy’ego Burnsa to z jednej strony żywa i bogata historia hiszpańskiej piłki nożnej, a z drugiej – jej socjologiczna i historyczna analiza. Nie ulega wątpliwości, że na Półwyspie Iberyjskim futbol to coś więcej niż tylko sport. Jeśli mamy ochotę zgłębić to „coś więcej”, dostrzeżemy wiele nieznanych wymiarów piłki nożnej, budzącej tak wiele emocji. Na uwagę zasługuje także fakt, że do tej książki, która w oryginale ukazała się pięć lat temu, autor dopisał posłowie specjalnie do wydania polskiego. To przykład dobrej praktyki na naszym rynku wydawniczym. Na ogół ukazują się u nas pozycje nieraz mocno przeterminowane i nikt nie zadaje sobie trudu, by jakkolwiek je aktualizować. Warto, aby inni edytorzy brali przykład z Wydawnictwa SQN, które w tym miejscu zasługuje na pochwałę.