W tym roku mija pięć lat od śmierci piosenkarki Ireny Jarockiej. Jej „Autobiografia i listy do męża” stanowią prywatny portret popularnej do dziś artystki, o której – jak sobie uświadamiamy po lekturze książki – nie wiedzieliśmy zbyt wiele.
Ile jest takich gwiazd na świecie?
[Irena Jarocka „Nie wrócą te lata” - recenzja]
W tym roku mija pięć lat od śmierci piosenkarki Ireny Jarockiej. Jej „Autobiografia i listy do męża” stanowią prywatny portret popularnej do dziś artystki, o której – jak sobie uświadamiamy po lekturze książki – nie wiedzieliśmy zbyt wiele.
Irena Jarocka
‹Nie wrócą te lata›
Nie wiedzieliśmy przede wszystkim, że Irena Jarocka pozostawiła po sobie prywatne zapiski, w których utrwalała najważniejsze momenty swojego twórczego życia, ale też i drobne epizody, ulotne chwile, wrażenia. Autobiografia (notatki kończą się w roku 2007) stanowi pierwszą część książki. W drugiej zamieszczona została prywatna korespondencja Ireny Jarockiej do męża Michała Sobolewskiego oraz jego wspomnienie o żonie. Całość do druku przygotowała i opracowała Mariola Pryzwan, która ma już w swoim dorobku wiele pozycji biograficznych.
Piosenki Ireny Jarockiej do dziś cieszą się popularnością, a sama artystka była bardzo lubiana przez publiczność. Kariera piosenkarki toczyła się w sposób dosyć nietypowy jak na ówczesne polskie warunki. Dużą część czasu artystka spędziła za granicą, starała się jednak mieć stały kontakt ze środowiskiem muzycznym w Polsce, koncertować i wydawać nowe płyty. Nie tylko piosenka była w kręgu jej zainteresowań. Wielki sukces odniosła, grając główną rolę w filmie „Motylem jestem czyli romans 40-latka”. Aktorsko udzielała się także w kręgach polonijnych w USA. Z powodzeniem grała w sztuce Stanisława Mrożka.
Popularność jest specyficznym zjawiskiem. Ma się złudzenie, że wszystko wiadomo o osobie, często pojawiającej się publicznie, udzielającej wywiadów, fotografowanej. Niemal nikt nie zastanawia się: jak to jest znajdować się po drugiej stronie zaczarowanego zwierciadła sławy i powodzenia? Jeżeli jest się gwiazdą, to czy można jeszcze być zwyczajną osobą? „Autobiografia…” pozwoli nam zapoznać się nie tylko z przebiegiem kariery, ale i prywatnymi przemyśleniami artystki na temat kolejnych etapów jej życia. Sięga ona pamięcią do rodzinnych korzeni, początków w świecie piosenki, a następnie długiego okresu mnóstwa życiowych wyborów. Wspomina małżeństwo z Marianem Zacharewiczem (równocześnie jej menadżerem), okres pobytu we Francji (gdzie cztery lata przebywała na stypendium artystycznym i intensywnie uczyła się zawodu), rozstanie z pierwszym mężem i nowy rozdział z drugim partnerem i mężem Michałem Sobolewskim. Dużo miejsca poświęca także na pobyt w USA (kilkanaście lat towarzyszyła tam przebywającemu na stypendium naukowym mężowi), narodziny córki Moniki. Autobiografia to dla Ireny Jarockiej „fantastyczna przygoda – spotkanie ze wspomnieniami”, jak sama pisze.
Z tych zapisków wyłania się postać osoby poważnie traktującej swoją karierę, ale też mocno starającej się, by nie płacić za nią zbyt wielkiej ceny w życiu prywatnym. Irena Jarocka stale uczyła się czegoś nowego, otwierając się na nowe wydarzenia, dążąc do tego, by być kimś coraz lepszym. Interesowały ją zagadnienia związane z rozwojem duchowym. Widać, że lubiła życie i kochała swoich bliskich. Bardzo interesujące są jej spostrzeżenia i opis doświadczeń dotyczący życia na emigracji – od pierwszych chwil, gdy nie znała języka, poprzez stopniowe oswajanie się z obcością i znajdowanie własnego miejsca. Pisanie było dla niej rodzajem terapii, odskoczni, sposobem na porządkowanie wrażeń. „Nawet mocna pozycja finansowa nie jest w stanie zaspokoić tego, co w człowieku najsilniejsze – potrzeby przynależności i stałości” – zauważa Michał Sobolewski.
„Autobiografia…” to także bogata kronika kulturalna: Irena Jarocka śledziła wydarzenia, chodziła na koncerty, do kina, do teatru. Pozostawiła bogaty obraz wydarzeń kulturalnych, w których uczestniczyła we Francji i w USA. Pojawiają się nazwiska znanych osób z Polski i zagranicy. Piosenkarka pisze także o przemyśleniach dotyczących jej własnej kariery, repertuaru, przebojów. Zawsze starała się śpiewać rzeczy tzw. ambitniejsze, w których mogła odkryć nowe możliwości interpretacji. Trudno zresztą wymienić wszystkie wątki „Autobiografii…” – co wskazuje na jakże bogatą osobowość jej autorki.
W drugiej części książki głos zabiera Michał Sobolewski, wspominając swoją żonę: „była z reguły optymistką i romantyczką, ale stąpała też twardo po ziemi”. Być może ten fragment nie jest napisany najlepszą polszczyzną, ale liczy się tutaj pokazanie tego, co jest sednem miłości, partnerstwa i zaufania między dwojgiem ludzi. Irena Jarocka i Michał Sobolewski przeżyli wspólnie 35 lat. „Irena potrafiła utrzymać szczęście rodzinne do ostatnich chwil swego życia. Ile jest takich gwiazd na świecie?”, zastanawia się mąż artystki.
Dostajemy także opublikowaną prywatną korespondencję Ireny Jarockiej do Michała Sobolewskiego. Można oczywiście się spierać, czy dobrze się dzieje, że listy, pisane do bliskiej osoby, zostają upublicznione. Lecz skoro taka decyzja została podjęta, nie polemizujmy z nią. Korespondencja pokazuje postać Ireny Jarockiej jeszcze od od innej strony. To osoba bezgranicznie oddana swojej rodzinie, ale też żyjąca intensywnie, nazwijmy to, prozą życia. Z jednej strony – kostiumy, nagrania, reklama, z drugiej – pilnowanie robotników wykańczających dom, zdobywanie materiałów do remontu, zakup sprzętów i wiele innych rzeczy, jakże dalekich od wielkiego świata gwiazd.
W książce znajdziemy także bardzo wiele zdjęć, z różnych okresów życia Ireny Jarockiej. Nie mogę się nadziwić, jak bardzo podobna jest do niej (na niejednej fotografii) brytyjska księżna Kate. Ale to oczywiście na marginesie. Najważniejsze, że fani Ireny Jarockiej i miłośnicy jej piosenek będą mogli przywołać postać swojej ulubionej artystki. „Autobiografia i listy do męża” zainteresuje wszystkich, którzy pamiętają przeboje pani Ireny oraz tych, którzy nieraz zazdroszczą gwiazdom ich rzekomo bajkowego życia nie z tej ziemi. Życie Ireny Jarockiej było bardzo zwyczajne. „Motylem jestem” – to tylko słowa piosenki.