Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

R.A. Salvatore
‹Mortalis›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMortalis
Tytuł oryginalnyMortalis
Data wydania2002
Autor
PrzekładMarta Koniarek
Wydawca ISA
CyklWojny Demona
ISBN83-88916-35-1
Format640s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Krajobraz po bitwie
[R.A. Salvatore „Mortalis” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zacznę od ostrzeżenia. „Mortalis” pomyślany jest jako osobny tom, niezwiązany z poprzednią trylogią R. S. Salvatore poświęconą walce małżeńskiej pary Jilseponie i Elbryana z demonem daktylem (cóż za kretyńska nazwa, tak swoją drogą). Jednak bez znajomości owej trylogii początkowo czyta się tę powieść trudno.

Eryk Remiezowicz

Krajobraz po bitwie
[R.A. Salvatore „Mortalis” - recenzja]

Zacznę od ostrzeżenia. „Mortalis” pomyślany jest jako osobny tom, niezwiązany z poprzednią trylogią R. S. Salvatore poświęconą walce małżeńskiej pary Jilseponie i Elbryana z demonem daktylem (cóż za kretyńska nazwa, tak swoją drogą). Jednak bez znajomości owej trylogii początkowo czyta się tę powieść trudno.

R.A. Salvatore
‹Mortalis›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMortalis
Tytuł oryginalnyMortalis
Data wydania2002
Autor
PrzekładMarta Koniarek
Wydawca ISA
CyklWojny Demona
ISBN83-88916-35-1
Format640s. 115×175mm
Cena29,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Nie chodzi tu o fakty – te autor podaje sprawnie i inteligentnie. Już po pierwszej odsłonie, kiedy poznajemy główną bohaterkę i jej powody do smutku, dostajemy dość informacji, aby naszkicować sobie obraz zmagań toczonych niedawno temu w Honce-the-Bear. Pewnym problemem może być przyjęcie i uporządkowanie wszystkich faktów, ale zasadniczo nie ma wątpliwości, co i dlaczego się wydarzyło.
Na niekorzyść pierwszych stron „Mortalisa” działa, paradoksalnie, jego zaleta. R. S. Salvatore umie i lubi pogrzebać bohaterom w duszy, wie jak pokazywać i rozgrywać wewnętrzne konflikty, mówiąc krótko – tworzy postacie ciekawe i pozwala je czytelnikowi polubić. Tyle tylko, że zaczynanie „Mortalisa” bez znajomości poprzednich trzech tomów odziera czytelnika z wielu doznań, ponieważ nie można się wczuć w wiele postaci, a noszą one w sobie ślady dawnych zmagań i spotkań, których nie mieliśmy okazji doświadczyć. Nie brak faktów – natomiast z wielkich pasji rwących dusze bohaterów w poprzednich książkach zostały jedynie cienie marne.
Ale kiedy już opadnie to pierwsze uczucie nieznajomości, kiedy zaczniemy z wolna pojmować, co i dlaczego wypełnia dusze Jilseponie (w skrócie Pony) i innych, równie ważnych postaci, to zaczyna się robić bardzo, ale to bardzo interesująco. „Mortalis” to powieść mroczna, wciągająca, dobrze skonstruowana i z pomysłem.
Zanim zajmiemy się smakowitymi powodami, dla których warto tę książkę czytać i polecać, przełknijmy szybko łyżkę dziegciu. Otóż ktoś, autor (nie sądzę, ale oryginał nie popadł w me dłonie), tłumacz, względnie redaktor skastrował styl tej powieści i utrudnił jej konsumpcję morderczo (o demonie daktylu już wspominałem). Bardzo nieporadna jest stylizacja, giną gdzieś wszelkie różnice między mową szlachty, chłopstwa i jędrnym jak zwykle językiem krasnoludów. Ta runda jest przez „Mortalisa” przegrana.
Ale wróćmy do zalet. Po pierwsze, to jest książka o czymś. Salvatore stworzył pseudośredniowieczny świat, z magią, królem szlachtą i Kościołem i rzucił go w objęcia straszliwego zagrożenia – różowej zarazy mianowicie. To, że choroba morduje, to dopiero połowa jej wad. Druga połowa – to alienacja Kościoła i jego sług, którzy, pomimo władzy nad zawartą świętych kamieniach magią, są wobec zarazy całkowicie bezsilni. Gorzej nawet – mogą uleczyć niektórych, ale zginie więcej mnichów, niż pojawi się ozdrowieńców. W dodatku Kościół zmienia się, ścierają się w nim dwie frakcje – miłosierna, widząca rolę religii jako pocieszycielki, niosącej wsparcie w ciężkich chwilach, i sroga – widząca kościelną hierarchię raczej jako strażniczkę przykazań, niż jako jedyną istniejącą formę pomocy społecznej. Nic dziwnego, że mnisi i przeorzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić, w związku z czym poruszają się po bardzo dziwnych, często sprzecznych drogach. Ta ich walka, te wątpliwości są bardzo dobrze opisane i potrafią czytelnikowi zaserwować niejeden kwadrans zastanowienia.
Ale najlepsze jest chyba to, że wreszcie ktoś zajął się tym, co w Nibylandii będzie się działo po happy-endzie, kiedy wszystkie potwory leżą grzecznie w grobach i trzeba teraz wygrać pokój. Jeszcze zanim przyszła zaraza główne postacie politycznej sceny ruszyły radośnie do wojny na górze, byle tylko wyrwać dla siebie odpowiednią porcję wpływów. Pony, zwyciężczyni przecie, stoi na początku książki na blankach i nie rozumie, czemu nikt nie podąża za przykazaniem o wzajemnym miłowaniu, ma wątpliwości, czy aby jej wiktoria nie była zupełnie bez sensu.
Ale przyszła zaraza i dała solidnego kopa głównej bohaterce, która w swojej naiwności uważała, że do obdarzenia świata wiecznym szczęściem wystarczy jedna udana wyprawa (tak, ta aluzja jest do pana, profesorze Tolkien). Nie wystarczy. Tak samo, jak jedna udana transakcja zazwyczaj nie wystarcza na całe życie. Jakkolwiek smutne by to nie było – osiągnięcie równowagi, zadowolenia, czy też szczęścia wymaga ciężkiej i codziennej pracy, wymaga dawania z siebie wszystkiego od rana i wieczora. Nie jest to może wizja specjalnie porywająca, dowolny bohater wolałby pewnie zarżnąć smoka i mieć wikt i opierunek do końca życia, zamiast wychodzić z siebie na każdą potrzebę, ale Salvatore uważa, że się opłaca, że pokonanie siebie przynosi radość, że przedzieranie się przez kolejne „życiopłoty” pozwala zebrać obfite plony zadowolenia. I ma rację.
Czytajcie zatem „Mortalisa”, niechże was autor przekona i natchnie optymizmem na ciężkie czasy i niech przypomni, że na każdą cholerę jest lekarstwo.
koniec
1 października 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Nie bądź jak kura w Wołominie!
Sebastian Chosiński

3 V 2024

Szczęsny to ma klawe życie! Nie nudzi się nawet jednego dnia, ponieważ w peerelowskiej Warszawie zbrodnie popełniane są bez opamiętania. A że jest inteligentny i zawsze dopina swego, wzbudza podziw współpracowników i przełożonych. Miewa też magnetyczny wpływ na kobiety, chociaż nie pozwala sobie zamącać umysłu ich urodą. Dlatego też udaje mu się w końcu rozwikłać w „Dwóch włosach blond” wielce skomplikowaną intrygę kryminalną.

więcej »

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Niech nam dalej panuje
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Najstarsza magia
— Eryk Remiezowicz

Kronika śmierci niezauważonej
— Eryk Remiezowicz

Zamknąć Królikarnię!
— Eryk Remiezowicz

Książka, która nie dotarła do nieba
— Eryk Remiezowicz

Historia żywa
— Eryk Remiezowicz

Na siłę
— Eryk Remiezowicz

Wpadnij do wikingów
— Eryk Remiezowicz

Gdzie korekta to skarb
— Eryk Remiezowicz

Anielski kryminał
— Eryk Remiezowicz

I po co ten pośpiech?
— Eryk Remiezowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.