Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Łukawski
‹Krew i stal›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrew i stal
Data wydania17 lutego 2016
Autor
Wydawca Sine Qua Non
CyklKraina Martwej Ziemi
ISBN978-83-7924-584-0
Format384s. 135×210mm
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Gdzie magiczny miecz wibruje
[Jacek Łukawski „Krew i stal” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Krew i stal” – powieściowy debiut Jacka Łukawskiego, otwierający cykl „Kraina martwej ziemi” jest powieścią średnią, skierowaną głownie do fanów klasycznej fantasy.

Beatrycze Nowicka

Gdzie magiczny miecz wibruje
[Jacek Łukawski „Krew i stal” - recenzja]

„Krew i stal” – powieściowy debiut Jacka Łukawskiego, otwierający cykl „Kraina martwej ziemi” jest powieścią średnią, skierowaną głownie do fanów klasycznej fantasy.

Jacek Łukawski
‹Krew i stal›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKrew i stal
Data wydania17 lutego 2016
Autor
Wydawca Sine Qua Non
CyklKraina Martwej Ziemi
ISBN978-83-7924-584-0
Format384s. 135×210mm
Cena34,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Po pierwszy tom cyklu „Kraina martwej ziemi” sięgnęłam dopiero teraz, w ramach nadrabiania czytelniczych zaległości z lat ubiegłych. Wcześniej nie kwapiłam się do lektury, bo ani tytuł, ani opis nie obiecywał czegoś nowego. Pod tym względem nie myliłam się w przypuszczeniach – „Krew i stal” to fantasy najbardziej typowe z typowych. Jest tu królestwo w niebezpieczeństwie, rządzone przez starego króla, którego władzę podkopują zdrajcy. Z królestwem graniczy kraina spustoszona magicznie w czasie dawnej wojny, a za nią z kolei czyha tajemniczy tudzież niecny wróg. W powieści znalazło się też miejsce na wyprawę po magiczne artefakty, starożytny, zdobiony runami miecz, mętne wywody na temat powracających przedwiecznych sił, niegodziwą, prastarą istotę łypiącą czerwonymi ślepiami spod kaptura, czarnych jeźdźców oraz (najprawdopodobniej, bo na razie tylko wzmianki się pojawiły) wyjątkowo potężną władczynię wzmiankowanych wyżej wrogów, demony mającą na swe usługi. Nazwy własne z kolei nader często brzmią tolkienowsko – chyba nie tylko mnie imię Arthorn uporczywie kojarzyło się z Aragornem.
Przyznaję, że wciąż zdarza mi się tego rodzaju historie czytać i nawet lubić, mimo powtarzalności. Jednak są dwa elementy konieczne do tego, bym lekturę uważała za udaną. Pierwszym są dobrze skreśleni, zapamiętywalni i budzący sympatię bohaterowie, drugim zaś wdzięczny, potoczysty styl. Niestety, postaci pojawiające się na kartach „Krwi i stali” nie wyróżniają się zbytnio z tabunu podobnych. Arthornowi brakuje głębi i, przynajmniej na razie, jest nazbyt idealny, w swoim oddaniu służbie królestwu. Szkoda, że autor poskąpił informacji na temat przeszłości mężczyzny, miało być tajemniczo, a wyszło bezbarwnie. Pozostali pojawiają się na krótko, po czym albo giną, albo odłączają się od królewskiego wysłannika.
Styl debiutującego autora nie jest zniechęcająco zły, ale jeszcze nie nabrał płynności. Nie przypadła mi do gustu stylizacja językowa w dialogach. To, co miało być humorystycznymi przekomarzankami, wypadło nieco przyciężko. Podobnie wplecionym w kilku miejscach nawiązaniom literackim brakuje lekkości i finezji.
Akcja początkowo rozwija się wolno i niezbyt ciekawie. Na szczęście w drugiej połowie powieści przyspiesza, dzięki czemu zaczyna się ją śledzić z zainteresowaniem. Szkoda, że Łukawski skupił się głównie na jednej postaci, odstępując Arthorna jedynie na kilka bardzo krótkich fragmentów. Odnoszę wrażenie, że ta historia zyskałaby, rozpisana na kilka głosów.
Gdzieniegdzie spotkałam się z uwagami na temat „słowiańskiego charakteru” powieści, lecz ów ogranicza się tylko do występujących tu potworów, nie obejmując kultury mieszkańców wykreowanego przez Łukawskiego uniwersum.
Na koniec muszę zaznaczyć, iż im dalej w książkę tym lepiej – wydaje się, że autor wyrabia się w miarę pisania. Pozwala to sądzić, że kolejne części okażą się lepsze, a może i zaskoczą rozwojem fabuły. Sama nie czuję się ani szczególnie zachęcona, ani zniechęcona do poznawania dalszych losów Arthorna.
koniec
13 listopada 2018

Komentarze

13 XI 2018   19:50:31

ArAthorn miał na imię ojciec Aragorna.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Poszukiwania w krainie śmierci
— Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Wszystko się kiedyś kończy
— Katarzyna Piekarz

Powrót z hukiem
— Katarzyna Piekarz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Supernowej nie zaobserwowano
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.