„Sprawy sercowe” to fascynująca opowieść o lekarzach – pionierach kardiochirurgii, dzięki którym obserwujemy niewiarygodny postęp w tej dziedzinie.
W jedenaście operacji dookoła serca
[Thomas Morris „Sprawy sercowe” - recenzja]
„Sprawy sercowe” to fascynująca opowieść o lekarzach – pionierach kardiochirurgii, dzięki którym obserwujemy niewiarygodny postęp w tej dziedzinie.
Thomas Morris
‹Sprawy sercowe›
Pierwsza w historii operacja serca miała miejsce w 1896 roku. Kilka lat po tym wydarzeniu Harry Sherman powiedział: „Droga do serca mierzy zaledwie od dwóch do trzech centymetrów w linii prostej, a jednak pokonanie jej zajęło chirurgii blisko dwa tysiące czterysta lat”. Książka Thomasa Morrisa dokumentuje, jak ogromny postęp w leczeniu chorób serca dokonał się w nieco ponad sto lat od tamtego pionierskiego kardiochirurgicznego zabiegu.
Jedenaście rozdziałów książki poświęcone zostało odpowiednio jedenastu przełomowym operacjom serca. To kamienie milowe w historii rozwoju kardiochirurgii. Droga do każdego z tych zabiegów przeważnie była skomplikowana i niepozbawiona przeszkód. Okupiona była także śmiercią pacjentów z powodu powikłań po zabiegach, które stopniowo uczono się eliminować. Operacje poprzedzały liczne eksperymenty na zwierzętach, w niektórych przypadkach - roztrząsanie etycznych wątpliwości, a także konflikty interpersonalne, ambicjonalne, związane z wyścigiem o palmę pierwszeństwa.
Rozwój każdej chyba dziedziny medycyny wiąże się z przełamywaniem przesądów kulturowych, także medycznych. Wymagało to szczególnej odwagi i wizjonerstwa. W przypadku serca działania lekarzy nabierały szczególnego kontekstu: organ ten postrzegany był jako „boski”, a do zabiegów podchodzono początkowo z respektem. Rozwój wiedzy dotyczącej budowy i funkcjonowania serca oraz otaczających go naczyń znacznie przyczynił się do postępów w kardiochirurgii. Najbardziej spektakularnym, jak dotąd, wydarzeniem w historii tej dziedziny był pierwszy przeszczep serca, dokonany w 1967 roku przez Christiana Barnarda. Operacja ta była swego czasu na ustach wszystkich, a kardiochirurg zdobył sławę niekwestionowanego celebryty (co, niestety, znacząco odbiło się na jego życiu prywatnym i zawodowym).
Przy tej okazji muszę wskazać na pewną niezgodność treści wstępu z dalszą treścią książki. Wynika z niego, że „Sprawy serca” to opowieść o kardiochirurgach: czy są psychopatami (jak powiedział o sobie jeden z lekarzy) czy nie są? Jak bardzo są egocentryczni? Są bogami, półbogami czy jednak tylko ludźmi? Normalni czy nieprzystosowani? Podczas lektury książki te pytania w sumie nie mają aż takiego znaczenia. Na pierwszym planie „Spraw sercowych” zawsze znajdują się przede wszystkim opisy konkretnych operacji i działań, przeradzających się w sukcesy i porażki ludzi medycyny, ich indywidualne sylwetki oczywiście się tu pojawiają, ale nie są w książce wiodące.
Jestem zdania, że to bardzo dobrze - historia rozwoju kardiochirurgii jest napisana bardzo zajmująco i ani na chwilę nie tracimy z oczu tego, co najważniejsze: historii konkretnego zabiegu operacyjnego. Autor o poszczególnych lekarzach podaje tylko tyle informacji, ile potrzeba, nie przeładowując książki zbędnymi szczegółami. Ciekawe są także postacie pacjentów – w różnym wieku, wykonujących rozmaite zawody, pochodzących z różnych środowisk, każdy z krótką życiową historią. Ani na chwilę nie zapominamy, że obiektem działań lekarzy nie są jakieś anonimowe „przypadki”, ale konkretne osoby otoczone bliskimi, walczące o powrót do zdrowia czy lepszą jakość życia.
Książkę czyta się niemal jednym tchem. Przeżywamy zmagania lekarzy uczących się chirurgicznie usuwać odłamki z serc żołnierzy podczas drugiej wojny światowej. Leczących wrodzone wady serca u dzieci cierpiących na tetralogię Fallota. Próbujących ograniczyć śmiertelne żniwo, jakie zbierały tętniaki naczyń krwionośnych. Metodą prób i błędów projektujących zastawki, a zwłaszcza sztuczne płuco-serce - co znacznie przyspieszyło postęp w dokonywaniu zabiegów na otwartym sercu. Z czasem przyszła pora na rozrusznik serca i kardiowerter oraz chirurgiczne leczenie zakrzepicy naczyń krwionośnych. Nowoczesną erę kardiochirurgii wyznaczyła operacja transplantacji serca, ale jednocześnie nie zarzucono wysiłków skonstruowania sztucznego organu. Opracowano procedury przezskórnych, nieinwazyjnych operacji na tętnicach wieńcowych (znanych pod popularną nazwą balonikowania i stentów). Warto też zauważyć, że dawniej więcej było medycznych interwencji związanych z mechanicznymi uszkodzeniami serca (kłucia nożem, odłamki pocisków, itp.). Obecnie przeważają przypadki wad wrodzonych lub nabytych, do czego coraz częściej przyczynia się nieprawidłowy styl życia, niestety właściwy dla naszych współczesnych czasów (brak ruchu i nieodpowiednie odżywianie).
Ostatni rozdział „Spraw sercowych” to właściwie szkic, zarys kolejnych, jeszcze nienapisanych i wybiegających w przyszłość kart: chodzi o operacje prowadzone przez roboty, ze zdalnym tylko udziałem zespołu lekarzy oraz zabiegi prenatalne: gdy małe serduszka operuje się i naprawia jeszcze przed urodzeniem dziecka. Treść książki opatrzona jest licznymi, drobiazgowo opracowanymi przypisami. Brakuje syntetycznego zestawienia na końcu książki, by jeden rzut oka pozwolił się nam upewnić, kto, kiedy, jak i gdzie wpisał się na stałe do historii kardiochirurgii.
„Sprawy sercowe” to niezwykły dokument. Thomas Morris przedstawiając nam jedenaście przypadków pionierskich zabiegów przekonuje nas, że dokonania i wysiłek lekarzy oraz całego personelu medycznego na przestrzeni lat przynoszą wymierne korzyści: w naszych czasach choroby serca nie są już nieodwołalnym wyrokiem. Rzadziej niż dawniej są też przyczyną przedwczesnej śmierci. Wydłuża się średnia długość życia, polepsza się także jego jakość. XXI wiek w kardiochirurgii to czas bardzo obiecujący – zarówno dla tej dziedziny, jak i dla nas, ewentualnych przyszłych pacjentów.